Reklama

Geopolityka

Odbudować potęgę Francji. Wizja Marcona i Le Pen [ANALIZA]

Fot. J.J. Chatard/DICOD
Fot. J.J. Chatard/DICOD

Znamy już wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji i dwoje kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury. Są to Emmanuel Macron, lider kojarzonego z centrum francuskiej sceny politycznej ruchu „En Marche!” oraz Marine Le Pen, przewodnicząca skrajnie prawicowego Ruchu Narodowego . Realizacja programu wyborczego zwycięzcy z 7 maja będzie miała przełożenie nie tylko na przyszłość Francji, ale również Europy w takich wymiarach jak obronność, walka z terroryzmem czy relacje z Rosją. Obaj kandydaci zgodnie podkreślają, że ich celem jest odbudowanie, nadszarpniętej w ostatnich latach pozycji Francji. 

Emmanuel Macron i Marine Le Pen – dwoje kandydatów wywodzących się z innych środowisk politycznych, a tym samym prezentujących skrajnie odmienną wizję Francji i Europy. Lider ruchu "En Marche!" (pol. "W ruchu!"), przedstawiany jako reprezentant centrum francuskiej sceny politycznej o poglądach socjalno-liberalnych, zmierzy się z liderką skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, określającą siebie jako "kandydatka ludu".

Choć tak różni, dwoje kandydatów łączy jedno – oboje nie reprezentują ugrupowań, z których do tej pory wywodzili się kolejni prezydenci V Republiki. Macron, były minister gospodarki nominowany przez prezydenta Hollanda, korzystając ze swojej popularności zdecydował się utworzyć alternatywny ruch, który miał stanowić propozycję dla wyborców rozczarowanych rządami socjalistów, a jednocześnie akceptowalną dla zwolenników centroprawicy. Natomiast Marine Le Pen dokonała przemodelowania Frontu Narodowego odziedziczonej po swoim ojcu Jean-Marie Le Penie, co sprawiło, że partii, do tej pory kontestowanej przez wyborców, udało się wprowadzić swoją liderkę do II tury wyborów prezydenckich. 

Biorąc pod uwagę różnice dzielące oboje kandydatów także w kwestiach obronności czy polityki zagranicznej, należy przyjrzeć się ich wizji Francji, aby po części odpowiedzieć sobie na pytanie, w którą stronę będzie zmierzała Europa po 7 maja. 

Jaka armia?

Dla obojga kandydatów kwestie bezpieczeństwa są priorytetem. Zarówno Macron, jak i Le Pen zdają sobie sprawę z roli, jaką odgrywa armia w ochronie interesów Francji oraz umocnienia jej pozycji w polityce międzynarodowej. Przedstawione przez nich propozycje mają wzmocnić siły zbrojne i zdynamizować ich rozwój oraz modernizację.

Kandydaci opowiadają się za zwiększeniem budżetu armii. W programie wyborczym Macrona padła deklaracja osiągnięcia poziomu 2 proc. PKB przeznaczanych na cele wojskowe do 2025 r. Liderka Frontu Narodowego opowiada się natomiast za o wiele szybszym tempem zmian – już pod koniec pierwszego roku prezydentury wojsko ma otrzymywać budżet na poziomie wymaganym przez NATO, natomiast do końca kadencji ma on wzrosnąć do 3 proc PKB. Co więcej wydatki na poziomie 2 proc. PKB mają zostać wpisane do konstytucji.

Jak mają być wydatkowane fundusze? Macron chce przeznaczyć je na modernizację potencjału nuklearnego Francji, a także broni konwencjonalnej dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych i służb bezpieczeństwa – od dronów i satelitów dla służb wywiadowczych po samoloty transportowe oraz pojazdy bojowe. W programie kandydata centrum poświęcono także miejsce obronie w cyberprzestrzeni. Jest to efekt nie tylko rosyjskich manipulacji w czasie wyborów prezydenckich w USA, ale także kampanii dyfamacyjnej wymierzonej w Macrona.

Czytaj więcej: Prezydencka rozgrywka w cyberprzestrzeni

W swoim programie Marine Le Pen wśród celów, na jakie mają być przeznaczane środki budżetowe wymienia budowę drugiego lotniskowca, modernizację sił nuklearnych, wzrost potencjału armii oraz nowe wyposażenie.

W kwestii wielkości sił zbrojnych Emmanuel Macron chce utrzymania operacyjnych wojsk lądowych na poziomie 77 tys., co ma pozwolić na kontynuowanie dotychczasowego zaangażowania Francji w prowadzone przez nią misje, podczas gdy Le Pen postuluje wzrost liczebności armii o 50 tys. żołnierzy tak, aby zwiększyć jej efektywność. Obaj politycy zawierają w swoim programie odniesienia do służby wojskowej. Zgodnie z propozycją Macrona po ukończeniu osiemnastego roku życia kobiety i mężczyźni w ciągu trzech lat będą musieli odbyć miesięczną obowiązkową służbę wojskową. W projekcie Le Pen ma być ona stopniowo przywracana i trwać przynajmniej trzy miesiące.

Dodatkowo w ramach wzmacniania relacji między społeczeństwem, a armią Macron proponuje zwiększenie liczby ochotników w ramach gwardii narodowej do 85 tys. i po łączenie w jej ramach wszystkich rezerwistów z armii, żandarmerii czy policji. Na ten cel mają zostać przeznaczone dodatkowe środki budżetowe.  

Suwerenna armia vs. więcej Europy

O ile wizja rozwoju armii prezentowana przez kandydatów jest zbieżna, o tyle plany jej osadzenia w ramach instytucji międzynarodowych jest odmienna. Macron jest zdecydowanym zwolennikiem utrzymania francuskiego zaangażowania w ramach NATO i pogłębienia europejskiej współpracy w dziedzinie obronności. Francja ma pozostać w strukturach dowódczych NATO. Co do rozszerzenia Sojuszu to ma ograniczać się jedynie do Półwyspu Bałkańskiego oraz Szwecji i Finlandii, jeśli te zdecydują przystąpić do NATO. Paryż nie poprze interwencji Sojuszu poza jego obszarem traktatowym, chyba że dotyczy to bezpośrednio interesu narodowego Francji.

W programie Macrona silnie wybrzmiewa wątek europejski. Ma to być efekt zmian, jakie mają miejsce w polityce międzynarodowej, biorąc pod uwagę niepewność związaną z pozycją Wielkiej Brytanii w związku z Brexitem, zmniejszającym się amerykańskim zaangażowaniem w Europie oraz wzrastającą pozycją Niemiec. Dlatego Macron postuluje utworzenie Europejskiej Rady Bezpieczeństwa. W jej skład mieliby wchodzić dyplomaci, wojskowi oraz eksperci agencji wywiadowczych. Nowa instytucja byłaby ciałem doradczym dla europejskich polityków. Prowadzone operacje miałyby być koordynowane z europejskimi partnerami w ramach siedziby głównej zajmującej się planowaniem i monitorowaniem prowadzonych działań. Macron chce również aktywizacji europejskich grup bojowych oraz utworzenia europejskiego funduszu obronnego dla sfinansowania takich projektów, jak budowa europejskiego drona.

W kwestii współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa Marine Le Pen stoi na stanowisku przeciwnym wobec propozycji lidera En Marche!. Szefowa Frontu Narodowego chce, aby Francja opuściła struktury dowódcze NATO tak, "aby Francja nie była wciągnięta w wojny, które nie są jej wojnami". Dodatkowo w czasie debety prezydenckiej Le Pen odrzuciła pomysł zaangażowania Francji w projekt europejskiej polityki bezpieczeństwa i opowiada się za "autonomiczną armią". 

Powrót do wielkości

Zarówno Emmanuel Macron, jak i Marine Le Pen chcą odbudować pozycję międzynarodową Francji, w znacznej mierze utraconą w czasie prezydentury François Hollanda. Choć cel jest podobny, wiodące do niego drogi różnią się diametralnie. Lider En Marche! to zdecydowany euroentuzjasta, który przyszłości Starego Kontynentu upatruje w dalszym zaangażowaniu Francji w ramach Unii Europejskiej oraz bliskiej współpracy z Niemcami. Stanowiłoby to zatem kontynuację partnerstwa zapoczątkowanego jeszcze przez prezydenta Charlesa de Gaulla oraz kanclerza Konrada Adenauera. Macron postuluje wzmocnienie współpracy w ramach państw starej Unii poprzez np. stworzenie wspólnego budżetu strefy euro.

Co więcej w obliczu stopniowo słabnącego zainteresowania sprawami europejskimi ze strony USA, oraz "wzrastających wyzwań bezpieczeństwa", zdaniem Macrona, należy dążyć do większej integracji europejskiej w dziedzinie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa krajów Unii. "Ten rozwój (mowa o WPBiZ - przyp. autorki) będzie zależał od inicjatywy państw członkowskich, które są gotowe pójść dalej. Nie jest pożądane ani możliwe na tym etapie stworzyć jedną politykę zagraniczną dla 27 państw". Macron uwzględnił także zmianę francuskiej pozycji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – po opuszczeniu przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej Francja będzie jedynym reprezentantem UE i w związku z tym, dbając o swoje interesy, Paryż będzie prezentował także europejską perspektywę na forum Rady. 

W swoim programie kandydat En Marche! odnosi się również do Rosji, nazywając politykę Władimira Putina "niebezpieczną". Jest jednak zwolennikiem dialogu z Kremlem, także na forum NATO. Niezmienia to jednak poparcia dla utrzymania sankcji, których zniesienie jest uzależnione od rozwoju sytuacji na Ukrainie. Zdaniem Macrona Francja musi być również aktywna w kwestii konfliktu w Syrii. W czasie swojej wizyty w Libanie Macron opowiedział się za „polityką równowagi” wobec syryjskiej opozycji oraz reżimu w Damaszku, co stoi w sprzeczności z dotychczasową polityką Paryża domagającą się natychmiastowego ustąpienia prezydenta Asada. Kandydat wyraził gotowość do rozmów ze wszystkimi stronami konfliktu. Stwierdził także, że ustąpienie syryjskiego prezydenta nie jest „wymogiem we wszystkim”, ale odrzucił możliwość pertraktacji z Asadem. 

Marine Le Pen proponuje odmienną wizję francuskiej polityki zagranicznej. Według niej ma ona być bardziej niezależna, co w jej założeniu polega na opuszczeniu przez Francję Unii Europejskiej oraz ograniczeniu zaangażowania w ramach NATO. Le Pen określa się jako siłę patriotyczną, stanowiącą przeciwwagę dla "globalistów" reprezentowanych przez Macrona. Tym samym kandydatka Frontu Narodowego prezentuje się jako obrończyni francuskiej niezależności i tożsamości. Le Pen nie ma nic przeciwko istnieniu świta wielu kultur, natomiast ma być on tworzony prze kraje jednokulturowe, stąd koncepcja kulturowego i gospodarczego zamykania Francji. Le Pen nie ukrywa swoich prorosyjskich sympatii i deklaruje gotowość do współpracy z Moskwą. Popiera również prezydenta Syrii w zwalczaniu - jej zdaniem - ugrupowań terrorystycznych.

Nie należy także zapominać o Afryce, która tradycyjnie stanowi ważny punkt w planach polityki zagranicznej Francji. Macron w wywiadzie dla "Le Monde" określa Afrykę jako "kontynent przyszłości" i proponuje stworzenie partnerstwa z Afryką frankofońską opierającą się na wielopłaszczyznowej współpracy od edukacji przez więzy gospodarcze po walkę z ruchami radykalnymi w regionie. Dotyczy to również dostarczania pomocy humanitarnej krajom Afryki Subsaharyjskiej, Sahelu i Magrebu należącym do wspólnoty języka i kultury Francji. Macron chce dokonać przeglądu francuskiego zaangażowania militarnego i politycznego w regionie pod względem walki z terroryzmem. 

Z kolei Marine Le Pen określa Afrykę jako kluczowy priorytet polityki zagranicznej. Podobnie jak Macron liderka Ruchu Narodowego proponuje kontynentowi szeroką platformę współpracy, jednak tak jak swój rywal twierdzi, że o ile zaangażowanie militarne Paryża w regionie jest potrzebne w obliczu obecnych wyzwań bezpieczeństwa, Francja "nie jest żandarmem Afryki"

Walka z hydrą

Wydaje się jednak, że wśród kwestii bezpieczeństwa i przyszłości Francji najwięcej uwagi wyborców przyciąga kwestia walki z terroryzmem, szczególnie w obliczu ostatnich ataków w Paryżu i innych miastach. Propozycje Macrona odnoszą się do reformy policji tak, aby w większym stopniu zintegrować ją ze społecznościami w ramach których działają. Propozycje polityka centrum obejmują również zatrudnienie 2,5 tys. żandarmów i 7,5 tys. policjantów w ciągu 5 lat. i zwiększeniem nakładów na siły porządkowe. Propozycje obejmują także większą koordynację służb na poziomie narodowym, europejskim i międzynarodowym, tak aby usprawnić przepływ informacji. Macron chce podejmować także działania poza Francją i niszczyć ich struktury w Afryce oraz na Bliskim Wschodzie. W przypadku Francuzów walczących po stronie tzw. Państwa Islamskiego i powracających do kraju kandydat En Marche! proponuje utworzenie specjalnych zamkniętych centrów, gdzie takie osoby byłyby lokowane i poddane procesowi resocjalizacji. 

Program Marine Le Pen zakłada natomiast rozwiązanie i zakaz funkcjonowania jakichkolwiek organizacji związanych z radykalnym islamem i wydalenie z kraju osób malejących powiązania z islamistami. W jej programie znalazły się także zapowiedzi zamykania meczetów, gdzie stwierdzono szerzenie haseł radykalnych oraz zakaz finansowania ze źródeł zagranicznych i publicznych miejsc kultu. Propozycje obejmują także pozbawienie francuskiego obywatelstwa osób powiązanych ze strukturami terrorystycznymi oraz zakaz wjazdu bądź wydalenie osób posiadających podwójne obywatelstwo. Zdaniem liderki Frontu Narodowego należy także utworzyć specjalną jednostkę skupiającą się na walce z terroryzmem podległą bezpośrednio premierowi i odpowiedzialną za analizowanie zagrożenia, a także współpracę operacyjną. 

Francja po 7 maja

Obaj kandydaci w swoich programach postulują potrzebę natychmiastowej zmiany i wyboru kierunku, w jakim przez najbliższe lata będzie podążać Francja. Ich program ma nie tylko przywrócić Francji miejsce jednego z głównych rozgrywających na arenie międzynarodowej, ale także odnowić wiarę społeczeństwa w V Republikę i wydobyć je z marazmu, w jakim pogrążyło się w ostatnim czasie. Pozostaje jednak pytanie, którą drogę wybiorą Francuzi. 

W kwestii rozwoju sił zbrojnych obaj kandydaci podzielają pomysł rozwoju armii i dążenia do rozbudowy jej potencjału, choć należy zauważyć, że Marine Le Pen chce, aby tempo modernizacji było szybsze, a środki przeznaczone na ten cel większe. Różne są jednak wizje funkcjonowania Francji na arenie międzynarodowej. Macron mimo że zaznacza niezależny charakter polityki zagranicznej Francji podkreśla znaczenie sojuszy dla efektywnej realizacji priorytetów Paryża, a tym samym znaczenie współpracy w ramach instytucji takich jak NATO czy UE. Z deklaracji Marine Le Pen pobrzmiewa natomiast przekonanie, że dzięki doraźnej współpracy między państwami można zdziałać więcej niż w ramach organizacji międzynarodowych ograniczających swobodę działania członków.

Ciekawym punktem jest stosunek kandydatów do sojuszu Północnoatlantyckiego. Podejście prezentowane prze Macrona i Le Pen wykluczałoby bowiem wejście do Sojuszu Ukrainy i Gruzji. Deklaracja Macrona dotycząca sprzeciwu wobec interwencji Sojuszu poza obszarem traktatowym stanowi sygnał dla wyborców, że mimo poparcia dla NATO Francja chce skupić się na swoich interesach i w grę nie wchodzą interwencje takie jak te na Bałkanach w latach 90. XX wieku. 

Zwycięstwo jednego z kandydatów będzie także zależało od przekonania wyborców do swojej wizji walki z terroryzmem, a zarazem przywrócenia wiary w możliwość zapewnienia przez państwo bezpieczeństwa obywatelom. Niewykluczone, że kolejne zamachy terrorystyczne przechylą szalę na korzyść Marine Le Pen, prezentującą bardziej radykalne propozycje niż jej rywal.

Z perspektywy Macrona i Le Pen kluczowe dla zwycięstwa będzie zyskanie poparcia Francuzów, którzy oddali głosy na pozostałych kandydatów. Do tej pory zarówno socjaliści, jak i francuska prawica zaapelowały o poparcie dla Emmanuela Macrona. Jednak czy deklaracje polityków przełożą się na głosy wyborców? Z danych sondażu opublikowanego w poniedziałek przez dziennik "Les Échos" i Radio Classique wynika, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj nowym prezydentem Francji zostałby Emmanuel Macron z 69-procentowym poparciem. Do tego momentu zostały jednak jeszcze dwa tygodnie, a przedtem wyborczy krajobraz Francji może nie raz ulec zmianie zwłaszcza gdyby w kraju doszło do kolejnych aktów terroru. 
  

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Czytelnik

    Młodzi ludzie, rzeczywiście zupełnie nie orientują się we wpływie Francji na całą Europę. Dawnym ale tez i obecnym. Ciekawe, że w życiu codziennym znacznie częściej spotkacie się z oddziaływaniem Francji niż krajów anglosaskich. Dostaliście list polecony? Zobaczcie w jakim języku tam pisze, na urzędowej pieczęci Poczty Polskiej, - ano po polsku i poniżej po ... francusku. Spotkaliście na drodze ciężarówkę z napisem TIR ? to skrót w języku francuskim. Wspominałem już a międzynarodowym instytucie badań w Genewie- CERN - to też skrót francuski bo francuzi go założyli i zresztą prawie całe urządzenie badawcze jest na terenie Francji a drobna część w Genewie szwajcarskiej. Zamiast się indyczyć lepiej się uczyć. Po dzielnicach murzyńskich i arabskich w Paryżu chodziłem bez obawy tak samo jak centrach i peryferiach miast arabskich. Na dyskotece i w nocy po dyskotece w centrum Wrocławia, Warszawy i innych "cywilizowanych" miast macie dużą szanse na łomot bez powodu, w arabskich miastach na pewno nikt was nie ruszy. (Nawiasem mówiąc nie jestem miłośnikiem multi-kulti, w Niemczech rzeczywiście jest niedobrze). Pozdrawiam. Szanujmy adwersarzy.

  2. Adam

    Wejście do NATO takich krajów jak Ukraina czy Gruzja to koniec tej organizacji lub uwikłanie innych w konflikt z Rosją. Po co nam to ?

    1. olaf

      Tak samo mówili o nas jak mieliśmy wchodzić do NATO.

    2. czyli komu?

      Nam???

  3. Czytelnik

    Francja to u nas ziemia nieznana. Wszyscy wzoruja się na anglosasach bo jakoś tam znają angielski. No i mamy fatalną służbę zdrowia - wzorowaną na angielskiej, szkolnictwo - katastrofa - wzorowane na angielskim itp. Tymczasem francuskie szkolnictwo, opieka zdrowotna, administracja i inne działy są perfekcyjne, przyjazne obywatelom po prostu wzorowe. Przemysł, nauka - bajka! Internet oparty na liniach telefonicznych i telefonach z ekranikami i klawiaturą mieli francuzi w domach powszechnie zanim w CERNIE wymyślono internet WWW ( właściwie to skopiowano go od francuzów). Zresztą CERN założyli Francuzi ( nazwa francuska ). Broń atomowa, rakiety balistyczne, okrety podwodne i lotniskowiec. Najlepszy czołg na świecie i jeden z najlepszych myśliwców własnej konstrukcji. Francuzi mają swój silnik rakietowy i rakiety Ariadne ( Amerykanie obecnie NIE ). Kolonie ( co tu ukrywać ) w Afryce i Ameryce Płd. na Karaibach. Francja to potęga! Przemysłowa, naukowa i militarna! Uczmy się od Francji. A w Polsce tyle osób związanych z Francją - potomkowie repatriantów zupełnie nie wykorzystani.

    1. asdas

      Najlepszy czołg na świecie? na pewno?

    2. Max Mad

      Oh miałem do czynienia z Francuskim "perfekcyjnym" systemem administracji. Daleko mu do tej przez ciebie głoszonej "perfekcji". Różowe okulary cię chłopie nie uwierają?

    3. M16

      Kolonie? Czyli po prostu ziemie zabrane siłą rdzennym mieszkańcom w celu ich rabunkowej eksploatacji. I potem postkolonialna czkawka w postaci milionów Algierczyków, Senegalczyków, Tunezyjczyków jako nowych obywateli Republiki. Społeczeństwa równolegle w calych dzielnicach, kwitnący ekstremizm islamski, zamachy, problemy z integracją, no-go zones, gdzie policja nawet się nie zapuszcza. Serio tego chcesz w Polsce?

Reklama