Reklama

Geopolityka

Fot. Ministry of Foreign Affairs of the State of Kuwait

Niemcy: "Misja ostatniej szansy" ws. Kataru

Misja ostatniej szansy? W poniedziałek minister spraw zagraniczych Niemiec rozpoczął trzydniową podróż do państw Zatoki Perskiej. Stawką są zapobiegnięcie dalszej eskalacji konfliktu oraz niemieckie interesy gospodarcze w regionie, szczególnie w obliczu zwiększania presji na Katar przez państwa saudyjskiego bloku. 

"Wspieramy wysiłki mediacyjne emira Kuwejtu. To, czego obecnie potrzeba, to poważny dialog między zaangażowanymi stronami, aby wypracować konstruktywne rozwiazanie przez negocjacje" - powiedział przed wylotem do Arabii Saudyjskiej Sigmar Gabriel. W czasie trzydniowej wizyty w regionie oprócz rozmów w Rijadzie, niemiecki szef dyplomacji spotka się z władzami Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kuwejtu oraz Kataru. 

Wizyta ma mieć miejsce tuż przed czwartkowym spotkaniem przywódców państw bojkotujących Katar w Kairze, gdzie ma zostać podjęta decyzja o rozszerzeniu  dotychczas nałożonych sankcji. Prawdopodobnie bedą one dotyczyły wycofania przez banki tych krajów depozytów oraz pożyczek międzybankowych z Kataru. Jak narazie dzięki działaniu Kuwejtu, który podjął się roli mediatora, strony saudyjskiego bloku zdecydowały się odroczyć czas spełnienia ultimatum postawionego Dosze o dwa dni. Na liście trzynastu żądań znalazły się m.in. zamknięcie stacji Al-Jazeera, tureckiej bazy wojskowej oraz zerwanie kontaktów z Iranem.

Leopard 2A7
Fot. KMW.

Od początku trwającego kryzysu minister Gabriel i kanclerz Merkel wyrażali zaniepokojenie sytuacją w regionie, twierdząc, że może doprowadzić do wybuchu konfliktu zbrojnego. Nie bez znaczenia są także interesy gospodarcze Berlina. W samym Katarze działają sześćdziesiąt trzy niemieckie firmy, głównie z branży usług oraz infrastruktury, natomiast w 2015 r. niemiecki eksport do państw Zatoki osiągnął rekordowe 30 mld euro. Część z tej sumy stanowiły zakupy niemieckiego uzbrojenia. Republika Federalna sprzedała niedawno do Kataru m.in. czołgi Leopard 2A7+ oraz haubice PzH 2000.

Aktywność Berlina w regionie jest również odpowiedzią na brak wystarczających - w jego opinii - działań Waszyngtonu. Powtarzające się wypowiedzi amerykańskiego prezydenta krytykujące Katar za wspieranie organizacji terrorystycznych stają w sprzeczności z wysiłkami podejmowanymi przez sekretarza stanu oraz sekretarza obrony USA w celu załagodzenia konfliktu. Komentarze Trumpa podważają bowiem, zarówno komunikaty Rexa Tillersona wzywające Saudów do zakończenia blokady Kataru i wyrażające wsparcie dla mediacyjnych wysiłków Kuwejtu, jak również próby poprawy relacji podjęte przez gen. Mattisa w czasie podpisania kontraktu na zakup przez Dohę 36 myśliwców F-15. 

Czytaj więcej: F-15 lecą do Kataru. Cena: 12 mld USD

Zarówno ministerstwo spraw zagraniczych Niemiec jak i sama kanclerz Merkel twierdzą, że w kryzysie katarskim nie chcą grać roli mediatora, jednak wobec braku działań USA wobec zatrzymani narastającego kryzysu, Berlin podjął decyzje o większym zaangażowaniu w deeskalacje sporu zwłaszcza, że czwartkowe spotkanie w Kairze może zdecydować o dalszej sytuacji w regionie. 

Czytaj więcej: Katar w izolacji. Przyczyny i scenariusze [ANALIZA]

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. Ernest Treywasz

    Jeśli gwarancji bezpieczeństwa Katarowi udzieli Rosja, sprawa zacznie nas bezpośrednio dotyczyć, bo nie uczyni tego za darmo. Raczej spodziewam się że zrobi to (jeśli zrobi) wspólnie z Turcją. Wtedy jednak ryzykuje że znów "straci" Egipt. Ale jeśli Putin chce utrzymać się w grze, to włączy się w ten kryzys, sprowadzając Saudów do parteru.

  2. Naiwny

    To niestety nie jest zabawne. Lekceważenie tego kryzysu przez media w Polsce jest zadziwiające. Qatar i Turcja już praktycznie odrzucili Saudyjskie ultimatum (szkada, że defence24 nie przytoczyła jego pełnego tekstu). Konsekwencje odrzucenia ultimatum mogą być zdecydowanie poważniejsze, niż tylko finansowe dla Qatarskiego systemu bankowego. A na końcu konfliktu rysuje się interwencja zbrojna w Qatarze i konflikt zbrojny z udziałem Turcji, Iranu z jednej a Saudów (i ich sojuszników) oraz prawdopodobnie USA i Izraela z drugiej. Już samo wprowadzenie pełniejszej blokady gospodarczej Qataru grozi Nam trudnościami z zaopatrzeniem w LNG a brak na rynku światowym LNG z Qataru wywinduje automatycznie ceny na gaz trasportowany rurociągami. Trudno o lepszy scenariusz dla Rosji a gorszy dla Nas. I nie liczmy na LNG z USA bo jak zabraknie Qatarskiego to USA będą się najpierw martwiły o dostawy dla Japoni i Indii a nie dla Europy.

    1. roman

      Słusznie prawisz, małe Państewko a wielkich Saudów ugniata. Chyba błąd robi Trump stawiając w tej grze na 1 konia...

  3. bolek

    Bliski Wschód zmierza do wielkiej wojny już od dawna. Wydaje się że przy kończącym się modelu biznesowym opartym na ropie, wojna jest zaprogramowana. Polska ma wielkie szczęscie nie mieć u siebie zbyt wielu przedstawicieli bliskowschodnich narodów oraz być w bezpiecznym miesjcu oraz pod parasolem amerykanskim.

    1. yaro

      A co ma parasol amerykański dla polski do wojny na bliskim wschodzie ?? Arabia Saudyjska będzie nas atakować rakietami balistycznymi ?

  4. Cleo

    Wygląda na to, że tańce pod nazwą "arabska wiosna" już się znużyły i trzeba spróbować nowych figur.

  5. Oni to niech lepiej szans nie dają nikomu

    Nam tez niemcy dawali ostatnią szanse z Gdańskiem.

Reklama