Geopolityka
Nielegalna migracja elementem ćwiczeń „Zapad-2021”?
Nielegalna migracja może być elementem białorusko-rosyjskich manewrów wojskowych „Zapad«-2021” i tym bardziej powinniśmy być zjednoczeni jako państwo i społeczeństwo - mówił w środę wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Podkreślił, że to nie miejsce na „happeningi polityków opozycji na granicy”.
W poniedziałek szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że jeszcze w tym tygodniu rozpocznie się budowa płotu na granicy polsko-białoruskiej. We wtorek premier Mateusz Morawiecki potwierdził, że „prace rozpoczną się już w najbliższych dniach” i potrwają „kilka, kilkanaście tygodni”.
W środę rano wiceszef MSZ był pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia o zabezpieczanie polsko-białoruskiej granicy także w kontekście wrześniowych manewrów wojskowych Rosji i Białorusi „Zapad - 2021” przy granicy z Polską, z udziałem nawet 100-200 tys. żołnierzy.
Według Przydacza „na tematykę migracyjną i działania hybrydowe, jakie obserwujemy w ostatnim czasie, nie możemy patrzeć w oderwaniu od ćwiczeń Zapad i od agresywnej polityki rosyjskiej oraz zdominowanej przez Rosję w sensie militarnym, wojskowym Białorusi”. Zapewnił, że Polska „uważnie" przygląda się rozwojowi sytuacji i stara się zabezpieczać kraj oraz sojuszników.
„Z całą pewnością ten płot, czy w ogóle działania na granicy mają na celu ochronę polskich granic tak, żeby nie być podatnym na działania hybrydowe, czy to Białorusi, czy Rosji” - zaznaczył.
Przydacz twierdząco odpowiedział na pytanie, czy kryzys uchodźczy może być elementem ćwiczeń „Zapad-2021”. „Wszystko może być elementem (tych) ćwiczeń; wszystko, co destabilizuje przeciwnika, a z tej perspektywy tym przeciwnikiem dla Rosji wiadomo, kto jest. I wszystko może być wykorzystywane. I oczywiście migracja również” - ocenił. Według niego takie scenariusze „były tam rozpisywane”, a więc „tym bardziej powinniśmy - my, jako państwo polskie, jako społeczeństwo - być zjednoczeni”.
„To naprawdę są poważne rzeczy; to nie jest miejsce na żadne happeningi polityków opozycji na granicy, jakieś próby przeskakiwania przez granicę i tak dalej” - podkreślił.
Poseł KO Franciszek Sterczewski (KO) we wtorek próbował przedrzeć się przez kordon Straży Granicznej, by dostarczyć koczującym po białoruskiej stronie granicy z Polską migrantom torbę z kocami i lekami. „Jestem cały i zdrowy. Niedługo napiszę więcej, co tam się działo i jak wygląda podłość tego państwa wobec cierpienia niewinnych osób. Dziękuję za Wasze wsparcie i pozdrawiam wszystkich serdecznie z Usnarza Górnego!” - napisał później Sterczewski na Twitterze. „Nie wolno być obojętnym. Warto być przyzwoitym” - dodał w kolejnym wpisie.
Przydacz przekonywał, że trzeba na tę sytuację patrzeć także z perspektywy bezpieczeństwa państwa oraz zaapelował o poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo Polski. „Chciałbym, żeby również politycy opozycji byli odpowiedzialni za swój własny kraj, bo tak jest w innych krajach” - podkreślił. Przypomniał, że na Litwie „opozycja mówi jednym głosem, że musimy bronić granicy”. „Chciałbym, żeby także i w Polsce tak było” - zaznaczył.
Wiceminister SZ podkreślił, że „nie może być tak, że polscy posłowie przekraczają nielegalnie granicę w miejscu do tego niewyznaczonym”, gdyż jest to niezgodne i z prawem polskim, i strefy Schengen, i UE, a konsekwencje mogą doprowadzić do „gigantycznego problemu”. „Czy ci posłowie zdają sobie sprawę, że nie ma immunitetu po drugiej stronie granicy? Jak przejdą granicę, to nielegalnie przekroczą granicę, a za chwilkę złapią ich służby białoruskie, i będziemy mieli gigantyczny problem, a potem będę pretensje do MSZ-tu, dlaczego nie wyciągacie tych ludzi?. No troszkę odpowiedzialności, bardzo proszę” - podsumował Marcin Przydacz.