Reklama

Komentatorzy zwracają uwagę, że ćwiczenia NATO - tradycyjnie prowadzone bez większego rozgłosu - zaczynają się wkrótce po rosyjskich ćwiczeniach Zapad-17. W trakcie manewrów Moskwa również testowała gotowość sił nuklearnych, a na początku października dokonała udanej próby zmodyfikowanej rakiety balistycznej RS-24 Jars.

Oficjalnie sprawdzenie gotowości broni jądrowej NATO w Europie nie jest odpowiedzią na działania Rosji. Jak informuje The Drive, przedstawiciele Sojuszu podkreślają również, że ćwiczenia przebiegają według całkowicie fikcyjnego scenariusza. NATO w bardzo ograniczonym zakresie informuje jednak o przebiegu ćwiczeń. W tym roku obejmują one przede wszystkim personel dwóch baz lotniczych, gdzie składowane są amerykańskie bomby jądrowe B61, czyli Kleine Brogel w Belgii i Büchel w Niemczech. W każdej z nich znajduje się ok. 20 ładunków tego typu. 

F-16 Belgia 31 Baza Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny
Samolot F-16 Komponentu Powietrznego Sił Zbrojnych Belgii w okolicznościowym malowaniu. 31 Baza Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

W tegorocznych ćwiczeniach biorą udział maszyny stacjonujące we wspomnianych dwóch bazach, a więc belgijskie F-16 i niemieckie Tornado Pa-200. W tym samym czasie w bazie Kleine Brogel odbywają się równolegle ćwiczenia Cross Servicing, których celem jest zgrywanie komponentów lotniczych Paktu. Jak potwierdziło Defence24.pl DGRSZ, w manewrach biorą udział 3 polskie F-16, które jednak, odmiennie niż np. w 2014 roku, nie zostaną zaangażowane w "atomowe" manewry lotnicze Steadfast Noon. Na belgijskim lotnisku widziano też w ostatnich dniach czeskie Gripeny. 

Czytaj też: Polskie myśliwce F-16 na manewrach jądrowych NATO

Obecnie bomb atomowych B61 jest w Europie nie więcej niż 200 i są one rozmieszczone w 6 bazach NATO. Są to Incirlik w Turcji, Aviano i Ghedi Torre we Włoszech, Volkel w Holandii, Kleine Brogel w Belgii i Büchel w Niemczech. Broń znajduję się pod kontrolą należącego do amerykańskich sił powietrznych Weapons Storage and Security System (WS3), w specjalnie wzmocnionych schronach lotniczych. Mimo, że broń ta jest pod kontrolą amerykańskich sił zbrojnych, w razie konfliktu militarnego zostałaby wydana sojusznikom z NATO, do użycia przez kraje do których należą środki przenoszenia. W związku z tym ćwiczenia takie jak Steadfast Noon, w których załogi maszyn Sojuszu przygotowują się do misji z użyciem broni nuklearnej budzą kontrowersje biorąc pod uwagę, że żaden, oprócz USA, z zaangażowanych w nie krajów nie jest posiadaczem broni jądrowej. 

F-16 B61 mod 12
Myśliwiec F-16C z podwieszoną bombą jądrową B-61 Mod.12, Fot. Staff Sgt. Brandi Hansen, US Air Force

Bomby B61 w wersjach Mod. 3 i 4 przechowywanych przez Amerykanów w Europie dysponują regulowaną mocą wybuchu od 0.3 kt do 170 kt. Broń ta jest obecnie modernizowana do standardu Mod. 12, który otrzyma ogonowy zestaw do naprowadzania podobny do JDAM (Joint Direct Attack Munition) stosowany w bombach konwencjonalnych. Zastosowanie tego rozwiązania i zwiększenie precyzji bomby ma umożliwić redukcję mocy ładunków jądrowych do 50 kt – przede wszystkim w wersji do użycia przez lotnictwo strategiczne. Do celów taktycznych B61-12 będą dysponować mocą 0,3, 5 lub 10 kt. Ich podstawowym, przyszłym nosicielem ma być myśliwiec 5. generacji F-35 zdolny do przenoszenia tego typu uzbrojenia w wewnętrznych komorach uzbrojenia. Na zakup maszyn tej klasy oprócz USA zdecydowały się już trzy kraje wchodzące w skład programu współdzielenia broni jądrowej NATO, czyli Holandia, Turcja i Włochy, a zainteresowanie zakupem wyrażają również Belgia i Niemcy.

Innymi typami samolotów zdolnymi do zrzutu B61 Mod. 12 mają być F-15E, F-16, Tornado IDS oraz amerykańskie bombowce strategiczne B-2 i B-21. Cały program modernizacji tego jedynego typu taktycznej broni atomowej NATO ma pochłonąć ponad 10 mld USD, a nowych bomb powstać ok. 400 sztuk - zarówno dla lotnictwa strategicznego jak i taktycznego, co pozwoli na wymianę uzbrojenia rozlokowanego w Europie w skali 1:1. Amerykanie podkreślają przy tym bardzo wyraźnie, że planowana wymiana bomb ma mieć charakter wyłącznie jakościowy, a nie ilościowy. 

Po podjętych w wyniku zakończenia zimnej wojny redukcjach bomby lotnicze pozostają jedynym typem uzbrojenia jądrowego NATO przeznaczonego do użycia na polu walki w Europie. Stanowią więc bardzo ważny gwarant rozpostarcia amerykańskiego parasola jądrowego nad Starym Kontynentem. W obliczu wyzwań związanych z aktywnością Federacji Rosyjskiej w pobliżu wschodniej flanki wymusza to na Sojuszu regularne sprawdzanie gotowości tych sił. Należy przy tym podkreślić, że Rosja dysponuje w tym względzie ogromną przewagą nad NATO. Na europejskim teatrze różnica ilościowa może być nawet 10-krotna na korzyść sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Mowa tu o arsenale składającym się prawdopodobnie z ponad 2000 głowic. Wprawdzie jest on w większości przestarzały, ale składa się z bardzo różnorodnych środków rażenia - od bomb lotniczych, przez taktyczne rakiety balistyczne i pociski manewrujące po broń do walki na morzu (bomby głębinowe, torpedy, pociski przeciwokrętowe i do zwalczania okrętów podwodnych) i systemy obrony powietrznej. Co należy podkreślić, są wśród nich również bardzo nowoczesne, wprowadzone w ostatnich latach do służby środki walki: rakiety bazowania lądowego Iskander, pociski manewrujące systemu Kalibr odpalane z okrętów podwodnych i nawodnych czy bombowce Su-34.

Czytaj też: Rosyjska taktyczna broń jądrowa – straszak czy realne zagrożenie dla Europy?

F-35 Holandia
Do przenoszenia bomb B61 zostaną dostosowane w przyszłości myśliwce F-35. Na zdjęciu holenderski samolot tego typu nad Hagą. Fot. defensie.nl

To właśnie w związku z utrzymywaniem dużego potencjału taktycznej broni jądrowej przez Rosję i niechęcią tego kraju do podjęcia negocjacji o jego redukcji Amerykanie zmuszeni byli podjąć bardzo kosztowny program modernizacji posiadanych bomb jądrowych, który ściśle powiązany jest z przystosowaniem do ich przenoszenia nowych nosicieli, czyli myśliwców 5. generacji F-35A. Wraz z regularnymi, prowadzonymi z sojusznikami w ramach NATO ćwiczeniami, takimi jak Steadfast Noon, ma to zapewnić gotowość arsenału jądrowego do prowadzenia skutecznej polityki odstraszania i ochrony europejskich krajów NATO przez zewnętrzną agresją przez kolejne dziesięciolecia.

Czytaj też: Atomowe odstraszanie. Opcja dla Polski?

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. AK

    Fajnie by było mieć własną broń jądrową. Nawet byliśmy relatywnie blisko tego celu (może nie za pięć dwunasta, ale też nie w czarnej d...). Nasz badawczy reaktor jądrowy Maria "zaopatrzył" nas w ok. półtonowy zapas wzbogaconego uranu. To naprawdę niezły rezultat. Co zrobiły nasze mądre władze ? Oddały go. I to komu? Rosji. To już wprawdzie historia sprzed kilku ładnych lat, ale trzeba przyznać - może poza ostatnimi dwoma latami (jestem zwolennikiem dobrej zmiany) najsłabszym ogniwem naszej państwowości w zasadzie zawsze były nasze władze.

    1. CB

      No a nasz największy sojusznik Trump nie zaopatrzy nas w nowy zapas? Przecież mamy z nim takie świetne kontakty... USA nigdy nie zgodzi się na dalszy rozwój broni atomowej w Europie, więc nie ma w ogóle co marzyć i znowu zrzucać winy na Tuska...

  2. KAR

    Warto "podziękować" Tuskowi, który oddał w 2010 roku zapasy uranu na ok. 26 głowic jądrowych (szacunkowo). Bo tak sobie Obama zażyczył. W innych krajach wzbogacony uran cały czas jest przechowywany, a nam jak zwykle dobry wujek zza oceanu patrzy na ręce...

    1. CB

      A co za różnica czy mamy w tym momencie czy nie mamy? USA nigdy nie pozwoli nam zbudować własnej bomby, bo to by zaburzyło równowagę. Zresztą zawsze lepiej mieć monopol, niż go nie mieć. Trump niby jest inny od Obamy? A później w kolejce jest Wielka Brytania i Francja, które też nigdy się nie zgodzą, bo są przecież światowymi "mocarstwami" kolonialnymi i nie pozwolą nikomu urosnąć. Rosja też ma coś do powiedzenia. Wbrew pozorom, chyba najbliżej by było z Niemcami, ale oni świadomie zrezygnowali z takiej broni.

  3. opolio

    i to jest praktycze odstraszanie. my musimy miec nuclear sharing

  4. Marek1

    Kompletnie NIE rozumiem dlaczego kolejny prezydent USA tak kurczowo trzyma się dawno już nieaktualnego porozumienia INF z 1987r ?? INF od wielu lat jest otwarcie łamane przez FR, a USA/NATO zamiast odpowiedzieć reaktywacją produkcji pk Pershing/Cruise z opcją głowic A ładuje kolejne miliardy $ na modernizację b. juz stareńkich, lotniczych B-61. Przecież właśnie dlatego Moskwa od 1,5 dekady forsuje intensywne programy dot. wielowarstwowej obrony plot i zostawia systemy zachodnie daleko w tyle w kwestii tworzenia "baniek" antydostepowych A2/AD, by UNIEMOŻLIWIĆ lotnictwu NATO użycie B-61 nad rosyjskim terytorium. A przypominam, że owe lotnicze B-61 to nadal JEDYNY posiadany przez NATO system użycia broni A w taktycznym wymiarze.

  5. ansuz

    Broń jądrowa i środki jej przenoszenia to jedyny rodzaj broni na które nigdy nie szkoda pieniędzy polskich podatników. Żaden sojusz nie zapewni nam takiego bezpieczeństwa jak własna broń jądrowa, środki jej przenoszenia i dobrze skonstruowana doktryna użycia tej broni. Powinniśmy trzymać się NATO dopóki się da, ale będąc tak doświadczonym przez los i przez sojuszników narodem, zawsze musimy mieć plan "b" a w tym wypadku plan "A" (jak atom).

  6. ansuz

    Broń jądrowa i środki jej przenoszenia to jedyny rodzaj broni na które nigdy nie szkoda pieniędzy polskich podatników. Żaden sojusz nie zapewni nam takiego bezpieczeństwa jak własna broń jądrowa, środki jej przenoszenia i dobrze skonstruowana doktryna użycia tej broni. Powinniśmy trzymać się NATO dopóki się da, ale będąc tak doświadczonym przez los i przez sojuszników narodem, zawsze musimy mieć plan "b" a w tym wypadku plan "A" (jak atom).