Wojska Obrony Terytorialnej zostaną podporządkowane szefowi Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gdy minister obrony dojdzie do wniosku, że osiągnęły pełną zdolność do działania – taką poprawkę zaproponowano w środę w Sejmie do projektu zmian w systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi. Uchwalenie stosownej ustawy jest możliwe w pierwszym tygodniu października. – To przywrócenie normalności – przekonuje MON.
Projekt zmian w ustawach o urzędzie MON i o powszechnym obowiązku obrony przygotowały wspólnie Ministerstwo Obrony Narodowej i prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Przede wszystkim zmierza on do tego, żeby szefowi Sztabu Generalnego WP podporządkować obu dowódców połączonych rodzajów sił zbrojnych – generalnego i operacyjnego, a także szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Wojska Obrony Terytorialnej mają nadal podlegać bezpośrednio szefowi MON – jak to określono w projekcie – "do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania".
Sejm zaczął prace nad projektem w połowie września. W środę przedłożenie zostało rozpatrzone przez specjalnie powołaną podkomisję. Jedyna przyjęta merytoryczna poprawka dotyczy określenia, kiedy WOT będą w pełni gotowe do działania, czyli kiedy zostaną podporządkowane szefowi SGWP. Podkomisja zaakceptowała sugestię sejmowych legislatorów, by do projektu dopisać ustęp, zgodnie z którym to minister obrony stwierdzi, wydając odpowiednie zarządzenie, osiągnięcie pełnej zdolności do działania przez WOT.
Wspomniana poprawka wypełnia ważną lukę w projekcie, na którą Defence24.pl zwracało już uwagę w jednej z analiz.
Czytaj też: WOT przynajmniej na razie poza SGWP. Co jest w projekcie "małej" reformy dowodzenia [ANALIZA]
Poza tym podkomisja przyjęła kilka poprawek o charakterze redakcyjnym i porządkującym. Harmonogram prac w Sejmie jest teraz taki, że w piątek dokument ma zaakceptować sejmowa komisja obrony narodowej. W pierwszym tygodniu października projekt wróci pod obrady Sejmu (jest już uwzględniony w porządku obrad) i – wszystko na to wskazuje – zostanie uchwalony. Następnie będzie rozpatrywany przez Senat, po czym najprawdopodobniej trafi do prezydenta. Zmiany mają wejść w życie po 30 dniach od opublikowania w Dzienniku Ustaw, choć MON wciąż najczęściej jako datę wdrożenia reformy podaje początek 2019 r.
W obradach podkomisji wziął udział nie tylko wiceminister Wojciech Skurkiewicz, który zazwyczaj reprezentuje MON w pracach parlamentarnych, ale niemal wszyscy najważniejsi generałowie – szef SGWP gen. broni Rajmund T. Andrzejczak, dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. Tomasz Piotrowski, dowódca WOT gen. dyw. Wiesław Kukuła i I zastępca dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. pil. Jan Śliwka.
Skurkiewicz przekonywał posłów, że błędem było połączenie w 2014 r. w systemie dowodzenia szczebla strategicznego z operacyjnym. Zwracał też uwagę na sytuację szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. – Nominalnie najwyższy rangą oficer w Wojsku Polskim, "czterogwiazdkowy" generał został sprowadzony do poziomu doradcy ministra obrony narodowej, choć reprezentuje polskie wojsko w organach międzynarodowych, np. na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tę sytuację chcemy zmienić i przywrócić ją po prostu do normalności – powiedział wiceminister.
Przypomniał, że rozpatrywany w Sejmie projekt dotyczy pierwszego z planowanych dwóch etapów zmian w systemie kierowania i dowodzenia (stąd potoczne określenie "mały SKiD"). – Jesteśmy otwarci na rozmowy co do przyszłości samego SKiD-u, bo dajemy sobie dwa lata na pełną ewaluację tych rzecz, które dziś przyjmujemy, i czy rzeczywiście potrzeba głębszych zmian, czy drugi etap reformy systemu kierowania i dowodzenia musi być jeszcze głębszy, włącznie z odtworzeniem dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych – powiedział Skurkiewicz.
Gen. Andrzejczak powiedział posłom, że interesuje go przede wszystkim to, żeby NATO wiedziało, jak wygląda w Polsce wojenny system dowodzenia. Ocenił, że po wprowadzeniu projektowanych zmian wszystko będzie jasne – SGWP będzie rozmawiał z Naczelnym Dowódcą Sojuszniczym w Europie (ang. Supreme Allied Commander Europe, SACEUR), a Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych – z Sojuszniczymi Dowództwami Sił Połączonych NATO (ang. Joint Force Command, JFC) w Brunssum lub Neapolu, które reprezentują szczebel operacyjny.
Komfort szefa Sztabu Generalnego, który zaprasza dowódcę generalnego, dowódcę operacyjnego i dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej i określa swoje priorytety i potrzeby, jest nieporównywalny z tą negocjacyjną sytuacją, która miała miejsce do tej pory. Tak naprawdę był to swego rodzaju gentlemen’s agreement, gdzie trzech panów miało swoje zdanie i nie było jednego decydenta lub też oczekiwaliśmy, że będzie nim minister obrony narodowej. To jest niewłaściwe. Jeżeli spojrzymy na historię – czy to był marszałek Piłsudski, czy gen. Eisenhower, czy patrząc dalej Czyngis-chan czy Aleksander Wielki – nie było negocjacji. Był jeden dowódca.
Szef SGWP zwrócił też uwagę, że zgodnie z konstytucją Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych odpowiada przed Trybunałem Stanu podobnie jak inne najważniejsze osoby w państwie. Stanowisko Naczelnego Dowódcy przewidziane jest na czas wojny, kandydatem do tej funkcji po zmianach w systemie dowodzenia z urzędu stanie się szef SGWP. – Żeby dać szansę szefowi Sztabu, żeby był w stanie się przygotować, nie możemy go sprowadzić do roli organu doradczego – przekonywał Andrzejczak.
W dyskusji Marek Opioła (PiS) zwrócił uwagę, że wprowadzaniu rozwiązań, które obowiązują od 2014 r., towarzyszyły zapewnienia, że wszystko będzie funkcjonowało w zgodzie z rozwiązaniami NATO. – Wielokrotnie w gremiach międzynarodowych nasi najważniejsi dowódcy mieli problemy w kontaktach – powiedział poseł. Ocenił, że obecny system dowodzenia nie działa dobrze.
Cezary Grabarczyk (PO) podkreślał, że nie ma jednego uniwersalnego systemu dowodzenia siłami zbrojnymi a na świecie funkcjonują różne modele. – Dlaczego teraz, zaledwie kilka lat po wprowadzeniu ostatnich zmian w systemie kierowania i dowodzenia podejmujemy ponowną próbę? Jakie analizy zostały przeprowadzone w ministerstwie, że wprowadzamy ten projekt do prac parlamentarnych? – pytał poseł PO. Ocenił przy tym, że podczas prowadzonych z dużym rozmachem ćwiczeń Anakonda w 2016 r. obecny model dowodzenia się sprawdził.
Gen. Andrzejczak w odpowiedzi zwrócił uwagę, że choć Anakonda-16 była największym ćwiczeniem wojskowym w Polsce po 1989 r., to została przeprowadzona na poziomie operacyjnym. – Żaden z elementów strategicznych tam nie ćwiczył. (...) Chcielibyśmy w przyszłości, np. na ćwiczeniu Anakonda-20 przećwiczyć strategiczny poziom kierowania – powiedział szef SGWP.
Dyskusję zdominowała jednak należąca do klubu PiS posłanka Anna Maria Siarkowska, która m.in. pytała o cywilną kontrolę nad wojskiem. Większość posłów PiS chciała jednak szybszej pracy nad projektem. W pewnym momencie przegłosowano nawet wniosek o zamknięcie przedłużającej się dyskusji nad jednym z punktów.
Co jest w projekcie "małego SKiD-u"?
Projekt pierwszego etapu zmian w systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi, czyli tzw. małego SKiD-u, powstał w MON przy współpracy z BBN. Przede wszystkim ma znów uczynić z szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego najważniejszego dowódcę w siłach zbrojnych, któremu podlegać będą dowódcy rodzajów sił zbrojnych – generalny i operacyjny. Wyjątkiem będzie dowódca WOT, który – "do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania przez Wojska Obrony Terytorialnej" – pozostanie bezpośrednim podwładnym szefa MON. Ponadto, szefowi SGWP (a nie jak teraz dowódcy generalnemu) podlegać będzie szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.
O ile w obecnym porządku prawnym szef MON w czasie pokoju kieruje działalnością rodzajów sił zbrojnych przy pomocy dowódców generalnego, operacyjnego i WOT, o tyle w projekcie przewiduje się, że będzie się to odbywało za pośrednictwem szefa SGWP oraz dowódcy WOT (znów z zastrzeżeniem: "do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania przez Wojska Obrony Terytorialnej"). Na liście zadań szefa Sztabu Generalnego znów pojawia się dowodzenie siłami zbrojnymi (z wyjątkiem WOT). Jednocześnie szef SGWP ma pozostać organem pomocniczym szefa MON w kierowaniu działalnością sił zbrojnych w czasie pokoju.
Przewidywany jest też zapis, zgodnie z którym szef SGWP będzie "pierwszym żołnierzem" RP (dosłownie: "najwyższym pod względem pełnionej funkcji żołnierzem w czynnej służbie wojskowej").
To szef SGWP będzie też z urzędu osobą przewidzianą do mianowania na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych na czas wojny. W związku z tym projektowane przepisy będą nakładały na szefa SGWP obowiązek przygotowywania się do realizacji zadań wynikających z kompetencji naczelnego dowódcy. Teraz osobę przewidzianą na to stanowisko wskazuje prezydent na wniosek premiera. Tak stanowią przepisy obowiązujące od 2014 r.
W projekcie jest też przepis, który mówi, że szef SGWP do czasu mianowania Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych (na czas wojny) i przyjęcia przez niego dowodzenia, dowodzi siłami zbrojnymi poprzez dowódców rodzajów sił zbrojnych. Obecnie odpowiedzialny za to jest dowódca operacyjny, ale przepis, który o tym stanowi, ma zostać wykreślony z ustawy.
Ok bajdur
Granatniki które dawno temu miano zakupić jeszcze nawet nie wybrane. Samochody terenowe z modułem zdalnego sterowania jeszcze nie zamówione
marian
@Harry A czy kiedykolwiek ktoś poważny miał dla WOTu jakieś inne cele? Nie mówię tu o mediach i różnych innych oszołomach. A to że żołnierzy uczą ich podstawowych rzeczy potrzebnych każdemu żołnierzowi bez względu na zajmowane stanowisko, to chyba i wartownikowi się przyda?
marian
@db+ Dobra przyznam, że rosjanie reformują swoje siły zbrojne, w tym specnaz. Przyznam, że w obecnej formie WOT, ale i właściwie cała nasza armia nie ma szans w starciu ze wschodnim sąsiadem. Wiem, w sprawie WOTu występuję może jako adwokat diabła. Ale może to pobudza dyskusję i może ktoś z decydentów czyta te nasze wywody i coś tymi wpisami zmienimy na lepsze (np. sprawa broni wsparcia)
Harry
@marian Za kilka lat nastąpi załamanie gospodarcze, na które Dobra Zmiana nie jest przygotowana. Skończą się wówczas jej rządy a WOT wróci do korzeni, czyli do poziomu formacji wartowniczej oraz formacji niosącej pomoc ludności cywilnej na wypadek klęsk żywiołowych.
db+
@marian. Od kilku lat Specnaz (rozumiany jako Wojska Specjalnego Przeznaczenia wchodzące w skład Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, bo wszak istnieją jeszcze Specnazy "branżowe", choćby w rosyjskim MSW czy centralnie podporządkowany - czytaj pod bezpośrednimi rozkazami prezydenta - Specnaz SSO) przechodzi poważne zmiany. Zmiany te dotyczą zarówno strony organizacyjnej jak i uzbrojenia czy wyposażenia. W tej chwili liczebność Specnazu SZ FR szacuje się na jakieś 20 tysięcy ludzi. Są oni wyposażeni i uzbrojeni na poziomie "zachodnim" - często nawet w broń pochodzącą spoza Rosji (np karabiny snajperskie Sako czy Steyer). Mają nowoczesne środki rozpoznania i najnowsze środki łączności kodowanej. Co gorsza, odchodzi się od obsadzania etatów w Specnazie poborowymi. Ich miejsce zajmują żołnierze na kilkuletnich kontraktach, bardzo dobrze jak na rosyjskie warunki opłacani. Pamiętać przy tym należy, że Specnaz to oddziały armijnego podporządkowania. Są jeszcze zwykłe pododdziały rozpoznawcze w strukturach jednostek niższego szczebla - przewidziane do wypełniania zadań płytkiego rozpoznania. Można więc śmiało przyjąć, że liczebność szeroko pojętych wojsk rozpoznawczych FR przekracza docelową (a już na pewno bieżącą) liczebność całych naszych WOT. Które jeszcze do tego wszystkiego działać mają wg koncepcji Stałych Rejonów Odpowiedzialności na poziomie kompanii... A co do skuteczności: akcja odbicia zakładników z Teatru na Dubrowce (co prawda przez Specnaz MSW, ale skoro przywołałeś Biesłan...) jest uważany przez zachodnich specjalistów od antyterroryzmu za majstersztyk akcji odbijania zakładników w masowej sytuacji zakładniczej o charakterze nienegocjacyjnym. Zwróć uwagę, że podczas podobnej sytuacji w Paryżu w teatrze Bataclan w roku 2015 w wyniku szturmu policji zginęło 89 ze 130 osób będących w teatrze (i tylko 2 z 6 terrorystów). Na Dubrowce (900 zakładników i 40 terrorystów- zabito wszystkich) podczas samej akcji nie zginął ani jeden zakładnik. Duża liczba ofiar pojawiła się już po akcji Alfy i była wynikiem braku przepływu informacji (ratownicy nie wiedzieli, jakiego gazu użyto) i kardynalnych błędów podczas akcji ratowniczej (nieprzytomne ofiary układano na plecach, co powodowało uduszenie wymiocinami).
db+
@wertd. Zapewniam Cię, że WOT nie ostrzela Specnazu z granatników. Bo ich po prostu nie ma. Rewolwerowe miały być w każdej 2. sekcji plutonu, ale zrezygnowano z ich zakupu i nie prowadzi się aktualnie w tym kierunku żadnego postępowania "w celu pozyskania". Co do roju dronów sytuacja ma się podobnie. W 3. sekcji plutonu WOT etat przewidywał amunicję krążącą (czyli latające granaty, nie drony) - w skali powiatu (1 powiat 1 kompania) daje to 3 sekcje. Nazywanie tego "rojem" jest (z przeproszeniem) lekkim nadużyciem. Zresztą i z tego zrezygnowano, przenosząc sekcje do kompanijnego plutonu wsparcia i obsadzając ją żołnierzami zawodowymi. Pomijając różnice w wyszkoleniu żołnierzy WOT i Specnazu (zachęcam do zapoznania się z podręcznikami taktyki i szkolenia Wojsk Specjalnego Przeznaczenia - są dostępne zarówno w oryginale jak i w polskich opracowaniach) po krytycznym spojrzeniu na sprawę okaże się, że siła ognia grupy rozpoznawczej Specnazu znacznie przewyższa siłę ognia plutonu WOT. A desant z samolotów jednostek WDW prowadzony będzie na obszarze już oczyszczonym z wojsk przeciwnika (czyli w tym wypadku naszych, niestety) - przez tenże Specnaz właśnie.
Markonn
@Harry, WOT nie jest przewidziany do walki z wojskami operacyjnymi Rosji tylko do obrony Kraju przed zielonymi ludzikami, powstaniem pingwinów ze Lwowa za pieniądze Makreli i temu podobnym sytuacjom. Może też pełnić rolę jednostek partyzanckich i ochrony zaplecza frontu. Ale nikt normalny nie skieruje WOT do walki z rosyjskim Specnazem.
Wojcech
Podporządkowanie WOT Sztabowi Generalnemu to pierwszy krok do likwidacji WOT.
marian
Harry W Rosji pojęcie specnazu jest dość szerokie i zawiera w sobie zarówno zawodowych kilerów jak i spadochroniarzy z poboru. Myślisz, że mają aż tylu tych zawodowców, żeby zajmować nimi każdy most na naszych tyłach? Poza tym już my znamy tych naszych wschodnich specjalistów w różnych dziedzinach choćby z Czarnobyla czy Biesłanu. Nie chcę oczywiście umniejszać sił naszych sąsiadów, ale nasz WOT chyba cały czas jakoś się rozwija. Może za kilka lat coś z tego będzie?
sża
@wertd - aby "spuścić na głowy specnazu rój dronów", to najpierw należy posiadać "rój" świetnie wyszkolonych operatorów dronów, jakiś nowoczesny system rozpoznania, naprowadzania i łączności i do tego oczywiście oddział specjalsów, którzy będą ochraniać tych operatorów. A to jest w ramach WOT zupełnie nierealne...
Harry
@wertd WOT nawet nie ma taktyki Specnazu w programie szkolenia. Nie jest w stanie przeciwstawić się formacji, której zasad działania nie zna. Weekendowe żołnierzyki w starciu z zawodowymi killerami nawet nie zauważą momentu, w którym zginą. I to jest jedyny plus w tej historii.
wertd
amp;gt;amp;gt;Harry amp;gt;amp;gt;WOT nie stanowi żadnego zagrożenia dla naszych potencjalnych amp;gt;amp;gt;wrogów. Lekka piechota, uzbrojona w karabin, bez własnego transportu, amp;gt;amp;gt;może zrobić wrażenie jedynie na cywilach. Zapewniam Cię, ze WOT zrobi wielkie wrażenie (i będzie to jego ostatnie wrażenie w życiu), na oddziale specnazu wysłanym na polskie tyły, gdy spuści mu na głowę rój dronów lub ostrzela z granatników. To samo dotyczy grupy powietrznodesantowej, która właśnie wyskakuje z samolotów, doleci wprawdzie do ziemi, ale raczej nie będzie już przedstawiała wartości bojowej. Jeśli chodzi o brak transportu, to zapewniam cię że większość z WOTowców ma prawo jazdy co najmniej kategorii B, i na pewno będą mieli się czym poruszać.
Paweł P.
Mam wrażenie, że WOT jest tutaj niedoceniane. Karabin, wyrzutnia – wywiad. Tego ostatniego, nie kupisz... Ja tam pomysłowi kibicuję.
marian
@Harry Każdy kij ma dwa końce.Może bronić władzę przed suwerenem tak samo jak bronić suwerena przed władzą.
Harry
WOT nie stanowi żadnego zagrożenia dla naszych potencjalnych wrogów. Lekka piechota, uzbrojona w karabin, bez własnego transportu, może zrobić wrażenie jedynie na cywilach. I w takim właśnie celu, na użytek wewnętrzny, został sformowany WOT. Ma bronić władzy na wypadek gdy suweren się zdenerwuje. A taki czas nadejdzie, jesteśmy na wierzchołku koniunktury, nie mamy żadnej rezerwy w budżecie na wypadek kryzysu.
Piotr
OT wstępuje do wojska. Nieźle
db+
Czyli właśnie się okazało, że w świetle prawa (jeżeli zostanie uchwalone, a to raczej formalność) WOT na zawsze może pozostać poza jurysdykcją Szefa Sztabu Generalnego. Bo przecież już niedługo skończą się kontrakty żołnierzy z pierwszego zaciągu i trzeba będzie wyszkolić nowych. Czyli 1. 2. i 3. BOT jako jednostki nie będą miały pełnej zdolności do działania. A skala jednorazowych odejść nie będzie taka jak w pozostałych rodzajach wojsk (około 4-5 tysięcy żołnierzy rocznie, czyli coś około 5). Z niektórych pododdziałów odejdzie 80, 90 a może i 100 stanów. I tak w kolejnych latach w kolejnych Brygadach. Do końca świata. I o jeden dzień dłużej. Lub do dnia, w którym PIS przegra wybory.
marcin
czyli nigdy