Reklama
  • Wiadomości

To szef MON określi, kiedy WOT zostaną podporządkowane Sztabowi Generalnemu

Wojska Obrony Terytorialnej zostaną podporządkowane szefowi Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gdy minister obrony dojdzie do wniosku, że osiągnęły pełną zdolność do działania – taką poprawkę zaproponowano w środę w Sejmie do projektu zmian w systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi. Uchwalenie stosownej ustawy jest możliwe w pierwszym tygodniu października. – To przywrócenie normalności – przekonuje MON.

Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Projekt zmian w ustawach o urzędzie MON i o powszechnym obowiązku obrony przygotowały wspólnie Ministerstwo Obrony Narodowej i prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Przede wszystkim zmierza on do tego, żeby szefowi Sztabu Generalnego WP podporządkować obu dowódców połączonych rodzajów sił zbrojnych – generalnego i operacyjnego, a także szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Wojska Obrony Terytorialnej mają nadal podlegać bezpośrednio szefowi MON – jak to określono w projekcie – "do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania".

Sejm zaczął prace nad projektem w połowie września. W środę przedłożenie zostało rozpatrzone przez specjalnie powołaną podkomisję. Jedyna przyjęta merytoryczna poprawka dotyczy określenia, kiedy WOT będą w pełni gotowe do działania, czyli kiedy zostaną podporządkowane szefowi SGWP. Podkomisja zaakceptowała sugestię sejmowych legislatorów, by do projektu dopisać ustęp, zgodnie z którym to minister obrony stwierdzi, wydając odpowiednie zarządzenie, osiągnięcie pełnej zdolności do działania przez WOT.

Wspomniana poprawka wypełnia ważną lukę w projekcie, na którą Defence24.pl zwracało już uwagę w jednej z analiz.

Poza tym podkomisja przyjęła kilka poprawek o charakterze redakcyjnym i porządkującym. Harmonogram prac w Sejmie jest teraz taki, że w piątek dokument ma zaakceptować sejmowa komisja obrony narodowej. W pierwszym tygodniu października projekt wróci pod obrady Sejmu (jest już uwzględniony w porządku obrad) i – wszystko na to wskazuje – zostanie uchwalony. Następnie będzie rozpatrywany przez Senat, po czym najprawdopodobniej trafi do prezydenta. Zmiany mają wejść w życie po 30 dniach od opublikowania w Dzienniku Ustaw, choć MON wciąż najczęściej jako datę wdrożenia reformy podaje początek 2019 r.

W obradach podkomisji wziął udział nie tylko wiceminister Wojciech Skurkiewicz, który zazwyczaj reprezentuje MON w pracach parlamentarnych, ale niemal wszyscy najważniejsi generałowie – szef SGWP gen. broni Rajmund T. Andrzejczak, dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. Tomasz Piotrowski, dowódca WOT gen. dyw. Wiesław Kukuła i I zastępca dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. pil. Jan Śliwka.

Skurkiewicz przekonywał posłów, że błędem było połączenie w 2014 r. w systemie dowodzenia szczebla strategicznego z operacyjnym. Zwracał też uwagę na sytuację szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. – Nominalnie najwyższy rangą oficer w Wojsku Polskim, "czterogwiazdkowy" generał został sprowadzony do poziomu doradcy ministra obrony narodowej, choć reprezentuje polskie wojsko w organach międzynarodowych, np. na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tę sytuację chcemy zmienić i przywrócić ją po prostu do normalności – powiedział wiceminister.

Przypomniał, że rozpatrywany w Sejmie projekt dotyczy pierwszego z planowanych dwóch etapów zmian w systemie kierowania i dowodzenia (stąd potoczne określenie "mały SKiD"). – Jesteśmy otwarci na rozmowy co do przyszłości samego SKiD-u, bo dajemy sobie dwa lata na pełną ewaluację tych rzecz, które dziś przyjmujemy, i czy rzeczywiście potrzeba głębszych zmian, czy drugi etap reformy systemu kierowania i dowodzenia musi być jeszcze głębszy, włącznie z odtworzeniem dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych – powiedział Skurkiewicz.

Gen. Andrzejczak powiedział posłom, że interesuje go przede wszystkim to, żeby NATO wiedziało, jak wygląda w Polsce wojenny system dowodzenia. Ocenił, że po wprowadzeniu projektowanych zmian wszystko będzie jasne – SGWP będzie rozmawiał z Naczelnym Dowódcą Sojuszniczym w Europie (ang. Supreme Allied Commander Europe, SACEUR), a Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych – z Sojuszniczymi Dowództwami Sił Połączonych NATO (ang. Joint Force Command, JFC) w Brunssum lub Neapolu, które reprezentują szczebel operacyjny.

Komfort szefa Sztabu Generalnego, który zaprasza dowódcę generalnego, dowódcę operacyjnego i dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej i określa swoje priorytety i potrzeby, jest nieporównywalny z tą negocjacyjną sytuacją, która miała miejsce do tej pory. Tak naprawdę był to swego rodzaju gentlemen’s agreement, gdzie trzech panów miało swoje zdanie i nie było jednego decydenta lub też oczekiwaliśmy, że będzie nim minister obrony narodowej. To jest niewłaściwe. Jeżeli spojrzymy na historię – czy to był marszałek Piłsudski, czy gen. Eisenhower, czy patrząc dalej Czyngis-chan czy Aleksander Wielki – nie było negocjacji. Był jeden dowódca.

szef Sztabu Generalnego WP gen. broni Rajmund T. Andrzejczak

Szef SGWP zwrócił też uwagę, że zgodnie z konstytucją Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych odpowiada przed Trybunałem Stanu podobnie jak inne najważniejsze osoby w państwie. Stanowisko Naczelnego Dowódcy przewidziane jest na czas wojny, kandydatem do tej funkcji po zmianach w systemie dowodzenia z urzędu stanie się szef SGWP. – Żeby dać szansę szefowi Sztabu, żeby był w stanie się przygotować, nie możemy go sprowadzić do roli organu doradczego – przekonywał Andrzejczak.

W dyskusji Marek Opioła (PiS) zwrócił uwagę, że wprowadzaniu rozwiązań, które obowiązują od 2014 r., towarzyszyły zapewnienia, że wszystko będzie funkcjonowało w zgodzie z rozwiązaniami NATO. – Wielokrotnie w gremiach międzynarodowych nasi najważniejsi dowódcy mieli problemy w kontaktach – powiedział poseł. Ocenił, że obecny system dowodzenia nie działa dobrze.

Cezary Grabarczyk (PO) podkreślał, że nie ma jednego uniwersalnego systemu dowodzenia siłami zbrojnymi a na świecie funkcjonują różne modele. – Dlaczego teraz, zaledwie kilka lat po wprowadzeniu ostatnich zmian w systemie kierowania i dowodzenia podejmujemy ponowną próbę? Jakie analizy zostały przeprowadzone w ministerstwie, że wprowadzamy ten projekt do prac parlamentarnych? – pytał poseł PO. Ocenił przy tym, że podczas prowadzonych z dużym rozmachem ćwiczeń Anakonda w 2016 r. obecny model dowodzenia się sprawdził.

Gen. Andrzejczak w odpowiedzi zwrócił uwagę, że choć Anakonda-16 była największym ćwiczeniem wojskowym w Polsce po 1989 r., to została przeprowadzona na poziomie operacyjnym. – Żaden z elementów strategicznych tam nie ćwiczył. (...) Chcielibyśmy w przyszłości, np. na ćwiczeniu Anakonda-20 przećwiczyć strategiczny poziom kierowania – powiedział szef SGWP.

Dyskusję zdominowała jednak należąca do klubu PiS posłanka Anna Maria Siarkowska, która m.in. pytała o cywilną kontrolę nad wojskiem. Większość posłów PiS chciała jednak szybszej pracy nad projektem. W pewnym momencie przegłosowano nawet wniosek o zamknięcie przedłużającej się dyskusji nad jednym z punktów.

Co jest w projekcie "małego SKiD-u"?

Projekt pierwszego etapu zmian w systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi, czyli tzw. małego SKiD-u, powstał w MON przy współpracy z BBN. Przede wszystkim ma znów uczynić z szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego najważniejszego dowódcę w siłach zbrojnych, któremu podlegać będą dowódcy rodzajów sił zbrojnych – generalny i operacyjny. Wyjątkiem będzie dowódca WOT, który – "do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania przez Wojska Obrony Terytorialnej" – pozostanie bezpośrednim podwładnym szefa MON. Ponadto, szefowi SGWP (a nie jak teraz dowódcy generalnemu) podlegać będzie szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.

O ile w obecnym porządku prawnym szef MON w czasie pokoju kieruje działalnością rodzajów sił zbrojnych przy pomocy dowódców generalnego, operacyjnego i WOT, o tyle w projekcie przewiduje się, że będzie się to odbywało za pośrednictwem szefa SGWP oraz dowódcy WOT (znów z zastrzeżeniem: "do czasu osiągnięcia pełnej zdolności do działania przez Wojska Obrony Terytorialnej"). Na liście zadań szefa Sztabu Generalnego znów pojawia się dowodzenie siłami zbrojnymi (z wyjątkiem WOT). Jednocześnie szef SGWP ma pozostać organem pomocniczym szefa MON w kierowaniu działalnością sił zbrojnych w czasie pokoju.

Przewidywany jest też zapis, zgodnie z którym szef SGWP będzie "pierwszym żołnierzem" RP (dosłownie: "najwyższym pod względem pełnionej funkcji żołnierzem w czynnej służbie wojskowej").

To szef SGWP będzie też z urzędu osobą przewidzianą do mianowania na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych na czas wojny. W związku z tym projektowane przepisy będą nakładały na szefa SGWP obowiązek przygotowywania się do realizacji zadań wynikających z kompetencji naczelnego dowódcy. Teraz osobę przewidzianą na to stanowisko wskazuje prezydent na wniosek premiera. Tak stanowią przepisy obowiązujące od 2014 r.

W projekcie jest też przepis, który mówi, że szef SGWP do czasu mianowania Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych (na czas wojny) i przyjęcia przez niego dowodzenia, dowodzi siłami zbrojnymi poprzez dowódców rodzajów sił zbrojnych. Obecnie odpowiedzialny za to jest dowódca operacyjny, ale przepis, który o tym stanowi, ma zostać wykreślony z ustawy.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama