Reklama

Geopolityka

Wycofanie USA z Niemiec: zmiana strategii albo „ruch wyborczy” [OPINIA]

Fot. US Army.
Fot. US Army.

Wycofanie z Niemiec części żołnierzy wpisuje się w założenia nowej, amerykańskiej strategii, mającej na celu elastyczne odpowiadanie na potencjalne zagrożenia ze strony Rosji i Chin – wynika z artykułu doradcy prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa Roberta C. O’ Briena, zamieszczonego w „The Wall Street Journal”. To jednak czy będzie tak w istocie, zależy od sposobu wdrożenia tej decyzji i konkretnych kroków podejmowanych przez administrację.

Jak czytamy w artykule autorstwa O’ Briena w „WSJ”, wycofanie części wojsk z Niemiec ma umożliwić Amerykanom bardziej elastyczne reagowanie na zagrożenia. Doradca Trumpa do spraw bezpieczeństwa przekonuje, że część amerykańskich sił powinna być bardziej „wysunięta” – znajdować się bliżej źródła potencjalnego zagrożenia, natomiast inne – być przygotowane do działań ekspedycyjnych, czyli szybkiej projekcji sił z baz na kontynencie amerykańskim.

Doradca stwierdził, że stacjonowanie żołnierzy w dużych bazach poza granicami kraju wraz z rodzinami to „częściowo przestarzała” formuła, zarówno z operacyjnego jak i finansowego punktu widzenia. Dodał, iż kilka tysięcy ze stacjonujących dziś w Niemczech żołnierzy będzie rozmieszczonych w innych krajach w Europie, inni będą rozlokowywani w rejonie Azji i Pacyfiku, a jeszcze inni na kontynencie amerykańskim.

Zaznaczył również, że w Republice Federalnej pozostanie 25 tys. żołnierzy różnych rodzajów sił zbrojnych, a relacje sojusznicze z Berlinem pozostaną bliskie. Wezwał przy tym Niemcy do zwiększenia wydatków obronnych oraz rezygnacji z gazociągu Nord Stream 2.

Kontrowersje w USA i odpowiedź

Artykuł z „WSJ” stanowi potwierdzenie, że administracja już podjęła wstępną decyzję o wycofaniu części wojsk z USA i obecnie trwają prace nad sposobem jej wdrożenia. Jednakże, ogłoszony przez prezydenta Trumpa plan (o którym wcześniej pisały media – w tym „WSJ” i Reuters) wywołał wiele kontrowersji. Były dowódca US Army Europe generał Ben Hodges stwierdził w rozmowie z Defence24.pl, że jego realizacja byłaby „kolosalnym błędem” i „prezentem dla Kremla”.

Plany wycofania amerykańskich wojsk wzbudził też sprzeciw w Kongresie. Grupa 22 republikańskich parlamentarzystów z komisji obrony Izby Reprezentantów, kierowana przez Maca Thornberry’ego wysłała do prezydenta Trumpa list wzywający go do zaniechania redukcji wojsk amerykańskich „w Europie”, a także do rezygnacji z ustanowienia „górnej granicy” liczby żołnierzy, jacy mogą w jednym czasie przebywać w Niemczech.

Z kolei demokratyczny przewodniczący komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Eliot Engel (ten sam, który wzywał Donalda Trumpa do rezygnacji z zaproszenia Andrzeja Dudy do Białego Domu) oraz senator Bob Menendez rozpoczęli prace nad przepisami, uniemożliwiającymi wycofanie wojsk amerykańskich z Europy bez zgody Kongresu.

Tekst amerykańskiego doradcy do spraw bezpieczeństwa może więc stanowić próbę odpowiedzi na te zarzuty i wyjaśnienia motywacji administracji. Nowa Strategia Obrony Narodowej USA zakłada, że siły zbrojne będą działać w sposób dynamiczny i skupiać się przede wszystkim na obronie przed zagrożeniami ze strony aktorów państwowych dysponujących dużym potencjałem (Chiny, Rosja).

Już od dłuższego czasu mówi się więc w USA, że coraz mniejsze znaczenie ma mieć stała obecność na poszczególnych teatrach działań, a większą rolę będzie odgrywało przygotowanie do szybkiego wprowadzenia sił w sytuacji zagrożenia. Temu zresztą służą ćwiczenia z serii Defender (od Dynamic Force Employment – dynamiczne zastosowanie sił), ale też inne działania, jak choćby zmiana sposobu operowania bombowców strategicznych USAF. Nie stacjonują już one w sposób ciągły na Guam, a pojawiają się w różnych obszarach (zarówno na Pacyfiku, jak i w Europie), startując z baz w USA.

Z drugiej strony, wybrane jednostki bojowe (jak np. – zgodnie z doniesieniami „Dziennika Gazety Prawnej” eskadra myśliwców F-16, dostosowanych do przełamywania obrony powietrznej), mogą znaleźć się bliżej źródeł potencjalnych zagrożeń. Trzeba też pamiętać, że pewne preferencje co do wykorzystywania na teatrach działań wysuniętej obecności w formie raczej rotacyjnej niż stałej zgłaszała jeszcze administracja Obamy.

Sam fakt, że Stany Zjednoczone zmieniają założenia swojej strategii nie jest jednak jeszcze wystarczającym wyjaśnieniem decyzji o wycofaniu z Niemiec tak dużego kontyngentu. Znaczna jego część (a w zasadzie większość) to bowiem nie jednostki bojowe, a np. logistyczne, służące właśnie umożliwieniu projekcji siły na inne teatry działań (np. Bliski Wschód, Europa Środkowo-Wschodnia, Arktyka), o czym mówił w niedawnym wywiadzie dla Defence24.pl gen. Hodges.

Otwarte jest więc pytanie, czy USA zdołają przeprowadzić redukcję swojej obecności w Niemczech, w taki sposób aby umożliwić osiągnięcie tych celów. Nie jest to niemożliwe, ale może być trudne i wymagać koordynacji z sojusznikami. W tym kontekście pewne obawy budzi sposób, w jaki informacje o wycofaniu pierwotnie dostały się do opinii publicznej.

Co dalej?

Wciąż wiemy zbyt mało, by ocenić decyzję Stanów Zjednoczonych o częściowym wycofaniu się z Niemiec. Nie ulega wątpliwości, że w interesie Polski jest zarówno jak najszersza obecność USA w Europie, jak i to by jej jak największa część była bezpośrednio na terytorium RP.

Jeżeli proces wycofania zostanie przeprowadzony w sposób stopniowy i planowy, może odbyć się bez większego zagrożenia dla zdolności w Europie Środkowo-Wschodniej. Takie podejście musiałoby z jednej strony uwzględniać przeniesienie do USA tych żołnierzy jednostek wsparcia, którzy równie dobrze mogliby wypełniać zadania bazując na stałe w USA, z drugiej – nie zamykając drogi do przeniesienia do Polski kolejnych formacji oprócz tych objętych obecnymi rozmowami (artyleria rakietowa, obrona powietrzna). Byłoby to jednak duże wyzwanie organizacyjne, wymagające koordynacji z sojusznikami i działania rozłożonego na dłuższy czas (na pewno wykraczający dalece poza obecną kadencję prezydenta Trumpa).

Niezbędna byłaby też rezygnacja z „górnej granicy” liczby żołnierzy czasowo rozmieszczonych w Niemczech. To w oczywisty sposób utrudnia prowadzenie ćwiczeń, a nawet wzmocnienia w sytuacji zagrożenia – bo w wypadku prowadzenia działań na dużą skalę istotna część sił wzmocnienia po prostu musi przejść przez Niemcy, korzystając np. z tamtejszych portów.

Z drugiej strony, cały czas jest poważne ryzyko, że amerykańska administracja zdecyduje się na szybkie, „wyborcze” wycofanie wojsk z Republiki Federalnej, tak by osiągnąć szybkie efekty jeszcze przed tegorocznym głosowaniem. A to może stanowić poważne zagrożenie zarówno z punktu widzenia wojskowego (mniejsze zdolności projekcji siły) jak i politycznego (negatywny wpływ na spójność Sojuszu Północnoatlantyckiego). Trzeba też pamiętać, że po tegorocznych wyborach decyzje obecnej administracji mogą zostać odwrócone przez Demokratów, którzy obejmą władzę – szczególnie, jeśli będą im towarzyszyć kontrowersje. Nie jest to jednak przesądzone, a wszystko zależy od sposobu, w jaki proces relokacji wojsk zostanie zaplanowany, zrealizowany i skonsultowany z sojusznikami i jaki będzie jego realny wpływ na szeroko rozumiany potencjał obronny USA w Europie.

Na razie więc w sprawie zmian obecności Stanów Zjednoczonych w RFN i Polsce wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Można tylko postawić tezę, że najkorzystniejsze dla Polski byłoby aby decyzje w tej sprawie cieszyły się szerokim, ponadpartyjnym poparciem w USA (o co w świetle ostatnich doniesień może być trudno), i aby zwiększenie obecności na terytorium RP nie wiązało się z ograniczeniem potencjału do obrony Europy jako całości. Tutaj sprawa jest otwarta i można widzieć zarówno zagrożenia jak i szanse. Dobrze byłoby, gdyby wszystkie te czynniki były uwzględniane przez polską delegację, udającą się na rozmowy do USA.

Reklama
Reklama

Komentarze (13)

  1. KrzysiekS

    Chiny nie chcą wojny oni innymi metodami niezbyt ładnymi uważają że wygrają z USA. Niestety to może doprowadzić do wojny jeżeli USA uzna że nie ma już wyjścia.

  2. zyg

    Nad wyraz wymowne jest że w czasie gdy prezydenci RP i USA podpisywać będą umowę o zwiększeniu kontyngentu amerykańskiego w Polsce, Putin zajęty będzie przyjmowaniem swej wymarzonej parady pobiedy, będącej jedynym swego rodzaju połączeniem szowinizmu, imperializmu i mongolskiego baletu w wykonaniu gwardii kremlowskiej. Rosjanie poświęcili niesamowitą ilość wysiłków dyplomatycznych i finansów na to aby na paradzie pojawiły się jakieś głowy państwa z krajów cywilizowanych. Każda wzmianka że "być może pojawi się prezydent Trump" powodowała propagandowy ślinotok kremlowskiej propagandy. Jednak jedynym ewentualnie chętnym był Macron o którym zresztą Trump ma opinię że "czegokolwiek się dotknie zamienia się w g....."(wg J.Boltona) . Ale skończyło się jak zwykle lista gości to przede wszystkim władcy podległych republik, być może jakaś tradycyjnie wyższa rangą delegacja z ChRL czy KRLD. Weteranów którzy staną koło Putina na trybunie już wyselekcjonowano, wszyscy przeszli kwarantannę i przyjęli odp szczepienia od żółtaczki po wściekliznę. Urządzanie tej szopki w momencie gdy Rosja notuje powyżej 7000 zakażeń dziennie może wydawać się raczej nielogiczne, ale logika w tym kraju jest definitywnie dobrem deficytowym.

    1. Slem

      Trochę Ci współczuję...trochę Twojej rodzinie i znajomym...trochę Twojemu lekarzowi...Gdyby nie Ci, których zwycięstwo świętowano w Moskwie, ani Ty ani Ja ani Nasi rodzice nie urodzilibyśmy się (albo wcale...albo jako Polacy), a jeżeli już to jako niemieckojęzyczni niewolnicy za Uralem. Twoje podśmiechujki świadczą o Tobie i Twojej wiedzy ...i jest to świadectwo takie sobie. Wszystko co napisałeś o pompatyczności, sztuczności i propagandzie podczas Parady da się przypisać absolutnie każdej defiladzie, paradzie czy innej imprezie państwowej, patriotycznej lub religijnej...także Naszym polskim. Co do ilości chorych na covid...bez związku z tematem to oprócz ilości chorych i zmarłych najpierw sprawdź ile testów na tysiąc mieszkańców wykonuje Rosja a ile Polska. No i jaki procent z ogółu chorych umiera w różnych krajach.

    2. bender

      Gdyby nie pakt Ribbentrop-Mołotow być może wojna nie potoczyła by się po myśli Hitlera. Francja nie paliła się z atakiem na III Rzesze wiedząc o pakcie Hitlera ze Stalinem, a przecież podczas polskiej wojny obronnej Wehrmacht wyprztykał się z zapasów, więc była szansa na szybkie zakończenie wojny. Putin usiłuje odświeżyć komunistyczną narrację o osamotnionych Sowietach, które nie miały wyboru, bo nikt nie chciał z nimi gadać. No cóż, napadając na Polskę złamali obowiązujący pakt o nieagresji, więc jak widać obawy żeby im nie ufać były uzasadnione. Podbój Państw Bałtyckich, atak na Finlandię, ochocze prześladowanie Polaków na zajętych terenach i zbrodnia katyńska, to kolejne argumenty przeciw narracji komunistów i ich duchowego spadkobiercy. Oni doskonale wiedzieli co robią. Próba grania argumentem, że dzięki nim w ogóle istniejemy jest żałosna, biorąc pod uwagę jak byli gorliwi w eksterminowaniu nas. Mówimy po Polsku i mamy swój kraj, bo walczyliśmy na wszystkich frontach w Europie, nie dlatego, że nas Sowiety obroniły. Przez ich knowania z Hitlerem straciliśmy miliony obywateli, majątek, gospodarkę, granice oraz 45 lat. Dziś nie zamierzamy zmieniać granic, ale nie zgodzimy się na żądanie wdzięczności wobec bandyty, który napadł nas do spółki z drugim i wciągnął świat w najbardziej krwawy konflikt w historii. Znajże umiar mocium panie.

    3. Slem

      Wyrazy "być może" są kluczowe w Twojej nieco niegrzecznej i mocno niedouczonej wypowiedzi. Tak. być może gdyby paktu nie było to Francja i Anglia by nam pomogły. Chociaż liczne odtajnione od lat dokumenty temu przeczą. Planowali poczekać aż Niemcy wykrwawią Nas i siebie, że dłużej im się na Nas zejdzie, że Niemcy sobie wezmą np. Gdański korytarz i może Śląsk i zawrą pokój....że może kiedyś zaatakują Niemcy, ale nie po to by Nam pomóc...A teraz fakty, nie być może. Pakt Ribbentrop-Mołotow został zawarty. Wojna wybuchła. Rocznie ginęło pod okupacją niemiecką średnio ok 1 mln obywateli polskich, głównie wyznania mojżeszowego, a pod radziecką ok 40 tys. Zabitych i zmarłych w transportach i na wywózce. Cywilnych obywateli ZSRR po ok średnio 5 mln rocznie zabitych i zmarłych pod okupacją niemiecką. Dla mnie i mojej rodziny warto świętować tę rocznicę. A nie jesteśmy Polakami gorszego sortu. Chyba że dla Ciebie polskość ma wartość tylko wtedy gdy obrażasz innych. W tym ludzi którym zawdzięczamy swoje istnienie. Bez "być może" ...Także mocium panie poducz się nieco i zachowaj umiar w swoich wypowiedziach. Chyba że obrażasz innych hobbystycznie lub z braku merytorycznych argumentów i wiedzy historycznej.

  3. Andrettoni

    Ostatnie wydarzenia Indie-Chiny pokazują, że wojna bezpośrednia między krajami z bronią atomową jest mało prawdopodobna. Jedyne rozwiązanie to zbudowanie systemu obrony "przeciwatomowej", a od tego jesteśmy bardzo odlegli. Dlatego wycofywanie wojsk USA ma sens. Wojsko jest po prostu drogie w utrzymaniu i nie ma sensu utrzymywanie go wyłącznie na pokaz. Oczywiście pokazuje to, że USA osłabło i musi dbać o takie "niuanse" jak pieniądze. Gdyby robiono to przez ostatnie 20 lat - dbając o ekonomię wojsk to osłabienie nie byłoby tak wyraźne. Problem polega na tym, że wszystkie te przesunięcia są za jednej kadencji - Trumpa i dlatego je widać. Tymczasem USA potrzebuje armii możliwej do użycia w dowolnym miejscu i czasie, a nie związanej w różnych działaniach bez perspektyw. Konflikt z Iranem pokazał, że USA nie ma samodzielnych środków do walki nawet ze słabszym krajem, bo wojska ma w Afganistanie, Iraku, Arabii Saudyjskiej, Japonii, Niemczech i wielu innych krajach. W takiej sytuacji walka z Iranem byłaby jak zawiązanie jednej ręki na plecach i skakanie na jednej nodze. Takie lekceważenie przeciwnika byłoby lekkomyślne, a sojusznicy nie kwapili się do pomocy. Tymczasem skomasowana siła to skomasowana groźba, że USA stanie do walki na dwóch nogach i z dwoma rękami na karabinie. Prosta logistyka - no, może nie taka prosta, ale elementarna. Trzeba używać przeważającej siły w jednym punkcie, a nie 0 sił w 10 punktach.

  4. rob ercik

    Ten niby sojusz to wydmuszka, o kluczowych zmianach dowiadujemy się z prasy ... Naprzeciw realnym zagrożeniom jak ochrona granic przed nielegalnymi imigrantami czy walka z covid19 Zero reakcji.

    1. Davien

      Rob ercik ty sie lepiej martw o swoja Rosje bo jestescie na 3 miejscu na swiecei( oficjalnie) jeżeli chodzi o zachorowania na Covid-19 i w szybkim tempie pędzicie na pierwsze.

    2. rob ercik

      avien, wracaj do kibucu pomarańcze zbierać

    3. No i znowu ci nie wyszlo!!!

      Slaba manipulacja czosnku. COVI-19 liczba zarazonych / zgonow. Dane z 24.06.2020, z godziny 6:33. John Hopkins University & Medicine. USA - 2 347 022 / 121 228 Brazylia - 1 145 906 / 52645 Rosja - 598 878 / 8349. Tak ze jak widac, ruskim do pierwszego miejsca daleko. No i znowu ci nie wyszlo!!!

  5. czasami trzeba "pozucic zeby nauczyc sie histrii"

    Obawiam się że wychodzi teraz ta cała Niemiecka buta. Najpierw jadą po Trampie jak po głównym wrogu, bo chcą robić interesy z kochanym Putinem. Cały czas kreują się na pacyfistów, a jak żołnierze USA mają zostać wyprowadzeni to lament. I na końcu okazuje się jak ci Niemcy lubią dopłacać do obcych wojsk, bo to może jednak jest dobry interes?

    1. Ech

      Po Trumpie jada liberalowie a nie Niemcy. Nietrzy liberalowie w Pl czy niemczech tez

    2. Africa Corps

      Wychodzi caly PIS KŁÓTNIA OBŁUDA HIPOKRYZJA A,SAMOLOTU OD RUSKICH NAWET NIE DOSTALI

    3. df

      Po Trumpie jada od kiedy zaczął kandydować o fotel prezydenta WSZYSCY NIEMCY od prawa do lewa. Bo jest on Niemcom nie na rękę i tyle. Jedyna różnica że ci z prawej jednocześnie Go szanują a nawet się go boją a nawet mówią cytuję "Trump robi jak na razie wszystko co powinien" a tamci z lewej uważają Go za ćwoka i głupka. Jednak nienawidzą Go wszyscy za Odrą

  6. Wariat

    No TO teraz tylko Dudda na prezydenta Wizja jest Spalić Paryż i Berlin

  7. Niemcy bombardować co 50 lat-Churchil

    Niestety, do Niemiec jako "sojusznika" trzeba mieć daleko idącą rezerwę. Nie wiem nawet czy słowo "sojusznik" jest tutaj uprawnione. Oficjalnie, na papierze Niemcy to sojusznik po tej samej stronie co my. Wiele faktów, o ile nie wszystkie, w ostatnich latach temu przeczy i to nie tylko Nord Stream 2. Jeden z wielu faktów. Ponieważ objęcie władzy przez PIS nie spodobało się Niemcom, władze poufnie zorganizowali szkolenie dla dziennikarzy niemieckich o tym jak mają pisać negatywnie o Polsce, tj. o kraju w który łamie się prawo, nie ma demokracji itp. Razi jednak szczególnie troska Niemiec o "dobre samopoczucie" Rosji z arogancją wobec tego samego samopoczucia wobec Polski. Gdy Rosja organizuje ćwiczenia ataku bronią atomową na Warszawę Berlin milczy, ale gdy Polska organizuje ćwiczenia obronne Berlin twierdzi, że to "prowokacja" . Tak zachowuje się sojusznik ? Nie, Niemcy nie są już sojusznikiem (jeśli kiedykolwiek były). Ryzyko zakupów wojskowych w Niemczech to olbrzymie ryzyko polityczne. W razie zagrożenia po prostu nie sprzedadzą nam części zamiennych i uzbrojenia bo uznają to za "prowokację" wobec Rosji. Obawiam się, że gdyby nie zaangażowanie USA i UK, Rosja mogłaby powtórzyć manewr z zielonymi ludzikami na większą skalę po to aby zająć przesmyk suwalski i odseparować kraje bałtyckie od Europy. Wtedy Merkel i Macron negocjowaliby pokój za cenę zatrzymania zajętych terenów Polski a nam kazałyby siedzieć cicho i "nie prowokować Rosji" protestami.

    1. Fanklub Daviena

      Wykaż, że USA to jest nasz sojusznik i jego interes (Rimlandu) jest zgodny z naszym interesem (Heartlandu)... Wykaż, że kupowanie (np. gazu czy elektrowni atomowej) w USA jest dla nas lepsze niż kupowanie gazu z Rosji czy elektrowni we Francji. Bo Żorżeta tak powiedziała? :)

    2. najszybszy rosyjski zegarek

      Za bardzo oczadziałeś Michalkiewiczem.

    3. TONI

      TAK NA SZYBKO: KUPOWANIE GAZU W USA WZMACNIA NASZEGO SOJUSZNIKA, A NIE KUPOWANIE GAZU W ROSJI OSŁABIA JĄ EKONOMICZNIE CO WPŁYNIE BEZPOŚREDNIO NA JEJ SIŁĘ.

  8. eeer

    oj, rosjanie mają ból glowy hahahaha

    1. dropik

      tak , bo od 4 lat bez przerwy piją szampana :P

    2. Kubańczyk

      Ciekawe kto Rosjan wpuści na Kubę?

    3. Davien

      Taak, Kuba juz raz przerabiała niechciana rosyjska baze i drugi raz tego powtarzac nie maja zamiaru:)

  9. Fanklub Daviena

    "zmiana strategii albo „ruch wyborczy”" - albo totalny odlot Amerykanów, którzy są tak oderwani od rzeczywistości jak w Iraku, gdzie "myśleli", że naród będzie ich witał z kwiatami i może administracja "myśli", że w Niemczech USA kochają tak jak w Polin i "groźbą" wycofania mogą zmusić Niemców do większego płacenia na wojska USA lub do ustępstw gospodarczych lub geopolitycznych... Mam nadzieję, że tak nie jest, bo to by znaczyło, że w Białym Domu mieszkają jakieś polityczne klauny... :)

    1. Zaśliniony Alfredo

      Czy moglbys rzucic garsc szczegolow o tych gwalconych przez murzynow niemkach oddajacych swoja ostatnia puszke konserwy dla allaha

    2. Nie ma.

    3. Dzięki Reganowi, który ruskich komuchów skutecznie przycisnął

  10. Ech

    Skoro mozna pozucic Kurdow, czy Niemcow to czemu nie Polakow kiedys? Eh Polacy to naiwni. Zamiast sie uczyc z histrii. DObrze miec sojusznikow ale obowiazuje "ograniczone zaufanie" a nie "bezgraniczne zaufanie". Proste

  11. martin

    elastyczne? . USA SIE sypie i nie ma kasy

    1. Jastrzębiec

      USA nie mają kasy? Sypią się? A co powiesz o putinowskiej Rosji, mają kasę? Powiesz że Syrię podbijają?

    2. bc

      Ekipa realistów przegrupowuje siły nie tylko wojskowe i rezygnuje z obrony kordonowej na rzecz manewrowej tylko frakcja globalistów którzy myślą że to lata 90 i ogarną wszystko na raz ich zwalcza.

    3. Stefan 1

      Ależ masz chłopie fantazję.

  12. Codybancks

    A co będzie jak będzie jedno i drugie ?!?!? Co zatkało kakało ?!?!

  13. kwa-kwa

    Mój ulubiony polityk Radosław Sikorski stwierdził że w polityce cyt -:„there ain’t no such thing as a free lunch” („nie ma darmowych obiadów) A Niemcy nie chcą płacić..