Reklama

Geopolityka

Wagnerowcy masowo zdezerterują spod Bachmutu? Prigożyn wyzywa i straszy Szojgu [ANALIZA]

Screen z mat. wideo opublikowanego na Telegramie
Autor. Telegram screen

Coraz goręcej robi się na linii Prigożyn-Szojgu. Konflikt pomiędzy oligarchą Jewgienijem Prigożynem, właścicielem tzw. Grupy Wagnera, a szefem rosyjskiego resortu obrony, Sergiejem Szojgu coraz mocniej eskaluje w rosyjskich mediach społecznościowych. Szef Wagnerowców w krótkim czasie nagrał dwie odezwy do kierownictwa państwa rosyjskiego. To medialna „ustawka” czy faktycznie rosyjskie siły inwazyjne „rozchodzą się w szwach”?

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Prigożyn zasłynął już z kontrowersyjnych nagrań, ale z każdym kolejnym jego narracja jest coraz ostrzejsza. Na jednym z ostatnich materiałów wideo najpierw pokazuje zakrwawione ciała ubrane w mundury twierdząc, że to polegli wagnerowcy. Następnie wykrzykuje do kamery bluzgi i zarzuty, że jego oddział zużył już 70 proc. amunicji. Wyzywa Szojgu i Gierasimowa oraz twierdzi, że w czasie gdy jego ludzi giną na froncie osieracając swoje dzieci - potomkowie rosyjskich elit przesiadują w bogatych klubach nocnych i „na Youtubie" (co wobec aktywności Prigożyna na Telegramie brzmi ciekawie). Głównym zarzutem Prigożyna wobec „gensztabu" jest brak zaopatrzenia w amunicję. To wszelako nie jedyne nagranie utrzymane w tym tonie. Na ostatnim wystąpieniu, ubrany w hełm i kamizelkę kuloodporną, z oddziałem wagnerowców w tle, powtarza swoje zarzuty wobec Szojgu i Gierasimowa, obwinia za klęski na Ukrainie rosyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej i wylicza zwycięskie bitwy swojej formacji. W nagraniu pada także ultimatum wobec Kremla, że wagnerowcy są gotowi zdezerterować spod Bachmutu do 10 maja 2023 roku. W kraju tak zamordystycznym i zinfiltrowanym przez służby specjalne jak Rosja podobne wystąpienia wydają się politycznym samobójstwem. Za mniejsze przewinienia politycy i działacze nad Wołgą znikali lub trafiali do kolonii karnych.

Czytaj też

Podobnych „wiecowań" rosyjskich formacji na froncie, które się skarżą Kremlowi na swój los było już wiele. To jednak pierwsze wystąpienie, w którym występuje powszechnie znany przywódca formacji i tak otwarcie pada ultimatum o ryzyku porzucenia pozycji bojowych. Co ciekawe, z analiz nagrań podobnych „wieców" wynika, że często stali za nimi właśnie wagnerowcy (vide słynne nagranie z bocznicy kolejowej). Nasuwa się zasadnicze pytanie – w co gra Jewgienij Prigożyn? Przeanalizujmy możliwe scenariusze.

Reklama

Nie możemy wykluczyć, iż konflikt personalny pomiędzy Prigożynem, a Szojgu jest autentyczny. Żadna władza nie jest monolitem, a w państwach totalitarnego autoramentu wpływowi działacze zazwyczaj są silnie skonfliktowani, gdy główny dyktator odgrywa rolę rozjemcy, co w jego mniemaniu wzmacnia go u władzy. Tak funkcjonowała kancelaria III Rzeszy i bolszewickie politbiuro. W czasie trwania wojny personalne konflikty potrafią eskalować, co być może obserwujemy na przykładzie Prigożyna. W czasie walk resorty siłowe jeszcze bardziej zamieniają się w oddzielne księstwa – państwo w państwie, a ich przywódcy obrastają we wpływy. Z wystąpień Prigożyna wynika, że czuje on swoją mocną pozycję na Kremlu, w najbliższym otoczeniu Putina. Rosja w ostatnich latach zaczęła się intensywnie militaryzować w strefie prywatnej, co zaowocowało tym, że różne grupy wpływu dysponują własnymi zbrojnymi oddziałami. Każdy bojar ma własną chorągiew – można to tak określić. Dzieje się to za przyzwoleniem Władimira Putina, ale z pewnością umacnia właścicieli tych „prywatnych armii" w przeświadczeniu o własnej sile. Choć to wagnerowcy są najliczniejszą rosyjską najemną formacją – na fali wojny przeciwko Ukrainie rozrośli się z 2 tys. najemników do korpusu nawet 50 tys. (aczkolwiek redukowanego stratami po drodze na froncie) – to nie są jedyni. Swoje zbrojne oddziały powołał np. Gazprom. Batalion „Potok" być może ma wesprzeć rosyjską ofensywę przeciwko Ukrainie, ale nie można wykluczyć, że jest „polisą ubezpieczeniową" rosyjskich elit związanych z sektorem petrochemicznym i pokazaniem, że dysponują prywatną armią.

Co ciekawe, Sergiej Szojgu także powołał „własną" prywatną kompanię wojskową – „Patriota".  Władza absolutna deprawuje absolutnie, a że wspomnianym wodzom wydaje się, iż posiadają władzę nad cudzym życiem i śmiercią w skali masowej nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza, nawet takiego, że Prigożyn prowadzi własną politykę bo poczuł się mocny dzięki posiadaniu najemnej grupy, albo że Gazprom tworzy własne wojskowe oddziały, by się zabezpieczyć na wypadek wewnętrznych tąpnięć w rosyjskim państwie. W tym wszystkim mieszać mogą rosyjskie służby specjalne, do tego stopnia, że to one finalnie pociągają za przysłowiowe sznurki.

Jewgienij Prigożyn, choć obecnie kojarzony z Grupą Wagnera, wcześniej odcinał się w mediach od najemnej formacji i funkcjonował jako „kucharz Putina" z uwagi na to, że zdobywał kontrakty na usługi cateringowe dla moskiewskich elit. Prigożyn ma kryminalną przeszłość i związki z półświatkiem Petersburga – mieście, gdzie polityczne szlify zdobywał Władimir Putin. Już na wczesnym etapie kariery Putina ich drogi się przecięły. Konflikt Prigożyna z rosyjskim resortem obrony narastał latami. Jego firma zdobywała kontrakty na dostawę żywności dla armii, a Putin zezwolił mu na formowanie prywatnej kompanii wojskowej. Grupa Wagnera zdobyła intratne zlecenia w Syrii, gdzie doszło wręcz do otwartego konfliktu pomiędzy częścią rosyjskich dowódców, a najemnikami. Poszło dokładnie o to samo co pod Bachmutem, czyli pozostawienie najemników bez logistycznego wsparcia i przywłaszczanie sobie zasług wagnerowców (choćby po serii bitew o Palmyrę). W między czasie wagnerowcy stali się zbrojnym ramieniem Putina do geopolitycznej gry i dosłownie zaczęli kolonizować Afrykę rosyjskimi wpływami m.in. w Libii, Mali i Republice Środkowoafrykańskiej. Prigożyn, który chronił swoje związki z Grupą Wagnera, w roku 2022 nie tylko przyznał się, że to on za nią stoi, ale zaczął zbijać na tym polityczny kapitał. Wraz z serią rosyjskich klęsk w pierwszej fazie wojny (niezdobycie Kijowa, Odessy i Charkowa) przeprowadził w rosyjskich media społecznościowych kampanię krytyki przeciwko kierownictwu rosyjskiego resortu obrony z Sergiejem Szojgu na czele. Do skonfliktowanej z Szojgu frakcji dołączył Ramzan Kadyrow, prorosyjski namiestnik Czeczenii. Wydawało się, że frakcja Prigożyn-Kadyrow rośnie w siłę. Wagnerowcom zezwolono na masową rekrutację w więzieniach i koloniach karnych Rosji. Z dwóch tysięcy wagnerowców Grupa Wagnera rozrosła się do nawet 50 tysięcy najemników, gdzie większość stanowili „zekowie" – czyli wcieleni kryminaliści. Używani jako tzw. jednorazowa piechota do zwiadu bojem zagwarantowali tym samym Grupie Wagnera ogromne pomnożenie majątku, ponieważ z obiecanych więźniom pieniędzy nie trzeba się już rozliczać. Kulminacyjnym momentem wpływów Prigożyna była nominacja generała Sergieja Surowikina na głównodowodzącego siłami inwazyjnymi.

Ten rosyjski wojskowy o pseudonimach „Generał Armagedon" lub „Rzeźnik Syrii" słynie nie tylko ze stosowania ludobójczych nalotów na obiekty cywilne ale także z dobrych relacji z wagnerowcami. Miał być jednym z nielicznych rosyjskich wojskowych, który w Syrii wszedł z Grupą Wagnera w komitywę i na Kremlu jest uznawany za człowieka Prigożyna. Małżeństwo Surowikinów można zaliczyć do grona rosyjskich oligarchów, żona generała - Anna dorobiła się fortuny posądzana o oszustwa finansowe. Surowikin był wszelako głównodowodzącym sił inwazyjnych tylko od października 2022 roku do stycznia 2023. Jego głównym zadaniem była ewakuacja rosyjskiego zgrupowania z zachodniego brzegu Dniepru, co skończyło się porzuceniem pozycji w Chersoniu, który Ukraińcy wyzwolili 11 listopada. „Generał Armagedon" nie odmienił losów wojny, a w styczniu z łatką wojskowego, który porzucił Chersoń został zastąpiony przez generała Walerija Gierasimowa. Oznaczało to pewną zmianę układu sił na Kremlu, ponieważ Gierasimow zabezpiecza interesy rosyjskiej armii skłóconej z wagnerowcami. Wojsko chce Grupę Wagnera pozbawić autonomii, a „głód amunicyjny" jest pewnie jedną z metod podporządkowania najemników „gensztabowi". Choć Sergiej Szojgu nie jest zawodowym wojskowym – to mimo wszystko nominacja Gierasimowa zabezpiecza także jego interesy w konflikcie z Prigożynem. Wiecowanie najemników jest prawdopodobnie niczym więcej jak inspirowaną przez Prigożyna próbą uniknięcia wchłonięcia przez armię. Od tygodni pod Bachmutem coraz więcej do powiedzenia mają regularne jednostki rosyjskiego wojska, a wagnerowcy przetrzebieni miesiącami walk tracą na znaczeniu.

Czytaj też

To, że Bachmut wciąż się broni jest także ciosem dla estymy Grupy Wagnera, jako bezwzględnej ale zarazem skutecznej formacji. Od sierpnia 2022 Rosjanie biją głowami o mury Bachmutu, bez większego skutku. Z miasta pozostały gruzy, a wagnerowcy osiągnęli straty w wysokości 70 proc. stanu osobowego. Na przestrzeni miesięcy to właśnie Grupa Wagnera „trzyma" bachmucki odcinek frontu i odpowiada za efekty walk. Sukcesu propagandowego dla Putina nie było. W lutym 2023 roku ukraińska agencja UNIAN opublikowała tekst z którego wynika, że notowania polityczne Prigożyna spadły, a Gierasimow zaproponował mu aby sam się ukorzył i zaproponował włączenie w działania Sztabu Generalnego. Jeżeli to nie jest medialne „ustawka" i kolejna z rosyjskich „maskirowek" to wygląda na to, że odpowiedź brzmiała: nie.

To Sergiej Szojgu jest opisywany jako autor rosyjskiej klęski na froncie. Krytyka inspirowana przez Prigożyna spadła na podatny grunt, bo w sposób łatwy wskazano kto odpowiada za przegraną. Szojgu przejął resort obrony w 2012 roku, więc przez wiele lat zdążył zbudować w Ministerstwie Obrony swoje osobne „księstwo". Co ciekawe, trafił tam gdy resort ten trapiły korupcyjne afery. Szojgu to komunistyczny działacz z Tuwy (podmongolskiej republiki), w połowie krwi etniczny Rosjanin (jego ojciec był Tuwimcem), ponadto bez przeszłości wojskowej, więc przez wielu mil-blogerów sympatyzujących z Prigożynem jest traktowany jako „obcy element" w resorcie obrony.

Czytaj też

Co wydarzy się 10 maja 2023 roku zobaczymy. Samowolna dezercja i wycofanie całego – nawet okrojonego stratami – wagnerowskiego korpusu frontowego jest bardzo trudna, chociaż historia rosyjskiej wojskowości i nie takie rejterady widziała. Być może Prigożyn dostał wcześniej nakaz reorganizacji korpusu, a teraz buduje narrację polityczną usprawiedliwiając swoje zachowania. Być może odwołuje się do Rosjan, by zachować autonomię Grupy Wagnera. Z pewnością atutem wagnerowców w bilansie wojny, którą robią na Kremlu jest fakt, że są to oddziały, które relatywnie mało kosztują zarówno politycznie, jak i finansowo. Gro sił pochodzi z zakładów karnych, a ich śmierć nie wywoła niepokojów społecznych (tych np. na wzór sprzeciwu wobec afgańskiej czy czeczeńskiej wojny). Wskazuje to więc na fakt, że najemny zwiad bojem nadal będzie przeprowadzany.

Reklama

Komentarze (7)

  1. papa lebel

    Będzie Smuta ver.2.0 :) jak nieopłacone resztki wagnerowców wrócą na rodinę :)

  2. Endres

    Wiadomo wszem i wobec, że i wagnerowców, jak i regularną armię FR, bohaterscy Ukraińcy już dawno rozbili, biją się tylko niedobitki. Tak mówią w TV. A czy jest jakaś, oficjalna, potwierdzowa wiedza, ile to niby pogineło, zostało rannych samych Ukraińców walczących na froncie? Jakoś mi się nie chce wierzyć w to, że oni nie giną, nie są ranni, czy choćby nie zwiewają i z samego wojska, i przed samym poborem.Są gdzieś takie dane, w które można w jakiś sposób uwierzyć?

    1. ASW

      Rewolucje zawsze zaczynały formacje, które akurat nie były związane walką - w kajzerowskich Niemczech i carskiej Rosji byli to marynarze. W sumie plan niezły. Odskoczyć z frontu i tym samym związać odwody regularnego wojska. W tym samym czasie wszystkie frakcje gromadzą siły na konfrontację w stolicy. Sądząc po niedawnych wydarzeniach (nalot na Kreml) nawet przywódca kraju nie pojawi się na majowej paradzie

    2. Davien3

      @Endres mieli zajac Kijów w trzy dni mamy 430 dzień tej wojny a naqet z Donbasu nie moga wyjść i wykrwawiaja sie w walkach o mało istotne miasto więc jak widac mamy kompromitacje orków.

  3. Ma_XX

    zostaną na tych terenach i będą się zajmować szabrownictwem - oni nikomu już nie są potrzebni, prigożina usadzili, kasy im nie zapłaci, więc tylko czekać aż zaczną się wojny gangów na tych terenach bo do kacapii też ich nikt nie wpuści

  4. Rusmongol

    Wczoraj nad morzem czarnym Polski samolot frontexu został w strefie międzynarodowej narażony na rozbicie bliskimi terrorystycznymi przelotami su35 kierowanego przez byd/o z 4 rzeszy rosyjskiej. Bohaterski humanoidy z faszystowskiej Rosji uciekł po poderwaniu na pomoc naszej maszynie straży granicznej myśliwców rumunskivh i hiszpańskich.

  5. Sorien

    Albo jest tak że FSB przypuszcza że na froncie może dojść do klęski i się przygotowuje na taką ewentualność takie wyjście awaryjne. I gra nie toczy się o szojgu ale o samego Putina . Dostaną baty to Putin zostanie zabity jako nieudolny dowódca a jego miejsce zajmie Prigożyn - który co by nie mówić przynajmniej w sferze medialnej jaka my mamy wyrasta na największego samca alfę w Rosji . Putin niby rządzi ale się boi na front jechać mało go jakimś kocykiem przykryty 9 maja w tamtym roku ręce się trzęsą (gdyby chciano to kocyk by zastąpiono czymś innym np kalesony czy coś , rąk trzesacych by nikt nie zobaczył jakby nie chciano ich pokazać ) to jest wszystko ustawka i jesteśmy świadkami budowania podkładu pod koniec władzy Putina a początek władzy Prigożyna - przeciwność Putina zdrowy , charakterny , nie boi się wojny jest na froncie . To jest wszystko ustawka a przesilenie nastąpi w zależności od wyniku kontrofensywy UA

    1. Eee tam

      Zdaje się że na Kremlu był parę dni temu alarm anty przewrotowy ale media coś to wyciszyły temat znikł a raczej został przykryty pseudo atakami dronów na metalowe blachy dachowe, ciekawe

  6. Eee tam

    Warlord prowadzi swoich najemników do zdobycia władzy to normalne od stuleci ma Wschodzie od Moskwy po Pekin

    1. Chyżwar

      Tylko tam? Zauważ jak w USA przykrócono ambicję Blackwater.. Historia całego świata uczy, że zbyt rozbudowane wojsko znajdujące się w prywatnych rękach nie prowadzi do niczego dobrego.

  7. SAS

    Wojna na Youtube. Koń by się uśmiał. Strata czasu, nie wiadomo gdzie kończy się fikcja, a gdzie zaczyna prawda.

Reklama