Reklama

Wojna na Ukrainie

Korpus Grupy Wagnera przestaje istnieć? Wysokie straty najemnej formacji [ANALIZA]

Autor. wikimedia commons/emblematWagnera

Ukraińska agencja UNIAN poinformowała, że powiązana z oligarchą Jewgienijem Prigożynem najemna formacja wagnerowców jest cieniem korpusu, który przystępował do bachmuckiej bitwy. Ma to mieć przełożenie na polityczne wpływy Prigożyna na Kremlu i dalsze losy tzw. Grupy Wagnera. Formacja przestanie istnieć?

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Opozycyjni wobec Władimira Putina dziennikarze śledczy w „runecie" (rosyjskich mediach społecznościowych) poinformowali, że tzw. Grupa Wagnera ma być wcielana w skład regularnej rosyjskiej armii i traci swój „niezależny status". Przypomnijmy, że prywatna wojskowa firma powiązana z Kremlem była obecna, w zasadzie, na wszystkich wojnach Władimira Putina. Wagnerowcy pilnowali rosyjskiej geopolityki w Syrii, Afryce (od Mali do Republiki Środkowoafrykańskiej) oraz na wschodniej Ukrainie. Z najemnego pułku w liczbie ok. 2 tys. kontraktorów rozrosła się dziesięciokrotnie do niezależnego politycznie korpusu z etatem ponad 20 tys. najemników. Pojawiają się także źródła o liczbie 50 tys. wagnerowców, ale traktuję ją jako sumę wszystkich wagnerowców (w tym hospitalizowanych, trenowanych, rekrutowanych), a nie frontowego korpusu. Bardziej prawdopodobne jest to, że na bachmuckim odcinku frontu zaangażowano korpus bojowy równorzędny dwóm dywizjom. W wagnerowskim korpusie obowiązuje specyficzna hierarchia. Na jednego wagnerowskiego kontraktora ma przypadać czterech „zeków", czyli wyciągniętych z kolonii karnych i więzień kryminalistów. Ci ostatni są tzw. „jednorazową piechotą", czyli pierwszym rzutem do przeprowadzania zwiadu bojem. Drastyczny wzrost liczebności tzw. Grupa Wagnera zawdzięcza masowej akcji rekrutacji wśród kryminalistów.

Czytaj też

W bitwie bachmuckiej zginęło 4 tysiące wagnerowców, a 10 tys. zostało rannych. Oznacza to 14 tys. wyeliminowanych z walki (pamiętajmy, że wśród rannych są osoby objęte amputacjami albo nawet ciężko ranne, które nie przeżyją w szpitalu, a przy poziomie rosyjskiej medycyny pola walki i panującym na froncie warunkom atmosferycznym nawet mniejsze kontuzje wykluczają z boju i przedłużają rekonwalescencję). A w tej statystyce nie ujęto jeńców. Oznacza to wykluczone z walk przynajmniej 70 proc. stanu osobowego frontowego korpusu. Nie przez przypadek pod Bachmut zaczęto podciągać regularne jednostki Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, które zastępują wagnerowców. Bitwa, która była priorytetem rosnącego w polityczne wpływy Prigożyna została zaczęta wagnerowskimi rękami, ale w tej chwili – gdy Rosjanie wdarli się do wschodniej części miasta – jest prowadzona rosyjskim wojskiem. Tak wysokie straty oznaczają w praktyce eliminację korpusu z walki, chociaż w tym wypadku główną ideą użycia korpusu złożonego z kryminalistów było użycie go jako „armatniego mięsa". Póki co nie osiągnięto strategicznego celu w postaci zajęcia Bachmutu, ale z pewnością zrealizowano koncepcję użycia „jednorazowej piechoty". Gdy padał Sołedar, Jewgienij Prigożyn fotografował się ze swoimi najemnikami i chełpił zwycięstwem. Uznawano to za sukces. W praktyce jednak ma to polityczne implikacje, z których Prigożyn nie do końca wychodzi zwycięsko (podobnie jak jego ludzie, których ciała masowo zaległy na polach „ziemi niczyjej" pod Bachmutem).

Reklama

Czytaj też

Ważnym czynnikiem jest to, że Bachmutu jednak wagnerowcy nie zdobyli. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej w politycznym konflikcie są „koterią", która musi dokończyć operację po Prigożynie. W walkach frakcji na Kremlu Prigożyn pod Bachmutem wcale ostatecznie nie zyskał. Triumfalne zdobycie miasta mogło być argumentem – Sołedar to za mało. Prigożyn krytykował rosyjski resort obrony, że jego ludzie są przez rosyjskie wojsko dyskryminowani, że nie mają zaopatrzenia oraz broni. W rosyjskich mediach społecznościowych był to popularny argument, ponieważ gołym okiem widać siermięgę rosyjskiej logistyki polowej . Przetrzebiony, zredukowany z dwóch dywizji, do dwóch brygad, wagnerowski korpus po miesiącach walk musi przedstawiać nędzny obraz, więc jego przetrwanie jest uzależnione od rosyjskiego dowództwa wojskowego.

Czytaj też

Mianowanie generała Walerija Gierasimowa głównodowodzącym wojsk inwazyjnych oraz odwołanie gen. Sergieja Surowikina – człowieka Prigożyna oznacza, że takiej a nie innej formy wchłaniania tzw. Grupy Wagnera możemy się spodziewać. Gierasimow jako „mózg" inwazji był między wierszami krytykowany przez frakcję Prigożyn-Kadyrow, choć głównie to Sergiej Szojgu stał -ich zdaniem- się winowajcą rosyjskich klęsk. Szojgu wciąż pozostaje ministrem obrony, a mianowanie Gierasimowa oznacza utrzymanie go przy politycznym „życiu" na Kremlu.

Czytaj też

Brak zrealizowania operacyjnego celu, ogromne straty, polityczne osłabienie w postaci odwołania Surowikina sprawiły, że – co wskazuje agencja UNIAN – Gierasimow oczekuje od Prigożyna, że ten się ukorzy i sam zaproponuje włączenie w plany Sztabu Generalnego zrzekając się swojej wojennej autonomii. Użycie wagnerowców na froncie jest korzystne dla Moskwy, która ma problem z branką „rekrutów" na front. Pustoszeją więzienia, a front jest „łatany" jakimkolwiek wojskiem. Kreml nie zrezygnuje z tej praktyki bo wysyłanie „zeków" do walki ma w Rosji dlugą tradycję. Problem w tym, że Prigożyn nie ma tyle broni, amunicji i chętnych kontraktorów, by odbudować swój korpus jak miało to miejsce w roku 2022. Nawet jeżeli uzupełni straty to jest zdany na łaskę krytykowanego przez niego Szojgu. A na przełomie roku, na fali wzrostu wpływów Prigożyna na Kremlu, media spekulowały nawet czy nie zastąpi on Władimira Putina.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. Monkey

    Ta cała Grupa Wagnera nadaje się tylko do takiego typu operacji jakie są prowadzone w Mali, RŚA czy w Syrii. W imieniu Rosji, ale nie pod jej sztandarami. To nie jest formacja stworzona do regularnej walki, a do operacji "kolonialnych". Równie dobrze można byłoby nazwać kolonialne awizo pancernikiem. Tak, w warunkach kolonii to były pancerniki, ale tylko w takich.

    1. Krzysztof Jerzyna

      Gwarantuję ci, że nie chciałbyś stanąć naprzeciwko komukolwiek z Grupy Wagnera. Takich bohaterów klawiatury jak ty to są miliony w Polsce. Tylko jak trzeba coś zrobić to puste ulice.

    2. Monkey

      @Krzysztof Jerzyna: Masz rację, nie chciałbym stanąć na drodze takich bestii w ludzkiej skórze. Które nie szanują niczyjego życia, ani wrogów, ani kolegów. Ale zrobiłbym to, jeśli sytuacja by mnie zmusiła. A z ciebie to co za bohater, że tak oceniasz innych, których nawet nie znasz? Masz jakieś osobiste dokonania wojenne? Ordery, albo chociaż medale?

  2. Extern.

    Przyznam że to jednak trochę szkoda. Osobiście liczyłem że Prigożyn uzyska większe wpływy w Rosji i jak mu ambicja urośnie, a Putina już z jakiegoś powodu nie będzie, to może odważy się stanąć w szranki walki o władzę na Kremlu. To biznesmen nie fanatyk, z takim zawsze łatwiej byłoby się dogadać niż z kimś bardziej ideologicznym. Bez takiej konkurencji za którą jednak stoi jakaś siła, po Putinie do władzy w Rosji z poparciem armii i służb oczywiście, znowu dojdzie jakiś kolejny Wielkorus, i realnie nic się w kierunkach Rosyjskiej polityki nie zmieni. W ostateczności przynajmniej by namieszał i może Moskwa na jakiś czas zajęła by się sama sobą, zamiast obdarzaniem swoim zainteresowaniem ziem innych narodów.

    1. Komi

      Putin i jego ekipa to też nie są fanatycy, tylko zwykli bandyci. Oni udają fanatyków, bo takich wszyscy się boją, na zasadzie "jestem szalony i mam broń atomową" ale to tylko gra. To zwykli złodzieje i mordercy, fanatyzm i ideologia to ich maskirowka.

    2. leiter84

      Szkoda Prigozyna? Przecież to zwykły pospolity bandyta i gangus. W normalnym kraju gniłby w więzieniu, w Rosji robi karierę.

  3. DBA

    Najpierw "republikanie" z Ługandy i Donbabwe, potem Buriaci, Jakuci, Dagestańczyczy, teraz kryminaliści spełniaja role sowieckich batalionów karnych. Ciekawe na kogo teraz przydzie kolej? Bo widać etnicznych Rosjan boja sie wysyłać na śmierć.

    1. Rusmongol

      Zauważyłeś fajna rzecz. Rosja od zawsze gada jaka to jest tolerancyjna, wyrozumiała, jak ratuje, ale patrzeć na to jak od zawsze exterminowala mniejszosci (choćby wielki głód na Ukrainie) widać że to tylko bujdy. Ich celem jest rusyfikacja. Jeśli idzie opornie to są wysiedlenia, zastraszanie, ograniczenia, jak teraz wysyłanie na front w pierwszej linii innych nacji. To tyle co do bajeczek Rosji że oni komuś chcą zrobić dobrze.

    2. nn

      Niezależni dziennikarze rosyjscy podali, że na 100 tysięcy mieszkańców zginęło 170 Buriatów, podobna liczba Tuwińców, i Dagestańczyków. Dla mieszkańców Moskwy wskaźnik wynosił w granicach trzech "dwóchsotnych". na sto tysięcy.

    3. DBA

      Rusmongol@ Etniczni Rosjanie są większymi rasistami niż niemieccy ideolodzy nazizmu, Wystarczy poczytać jak traktują swoich "gastarbaiterów" z dawnych republik środkowoazjatyckich i Kaukazu. I nie wynika to stąd, że ktoś im to kazał - oni tak po prostu uważają.

  4. Jeremiasz

    @Extern - mówienie, że Prigożin to biznesmen, to tak jak mówienie, że włamywacz i złodziej to przedsiębiorca ... litości!

  5. Jerzy

    Prigożin to prawdziwy śmieszek, jak przeczytałem jego oświadczenia, że amerykańscy więźniowie przesyłają prośby o przyjęcie do Grupy Wagnera, to mi się przypomniał Urban wysyłający w stanie wojennym śpiwory dla bezdomnych w Nowym Yorku.

  6. Ma_XX

    Uznanie przez USA tej organizacji za terrorystyczną, konflikt wagnerowców z SZ rosji - domyślam się, że za parę dni Prigożin wypadnie przez okno z 10 piętra w niewyjaśnionych okolicznościach

    1. Sorien

      No wiesz może się załamać po tym co się stało xd

  7. GB

    Wczoraj poszło info - nieoficjalne - iż wagnerowcy zaprzestali rekrutacji w więzieniach.

Reklama