Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Turecka operacja połączona w Libii [ANALIZA]

Z końcem grudnia 2019 r. uznawany przez ONZ Rząd Porozumienia Narodowego (GNA) w Trypolisie skierował do popierającej go Turcji oficjalną prośbę o udzielenie wsparcia wojskowego przeciwko Libijskiej Armii Narodowej (LNA) gen. Chalify Haftara. 2 stycznia br. turecki parlament udzielił rządowi zgody na wysłanie wojsk do Libii. Wcześniej Turcja angażowała się w Libii militarnie, dostarczając tam ograniczone ilości sprzętu wojskowego (m.in. wozy opancerzone typu MRAP Kirpi i Vuran, drony Bayraktar TB2 itd.) oraz instruktorów i doradców wojskowych.

SAC Helen Farrer RAF Mobile News Team
SAC Helen Farrer RAF Mobile News Team

W walce brały udział, początkowo niewielkie, oddziały protureckich bojowników syryjskich, którzy podpisywali korzystne kontrakty najemnicze i przerzucani byli z Syrii do Libii (przez Turcję) drogą powietrzną. Jako pierwsi w Libii pojawili się agenci służby wywiadowczej MIT oraz operatorzy sił specjalnych. Przystąpiono do misji szkoleniowych dla libijskiej milicji lojalnej wobec rządu w Trypolisie stanowiącej armię oraz dla policji. Już w listopadzie 2019 r., zgodnie z oświadczeniem dyrektora tureckiego Urzędu Bezpieczeństwa, 50 tureckich instruktorów prowadziło czterotygodniowe kursy szkoleniowe dla 200 członków libijskiej policji.

Od stycznia skala tureckiego zaangażowania stopniowo rośnie. U wybrzeży Libii pojawiły się tureckie okręty, regularnie utrzymywano most powietrzny, rozwinięto punktową obronę przeciwlotniczą. Wraz z rosnącą ilością przekazywanego sprzętu wojskowego skala zaangażowania w misje szkoleniowe i doradcze dla GNA zapewne rosła. Od niedawna mówi się nawet o chęci rozbudowy dwóch tureckich baz wojskowych w Libii, co oznacza zwiększoną i długotrwałą obecność tureckich sił zbrojnych w regionie. Gazeta Yeni Safak, powołując się na źródła wojskowe, pisze, że bazy wojskowe mają powstać na terenie bazy Al-Watiya (baza lotnicza) oraz portu Misrata (baza morska).

W styczniu kontyngent turecki zaczął rozbudowę własnej obrony przeciwlotniczej wokół bazy lotniczej Mitiga w Trypolisie. Rozwinięto tam systemy przeciwlotnicze MIM-23 Hawk ze stacją radiolokacyjną AN/MPQ-64 Sentinel oraz lufowe ACV-30 Korkut. Być może w Libii rozwinięto także nowe przeciwlotnicze systemy Hisar oraz systemy walki radioelektronicznej Koral.

25 lutego prezydent Erdogan przyznał oficjalnie, że w Libii zginęło dwóch tureckich żołnierzy -  „mamy dwóch męczenników w Libii” powiedział Erdogan, nie podając żadnych szczegółów. Tymczasem LNA kilkakrotnie twierdziło, że w atakach zginęło więcej żołnierzy tureckich, m.in. w czasie ostrzału lotniska w Trypolisie.

W czerwcu pojawiło się oficjalne zdjęcie tureckiego pododdziału inżynieryjno-saperskiego (EOD team) z nowym wyposażeniem i robotami saperskimi, którzy przystąpili do rozminowania w rejonie Trypolisu. Można przypuszczać, że w Libii operują także kontraktorzy z prywatnej firmy kontraktorskiej SADAT, blisko związanej z prezydentem Erdoganem.

Interwencja w Libii ma charakter operacji zamorskiej, więc już w styczniu zaobserwowano aktywność u brzegów Libii tureckiej marynarki wojennej (TDK). Pod koniec stycznia w rejonie Trypolisu pojawiły się dwie fregaty typu G (tur. Gabya), a więc zmodernizowane eksamerykańskie fregaty typu Oliver Hazard Perry.

Nie można wykluczyć, że w ograniczonym zakresie (incydentalnie) tureckie fregaty mogły odpalać pociski przeciwlotnicze przeciwko bezzałogowcom LNA. Takie zdarzenie mogło mieć miejsce 1 kwietnia w rejonie Sabraty. Z pokładu fregaty G, operującej ledwie kilka kilometrów od libijskiego brzegu, odpalono na pewno co najmniej jeden pocisk przeciwlotniczy RIM-66E (SM-1 MR), a być może więcej; istnieje podejrzenie, że zestrzelono wówczas bezzałogowiec Wing Loong (produkcji chińskiej, przekazany siłom Haftara przez Zjednoczone Emiraty Arabskie — przyp. red.).

Wraz z przesunięciem frontu tureckie fregaty także zmieniały swoją pozycję. 7 czerwca dwie niezidentyfikowane fregaty — bardzo możliwe, że tureckie — zajmowały pozycje na wschód od Misraty (trzecią fregatą była operująca w tym rejonie włoska fregata typu Horizon/Orizzonte).

11 czerwca, akurat w chwili gdy w basenie M. Śródziemnego, prowadzono morsko-powietrzne „ćwiczenia” do portu w Misracie wszedł statek ro-ro "Cirkin", zapewne ze sprzętem wojskowym (zdjęcia satelitarne z portu w Istambule sugerują załadowanie pojazdów). „Cirkin” miał jako osłonę fregaty tureckie (źródła greckie piszą o trzech fregatach), a misja jego kontroli, jak wiadomo, zakończyła się 10 czerwca incydentem z grecką fregatą „Spetsai” i ostatecznie fiaskiem. W dniach 9-12 czerwca w basenie M. Śródziemnego i M. Egejskiego, raczej nieprzypadkowo, przeprowadzono duże, oficjalne manewry tureckiej marynarki wojennej z udziałem 32 jednostek pływających, bezzałogowców, samolotów patrolowych, śmigłowców i sił amfibijnych.

Już wcześniej statki ro-ro płynące z Turcji do Libii osłaniane były przez turecką flotę, przykładowo statek „Bana” w drodze do Trypolisu w styczniu br. osłaniały dwie fregaty, prawdopodobnie typu G. W składzie Türk Deniz Kuvvetleri, czyli tureckiej marynarki wojennej, jest w tej chwili 16 fregat – 8 typu MEKO i 8 typu G – i to ten drugi rodzaj okrętów jest najbardziej aktywny u libijskich wybrzeży.

Dużą rolę w operacji libijskiej odgrywa tureckie lotnictwo (THK), które wykonuje regularne misje transportowe w ramach "powietrznego ekspresu" oraz rozpoznawcze. Samoloty wczesnego ostrzegania i dozoru powietrznego Boeing E-7T nierzadko krążą w centralnej części M. Śródziemnego. Przykładowo 13 lutego br. E-7T krążył między Maltą a Misratą, wykonując misje ISR. Ostatnie „polowanie” na Pancyry LNA sugeruje doskonałe rozpoznanie – wiele wozów przeciwlotniczych atakowanych było w stanie nieoperacyjnym, np. w ukryciu lub w trakcie transportu.

Skomplikowana sytuacja w powietrzu nad M. Śródziemnym i napięte relacje z Grecją spowodowały, że do operacji włączyły się samoloty wielozadaniowe F-16C/D wykonujące misje powietrznej eskorty oraz latające cysterny. Od wielu miesięcy w ramach powietrznego ekspresu na libijskich lotniskach (Mitiga i Misrata) lądują samoloty transportowe THK C-130 (oraz katarskie C-17).

O skali operacji powietrznych mogą świadczyć wspomniane "ćwiczenia" z 11 czerwca, które — jak można podejrzewać — są zakamuflowaną symulacją powietrznej operacji bojowej, mającej na celu przećwiczenie pokazu siły, analogicznie jak miało to miejsce na morzu z fregatą "Spetsai".

Tego dnia nad M. Śródziemnym było w powietrzu jednocześnie aż kilkanaście maszyn THK (17?), a w szczególności:
- dwa C-130E z 222 Filo (lądowały z ładunkiem w bazie powietrznej Misrata)
- jeden CN-235 (lądował w bazie powietrznej Misrata, być może była to misja typu MEDEVAC lub SAR)
- jeden E-7T (wykonywał misje rozpoznania i dozoru powietrznego)
- trzy KC-135R (latające cysterny)
- kilka (9?) F-16C (misja eskortowa).

Na przełomie maja i czerwca tureckie C-130E często latały na trasie Istambuł-Misrata. Kiedy 2 czerwca br. dwa C-130E z 222 Filo lądowały w Misracie, miały to być już odpowiednio dwunasty i trzynasty loty tego typu z Istambułu do Misraty w przeciągu dwóch tygodni.

Biorąc pod uwagę powyższe czynniki: chęć rozbudowy baz wojskowych w Libii, rosnącą aktywność tureckich sił powietrznych i morskich, możemy już powoli mówić o zakrojonej na dużą skalę i rozciągniętą w czasie turecką zamorską misję w celu rozszerzenia własnych stref wpływów – politycznych, wojskowych i ekonomicznych. Operacja w Libii zgodna jest więc z tureckimi ambicjami zamorskimi (regionalnymi) ujętymi w doktrynie tzw. niebieskiej ojczyzny (tur. Mavi Vatan) z ważną rolą sił morskich.

Doktryna z 2006 r., za której ojca uważany jest wiceadmirał Cem Gurdeniz, przewiduje  dominację Turcji we wschodniej części Morza Śródziemnego i aktywność na innych basenach morskich, z wykorzystaniem własnego potencjału politycznego, militarnego oraz ekonomicznego (np. w basenie śródziemnomorskim naftowego i gazowego). Warto przy tej okazji pamiętać o tureckich zamorskich bazach wojskowych, np. w Mogadiszu w Somali.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama