Minister obrony narodowej Turcji Mevlüt Çavuşoğlu spotkał się z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych Antonym Blinkenem w sprawie zakupu samolotów wielozadaniowych generacji 4+, F-16 Block 70 i pakietu modernizacyjnego to posiadanej już przez Turcję floty F-16C/D. Potencjalny kontrakt miałby dużą wartość dla gospodarki USA, ale na przeszkodzie stoi kontrowersyjna polityka prezydenta Turcji Recepa Erdogana.
Kontrakt z Turcją może mieć potencjalnie wartość nawet 20 mld dolarów. Kupno nowych 40 samolotów F-16 to tylko jego ułamek. Większość stanowiłaby zapewne modernizacja prawdopodobnie całej posiadanej przez Turcję floty tych samolotów, które obecnie liczy około 250 maszyn. Umowa umożliwiłaby posiadanie przez Turcję około 300 samolotów bojowych i zapewne wycofanie z czasem z użytku 50 F-4 Phantom II.
Turcy chcą inwestować we flotę swoich F-16 po tym jak Stany Zjednoczone wyrzuciły to państwo w programu F-35, po tym jak rząd prezydenta Erdogana, pomimo ostrzeżeń zdecydował się na kupno rosyjskich systemów obrony powietrznej S-400 Triumf. Posiadanie S-400 i F-35 jednocześnie pozwoliłby na wypracowanie metod do zwalczania tych drugich, przez co było to niedopuszczalne. Wypadnięcie Turcji z programu F-35, których Ankara planowała zakupić ponad 120 egzemplarzy było katastrofą dla ambitnych długoterminowych planów rozwoju tureckiego lotnictwa wojskowego. Pozostały tylko F-16C/D z Phantomami II i znajdujący się w powijakach program własnego myśliwce przyszłości TF-X.
Czytaj też
O ile jednak TF-X miał być maszyną skromniejszą od F-35, która w przyszłości będzie go dopełniała zastępując stopniowo F-16 i w pierwszym rzędzie Phantomy, o tyle teraz jest to jedyny widok na przyszłość. I projekt, który powstaje w bólach. Tymczasem koniem roboczym pozostają F-16, w które – chcąc nie chcąc Ankara musi inwestować. Szczególnie biorąc pod uwagę, że regionalny przeciwnik – Grecja – kupił ostatnio francuskiego Rafale, modernizuje własne F-16 do standardu V i przymierza się mocno do kupna 20 F-35A.
Nawet skromny turecki plan polegający na inwestycji w F-16 jest jednak zagrożony. Sprzeciwia się mu senator Bob Menendez, który zapowiada walkę o zablokowanie zakupu w amerykańskim parlamencie. Senator wskazuje na niedemokratyczne praktyki Erdogana w polityce wewnętrznej i awanturnictwo w polityce zagranicznej. Sam jest w swoim okrętu wyborczym zależny od ludności pochodzenia greckiego i armeńskiego.
Czytaj też
Nawet gdyby Kongres wyraził zgodę na sprzedaż F-16, to i tak jego producent, firma Lockheed Martin, ma obecnie twarde zamówienia na 128 fabrycznie nowych F-16 i dopiero niedawno uruchomił przeniesioną z Teksasu do Karoliny Północną linię produkcyjną tych samolotów. Nowe F-16 dla Turcji pojawiłyby się wiec bardzo późno i to prawdopodobnie wpłynęło chociażby na zakup przez Polskę lekkich myśliwców FA-50.
Podobnie ma się sytuacja z podnoszeniem starych F-16 o pakiet V, na co jest obecnie jeszcze więcej zamówień niż na maszyny fabrycznie nowe. Najlepszym klientem jest tu obecnie Tajwan, który ma zamówionych 66 nowych F-16 i jest w trakcie modernizacji około 150 kolejnych.
Rusmongol
Tu powinna być krótka piłka. Szwecja i Finlandia w NATO to wtedy samoloty. Inaczej won.
Monkey
@Rusmongol: Ale wtedy Szwecja i Finlandia nie będą w NATO. Już im odebrano F-35 (słusznie) za zakup S-400. Niemniej jednak zbytnio osłabiać Turcji nie można. Erdogan to nie Putin, z którym negocjacji być nie może.