Dwa polskie samoloty wojskowe są w drodze do Afganistanu, a trzeci wystartuje wkrótce. Na liście do ewakuacji jest około 100 osób, które współpracowały z Polskim Kontyngentem Wojskowym czy polską placówką dyplomatyczną - poinformował we wtorek szef KPRM Michał Dworczyk.
W rozmowie z Polsat News Dworczyk, pytany, na jakim etapie jest operacja ewakuacji z Afganistanu Polaków i współpracujących ze stroną polską Afgańczyków, przekazał, że dwa polskie samoloty wojskowe są w drodze do Afganistanu, a trzeci wystartuje wkrótce. "W tej chwili na liście osób do ewakuacji jest około 100 takich osób, które współpracowały, czy to z Polskim Kontyngentem Wojskowym, czy z naszą placówką. Natomiast ta sytuacja jest dynamiczna" - powiedział szef KPRM, pytany ile osób zabiorą polskie samoloty.
Podkreślił, że jest to duża operacja logistyczna koordynowana przez MSZ realizowana przez MON przy współpracy z innymi resortami. "Jest to szereg wyzwań, z którymi trzeba się zmierzyć" - dodał. Jak zaznaczył, ewakuacja dotyczy pojedynczych obywateli polskich, którzy przebywają w Afganistanie. "Tutaj przede wszystkim chodzi o osoby, które współpracowały z polską placówką dyplomatyczną, czy przed wszystkim z PKW" - wyjaśnił minister.
Jak zauważył, sytuacja w Afganistanie jest niestabilna. "Samo zorganizowanie od strony technicznej, organizacyjnej załadunku tych osób do samolotów, które pojawią się w Kabulu, dla wszystkich jest dużym wyzwaniem. Tu chodzi o zweryfikowanie osób, które muszą dotrzeć na lotnisko" - powiedział Dworczyk.
Minister przypomniał, że MON jeszcze w czerwcu ewakuowało osoby, które współpracowały z polskim kontyngentem i które deklarowały chęć wyjazdu. "Dzisiaj sytuacja jest diametralnie różna, więc nie ma co się dziwić, że te osoby, które wówczas nie były zainteresowane wyjazdem, dzisiaj są zdeterminowane, żeby z Afganistanu uciec w trosce o swoje bezpieczeństwo, swoich rodzin" - powiedział minister.
Czytaj też: Ewakuacja polskich obywateli z Afganistanu
Szef KPRM zapewnił, że polscy dyplomaci "starają się nawiązać kontakt ze wszystkimi, którzy zgłosili się różnymi kanałami do MSZ jako osoby, które chcą wyjechać, które obawiają się o swój los". "Na miejscu zrobimy wszystko, aby te osoby, które chcą wyjechać, a które wcześniej pomagały polskim żołnierzom, czy polskim dyplomatom, miały taką możliwość. Ale też jasno trzeba sobie powiedzieć, że tam sytuacja jest bardzo trudna, niestabilna. Samo dotarcie do Kabulu, na lotnisko - nie wszystkie te osoby są z Kabulu - może stanowić problem" - powiedział.
Według ministra nie można dziś jednak składać deklaracji, czy wszyscy będą mogli zostać ewakuowani i czy wszystkim uda się dostać na lotnisko. "Te osoby muszą dotrzeć na lotnisko samodzielnie. Biorąc pod uwagę tę niestabilną sytuację, dzisiaj trudno takie deklaracje precyzyjne składać" - dodał.
Czytaj też: Uzbekistan: zestrzelono afgański samolot
Zapytany, czy cała operacja nie jest spóźniona, biorąc pod uwagę to, że inne państwa wysyłały samoloty wcześniej, szef KPRM odparł, że nie może zgodzić się z taką tezą. "Przypomnijmy, że przez wiele godzin lotnisko w Kabulu nie działało. W związku z tym nawet jeśli wylądował tam jakiś samolot, on i tak nie mógł tam wystartować. Amerykanie, tak jak powiedziałem, w tej chwili uruchomili znowu loty i teraz będzie prowadzona ta ewakuacja" - wskazał.
Szef KPRM zapewniał, że Polska zrobi wszystko, żeby ewakuować Afgańczyków współpracujących z polską stroną. "Tak jak pan premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, zrobimy wszystko, żeby każdy, kto współpracował z polskimi żołnierzami, z polskimi dyplomatami, a dzisiaj potrzebuje pomocy, taką pomoc uzyskał" - powiedział minister.
Czytaj też: B-52 niszczą lotnictwo Afganistanu?
Dopytywany, jaki jest "górny limit" osób, których polskie służby mogą zabrać z Afganistanu, Dworczyk zaznaczył, że "jeżeli będzie taka potrzeba, zgodnie z decyzją pana premiera będziemy zwiększać siły i środki zaangażowane w operację ewakuacji tak, żeby każdy Afgańczyków, który pomagał polskim żołnierzom czy polskim dyplomatom mógł opuścić Afganistan".
Pytany, czy sam jest koordynatorem tej operacji, Dworczyk wyjaśnił, że "na polecenie premiera operację koordynuje MSZ, a główny ciężar operacyjno-organizacyjny wzięły na siebie Polskie Siły Zbrojne i oczywiście MON". W tym kontekście zapytany został o doniesienia portalu Onet.pl, który w poniedziałek pisał, że to szef KPRM "zabrał się" za przygotowanie operacji ewakuacyjnej i "odkrył też, że do poniedziałku wojsko i resort obrony nie kiwnęły nawet palcem w tej sprawie". "To nie jest absolutnie prawda. To są nieprawdziwe informacje" - podkreślił.
Po tym, jak Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, dużą część terytorium tego kraju zajęli talibowie. W niedzielę wkroczyli do stolicy kraju Kabulu i przejęli kontrolę nad pałacem prezydenckim. Wcześniej prezydent Afganistanu Aszraf Ghani opuścił miasto i wyjechał za granicę, prawdopodobnie do Tadżykistanu. Państwa UE i NATO ewakuują swych obywateli z Afganistanu. Na kabulskim lotnisku od niedzieli stale gromadzą się cywile afgańscy, starający się uciec z kraju przed talibami.
Premier Morawiecki poinformował w poniedziałek, że rząd podął decyzję o posłaniu do Afganistanu naszych samolotów, żeby w bezpieczny sposób ewakuować zarówno obywateli polskich, jak i pracowników naszej misji wojskowej w Afganistanie. Zapewnił, że rząd zrobi wszystko, by każdego, kto pomagał Polsce jako tłumacz czy w innej formie pomocy, "potraktować jak najbardziej humanitarnie, przyznać wizę humanitarną i przetransportować do Polski czy do Europy".
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie