Reklama

Geopolityka

Trump nokautuje Bidena w debacie. Panika w obozie Demokratów [KOMENTARZ]

trump biden
Autor. Gage Skidmore/Wikimedia Commons/CC2.0 / The White House/Wikimedia Commons/CC3.0

Odbyła się pierwsza w tym sezonie wyborczym debata prezydencka pomiędzy Joe Bidenem a Donaldem Trumpem. Zarówno komentatorzy, jak i politycy w Stanach zgodnie stwierdzili, że tym występem kandydat Demokratów wypadł kiepsko, by nie powiedzieć źle.

Podczas starcia poruszone zostały tematy polityki zagranicznej, aborcji, gospodarki i inflacji, ale też wojny na Ukrainie. Nie brakowało również osobistych wycieczek, sporów o nielegalną imigrację, uszczelnienie granic, Afganistan, wojnę na Bliskim Wschodzie oraz potencjalną eskalację w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Szczególnie ta ostatnia kwestia była niezwykle istotna.

Reklama

Były prezydent wielokrotnie powtarzał, że do rosyjskiej inwazji na pełną skalę nigdy by nie doszło, gdyby nadal był u władzy, bo Putin „wiedział, żeby z nim nie pogrywać”. Twierdził, że Ameryka jest „pośmiewiskiem” dla reszty świata i „upadającym krajem”. Jak twierdzi Trump, przywódcy tacy jak Xi Jinping, Kim Dzong Un i Władimir Putin nie boją się Bidena, a Putin zdecydował się na inwazję, widząc słabość Ameryki po wycofaniu wojsk z Afganistanu.

„Jego (Bidena) polityka jest zła, jego polityka militarna jest szalona. Z nim te wojny nigdy się nie skończą. On nas zaprowadzi do III wojny światowej, a jesteśmy bliżej III wojny światowej, niż ktokolwiek sobie wyobraża” – powiedział Trump. Stwierdził też, że „Putin odebrał ziemię Bushowi, Obamie i Bidenowi” – odnosząc się do wojny w Gruzji, zajęcia Krymu i ostatniej inwazji – ale nie zrobił nic za jego kadencji, bo „wiedział, że nie może sobie pogrywać”.

Czytaj też

Dodał, że polityka Bidena doprowadziła do „takiej złej pozycji z Ukrainą i Rosją”, bo Ukraina nie wygrywa wojny i „kończą jej się żołnierze”. Choć ocenił, że warunki stawiane przez Putina dla zakończenia wojny nie są do przyjęcia, to zapowiedział, że doprowadzi do zakończenia konfliktu, zanim jeszcze obejmie władzę. Narzekał też na koszt wsparcia Ukrainy, nazywając przy tym prezydenta Zełenskiego „najlepszym sprzedawcą w historii”.

„On (Biden) dał im 200 miliardów. To dużo pieniędzy (…) Mówię tylko, że to pieniądze, których nie powinniśmy byli wydawać” – stwierdził. Dodał też, że Amerykę dzieli od Europy Ocean i to Europa powinna ponieść główny ciężar wsparcia Ukrainy, mylnie twierdząc, że to USA ponoszą zdecydowanie większy ciężar finansowy.

Reklama

Biden twierdził z kolei, że Ameryka ma silną pozycję i „najsilniejsze wojsko w historii świata” i „wszyscy wiedzą, by z nami nie zadzierać”.

Obok tematu wojny na Ukrainie, kandydaci spierali się m.in. na temat inflacji, aborcji, czy podatków, jednak odpowiadając na te pytania często wdawali się w dygresje. Biden ocenił, że wciąż podwyższony poziom inflacji to pokłosie „zdziesiątkowanej” gospodarki pozostawionej mu przez Trumpa i jego podejścia do pandemii. Trump twierdził, że gospodarka pod jego rządami była „najlepsza w historii kraju”.

Czytaj też

Były prezydent poświęcił też wiele czasu na krytykę polityki imigracyjnej Bidena, twierdząc, że prezydent pozwala na „wpuszczanie milionów ludzi z więzień i przytułków dla obłąkanych”, a nielegalni imigranci gwałcą i zabijają kobiety. Biden wskazywał na swoje próby ponadpartyjnych reform wprowadzających restrykcje na granicy, które zostałyby zniweczone przez Trumpa.

Obaj kandydaci wdawali się też w wymianę osobistych zniewag. Biden wspomniał o skazaniu Trumpa w sprawie karnej, dotyczącej zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels i o uznaniu przez sąd, że molestował seksualnie publicystkę E. Jean Carroll. Nazywał Trumpa „skazanym przestępcą”, „mazgajem” i osobą o „moralności bezpańskiego kota”.

Reklama

Trump wytknął, że przestępcą jest też syn Bidena, Hunter, skazany za nielegalne posiadanie broni. Twierdził też, że Biden „nie wie, co się wokół niego dzieje”. Obaj wdali się też w sprzeczkę o tym, kto lepiej gra w golfa.

Sprawa wojny na Bliskim Wschodzie

To kolejny temat, który rozgrzewa debatę w Stanach Zjednoczonych. Trump atakował Bidena za to, że zbyt mocno zwlekał i ograniczał rząd Izraela w walce z Hamasem. Biden w tym temacie starał się kluczyć, podkreślał dobre relacje Tel Awiwu z Waszyngtonem i że zawsze Izrael może liczyć na wsparcie USA.

Czytaj też

Z kolei Trump upierał się, że atak Hamasu na terytorium Izraela „nigdy by się nie wydarzył”, gdyby to on sprawował władzę z Białego Domu. Uderzył w Bidena, że jest zbyt pobłażliwy dla Hamasu i Palestyńczyków. Obaj kandydaci muszą sobie zdawać sprawę, że kwestia ta musi zostać prędzej czy później rozwiązana, ponieważ grozi eskalacją na państwa regionu z Libanem na czele.

Trump: Nie wiem co on powiedział. On chyba też nie wie

Od początku debata wydawała się przechylać na korzyść Donalda Trumpa. Nie było mowy o czystej walce na argumenty. W przypadku kandydata Republikanów w zasadzie było to „100% Trumpa w Trumpie” (prezencja, ton głosu, gestykulacja, mimika). Był wyraźny w wypowiedziach, akcentował swoje sukcesy (nawet jeśli nimi nie były) z poprzednich lat, mówił bez zająknięć i z klasyczną dla siebie mimiką i gestykulacją rękoma. Do tego należy doliczyć również pojedyncze riposty w kierunku swojego przeciwnika.

W przypadku Joe Bidena od początku można było zaobserwować zdecydowanie ściszony głos, mocno zachrypnięty, nierzadko jego wypowiedzi były przerywane kaszlem. Jednak im bardziej debata się rozwijała, tym częściej zdało się zauważyć, że jego wzrok jest nieobecny, głos się załamywał, mówił niewyraźnie, gubił wątek w trakcie wysławiania się. To akurat rzeczy, które obecnemu prezydentowi USA zdarzały się wcześniej, lecz w ostatnich miesiącach stały się wyjątkowo zauważalne.

Warto również wskazać wyniki sondażu, w którym respondenci wskazywali na zwycięzcę debaty, na tle podobnego badania, które przeprowadzono cztery lata temu. Wynik mówi sam za siebie:

  • w pierwszej debacie w 2020 roku: 60% dla Bidena, 28% dla Trumpa;
  • w drugiej debacie w 2020 r.: 53% dla Bidena, 39% dla Trumpa
  • w pierwszej debacie w 2024 r.: 33% dla Bidena, 67% dla Trumpa.

Demokraci w panice

Starcie dwóch polityków podsumował dziennikarz CNN John King. Stwierdził, że była „zmianą warunków gry w tym znaczeniu, że panuje głęboka, szeroka i bardzo agresywna panika wewnątrz Partii Demokratycznej”. „(Panika) zaczęła się od pierwszych minut debaty i wciąż trwa. Dotyczy partyjnych strategów, dotyczy oficjeli, dotyczy sponsorów. Teraz rozmawiają o występie prezydenta, który uważają za żałosny (…) i rozmawiają o tym, co powinni z tym zrobić. Niektóre z tych rozmów mówią o tym, czy powinni pójść do Białego Domu i poprosić prezydenta o wycofanie się” – dodał.

Komentująca debatę wiceprezydent Kamala Harris przyznała, że prezydent miał „słaby początek” i że „nikt nie zamierza tego podważać”, lecz dodała, że miał dobry finisz.

Czytaj też

Podobne opinie Demokratów cytował m.in. portal The Hill. „To jest prawdziwy koszmar. Nie wierzę w to, co oglądam. Oglądam, jak przegrywamy te wybory w zwolnionym tempie” – powiedział serwisowi jeden z sojuszników Bidena. W tym samym tonie debatę skomentował działacz Demokratów w Kongresie, który nazwał występ Bidena „bolesnym”. „Może przyszedł czas, by wywrócić stolik” – powiedział, sugerując zmianę kandydata partii przed sierpniową konwencją nominacyjną w Chicago.

Czy zatem wymiana kandydata byłaby możliwa? Teoretycznie tak, natomiast należy brać pod uwagę fakt, że taki zabieg wymusiłby na Partii Demokratycznej de facto rozpoczęcie kampanii na nowo, co może być samobójczą taktyką. Z drugiej strony, przymykanie oczy na problemy Joe Bidena i jego słaby stan zdrowia również wydają się prowadzić prosto do klęski w wyborach.

Źródło:PAP / Defence24
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. Andrzej ze Szczecina

    Niestety Demokraci mają dobre chęci, ale nie umieli odpowiednio szybko przyspieszyć produkcji. Trump jest niebezpieczny dla Ukrainy, ale bardziej ufam jego zdolnościom aktywizacji gospodarki. Czy nam pomoże?

  2. Jan z Krakowa

    Bardzo rzeczowa analiza. Oprócz wszystkich wad prezydenta Bidena, problemem dla Partii Demokratycznej jest przecież nielogiczna nieracjonalna polityka -- czyli po prostu jej lewicowy i lewacki program nie pasujący do rzeczywistości -- choćby granica południowa (oczywiście są racjonalni Demokraci). Przypominam, że Trump, między innymi, stworzył dowództwo w Poznaniu, zwiększył ilość żołnierzy USA w Polsce, wreszcie wypowiedział traktat o rakietach pośredniego zasięgu lądowych i zarządził ich produkcję (bo poprzedni pezydent udawał, że problemu z tym, że Rosja go nie przestrzega nie ma), wprowadził sankcje na NS (na początku swojej prezydentury prezydent Biden zniósł te sankcje), zmuszał Niemcy do wydatków na zbrojenia (co się nie udało), przywrócił dobre relacje z Arabią Saudyjską, wreszcie, choćby -- zniósł wizy.

  3. Dr. Pavl Kopetzky

    Ps. Muszę to znowu przypomnieć: gdyby prezydentem był teraz "ten zły DT" to nie byłoby takiego bajzlu w USA, na świecie i przede wszystkim wojny na Ukrainie...! /właściwie wpuszczenie tam Rosji, jej rozhulanie/... Vide: błędy JB na początku jego kadencji - chaos, pacyfizm, lewicowość, odpuszczanie, wycofywanie się zewsząd, właściwie ucieczka... Real Politik of War

    1. bmc3i

      Tak, i jak powiedział jego były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton, nie byłoby już NATO, bo Trump wypowiedziałby traktat północnoatlantycki.

  4. OptySceptyk

    Jeśli wygra Biden, wiadomo, że czeka nas kontynuacja. A w temacie Ukrainy oznacza to klęskę Moskwy. Jeśli wygra Trump, a obiecuje on zakończyć szybko wojnę, oznacza to klęskę Ukrainy. I, co za tym idzie, pośrednio naszą.

    1. Facetoface

      OptoSceptyk- to takie twoje chciejstwo? Bo o ile pamiętam to za kadencji Trumpa USArmy wzmocniło swoją obecnośc u nas.

    2. Extern.

      Nie sądzę. Amerykanie (w tym Trump) zdają sobie sprawę że takie zakończenie tej sprawy ze oni się wycofują albo zmniejszają pomoc a Ukraina upada, było by wśród sojuszników odebrane znacznie gorzej niż po wycofaniu się z Afganistanu. Mieliśmy tego małą próbkę jak przez pół roku udawali że nie mogą przegłosować pomocy, na czym już wizerunek USA znacznie ucierpiał. . Był by to też wyraźny sygnał dla wrogów Ameryki by cisnąć dalej. Zaraz otworzyli by nowe fronty. Ameryka nie ma po prostu innego wyjścia jak doprowadzić tę sprawę do końca albo przegra globalną rozgrywkę o własną pozycję w nowym świecie. Co najwyżej Trump jak za poprzedniej swojej kadencji będzie cisnął Europejczyków by się mocniej przykładali.

    3. bmc3i

      Źle pamiętasz. "Fort Trump" był tylko w majakach Dudy, a amerykańscy żołnierze przylecieli do Polski dopiero po ruskiej inwazji na Ukrainę.

  5. bmc3i

    "Trump nokautuje Bidena?" Czy ktoś z Was w ogóle oglądał tę debatę? Biden znokautował się sam. Niedołężny starzec, przeciw niewiele młodszemu notorycznemu kłamcy i oszustowi, który nie miał nic do powiedzenia na jakikolwiek temat oprócz "imigracja", "imigracja", "imigracja". Prowadzący pozwolili mu nie odpowiedzieć na jakiekolwiek pytanie, zamieniając w ten sposób debatę w kolejne Trump Rally, a Biden nie potrafił sklecić sprawnie jednego zdania po angielsku.

  6. OptySceptyk

    @facetoface A co to ma do Ukrainy? I jakoś z faktu, że za Bidena obecność amerykańska wzrosła jeszcze bardziej, żadnego wniosku nie wyciągasz.

  7. Orangutan

    Oglądałem, i chyba jestem w w tych 33% z czego się cieszę, oraz martwi mnie te 60% gawiedzi.

Reklama