Geopolityka
Sytuacja w Azji Środkowej po 2014 roku- test dla „rosyjskiego NATO”
Kwestia destabilizacji Afganistanu po 2014 roku staje się coraz bardziej interesująca w kontekście rosyjskich interesów w Azji Środkowej.
Letni konflikt w Górskim Badachszanie należącym do Tadżykistanu, czy kirgisko- uzbeckie napięcia etniczne sprzed tygodnia związane z miastem Chuszar pokazują, że serce Azji to beczka prochu. Wycofanie się większości sił NATO z Afganistanu może podpalić lont tego ładunku. Co prawda ostatnie zapowiedzi amerykańskie mówią o pozostawieniu w tym kraju po 2014 roku kilku tysięcy żołnierzy, jednak w obliczu niesłabnącego potencjały Talibów taki obrót sytuacji źle wróży formowanym z wielkim trudem siłom rządowym, które cechują niezbyt wysokie morale i wysoki stopień wrogiej infiltracji.
Ponadto widać już wyraźnie, że wbrew prasowym rewelacjom Stany Zjednoczone nie założą swoich baz w krajach regionu, ani nie przekażą im dużych ilości sprzętu wojskowego. Świadczy o tym m.in. coraz bardziej zdystansowana postawa Uzbekistanu. Taszkent po zawieszeniu swojego członkostwa w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym podczas apogeum doniesień o amerykańskich planach w stosunku do całego regionu, wyraził w grudniu "szczególne zainteresowanie współpracą militarną z Rosją w formacie dwustronnym", zdementował również informacje o amerykańskiej bazie na swoim terytorium. Istotne w tym kontekście jest również przedłużenie dzierżawy rosyjskich baz wojskowych w Kirgistanie i Tadżykistanie.
Zatem kraje regionu zdają sobie sprawę z zagrożeń jakie niesie ze sobą opuszczenie Afganistanu przez siły NATO i aktywnie poszukują gracza, który byłby w stanie zagwarantować stabilność całego regionu w tym okresie. Widać już, że w roli tej nie widzą Amerykanów i systematycznie zwracają swoje nadzieje w stronę Rosji. Ale czy Moskwa im podoła?
Będzie to zależało od testu jakiemu zostanie poddany systematycznie umacniany przez nią sojusz militarny oraz strategii w ramach, której zostanie on wykorzystany. Czy będzie ona pasywna, defensywna? Być może, ale zmiany jakie zachodzą w „rosyjskim NATO” na to nie wskazują. Od niedawna siły szybkiego reagowania Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym mogą operować na terytorium państw sygnatariuszy paktu, w przypadku wewnętrznego zagrożenia dla ich stabilności. To oczywiste nawiązanie do prawdopodobnego scenariusza, który dopełni się w Azji Środkowej. Zresztą zmiany te wynikają z wydarzeń w Kirgistanie (2010 rok), gdy państwu temu groziła wojna domowa, a "rosyjskie NATO" nie miało podstaw prawnych by w jakikolwiek sposób włączyć się do gry.
W tym sensie Rosja "odrobiła lekcję", ale jak wiadomo życie pisze własne scenariusze, po 2014 roku mogą one zawierać większą niż zwykle ilość nagłych zwrotów akcji.
Piotr A. Maciążek