- Analiza
„Rosyjska ruletka” w Syrii, czyli geopolityczna gra Moskwy wokół tureckiej inwazji na Rożawę [ANALIZA]
Przebieg wydarzeń związanych z turecką inwazją na syryjski Kurdystan wskazuje na to, że głównym „rozgrywającym” tego konfliktu jest obecnie Federacja Rosyjska. Moskwa prowadzi skuteczną grę w celu trwałego przejęcia pełnej kontroli nad Syrią.

Po decyzji prezydenta USA o wycofaniu amerykańskich wojsk z kurdyjskiej Rożawy, Turcja rozpoczęła kolejną interwencję zbrojną w północno-wschodniej Syrii. Rozpoczęło to ciąg kurdyjsko-tureckich starć, do których w ciągu kilku dni dołączyły się po stronie kurdyjskiej syryjskie wojska rządowe wspierane przez rosyjską armię. Równolegle Moskwa i Ankara podjęły rozmowy na temat wydarzeń w Syrii. Nieco ponad tydzień później, formalnie w wyniku amerykańskiej interwencji dyplomatycznej Turcja zgodziła się na zawieszenie broni. Wydarzenia ostatnich dwóch tygodni wskazują jednak na znaczący wzrost wpływów Rosji w tym konflikcie, która konsekwentnie realizuje swój geopolityczny plan w tym rejonie.
Turecka inwazja na syryjski Kurdystan
W ubiegłym tygodniu Türk Silahlı Kuvvetleri (Tureckie Siły Zbrojne) rozpoczęły operację "Spring Peace" ("Źródło Pokoju") wymierzoną w zdominowane przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). To trzecia ofensywa Ankary przeciwko SDF w ciągu trzech lat. Oficjalnie ma ona według tureckich władz na celu „realizację” międzynarodowych ustaleń poczynionych jeszcze w sierpniu br. z państwami NATO w sprawie utworzenia tzw. strefy bezpieczeństwa w północno-wschodniej Syrii, w celu deeskalacji napięcia pomiędzy Turcją a syryjskim Kurdystanem.
Pierwszą oficjalną informację o przygotowaniach do takiej operacji ujawnił 5 października prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. 7 października prezydent Erdogan odbył telefoniczną rozmowę w tej sprawie z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Tego samego dnia USA podjęło decyzję o wycofaniu swoich wojsk z Rożawy, kilka dni po tym, jak Kurdowie otrzymali od Amerykanów gwarancje bezpieczeństwa. Oficjalnym powodem tej decyzji były "zbyt wysokie koszty" wspierania SDF w tym rejonie, co Kurdowie nazwali "ciosem w plecy". Jednocześnie Trump zapewnił, że turecka agresja spotka się ze znacznymi sankcjami dyplomatycznymi i gospodarczymi, a cały świat zachodni potępił tureckie działania.
Czytaj też: Trwa bitwa o syryjski Manbidż
Niespodziewana zmiana amerykańskiej polityki w tym rejonie, szczególnie wobec wcześniejszego pogorszenia się relacji z Turcją, wskutek zakupu przez nią rosyjskiej systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej S-400 Triumf, a także tureckiego "zwrotu" w stronę Rosji została odebrana w Ankarze jako "zielone światło" i swoiste przyzwolenie na planowane działania. Natarcie prowadzone głównie przez turecką armię i protureckie bojówki z Syryjskiej Armii Narodowej zogniskowało się w kilku wybranych punktach wzdłuż granicy kurdyjskiej Rożawy z Turcją, odnosząc zróżnicowane efekty w przeciągu ostatniego tygodnia.

Rosyjskie działania
W celu lepszego zrozumienia polityki Rosji w Syrii w ostatnim czasie warto szczegółowo przeanalizować reakcje rosyjskich władz i posunięcia militarne w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. W dniu rozpoczęcia tureckiej ofensywy w północnej Syrii rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wezwał władze w Damaszku i syryjskich Kurdów do dialogu w sprawie uregulowania sytuacji wewnętrznej w Syrii. Jeszcze tego samego dnia prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin w odpowiedzi na turecką inwazję na Rożawę, w rozmowie telefonicznej wezwał prezydenta Turcji do ostrożności w podjętych działaniach, by nie storpedować procesu pokojowego w Syrii. Putin wezwał też do respektowania "suwerenności i integralności terytorialnej Syrii".
Czytaj też: F-15E i Apache przeciwko protureckim bojówkom
10 października szef rosyjskiej dyplomacji powiedział, że Moskwa będzie nalegać na podjęcie dialogu pomiędzy Syrią a Turcją, a także wspierać wewnętrzny dialog w Syrii pomiędzy reżimem Al-Asada a Kurdami. Jeszcze tego samego dnia głos zabrał także doradca prezydenta Rosji ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow, który powiedział, że Rosja ze zrozumieniem odnosi się do kroków podjętych przez Turcję, w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa, jednak konieczne jest zachowanie przy tym jedności i integralności Syrii. 11 października rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że Rosja sprzeciwia się dalszej destabilizacji północno-wschodniej Syrii. 12 października w wywiadzie dla bliskowschodnich dziennikarzy Władimir Putin stwierdził, że wszystkie obce wojska, które nie zostały zaproszone przez syryjski reżim powinny wycofać się z tego kraju.

Kluczowym dla dalszego przebiegu omawianych wydarzeń okazała się interwencja sił rządowych Syryjskiej Armii Arabskiej podległej reżimowi Al-Asada, które wieczorem 13 października rozpoczęły przemieszczanie się na północ Syrii, na tereny opanowane przez Syryjskie Siły Demokratyczne, w celu ich wsparcia przeciwko "agresji tureckiej armii". Działania te były efektem porozumienia zawartego między władzami kurdyjskimi Autonomicznej Administracji Syrii Północnej i Wschodniej, a władzami Syryjskiej Republiki Arabskiej. Porozumienie to ma dotyczyć współpracy wojskowej (powołano wspólne Połączone Siły Syryjskie), a następnie mają zostać podjęte dalsze rozmowy polityczne.
Syryjskie wojska rządowe wyruszyły w stronę miasta Mandżib, gdzie znajdują się najbardziej wysunięte na zachód tereny opanowane przez kurdyjskie milicje, a które graniczą bezpośrednio z terytorium opanowanym przez Turcję w przeciągu poprzednich dwóch operacji wojskowych w Syrii. Siły reżimowe w porozumieniu z Kurdami zajęły także miasta Al-Tabqa, Al-Rakka i Al-Hasaka na kurdyjskich tyłach oraz znajdujące się blisko granicy z Turcją Al-Qamiszli, Tall Tamr, Ain Issa, Mandżib, Arima i Tall Rifat. Najbardziej zapalnym rejonem okazał się rejon Mandżib, gdzie już po przybyciu pierwszych pododdziałów Syryjskiej Armii Arabskiej po południu 14 października doszło do rozpoczęcia ofensywy protureckich bojówek z Syryjskiej Armii Narodowej wspieranej, wyposażonej i uzbrojonej przez turecką armię, a co za tym idzie do pierwszych, otwartych starć w której obie strony poniosły pewne straty.

Protureckim milicjom wsparcie zapewniało tureckie lotnictwo, m.in. w postaci myśliwców wielozadaniowych F-16C, które rozpoczęło pierwsze ataki powietrzne na Połączone Siły Syryjskie w tym rejonie. Spotkało się to jednak z szybką rosyjską reakcją w postaci przechwycenia, a następnie przepędzenia ze strefy działań tureckich maszyn przez dwa rosyjskie myśliwce wielozadaniowe Su-35S, z łącznie sześciu maszyn, które stacjonują na stałe w rosyjskiej bazie lotniczej w Latakii. Rosyjskie lotnictwo dokonało także w odpowiedzi pierwszych bombardowań pozycji protureckiej Syryjskiej Armii Narodowej.
15 października specjalny przedstawiciel prezydenta Rosji ds. Syrii Aleksandr Ławrientiew oświadczył, że turecka operacja w północno-wschodniej Syrii jest "niedopuszczalna" w odpowiedzi na ostatnie działania tureckiej armii w rejonie Mandżib. Jeszcze tego samego dnia w rejonie Mandżib pojawiły się rosyjskie wojska, w tym patrole żandarmerii, które zaczęły patrolować m.in. rejon linii frontu pomiędzy Syryjską Armią Narodową a Połączonymi Siłami Syryjskimi.
Czytaj też: Rosyjskie myśliwce przepędziły tureckie F-16
16 października odbyła się kolejna rozmowa telefoniczna na linii Erdogan-Putin w sprawie wydarzeń z ostatniego tygodnia. Obaj przywódcy zapowiedzieli wspólne działania w kwestii rozwiązania obecnego konfliktu w Syrii. Tego samego dnia szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow stwierdził, że Rosja będzie nalegać na podjęcie współpracy syryjsko-tureckiej na mocy układu z Adany z 1998 roku. Rzecznik prezydenta Rosji Dimitrij Pieskow oświadczył też, że Rosja ma nadzieję, że zakres działań tureckiej armii będzie współmierny do zapewnienia bezpieczeństwa tego państwa.
17 października rzecznik Kremla poinformował, że prezydenci Rosji i Turcji spotkają się w Soczi 22 października w celu omówienia sytuacji w północno-wschodniej Syrii. Jeszcze tego samego dnia Erdogan spotkał się z wiceprezydentem USA Mikiem Pence'em w celu omówienia tureckiej operacji wojskowej w północnej Syrii. Zaraz po zakończeniu tego spotkania świat obiegła informacja, że Turcja zgodziła się na zawieszenie broni w Syrii, za co mają być zniesione amerykańskie sankcje na to państwo.
Zgodnie z zawartym porozumieniem turecka armia ma przerwać na 5 dób wszystkie operacje wojskowe w Rożawie, w celu umożliwienia siłom kurdyjskim wycofanie się z przygranicznego pasa o głębokości 30 km wzdłuż całej granicy syryjsko-kurdyjskiej. Po kurdyjskim odwrocie ma zostać zawarty rozejm. Umowa nie zakłada konieczności wycofania się tureckich wojsk z Syrii, co de facto oznacza uznanie tureckiej okupacji opanowanych obszarów w Syrii.

Rosyjska gra
Przebieg wydarzeń z udziałem Rosji wskazuje na to, że Moskwa uzyskuje inicjatywę. Przypomnijmy, że po ostatecznym pokonaniu tzw. Państwa Islamskiego jako zorganizowanej i quasi państwowej struktury terrorystycznej przez kurdyjskie Syryjskie Siły Demokratyczne wspierane dotąd przez państwa NATO, w tym przede wszystkim USA oraz reżimową Syryjską Armię Arabską wspieraną przez Rosję i Iran cele syryjskiego reżimu i Kurdów chwilowo się rozeszły. Ci pierwsi skupili się na likwidacji ostatniego poważnego gniazda oporu syryjskiej rebelii, jakim jest muhafaza Idlib opanowana przez protureckie, dżihadystyczne milicje przy wydatnych wsparciu swoich rosyjskich i irańskich sojuszników. Ci drudzy natomiast zajęli się stabilizacją sytuacji na opanowanym obszarze i tworzeniu zrębów administracji i sił porządkowych w opanowanym przez siebie obszarze północno-wschodniej Syrii.
Natomiast agresja na Rożawę okazała się kolejnym czynnikiem destabilizującym sytuacje w ogarniętej wojną domową już od 8 lat Syrii, stanowiąc jej nową odsłonę. Zaistniała okoliczność została wykorzystana przez Federację Rosyjską, która ustawiając nową, międzynarodową rozgrywkę postanowiła w sposób zdecydowany rozwiązać "syryjski węzeł gordyjski" maksymalnie na swoją korzyść, rozgrywając przy tym wszystkie inne strony tego konfliktu. Turecki zakup rosyjskiego systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej S-400 Triumf, a obecnie inwazja na syryjski Kurdystan w postawiły Ankarę w sytuacji otwartego konfliktu ekonomiczno-politycznego z szeroko pojętym "Zachodem", a w szczególności z USA.

Izolacja Turcji w NATO i oddalenie się od dotychczasowych, strategicznych sojuszników jest Rosji na rękę, gdyż dzięki temu zyskuje dobrego partnera gospodarczego, a także mocno nieprzewidywalny dla jej oponentów podmiot polityki międzynarodowej, który może wykorzystywać do swoich celów. Sama ofensywa na kurdyjską Rożawę odsłoniła słabość państw NATO wskutek podjętych (szczególnie przez USA) mocno kontrowersyjnych decyzji, które z dnia na dzień pozostawiły Kurdów samych sobie, tym samym wpychając ich w ręcę Rosjan.
Porozumienie syryjsko-kurdyjskie zawarte z powodu tureckiej agresji może być krokiem do trwałej stabilizacji sytuacji w Syrii. Wszystko wskazuje jednak na to, że przyszła Syria w pewnym stopniu ma szanse powrócić do stanu sprzed 2011 roku, czyli wybuchu wojny domowej, gdzie autorytarną władzę sprawował reżim Al-Asada, z różnicą w postaci zdecydowanie większej autonomii syryjskich Kurdów w tym nowym państwie. Nowa Syria będzie także całkowicie poddana jako wierny sojusznik i swoisty "lądowy lotniskowiec" Federacji Rosyjskiej (a w mniejszym stopniu także Iranu). Moskwa będzie mogła przedstawiać się jako autor ustabilizowania sytuacji w Syrii, a także wierny sojusznik i protektor na arenie międzynarodowej.

Wobec amerykańskiej interwencji dyplomatycznej pozornie może wydawać się, że USA udało się zmusić Turcję do zatrzymania się i zażegnania konfliktu. Podstawowym problemem jest jednak fakt, że Turcja kontroluje obecnie znaczny obszar terytorium Syrii, gdzie działają również protureckie bojówki Syryjskiej Armii Narodowej i nie będzie skłonna faktycznie wycofać się z tych terenów, co nie pozwoli na proste zakończenie konfliktu. Z drugiej strony obecnie cała linia granicy syryjsko-tureckiej, a więc wspomniana strefa buforowa z które mieli wycofać się Kurdowie, jest bezpośrednio lub pośrednio obsadzona przez wojska Syryjskiej Armii Arabskiej wiernej reżimowi Al-Assada, która jest wspierana przez rosyjski kontyngent wojskowy w Syrii. Z tego powodu amerykańsko-tureckie porozumienie jest mało wiarygodne wobec analogicznych, stałych rozmów rosyjsko-tureckich.
Największym przegranym obecnej, syryjskiej rozgrywki w światowej grze politycznej wydają się szeroko pojęty "Zachód", a w szczególności Stany Zjednoczone i ich najbliżsi sojusznicy z NATO zaangażowani w tej konflikt. Irracjonalne i zupełnie niezrozumiałe decyzje i komentarze prezydenta Trumpa na temat Kurdów oraz wyjątkowo delikatna w całokształcie polityka wobec Turcji spowodowały, że Sojusz Północnoatlantycki stracił wiernego sojusznika w postaci SDF. Również deklaracje o pozostawieniu w Syrii amerykańskich żołnierzy przy granicy jordańsko-syryjskiej na ostatnich terenach opanowanych przez prozachodnich rebeliantów wydają się już bez realnego znaczenia dla wpływów w Syrii. Oznacza to, że Syria najprawdopodobniej trwale wejdzie do rosyjskiej strefy wpływów.

Podsumowanie
Podsumowując sytuację w Syrii, w ostatnim czasie Rosja odniosła znaczące korzyści. Ze wszystkich istotnych aktorów tego wieloletniego konfliktu to właśnie Moskwa ma realny wpływ na sytuację w Syrii, będąc jednocześnie sojusznikiem syryjskiego reżimu i syryjskich Kurdów, a przy tym również Turcji. Geopolityczna gra trwa nadal. Wszystko jednak wszystko wskazuje na to, że "na dziś" największym przegranym, częściowo na własne życzenie są właśnie USA, a co za tym idzie całe NATO.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS