Reklama
  • Analiza
  • Ważne
  • Wiadomości

Rosja „zdelegalizuje” niepodległość Litwy? [KOMENTARZ]

Do rosyjskiej Dumy Państwowej wpłynął projekt ustawy o anulowaniu uchwały Rady Państwa ZSRR z 1991 roku w sprawie uznania niepodległości Litwy. Wnioskodawcą jest deputowany Jewgienij Fiodorow z partii Jedna Rosja, stanowiącej zaplecze polityczne prezydenta Władimira Putina. Jak informuje agencja TASS, projekt pojawił się w elektronicznej bazie Dumy 8 czerwca. Podstawą do uchylenia decyzji Rady Państwa ZSRR w sprawie uznania niepodległości Republiki Litewskiej, jak to ujęto w dokumencie, ma być niekonstytucyjność powołania Rady Państwa ZSRR a co za tym idzie, bezprawność jej wszystkich decyzji.

Autor. Canva
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Należy przypomnieć, że Rada Państwa ZSRR została powołana 5 września 1991 roku jako „tymczasowy organ administracji państwowej ZSRR". Było to następstwem tak zwanego Puczu Moskiewskiego, podczas którego „twardogłowi" komuniści z KPZR z wiceprezydentem Janajewem próbowanli obalić władzę z prezydenta Michaiła Gorbaczowa i powstrzymać rozpad Związku Radzieckiego. Pokonanie puczu Janajewa wiązało się z faktycznym rozpadem poprzedniego systemu władzy. Część republik w tym czasie ogłosiło niepodległość lub przygotowywało się do takich kroków. Rada Państwa miała skoordynować funkcjonowanie władzy centralnej w tak zwanym „okresie przejściowym" i składała się z urzędników rządzących 12 republikami oraz prezydenta ZSRR.

Zobacz też

6 września 1991 r. Rada Państwa ZSRR na mocy uchwały podjęła decyzję o uznaniu niepodległości Litwy, Łotwy i Estonii, wbrew zapisom ustawy ZSRR z 3 kwietnia 1990 r. „O trybie rozwiązywania problemów związanych z wystąpieniem republiki związkowej z ZSRR." Wymagała ona przeprowadzenia referendum w kwestii niepodległości oraz ustanowienia okresu przejściowego „dla uporządkowania kwestii spornych". Już wówczas pojawiły się głosy o niezgodności z prawem, a nawet wszczęto postępowanie prokuratorskie przeciw Gorbaczowowi. Procedurę szybko jednak zamknął prokurator generalny, dymisjonując przy okazji „nadgorliwego" zastępcę, który ją wszczął.

Reklama
Red square 1991
Czołgi T-80 nieopodal Placu Czerwonego podczas Puczu Janajewa w 1991 roku.
Autor. Heser/Public Domain
Reklama

Właśnie na niedopełnienie tych formalności, a co za tym idzie niezgodność z prawem, decyzji Rady Państwa powołują się twórcy tej ustawy. Jednocześnie Fiodorow wskazuje, że zgodnie z art. 67 ust. 1 Konstytucji Federacji Rosyjskiej jest ona jest następcą prawnym ZSRR na swoim terytorium. Czy de facto domaga się referendum, czy może siłowego przyłączenia "zbuntowanych republik" do Federacji?

Pusty gest czy casuss belli?

Co to znaczy? Na poziomie wewnętrznej i zewnętrznej polityki Rosji sprawa jest dość jasna i niepokojąca. Wnioskodawca, Jewgienij Fiodorow jest nie tylko deputowanym Jednej Rosji, ale też stoi też na czele Ruchu Wyzwolenia Narodowego (ros. Национально-освободительное движение - NOD). To skrajnie prawicowa formacja, której członkowie paradoksalnie wyrażają niezadowolenie z rozpadu ZSRR. Projekt takiej ustawy to działania rewizjonistyczne mające na celu de facto prawne podważenie rozpadu ZSRR i uznanie, że w tym wypadku Litwa, ale co za tym idzie też Łotwa i Estonia, odłączyły się od ZSRR nielegalnie.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Logika stojąca za tym działaniem jest tym bardziej oczywista, że twórcy tego projektu ustawy reprezentują partię Jedna Rosja. Jest to siła polityczna, za którą stoi Władimir Putin. To również obecnie najsilniejsza partia w rosyjskim parlamencie, dysponująca w obu izbach ponad 2/3 głosów. Nie jest to wiec inicjatywa polityczna którą można potraktować jako działanie przypadkowe czy nieprzemyślane. Jest to element szerszej polityki prezydenta i władz Federacji Rosyjskiej.

Autor. Elizabeth Arrott, VOA - Voice of America, domena publiczna

To sposób wywierania nacisku i zwiększania poczucia zagrożenia w całym regionie. Celem może być np. zmniejszenie pomocy dla Ukrainy ze strony krajów bałtyckich, które dotąd, szczególnie w porównaniu z wielkością ich sił zbrojnych, przekazały Ukrainie znaczną ilość najbardziej potrzebnego uzbrojenia i sprzętu, w tym pocisków przeciwpancernych i przeciwlotniczych czy artylerii. Zwiększenie zagrożenia dla należących do NATO krajów bałtyckich może w teorii zmniejszyć zaangażowanie sojuszu w Ukrainie. Przynajmniej zdaniem Rosji.

Reklama

Zobacz też

Reklama

NIe należy zapominać, że zgodnie z art. 67 ust. 1 Konstytucji Federacji Rosyjskiej, jest ona następcą prawnym ZSRR na swoim terytorium. Można więc spodziewać się interpretacji, zgodnie z którą kraje bałtyckie nigdy legalnie nie odłączyły się od ZSRR, a w konsekwencji stanowią terytorium Federacji Rosyjskiej. Taka logika usprawiedliwiałaby działania Moskwy na tym terytorium „w obronie obywateli rosyjskich". Jest to bardzo naciągana koncepcja, ale z perspektywy rosyjskiej propagandy wewnętrznej całkiem logiczna. Krótko mówąc – klasyczne działanie w ramach Doktryny Gierasimowa - wojna informacyjno-ideologiczna poprzedzająca lub wręcz zastępująca kinetyczną wojnę.

Doktryna Gierasimowa - scenariusz bałtycki

Jednocześnie jednak nie należy zapominać, że ustawa w sprawie anulowaniu uchwały Rady Państwa ZSRR z 1991 roku w sprawie uznania niepodległości Litwy to obecnie jedynie projekt. Wpłynął on do Dumy, ale nie jest procedowany czy tym bardziej głosowany... i może takim pozostać przez długie tygodnie, miesiące czy lata. Taka informacja, szczególnie rozpowszechniana przez rosyjskie państwowe ośrodki propagandy, to element wojny informacyjnej. Budowania presji i poczucia zagrożenia bez angażowania sił zbrojnych czy służb specjalnych. Z drugiej strony jest to jednak głównie pusty gest. Czy ustawa zostanie uchwalona czy nie, jak stwierdza dyrektor "Foreign Policy" Ian Bond - "trudno pojąć, w jaki sposób można uchylić rezolucję ustawodawcy, którego nie ma i państwa, które już nie istnieje". Trudno się nie zgodzić z taką interpretacją.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Mimo wszystko ustawa może posłużyć np. do forsowania interpretacji, zgodnie z którą Litwa i inne kraje bałtyckie powinny przeprowadzić referendum. Tego typu naciski mogą posłużyć np. do argumentowania, że określone obszary Litwy, Łotwy czy Estonii powienin zgodnie z wolą jego mieszkańców "wrócić do macierzy". Taki proces pojawiania się "zielonych ludzików" czy innych "oddolnych" działań majacych stworzyć sytuacje jak w Dombasie czy Naddniestrzu jest traktowany przez Bałtów jako realne zagrożenie. Rosja może przecież ogłosić, że obywatele jakiejś części Litwy postanowili na wieść o "nielegalnej niepodległości" samodzielnie i "spontanicznie" wziąć sprawy w swoje ręce.

Jest to scenariusz stanowiący realne zagrożenie i wymagający od całego NATO zdolności do szybkiej i zdecydowanej redakcji. Należy mieć to na uwadze i bacznie obserwować sytuację, nie popadając jednak w panikę. Jest to front działań który na poziomie propagandowym będzie zawsze polem walki, ale Rosja będzie w stanie oddziaływać tam kinetycznie jedynie po zakończeniu operacji w Ukrainie. Co oznacza - wprost rzecz ujmując, że każdy wysiłek mający na celu wsparcie Kijowa w konfrontacji z Moskwą wzmacnia bezpieczeństwo innych krajów Wschodniej Flanki NATO.

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama