Reklama

Rosja chce zwrotu Alaski. Co Trump dostanie w zamian? [Prima Aprillis]

Jak na razie amerykańskie wojsko na Alasce skupia się na bezpieczeństwie baz wojskowych, kompleksów obrony przeciwrakietowej oraz instalacji krytycznych
Jak na razie amerykańskie wojsko na Alasce skupia się na bezpieczeństwie baz wojskowych, kompleksów obrony przeciwrakietowej oraz instalacji krytycznych
Autor. Alaska National Guard/Katie Mazos-Vega

Rosjanie chcą wykorzystać błędy prawne popełnione przez Amerykanów w 1867 roku do odzyskania Alaski, która wcześniej należała do Imperium Rosyjskiego. Żądanie wyakcentowane w czasie negocjacji w Arabii Saudyjskiej pokazało dosadnie Trumpowi, że Ukraina nie jest jedynym celem imperialnej polityki Władimira Putina.

Donald Trump próbując przejąć Grenlandię, Kanadę i Panamę wywrócił do góry nogami cały, istniejący dotychczas porządek światowy. Paradoksalnie, efektem tej awanturniczej polityki może być: nie zwiększenie, ale zmniejszenie się terytorium Stanów Zjednoczonych. Z podobnymi roszczeniami, jakie Amerykanie wysuwają wobec Danii i Kanady wystąpiła bowiem Rosja, żądając od Stanów Zjednoczonych zwrotu Alaski.

Reklama

Podstawą prawną tych żądań ma być nieprawidłowy sposób zakupu Alaski, co może być skutecznie wykorzystane przed Międzynarodowym Trybunałem Arbitrażowym, nawet przez mniej doświadczonego adwokata. I nie chodzi jedynie o wyraźnie zaniżoną cenę terytorium o powierzchni około 1 518 800 km² (które nabyto tylko za 7,2 miliona dolarów, a więc równowartość około 150 milionów obecnych USD), ale o sam sposób realizowania umowy, w którym przez sprzeciw Izby Reprezentantów opóźniono o ponad rok asygnowanie pieniędzy na transakcję. Tymczasem warunkiem oddania ziem miało być terminowe przekazanie całej sumy Rosjanom.

    Oczywiście Amerykanie przejęli Alaskę i Imperium Rosyjskie osłabione Wojną Krymską, nic nie mogło zrobić. Jednak Kreml uważa, że sytuacja się zmieniła i jest szansa, by odzyskać ziemie zajęte przez Rosję jeszcze w czasach cara Piotra I. Administracja Trumpa została zaskoczona tymi żądaniami, jednak musiała do nich podejść bardzo poważnie. Rosjanie mają bowiem duże szanse, by rzeczywiście odzyskać to, co zostało sprzedane w XIX wieku i to na dwa sposoby.

    Reklama

    Początkowo ma się to odbywać w sposób prawny, m.in. przez wykorzystanie błędów proceduralnych oraz twierdzenie, że Alaska była dłużej fragmentem Rosji niż Stanów Zjednoczonych (na taki sam argument wskazują Amerykanie godząc się na przekazanie Rosji ukraińskiego Krymu). Rosjanie podkreślają, że rozpoczęli badania tego terytorium od 1725 roku, podczas gdy Amerykanie stworzyli z niego 49 stan dopiero w 1959 roku. Rosjanie obiecują w zamian za to Trumpowi: zakończenie wojny na Ukrainie, wsparcie Trumpa w jego działaniach przeciwko Chinom, akceptację przejęcia Grenlandii i podporządkowania sobie Panamy, pomoc w usunięciu reżimu Kima ze zgodą na połączeniu się obu krajów koreańskich oraz zwrot z nawiązką zapłaconych za Alaskę środków. Oferują więc amerykańskiemu prezydentowi wystarczająco dużo, by mógł się starać o uzyskanie pokojowej nagrody Nobla.

    Przygotowując się do ataku Rosjan Amerykanie od roku rozpoczęli rozbudowę dróg dla sił wsparcia na Alasce. Na zdjęciu koparka z 204. batalionu inżynieryjnego kopiącą drogę w trudnym terenie w pobliżu Cordova w czerwcu 2024 roku
    Przygotowując się do ataku Rosjan Amerykanie od roku rozpoczęli rozbudowę dróg dla sił wsparcia na Alasce. Na zdjęciu koparka z 204. batalionu inżynieryjnego kopiącą drogę w trudnym terenie w pobliżu Cordova w czerwcu 2024 roku
    Autor. Alaska National Guard/Madison Chase

    Rosjanie nie kryją się już jednak, że rozważana jest także opcja militarna. Amerykanie zorientowali się w ten sposób, że rosyjskie wojska arktycznie nie są tak gwałtownie rozwijane, by bronić własnego terytorium, ale by przygotować się do zajęcia obcego. Sprawa wcale nie jest taka niedorzeczna. Jak się bowiem okazuje, Amerykanie mają na Alasce o wiele mniejsze siły wojskowe niż Rosjanie po drugiej stronie Cieśniny Beringa.

    Reklama

    Zajęcie spornego terytorium przez Rosjan byłoby więc czystą formalnością, tym bardziej, że Trump robi wszystko, by utrudnić dosłanie na Alaskę posiłków drogą lądową. Jest to bowiem możliwe tylko przez Kanadę, która przez obecny sposób jej traktowania przez Stany Zjednoczone, może na to nie wyrazić zgody. Teraz okazało się, że Donald Trump chce włączyć kanadyjskie terytorium do USA, nie przez swoje wybujałe ego, ale m.in. po to, by mieć bezpośredni dostęp do najdalej na wschód wysuniętej części Ameryki Północnej.

      Ta aneksja Kanady w rzeczywistości niczego jednak od razu nie zmieni. By bowiem dojechać z głównego terytorium USA do Fairbanks, trzeba przebyć drogami ponad 3400 km, co w czasie pokoju zajmuje dwie doby. Tymczasem po rozpoczęciu konfliktu zbrojnego na pewno nastąpi rosyjski atak na bardzo skromną w tamtym regionie sieć dróg i kolei. Z kolei Rosjanie, by znaleźć się na Alasce, muszą tylko przebyć cieśninę Beringa o szerokości 85 km. Dodatkowo dopiero teraz stało się jasne, po co Rosja utworzyła i utrzymuje oddzielny rodzaj wojsk – czyli Wojska Powietrzno-Desantowe (WDW). O ile bowiem WDW w Europie miałoby słabe szanse na działanie (chociażby ze względu na ilość systemów przeciwlotniczych posiadanych przez kraje NATO), to na Alasce sytuacja jest już zupełnie inna. Tam takich zestawów obronnych przy ogromnej powierzchni, jest po prostu o wiele mniej i łatwo je ominąć.

        Amerykanie mogą więc mieć problem, tym bardziej że Rosjanie zamierzają prowadzić jedynie operacje konwencjonalne. Nie pojawi więc pretekst do użycia broni jądrowej. Kreml zamierza przy tym wykorzystać zamieszanie, jakie powstanie po ataku na Tajwan Chin, zachęconych do tego przez sposób prowadzenia polityki zagranicznej przez Donalda Trumpa.

        Reklama

        Jedyną przeszkodą dla Rosjan może być więc tylko amerykańska marynarka wojenna. Jednak w tym przypadku Rosjanie chcą wykorzystać naukę. Ich badania meteorologiczne pozwoliły bowiem wskazać te okresy w roku, kiedy działania operacyjne lotniskowców na Morzu Czukockim i Beringa są niemożliwe. Z kolei amerykańskie okręt podwodne mają być odpędzane przez – flotę rosyjską flotę podwodną, wspieraną w tych działaniach przez chińską i północnokoreańską marynarkę wojenną.

        Ustępstwa Trumpa wobec Rosji w negocjacjach dotyczących wojny na Ukrainie, szczególnie jeżeli chodzi o sankcje, mogą przyśpieszyć proces przygotowań do tej operacji. Obecna administracja Białego Domu wcześniej się tym nie przejmowała uważając, że to Europa jako pierwsza dostanie rykoszetem za prowadzoną przez nią politykę wobec Kremla. Teraz okazuje się, że o wiele bardziej zagrożone mogą się czuć Stany Zjednoczone – osamotnione przez wygrażającego każdemu poza Rosją, Donalda Trumpa.

        Reklama
        WIDEO: Rosyjskie bazy wojskowe w Syrii i Afryce Północnej
        Reklama
        Reklama