Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

„Otruto go”. Jakie są kulisy śmierci szefa białoruskiego MSZ? [KOMENTARZ]

Nie żyje szef białoruskiego MSZ Władimir Makiej. Aleksandr Łukaszenka miał w ostatnim czasie wymienić swoich ochroniarzy, kucharzy i wzmocnić kordon ochronny służb wokół swojej rodziny. Choć Makiej pozostawał w cieniu dyktatora Białorusi to nieprzypadkowo jego śmierć jest szeroko opisywana w mediach na całym świecie.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Gdy w czasach sowieckich umierał komunistyczny polityk, a za przyczynę zgonu podawano „śmierć naturalną", zakładano że ostatnimi słowami denata był okrzyk: „Towarzysze, nie strzelajcie!". Nagła śmierć szefa resortu spraw zagranicznych państwa będącego sojusznikiem Rosji w zbrojnej inwazji przeciwko Ukrainie od razu uruchamia lawinę spekulacji dotyczących przyczyn zgonu. Choć do tej pory media rozpisywały się o Aleksandrze Łukaszence warto przyjrzeć się roli Makieja w postkomunistycznym reżimie w Mińsku. To może rzucić światło na przyczynę śmierci białoruskiego ministra. Makiej sprawował funkcję ministra spraw zagranicznych Białorusi od 2012 r. Wcześniej zarządzał prezydencką administracją. Bezsprzecznie był to jeden z najbliższych współpracowników Łukaszenki. Kalendarz ostatnich spotkań dyplomatycznych Makieja dotyczył głównie rosyjskiej inwazji. Co prawda, spotkał się z nuncjuszem apostolskim na Białorusi abp. Ante Joziciem, ale było to raczej spotkanie kurtuazyjne. Przed śmiercią Makiej wizytował Armenię, gdzie odbyło się spotkanie dotyczące Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), czyli rosyjskiej kopii NATO. W toku trwania inwazji państwa ODKB wykazały się chłodną neutralnością wobec ataku Rosji przeciwko Ukrainie. To stanie z karabinem u nogi jest jeszcze bardziej widoczne, gdy Rosja zaczęła ponosić klęski militarne na froncie. Państwa ODKB, jak widać, nie planują umierać za militarne ambicje Władimira Putina. Jedynym krajem tego sojuszu, który włączył się w większym charakterze w inwazję jest Białoruś. Po powrocie z Armenii Makiej miał się w Mińsku spotkać z szefem rosyjskiego MSZ Sergiejem Ławrowem. Warto zatem postawić sobie pytania: o co toczy się gra wokół Mińska i jakie miejsce na szachownicy w tej grze zajmował Makiej?

Zobacz też

Zobacz też

Były szef białoruskiej dyplomacji, choć służący brutalnemu reżimowi, miał raczej opinię człowieka otwartego na relacje z Zachodem. Wiązano to z karierą jaką przeszedł w dyplomacji (Makiej kształcił się w Austrii i pracował we Francji, a także przy Radzie Europy). Co ciekawe, to on miał stać za zawieszeniem nałożonych na reżim sankcji w 2011 roku po sfałszowanych wyborach. Reżim wypuścił wówczas więzionych dysydentów. Makiej z jednej strony był łącznikiem Łukaszenki z Zachodem i pozwalał mu choćby pozorować rozmowy z zagranicą, z drugiej – prawdopodobnie – jego umiejętności językowe to efekt szkolenia KGB, które przeszedł i nie można wykluczyć, iż dla dobra Łukaszenki odgrywał rolę „gołębia" w autorytarnej polityce Łukaszenki. Czy Makiej ideologicznie był faktycznie „liberałem" jak na standardy białoruskiego reżimu, czy też cynicznie takowego udawał, prędko się nie dowiemy. Co ważne, Makiej miał nie tylko spotkać się z Ławrowem. Miał pojechać do Polski na spotkanie Rady Ministerialnej OBWE, gdzie nie planowano wystąpienia szefa rosyjskiej dyplomacji.

Reklama

Reasumując, śmierć Makieja oznacza eliminację z białoruskiego reżimu polityka który był otwarty na dialog z Zachodem (bez względu na intencje) i którego chętniej widziano na europejskich salonach geopolitycznych niż li Ławrowa. Łukaszenka nie ma już zatem łącznika z Zachodem, ale także – typowanego przez media – swojego następcy. Automatycznie nasuwa się pytanie: czy Rosja zabiła białoruskiego szefa dyplomacji?

Zobacz też

Zobacz też

Cytowany przez agencję UNIAN Leonid Niewzlin, rosyjski opozycjonista, stwierdził, że śmierć Makieja nie była naturalna - został otruty trucizną opracowaną w specjalnym laboratorium Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Rosji. Śmierć od takiej trucizny jest często kwalifikowana jako naturalny zgon. Niewzlin twierdzi, że powód zabicia Makieja przez FSB jest jasny – to brak uczestnictwa wojsk lądowych Białorusi w walkach przeciwko Ukrainie. Mińsk wspiera Putina - terytorialnie, sprzętowo, logistycznie, ale nie użył jak dotąd wojsk lądowych. Łukaszenka stoi w cieniu Putina nie z przyczyn humanitarnych. Ma świadomość, że wojska białoruskie na Ukrainie mogłoby przejść na stronę Kijowa, dołączając do niepodległościowego pułku im. Kastusia Kalinowskiego. Taka pomoc Putinowi mogłaby go kosztować władzę, więc unika takiego wsparcia. Scenariusz, że Makieja zabiło FSB uprawdopodobnia styl działania tych służb, których zasadą jest osiąganie wielu politycznych zysków jednym posunięciem. Śmierć Makieja oddala Białoruś od Europy i zarazem jest straszakiem na Łukaszenkę. Jeżeli analizujemy scenariusz zabójstwa Makieja nie możemy także wykluczać hipotezy, że to zlecenie Łukaszenki, który w geopolitycznym uścisku Kremla porzucił choćby pozorowanie dialogu z Zachodem i chce ocalić swoją skórę jako sojusznika poświęcając swoje „pionki" w grze. Żadna władza nie jest monolitem. Skoro trwają walki frakcji na Kremlu to dlaczego miałoby ich nie być w Mińsku? Minister Makiej miał się cieszyć dobrym zdrowiem i prowadził aktywny tryb życia, więc nic nie wskazywało na jego naturalną śmierć. Ale wielu polityków na wysokich stanowiskach w przestrzeni postsowieckiej ma przypadłość do naturalnej śmierci w dobrym stanie zdrowia.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama