Reklama

Geopolityka

Kraje bałtyckie zagrożone przez Rosję. "Litwa, Łotwa i Estonia całkowicie koncentrują się na bezpieczeństwie"

Na początku 2021 r., administracja Bidena i UE dążyły do normalizacji stosunków z Federacją Rosyjską pomimo, że zagrożenie dla Ukrainy, jak i krajów bałtyckich pozostawało niezmienne. Rok później Litwa, Łotwa i Estonia już całkowicie koncentrują się na kwestiach bezpieczeństwa, gdyż obawiają się ataków. Fundamentem stabilności regionu pozostaje NATO i dalsze inwestycje w armie. 

Reklama

Gdy Litwa, Łotwa i Estonia dołączały do NATO i UE, doszło do bardzo fundamentalnych zmian w granicach geograficznych obu organizacji. Rosja i jej wpływy stały się aż nadto odczuwalne, co odbiło się na politycznych i militarnych działaniach w Europie Środkowo-Wschodniej. Wzrosły obawy zarówno Kremla, jak i Waszyngtonu i Brukseli w kwestii dalszej rywalizacji o wpływy w byłych republikach radzieckich. Z jednej strony, znacznie zwiększyło się bezpieczeństwo krajów bałtyckich, gdyż na ich terenach zaczęły stacjonować wojska sojusznicze oraz regularnie organizowano wielonarodowe ćwiczenia. Z drugiej strony, liczba wrogich rosyjskich działań znaczenie wzrosła, a obecność mniejszości rosyjskiej w każdym z trzech państw zaczęła być aż nadto widoczna. Jest to ponad 1 milion ludzi na 6 ogółem, co może pozostawiać przestrzeń na prorosyjskie kampanie.

Reklama

Kryzys ukraiński - raport specjalny Defence24.pl

Obecna inwazja na Ukrainę, sytuacja na Białorusi i stałe międzynarodowe militarne zaangażowanie Rosji (m.in. Mołdawia, Abchazja, Osetia Płd, Syria, Armenia, Kazachstan) powoduje, że w krajach bałtyckich odczuwa się strach, że również tutaj Kreml będzie chciał zademonstrować swoją siłę. Wojna konwencjonalna nie jest brana, póki co, pod uwagę, ale działania hybrydowe, ataki cybernetyczne i aktywizacja środowisk prorosyjskich już tak. Przede wszystkim w tych krajach wymienia się działania, które mogą być realizowane przez „zielone ludziki" (żołnierze bez dystynkcji i insygniów, którzy pojawili się w 2014 roku na Ukrainie) tj. blokady morskie, serie ataków na rządowe strony internetowe, dezinformację w mediach, a także usprawiedliwienie rosyjskiej agresji poprzez chęć ochrony mniejszości rosyjskiej.

Reklama

Kraje bałtyckie są świadome, że w kwestiach militarnych całkowicie polegają na NATO. Jednocześnie UE nie ma, na razie, zdolności, aby w wydatnym stopniu zabezpieczyć granicę wschodnią. Wielonarodowe bataliony NATO odgrywają kluczową rolę, jeśli chodzi o odstraszanie Rosji przed jakimkolwiek intensywniejszym ruchem o charakterze wojskowym. Oprócz tego, Litwa, Łotwa i Estonia znacząco zwiększyły w ostatniej dekadzie wydatki na obronność, zmodernizowały uzbrojenie i zaangażowały ludność do wstępowania do wojsk ochotniczych. Każde z państw przeznacza na obronność więcej niż 2% PKB (w przypadku Łotwy i Estonii to ponad 2,3%).

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Należy też wziąć pod uwagę dziesiątki szkoleń i ćwiczeń, które przez ostatnie lata przeszły armie krajów bałtyckich, przy kooperacji z wojskami z kilkunastu państw, w tym przede wszystkim USA, Wielką Brytanią, Francją i Kanadą. Permanentna obecność wojsk NATO znacząco wpływa na poziom bezpieczeństwa w regionie. Co więcej, nie bez znaczenia jest artykuł V, który ma stanowić swego rodzaju zabezpieczenie przed pełnowymiarowym konfliktem z Rosją.

Obecnie toczy się debata, którą Wilno, Ryga i Tallinn chcą jak najszybciej zakończyć: Czy faktycznie obrona kolektywna jest na tyle pewna, że jeśli Moskwa zmieni swoją politykę i rozpocznie ofensywę nad Bałtykiem, to uda się utrzymać główne miasta. Wątpliwości nie są w samym NATO, a raczej w liczbie żołnierzy stacjonujących i faktycznych zdolnościach do militarnej odpowiedzi. Jeśli nawet szybko doszłoby do porozumienia w dowództwie sojuszu, że należy wysłać wojska do krajów bałtyckich, to czy stałoby się to przed upływem 48 godzin, gdyż taki jest obecnie przewidywany czas na dojście Rosji do trzech stolic (biorąc pod uwagę słabe rosyjskie rozpoznanie Ukrainy i nieudaną inwazję na Kijów).

Ze względu na te obawy w krajach bałtyckich znaczącą rolę zaczęły w ostatnich latach odgrywać wojska ochotnicze. Na Litwie działają Ochotnicze Siły Obrony Narodowej, w których obecnie służy około 5800 żołnierzy, w tym 5000 ochotników i 800 żołnierzy zawodowych. Co więcej, resort obrony nadzoruje również Związek Strzelców Litewskich, czyli paramilitarną organizację w liczbie 11 000 osób, które jako wyszkoleni rezerwiści mogą dołączyć do formacji ochotniczej. Na Łotwie funkcjonuje Gwardia Narodowa, obecnie służy w niej około 8500 osób, ale według koncepcji obrony narodowej Republiki Łotewskiej do 2024 roku liczebność Gwardii Narodowej powinna osiągnąć 10 000, a do 2027 roku – 12 000 członków. W Estonii działa Liga Obrony, która jest ochotniczą organizacją wojskową na rzecz obrony narodowej. Aktywnych jest 16 000 żołnierzy, ale formacja wraz z wewnętrznymi stowarzyszeniami, tj. ochotniczą organizacją kobiet czy grupami typu harcerskiego, liczy około 26 000 osób. Planuje się osiągnąć liczebność wojskowych na poziomie 30 000 na koniec 2022 roku. Warto podkreślić, że żołnierze estońskich wojsk ochotniczych zostali wysłani do Polski w celu odparcia hybrydowego ataku Białorusi i walki z nielegalną migracją.

Czytaj też

Czytaj też

Czytaj też

Kraje bałtyckie chcą pokazać w NATO swoją niezawodność w kontekście spójnego realizowania założeń sojuszu w regionie. Ponadto w ramach UE, rola Litwy, Łotwy i Estonii znacząco wzrosła, także w kontekście wymiany gospodarczej, czy też wzmacnia niezależności energetycznej od Federacji Rosyjskiej. Dla trzech niewielkich państw współpraca ponadnarodowa jest fundamentem w procesie nie tylko dalszego rozwoju, ale zapewnienia samostanowienia na kolejne dekady. Zagrożenia ze strony Rosji są obecnie największe od lat. Również słowa prezydenta Ukrainy o tym, że następne cele agresji rosyjskiej to Litwa, Łotwa i Estonia, wlały dużo niepewności w postrzeganie sytuacji przez obywateli i na moment podważyły prowadzoną politykę obronną państw.

Czytaj też

Mieszkańcy krajów bałtyckich pozostają stosunkowo spokojni, gdyż całkowicie wierzą w siłę sojuszu NATO, ale tematem najważniejszym jest rosyjska agresja. Jednocześnie w ostatnich tygodniach decydenci na Litwie, Łotwie i Estonii podkreślają potrzebę wzmocnienia współpracy militarnej na rzecz powstrzymywania Rosji. Póki co, swoje obowiązki wypełniają sojusznicy, jak choćby Francja, która zwiększyła liczbę wojskowych. Nie bez znaczenia jest także jednomyślność w kontekście wspierania Ukrainy, a co za tym idzie przekazywanie broni oraz udzielanie pomocy humanitarnej i finansowej.

Czytaj też

Obawy państw na ścianie wschodniej NATO i UE nie dziwią. Obecnie trwająca inwazja Rosji na Ukrainę, a także wykorzystanie rosyjskich wojsk na Białorusi, w Naddniestrzu i Syrii demonstruje determinację Kremla do utrzymywania agresywnej polityki, pomimo nakładanych sankcji. Ponadto Litwa, Łotwa, a zwłaszcza Estonia, są regularnie celem działań hybrydowych. Ich polityka całkowitego odcięcia od Rosji postawiła je automatycznie jako przeciwników. Ze względu na ogromną dezinformację w regionie i mnóstwo fałszywych informacji udostępnianych w ostatnich tygodniach, strach i zaniepokojenie o kolejne agresywne działania Rosji wzrósł. Niemniej przedstawiciele NATO pozostają zjednoczeni i silni. Zatem Litwa, Łotwa i Estonia będą tak długo odporne i bezpieczne, jak długo cały Sojuszbędzie odporny i bezpieczny będzie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Reklama