Reklama

Geopolityka

Izrael przed wyborami. W którą stronę pójdzie Tel Awiw? [ANALIZA]

Autor. Israel Defense Forces (@IDF)/Twitter

Sytuacja przed wyborami parlamentarnymi w Izraelu jest coraz bardziej skomplikowana, na co wpływ mają zarówno czynniki międzynarodowe jak i związane z nimi czynniki wewnętrzne. Chodzi z jednej strony o współpracę zbrojeniową Iranu i Rosji, a z drugiej o spodziewany sukces kahanistów i doniesienia o możliwości wybuchu trzeciej intifady.

Reklama

Sondaże przed piątymi w ciągu 3 i pół roku wyborami parlamentarnymi w Izraelu nie dają jednoznacznej odpowiedzi na to kto zwycięży. Obecna 7-partyjna koalicja kierowana przez premiera Yaira Lapida z liberalnego Yesh Atid oraz ministra obrony Benny'ego Gantza z Partii Narodowej Jedności może liczyć na 54-57 mandatów na 120, o ile do Knessetu wejdą dwa ugrupowania arabskie (opozycyjne Hadash/Taal oraz wspierające rząd Raam). Z kolei Netanyahu i jego potencjalni koalicjanci mogą liczyć na 59-62 mandatów (lub więcej jeśli któraś z partii arabskich nie przekroczy progu). Jeśli będzie kolejny pat to do szóstych wyborów dalej rządzić będzie Lapid z Gantzem. Jeśli jednak Netanyahu wraz z dwiema partiami ortodoksyjnymi (Szas i UTJ) oraz religijno-syjonistycznymi fundamentalistami Bezalela Smotricha i Itamara Ben Gvira zdobędą co najmniej 61 mandatów to powstanie najbardziej nacjonalistyczny i antyarabski rząd w historii Izraela. Może mieć to poważne konsekwencje wewnętrzne dla Izraela, skomplikować sytuację na Bliskim Wschodzie, a także wpłynąć na wojnę w Ukrainie.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Na kilka dni przed wyborami rozwojowy charakter mają dwie bardzo ważne, zarówno z wewnętrznego jak i międzynarodowego punktu widzenia, sprawy. Z jednej strony chodzi o narastającą przemoc ze strony osadników żydowskich oraz nowe starcia związane z aktywnością palestyńskich bojówek Arin al-Usud (Legowisko Lwa), co stwarza zagrożenie wybuchu nowej intifady. Z drugiej strony zaś chodzi o pogłębiającą się współpracę irańsko-rosyjską, której efektem było przekazanie Rosji irańskich dronów, wykorzystywanych obecnie przeciwko Ukrainie, a także narastającą krytykę Izraela ze strony prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego i jego naciski na udzielenie przez Izrael wsparcia Ukrainie.

Czytaj też

Arin al-Usud to mająca bardzo luźną strukturę i powiązana z Islamskim Dżihadem organizacja działająca na Zachodnim Brzegu, zrzeszająca młode pokolenie Palestyńczyków (nastolatków i dwudziestoparolatków), pozbawionych złudzeń co do perspektyw procesu pokojowego. Wpływ na ich aktywność mają też coraz częstsze prowokacje ze strony osadników żydowskich, pozostających pod wpływem kahanistów, a także pogarszające się warunki życia i ogólny brak perspektyw. Ugrupowanie to od kilku miesięcy prowadzi coraz bardziej intensywne ataki na izraelskich żołnierzy. Na początku października władze Izraela odpowiedziały rozpoczęciem operacji w rejonach największej aktywności Arin al-Usud, w tym w Nablusie, który został oblężony przez IDF. Młodzi bojownicy palestyńscy cieszą się przy tym rosnącym poparciem i według niektórych komentatorów sytuacja szybko dojrzewa do wybuchu trzeciej intifady.

Wątpliwe jest przy tym by eskalacja konfliktu palestyńsko-izraelskiego sprzyjała obecnie rządzącej koalicji, opierającej się również na wsparciu arabskiego ugrupowania Raam. Netanyahu stara się natomiast wykorzystać sytuację, oskarżając rząd o nieudolność w obszarze bezpieczeństwa. Warto przy tym dodać, że nowa konfrontacja izraelsko-palestyńska może dodatkowo zniechęcić izraelskich Arabów do udziału w wyborach, co zwiększy szanse Netanyahu na wygraną. Arabowie nie widzą bowiem większych korzyści z reprezentacji politycznej w Knessecie, a partie arabskie, które jeszcze dwa lata temu odniosły ogromny sukces zdobywając 15 mandatów dla wspólnego bloku, teraz idą podzielone na trzy listy, z których tylko dwie mają szanse na mandaty (łącznie 8 mandatów).

Czytaj też

Dodatkowo zniechęcać Arabów do pokojowego angażowania się w sprawy Izraela może wzrost znaczenia kahanistów i ich coraz większa swoboda działania. Kahanizm to rasistowska, skrajnie antyarabska ideologia syjonistyczno-ortodoksyjnego fundamentalizmu, nawiązująca do poglądów zmarłego w 1990 rabina Meira Kahane. Kahaniści dążą do tego by Izrael był państwem wyłącznie żydowskim i obejmował całe terytorium Palestyny, a związki Żydów z nie-Żydami były zakazane. W 1994 r. dwie partie kahanistyczne zostały zdelegalizowane po tym jak poparły masakrę dokonaną przez Barucha Goldsteina na modlących się w Hebronie Palestyńczykach. Obecnie do kahanizmu nawiązuje Otzma Yehudit, kierowana przez Itamara Ben Gvira, oskarżanego o organizowanie antyarabskich bojówek, która w wyborach startuje w koalicji z religijno-syjonistyczną Tkumą Bezalela Smotricha. Według obecnych sondaży ich lista może liczyć na 12-14 mandatów ale eskalacja ataków ze strony Arin al-Usud może spowodować dalszy wzrost ich poparcia. Nie ulega przy tym wątpliwości, że będą oni głównym koalicjantem Netanyahu, jeśli b. premierowi uda się stworzyć rząd. Oni też będą stanowić klucz do ostatecznego utrącenia postępowania karnego w sprawie korupcyjnej przeciwko Netanyahu.

Netanyahu jest politykiem mającym ogromne doświadczenie zarówno w polityce wewnętrznej jak i na arenie międzynarodowej, niemniej zdaniem niektórych komentatorów może stać się politycznym zakładnikiem Smotricha i Ben Gvira, co skomplikuje jego relacje z USA. Nie ma wątpliwości, że Biden wolałby aby u władzy pozostał Lapid i Gantz. Służyła temu lipcowa wizyta amerykańskiego prezydenta w Izraelu, a także wsparcie USA w rozmowach izraelsko-saudyjskich oraz pomoc w zawarciu układu z Libanem w sprawie granicy morskiej i eksploatacji złóż gazu Karisz i Qana. Perspektywa wejścia kahanistów do rządu spotyka się też z krytyką ze strony środowisk żydowskich w USA.

Czytaj też

Netanyahu do relacji z USA podchodzi jednak pragmatycznie i nie pozwoli sobie na takie otwarte okazywanie niechęci wynikającej z żywionych uraz, jak jest to w przypadku afrontów czynionych przez saudyjskiego następcy tronu w stosunku do Bidena. Wręcz przeciwnie, można się spodziewać, że będzie starał się udobruchać Amerykanów. Jeśli po wyborach w USA (8 listopada) Republikanie przejmą Senat to zadanie to będzie dla niego łatwiejsze, zwłaszcza, że oddali się perspektywa reaktywacji porozumienia w sprawie irańskiego porozumienia nuklearnego (JCPOA), do którego Izrael w ogóle, a Netanyahu w szczególności, nigdy nie mieli pozytywnego stosunku.

Obecność kahanistów w rządzie może też stanowić problem dla Netanyahu w relacjach z arabskimi partnerami. Warto przypomnieć, że to za rządów Netanyahu zawarto pierwsze Porozumienia Abrahamowe, a polityka ta była kontynuowana przez obecny rząd. W szczególności współpraca Izraela z ZEA daje obu stronom znaczne korzyści ekonomiczne i rozwojowe. Netanyahu liczył jednak na budowę wielkiej koalicji antyirańskiej i ten plan się nie powiódł, a Emiraty straciły wszelką ochotę na jakąkolwiek konfrontację z Iranem i jego szyickimi sojusznikami. Problem ze współpracą izraelsko – arabską w przypadku wejścia do rządu ludzi pokroju Itamara Ben Gvira związany byłby nie tyle z przywiązaniem Arabów do sprawy palestyńskiej (na której dawno im nie zależy), lecz z problemami wizerunkowymi, zwłaszcza jeśli dojdzie do tego wybuch trzeciej intifady. Można się jednak spodziewać, że Netanyahu będzie starał się przykryć te problemy nakręcaniem atmosfery strachu przed Iranem, a zaangażowanie Iranu w wojnę na Ukrainie może mu w tym pomóc.

Czytaj też

Prezydent Zełeński wielokrotnie krytykował postawę Izraela wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obecny rząd nie tylko nie zaoferował żadnej realnej pomocy Ukrainie, zwłaszcza w zakresie uzbrojenia, ale pozwolił na to by rosyjscy oligarchowie uciekali tam przed sankcjami. Nie bez znaczenia jest też to, że niektórzy z nich (np. Abramowicz) mają izraelskie obywatelstwo, a w Izraelu znajduje się spory elektorat rosyjskojęzyczny, głosujący głównie na partię Awigdora Liebermana, jednego z koalicjantów Gantza i Lapida. Po ujawnieniu, że Iran dostarcza drony Rosji przeciwko Ukrainie, izraelski rząd szybko odciął się od sugestii jednego z mniej znaczących ministrów Nachmana Szaja, że Izrael powinien w odpowiedzi na to wesprzeć Ukrainę, przekazując jej uzbrojenie. Gdy  Gantz wyraźnie wykluczył możliwość udzielenia takiej pomocy Ukrainie, Zełeński znów ostro skrytykował postawę Izraela, sugerując, że Rosja nie zapłaci Iranowi pieniędzmi, lecz wsparciem programu atomowego. Tymczasem Iran, poza dronami, planuje przekazać Rosji również rakiety balistyczne. Ukraina natomiast chce by Izrael wsparł ją systemem obrony powietrznej Żelaznej Kopuły.

Można mieć wątpliwości czy sugestia Zełeńskiego ma silne podstawy, gdyż irański program również bez pomocy rosyjskiej jest dostatecznie zaawansowany. Iranowi raczej zależy na finalizacji długo negocjowanego dealu zbrojeniowego, w wyniku którego zakupiłby od Rosji samoloty SU-35, system S-400 oraz K-300P Bastion. To znacznie utrudniłoby jakiekolwiek prewencyjne uderzenie na Iran, na które Netanyahu wciąż ma nadzieję, w związku z niepowodzeniem negocjacji w sprawie JCPOA. Izraelski polityk może mieć też nadzieję, że zaangażowanie Iranu w wojnę na Ukrainie, może skłonić Bidena do ostrzejszych działań wobec Teheranu, zwłaszcza jeśli Izrael zapewni jakiś bonus. Dlatego też Netanyahu, w przeciwieństwie do Gantza, nie wykluczył udzielenia pomocy wojskowej Ukrainie.

Czytaj też

Deklaracja Netanyahu nie zawiera jednak żadnych konkretów i może być wprowadzeniem do licytacji między USA a Rosją. Netanyahu nie ukrywa bowiem, że chce by Rosja, która za jego premierostwa zapalała mu zielone światło na uderzenia na pozycje Iranu w Syrii, zgodziła się na całkowitą anihilację Irańczyków w Syrii. Wątpliwe by irański prezydent Ebrahim Raisi był zachwycony gdyby Rosja tak mu odpłaciła za obecne przysługi. Netanyahu może sobie przy tym pozwolić na bardziej asertywną postawę wobec Rosji niż wówczas gdy regularnie jeździł przymilać się do Putina. Obecnie Rosja ma znacznie mniejsze możliwości, a presja Izraela i dług wdzięczności wobec Iranu (a także Turcji) wpychać ją będą w coraz bardziej kłopotliwą sytuację. Z drugiej strony Netanyahu od USA oczekuje przymknięcia oka na koalicję z kahanistami i rozprawę z Palestyńczykami, a przede wszystkim zaostrzenia kursu w stosunku do Iranu. Ten ostatni aspekt wydaje się dla Netanyahu najważniejszy, niemniej trudno powiedzieć na czym to zaostrzenie mogłoby polegać, jeśli nie na militarnym uderzeniu. Tymczasem jakakolwiek akcja zbrojna przeciwko Iranowi spowoduje jego odpowiedź i w rezultacie eskalację w regionie, która spowoduje również pogorszenie sytuacji na rynku energetycznym i żywnościowym. Nie tylko Biden ale nawet Trump miał tego świadomość. Pogłębianie się współpracy irańsko-rosyjskiej w zakresie zbrojeniowym może jednak zmienić to podejście.

Reklama

Komentarze (7)

  1. Valdi

    Pilny update 🇮🇱🇮🇱🇮🇱 Bibi 65 miejsc w tym 14 partii ortodoksyjnych 😱😱😱

  2. Chyżwar

    Izrael jak zawsze będzie kombinował. Na Ukrainie rządzą Javeliny. Biorąc pod uwagę możliwości USA nic w tym dziwnego. Proszę jednak zwrócić uwagę, że nie ma tam żadnego Spike. Od dawna wiadomo jak Niemcy podchodzą do Ukrainy, ale produkują te PPK prawie w całości i mimo tego nie posłali nic. Hiszpania także produkuje Spike. Ich przemysł produkuje samodzielnie coś tam ponad 20 % do tego PPK, ale też nie posłali żadnego. Nasz udział w produkcji Spike, to coś tak koło 47%. Polska nie ma obiekcji odnośnie przekazywania nawet najnowocześniejszego sprzętu, tymczasem żaden Spike tam nie pojechał nawet po to, żeby przetestować go w warunkach pola walki. MON się chyba zorientował w czym rzecz, bo na gwałt chce produkować w Polsce Javeliny.

    1. TFX

      Chyżwar, żaden Spike nie pojechał na Ukrainę bo Izrael się nie zgadza na wysyłanie broni ich produkcji na Ukrainę i to jedyny powód . W Niemczech pociski produkuje Eurospike gdzie Rafael ma 50% I ani Hiszpania ani Niemcy ani Polska ani ktokolwiek inny bez zgody izraela nie może wysłąc nawet jednego pocisku. A o produkcji javelina zapomnij nikt zdaje się nie dostał zgody na licencję z USA.

    2. Chyżwar

      @TFX Ciekaw byłem, czy ktoś wyciągnie wnioski. Kiedyś pisałeś, że Korea jest "be" bo nie pomaga Ukrainie. Otóż w porównaniu z Izraelem jest bardzo cacy. Z Krabami gdzie jest koreańska technologia nie ma żadnych problemów. Za to Spajków z izraelską technologią nie można tam wysłać wcale. Tak się zastanawiam co by było, gdyby Polska walczyła z rosją. Obawiam się, że wówczas nie byłoby żadnych części z Izraela. Ba. Obawiam się, że podczas konfliktu NATO z rosją byłyby problemy. Dlatego dobrze się stało, że mimo kuszącej oferty nie wzięliśmy tego kraju ani OPL ani MLRSów. Odnośnie Javelinów nigdy nie mów nigdy. USA posłało na Ukrainę bardzo dużo tych systemów. Inne państwa też. Obecnie Amerykanie nie wyrabiają z produkcją, więc montownia tych PPK w Polsce wcale nie jest wykluczona. Może nawet się okazać, że będzie coś więcej.

  3. Darek S.

    Jak zwykle wygrają faszyzujący nacjonaliści. A jakby tracili za bardzo poparcie przed wyborami, to wybuchną jakieś bomby w autobusach, albo coś w tym stylu. Oni są w tym lepsi od Putina.

  4. StaryGrzyb

    Wybory w Iranie wygrala wczsiej frakcja pojednawcza- ale nic to im nie dalo, bo COPA - zostalo rozwalne przez USa- W Iranie wyobry nie zmienily wiec nic. WYbory w IZealu moga zmienic - jesli wygra frakcja wojny - to kto wie.

  5. Jaszczur

    Za dużych przełomów to ja bym się nie spodziewał. Jak ma się silnego wroga zewnętrznego to kto by nie wygrał linia kraju polityczna pozostaje praktycznie taka sama . Żydzi mogą wykorzystać zamieszanie z wojna w Rosji do ataku na zachodni brzeg bądź strefę Gazy

    1. TFX

      Jaszczur ale po kiego Izrael ma atakować swoje własne tereny jakimi jest Zachodni Brzeg Jordanu ,

    2. Jaszczur

      Po co Rosja atakowała Czeczenię skoro to był jej teren ?

    3. Dada81

      @Jaszczur, bo Czeczenia ogłosiła niepodległość?

  6. KrzysiekS

    Izrael nie pójdzie w żadna stronę sponsorem jest USA a emigracja z Rosji to większość wyborcza. I to ich doprowadzi do klęski stoją w rozkroku.

  7. Valdi

    Przypomnijmy the Washington post donosi że SZAS 🇮🇱🇮🇱🇮🇱 czyli partia ortodoksyjna jest popierana przez przez szarą eminencję Białego 🏠🏠🏠 Doug Emhoff czyli mąż pani vicepresedent

    1. StaryGrzyb

      Izrael ogólnie ma dużo większą rolę niż po 8 milionach mieszkańców można by oczekiwać.

Reklama