Geopolityka
Francja i USA będą ponownie wojskowo współpracować w Afryce
W ostatnich latach Amerykanom i Francuzom nie było po drodze na kontynencie afrykańskim. Oba kraje raczej rywalizowały o wpływy, niż decydowały się, na wspólną realizację polityki prozachodniej. Czarę goryczy przelało wycofanie się francuskich wojsk z Nigru po zamachu stanu, a wówczas USA utrzymało nie tylko żołnierzy, ale też delegowało ambasadora. Obecnie nastał czas ponownej współpracy, ponieważ Waszyngton i Paryż nie są w stanie samodzielnie przeciwstawić się grupom terrorystycznym i szkodliwym wpływom Rosji.
Relacja na poziomie wojskowym między Stanami Zjednoczonymi a Francją w Afryce i na Bliskim Wschodzie stanowi istotny element ich strategicznego partnerstwa, odzwierciedlając wspólne interesy w zakresie promowania stabilności, działań antyterrorystycznych i rozwiązywania regionalnych problemów związanych z bezpieczeństwem (w tym głównie w walce z terrorystami islamskimi oraz wpływami Rosji). Obydwie strony, jeszcze na początku 21 wieku, prowadziły analogiczną i uzgodnioną politykę zagraniczną względem kontynentu afrykańskiego.
Wszystko zaczęło się zmieniać po 2021 roku, gdy Francja traciła ogromne wpływy w Sahelu na korzyść junt wojskowych i Federacji Rosyjskiej. Wielu afrykańskich dowódców, którzy zdobywali władzę przez zamachy stanu, regularnie przypominało o francuskim kolonializmie i militarnym zaangażowaniu w Afryce, co miało powstrzymywać rozwój państw i wzmacniać zależność od Zachodu. Waszyngton, mając na uwadze globalną rywalizację z Chinami, zdecydował się na odejście od Francuzów, ażeby nie narażać się swoim partnerom. Papierkiem lakmusowym było wyjście wojsk francuskich z Nigru w 2023 roku, a pozostanie na miejscu Amerykanów.
Czytaj też
Prawdą jest, że przez lata Stany Zjednoczone i Francja często współpracowały w celu rozwiązania problemów związanych z bezpieczeństwem, w tym operacji antyterrorystycznych i misji pokojowych. Jednym z przykładów była ich współpraca w regionie Sahelu, gdzie wspierali regionalnych partnerów w walce z rebeliantami i terrorystami. Przez lata realizowano amerykańsko-francuskie ćwiczenia wojskowe, wymieniano informacje wywiadowcze oraz wspólnie udzielano wsparcia logistycznego mającego na celu wzmocnienie zdolności afrykańskich sił zbrojnych, w tym poprzez promowanie bezpieczeństwa regionalnego. Warto dodać, że na Bliskim Wschodzie Stany Zjednoczone i Francja koordynują swoje działania w celu rozwiązania problemów, takich jak walka z ISIS w Iraku i Syrii.
W kwestii dotychczasowej współpracy amerykańsko-francuskiej w Afryce należy wyróżnić zaangażowanie w regionie Sahelu, gdzie obie strony wspierały wysiłki regionalnych partnerów w zakresie zwalczania ekstremizmu oraz na rzecz stabilizacji. Dotyczyło to przede wszystkim takich działań jak: Operacja Barkhane w latach 2014-2023, Inicjatywa G5 Sahel (Burkina Faso, Mali, Mauretania, Niger i Czad), wspólne ćwiczenia i szkolenia dla krajów afrykańskich. a także organizacja i udział w misjach pokojowych.Przez lata ta współpraca definiowała obustronną determinację w zwalczaniu zagrożeń dla bezpieczeństwa w Afryce i wspieraniu stabilizacji w regionie Sahelu, co miało (i wciąż ma) kluczowe znaczenie dla globalnego bezpieczeństwa.
Jeśli chodzi o wspólne ćwiczenia, to były realizowane m.in. w: Mali, Nigrze, Czadzie, Burkina Faso, Mauretanii, Nigerii, Tunezji, Senegalu, Wybrzeżu Kości Słoniowej, Dżibuti i Kenii. Ponadto militarne szkolenia prowadzone przez USA i Francję obejmowały kraje Bliskiego Wschodu, takie jak Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabię Saudyjską, Kuwejt i Liban.
Obecnie ponownie polityka zagraniczna USA i Francji względem Afryki ma wiele punktów wspólnych. Zagrożenie terrorystyczne, masowa migracja, ekonomiczne wpływy Chin, a także zaangażowanie prywatnych grup wojskowych (w tym Grupy Wagnera) szkodzą amerykańskim i francuskim interesom. Wizyta Sekretarza Stanu USA A. Blinkena w styczniu br. w Afryce była kluczowym przyczynkiem, że należy wrócić do kooperacji z Francją. Ani Waszyngton, ani Paryż, nie są w stanie samodzielnie utrzymać swoich stref wpływów.
Czytaj też
Obecnie priorytetem jest trzymanie na dystans krajów Sahelu, ale jednocześnie podtrzymanie poprawnej komunikacji z juntami wojskowymi – zadanie dla Amerykanów. Natomiast Francja ma na celu wzmocnić swoją obecność w Afryce Zachodniej, robiąc także miejsce dla USA. Główna idea to uruchomienie kilku baz wojskowych, które pozwolą na reagowanie na zagrożenia regionalne. Obejmuje to zarówno centra dla dronów, jak i wojsk lądowych. Państwa, które mają być nowymi przyczółkami dla Amerykanów i Francuzów, to Wybrzeże Kości Słoniowej, Benin i Togo, a pomysł zacieśnienia współpracy obejmuje także Somalię, Oman i Kuwejt.
Chociaż Stany Zjednoczone i Francja mogą mieć różne perspektywy w niektórych kwestiach regionalnych, to ich współpraca wojskowa pozostaje kluczowym elementem szerszego sojuszu transatlantyckiego i dowodzi ich zaangażowania w rozwiązywanie wspólnych wyzwań bezpieczeństwa w Afryce i na Bliskim Wschodzie. W miarę ewolucji dynamicznych zmian w regionie, współpraca między tymi dwoma państwami prawdopodobnie dostosuje się i rozszerzy na kolejne obszary, aby sprostać nowym zagrożeniom, w tym także, by tworzyć przeciwwagę dla Chin i Rosji.
Czytaj też
Połączenie amerykańskiej i francuskiej obecności w Afryce i na Bliskim Wschodzie sprawia, że realne staje się bardzo silne jednoczesne oddziaływanie na dwa regiony. Przy bardzo niestabilnej sytuacji w Sahelu, Rogu Afryki, na Morzu Czerwonym, w Strefie Gazy oraz Iraku i Syrii, niezbędna jest kompleksowa polityka, która zaangażuje silnych sojuszników. Francja i USA są otwarte na kooperację. Obecnie zaczynają działać w Afryce Zachodniej, ale długofalowo patrzą na działania o skali ponad kontynentalnej, mając na uwadze Półwysep Arabski oraz rolę Iranu.
wsw13
Wprowadzić konwoje ze zbożem na Morzu Czarnym.
wsw13
Kupić kraje afrykańskie za zboże z Ukrainy.