Reklama

Geopolityka

Egipt przejmie Strefę Gazy? „WSJ”: CIA proponowało to Kairowi

Autor. Izraelskie Siły Obronne IDF, Flickr, CC BY-NC 2.0 DEED

Najpierw „Wall Street Journal” ogłosił, że prezydentowi Egiptu proponowano administrowanie Strefą Gazy po zakończeniu walk, a „New York Times” twierdzi, iż Strefą Gazy będzie rządził Fatah i prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Jak wyglądają kulisy zmiany władzy w Gazie?

Reklama

Kierownictwo Izraela ma ogromny polityczny problem co zrobić ze Strefą Gazy, po zakończeniu operacji „Żelazne Miecze”. Choć brzmi to paradoksalnie, bo operacja jeszcze trwa i nie wiadomo jak długo Siły Obronne Izraela (Cahal) będą walczyć na ulicach Gazy nad przywódcami Izraela wisi niczym miecz Damoklesa pytanie: co dalej? Jedynym kompromisowym rozwiązaniem – choć mówimy o tzw. „zgniłym kompromisie” – jest po osłabieniu Hamasu, ustanowienie formy zastępczych rządów nad Strefą. Co prawda, premier Benjamin Netanjahu zapowiedział „tymczasową kontrolę” Izraela nad Strefą, ale nawet największe jastrzębie w izraelskim rządzie muszą mieć świadomość, jak kosztowna geopolitycznie będzie okupacja Strefy Gazy. Byłoby to także kłopotliwe dla strategicznego sojusznika Izraela – USA.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Pytanie kto miałby przejąć odpowiedzialność za administrowanie Strefą Gazy po wojennej kampanii? „Time of Israel” powołując się na przeciek w „Wall Street Journal” sugeruje, że dyrektor CIA William Burns proponował Egiptowi przejęcie tymczasowej kontroli nad Strefą Gazy do ukonstytuowania się w palestyńskiej enklawie rządów Autonomii Palestyńskiej, czyli konkurencyjnego wobec Hamasu – Fatahu. Propozycja dotyczyła „pomocy w zapewnieniu bezpieczeństwie” Strefy w ramach państw północnej Afryki. Prezydent Egiptu Abd al-Fattah as-Sisi miał propozycję odrzucić. Scenariusz takich rozmów wydaje się absolutnie nieprawdopodobny, ponieważ odmowa Kairu byłaby oczywista – dopiero co Egipt znormalizował relacje dyplomatyczne z Izraelem, na prezydenta Sisiego spadłoby odium okupanta, a pomysł wydaje się nieakceptowalny także z pozycji rządu Benjamina Netanjahu. „Wall Street Journal” to poważny medialny tytuł, więc od razu nasuwa się pytanie dlaczego opublikował taką informację?

Czytaj też

Po zbrodniach Hamasu z ofensywy 7 października nie ma powrotu do status quo. Politycznym tłem operacji „Żelazne Miecze” jest próba zastąpienia Hamasu innym ugrupowaniem, które przejęłoby kontrolę nad Strefą Gazy. Faworytem zachodu do takiej politycznej zmiany jest świecki Fatah, z którego wywodził się Jaser Arafat, a obecnie Mahmud Abbas. Choć sam Fatah sięgał w dawnych latach po akty terroru to w obliczu dżihadystycznej doktryny Hamasu wydaje się racjonalnym ugrupowaniem, które miało odwagę usiąść do stołu rozmów pokojowych i wynegocjować porozumienie w Oslo. Problem w tym, że Fatah został zmarginalizowany przez radykalny Hamas, a kierownictwo ugrupowania wcale nie pali się do przejęcia władzy nad Strefą Gazy po tak intensywnych bombardowaniach, bo oznaczać to będzie jeszcze większą utratę palestyńskich sympatii. Widać to było po reakcji Abbasa, gotowego rozmawiać z Zachodem w Jordanii, ale po eksplozji w szpitalu w Gazie (notabene prawdopodobnie sprokurowanej przez Hamas lub Islamski Dżihad) zmuszonego do zachowawczej reakcji. Implicite czytamy zatem, że choć Kair odmówił – i tak nierealnego – przejęcia władzy nad Strefą Gazy, to finalnie ma to uczynić Fatah Abbasa. Wszystkie drogi prowadzą do Abbasa.

Czytaj też

Sensacyjną wiadomość potwierdził także „New York Times”, który informuje nawet że Abbas miał zgodzić się na przejęcie władzy nad Strefą Gazy. Sekretarz stanu USA Antony Blinken zaznaczył, że Waszyngton nie aprobuje okupacji Strefy Gazy przez Izrael i wysłał sygnał, że Gaza ma być rządzona jako „Autonomia Palestyńska”. Ze strony Fatahu wypłynął cichy sygnał, że ten scenariusz jest prawdopodobny pod warunkiem, że nastąpi powrót do idei „Two-State Solution”, czyli powstania niepodległej Palestyny. Powracamy, więc do bliskowschodniego węzła gordyjskiego. Sam Abbas jest prywatnym wrogiem lidera Hamasu, Ismaila Haniji. W 2006 roku Abbas zdymisjonował Haniję ze stanowiska premiera rządu Autonomii Palestyńskiej, a ten wywołał wojnę domową pomiędzy oboma ugrupowaniami. W toku walk roku 2007 to Hamas okazał się górą w Strefie Gazy i przejął dyktatorską władzę. Hamas od zarania był ugrupowaniem, które w swym radykalizmie usiłowało przedstawić w palestyńskich oczach Fatah jako stronnictwo ugodowe i kolaboranckie wobec Izraela. Na takiej polityce zdobywało coraz większą popularność wśród Palestyńczyków, co dla nich samych skończyło się katastrofą, którą obserwujemy obecnie w Gazie. Pamiętajmy wszelako, że do 7 października 2023 roku mieliśmy pewną polityczną dychotomię – z jednej strony Hamas był uznawany za ugrupowanie terrorystyczne (co potwierdził w swej ofensywie), z drugiej jednak był legalną partią, która uczestniczyła w palestyńskich wyborach i jest uznawana przez część państw (m.in. posiadając swoje biuro w Katarze). Operacja „Żelazne Miecze” ma ten ostatni stan wymazać. Odtąd możemy datować coś w rodzaju delegalizacji Hamasu (choć kierownictwo polityczne przetrwa, ponieważ jest na emigracji). Zatem w samej Gazie nastąpi polityczna próżnia, na której wypełnienie nie znaleziono panaceum. Abbas jest politykiem mile widzianym na Zachodzie, ale jest on bardzo zdystansowany. Widać to było, gdy odchodzący premier Ehud Olmert proponował Abbasowi utworzenie niepodległej Palestyny na Zachodnim Brzegu i w Gazie. Abbas wiedząc, że odchodzący Olmert nie jest popularny w Izraelu i ciążyły na nim zarzuty korupcyjne propozycji nie przyjął, sądząc iż ofertę zniweczy kolejny izraelski rząd. Wątpliwe, więc że Abbas spieszy się, aby przejąć władzę nad Gazą i przyjmuje awansem wszelkie propozycje Zachodu. Fatah jest przymuszony do lawirowania pomiędzy porozumieniem z Zachodem, ale również hołdowaniem palestyńskiej ulicy, która rwie się do walki. Zauważmy, że władza nad Gazą będzie w zasadzie do wzięcia, ale nie ma nikogo kto chciałby to brzemię przejąć. Były premier Izraela, Ehud Barak, sugeruje, że finałem obecnej wojny powinno być utworzenie niepodległej Palestyny – „dla bezpieczeństwa Izraela”. Problem w tym, że krew przelana 7 października oddaliła taką wizję i to po obu stronach barykady.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Darek S.

    Ciekawe kiedy CIA zaprponuje im Inflanty ?

    1. Rusmongol

      Komu? Egiptowi? Amerykanofobia bardzo szkodzi na mózg z tego co zauważyłem 🤣

  2. Szczupak

    Strefy Gazy nie chce nikt. I nikt nie będzie chciał. Problem z Palestyną jest jak gorący ziemniak.

    1. Tren

      Strefa Gazy nie równa się Palestyna, nie obecnie.

    2. Darek S.

      Problem jest z Izraelem, a nie z Palestyną.

    3. Andrzej ze Szczecina

      Dokładnie to samo miałem napisać. Gorący ziemniak. 2 mln ludzi upchane na skrawku ziemi bez zasobów, przemysłu i rolnictwa, a teraz jeszcze bez domów.

  3. bezreklam

    Zwalanie winy na ,,organizacje Hamas,, - to nie porozumienie. Organizacja ta jest odpowiedzą a nie przyczna. Skutkiem - pofrokw, dyskryminacji u rasizmowi palestbczykow. Jest efektem nie przyczna. Po jej znicszxzeniu powstanie 10 nowych nawet gorszych. Rozwiązanie to dwa państwa i pokój .

    1. tomcio55

      Jakie 2 państwa jak Arabowie chcą tylko jedno od morza do rzeki?

    2. bezreklam

      Nie. Komprmis był już osiągnięty. Akexzydzi chcą wysiedlić i strefę Gazy i wciąż zajadają nowe osiedla na terenach palestyńskich. Masz źle info.. izrel chce od morza do morza

    3. Tren

      Hamas nie chce niepodległej Palestyny, bo wtedy straci rację bytu. Zaś szerzej Bracia Muzułmanie nie chcą arabskich państw w granicach wytyczonych przez kolonialną Europę, a ich zjednoczenia w fantasmagoryczną Wielką Arabię. Coś na kształt waszej pseudopanslawistycznej (pseudo, bo macie do tej bzdurnej idei i tak najmniejsze "prawa") wielkiej Onucji, w której znalazłby się też Priwislinskij Kraj i gdzie wszyscy szprechaliby pa-ruski. Hamas jest organizacją po pierwsze mafijną, osłabiającą państwowe aspiracje Palestyny. Hamas jest na rękę i nacjonalistom arabskim i nacjonalistom żydowskim, takim jak Netanjahu.

Reklama