Dziwny komunikat rosyjskiego MSZ. Bałtowie na celowniku Kremla?

Kilka dni temu Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji opublikowało wpis dotyczący Litwy, Łotwy i Estonii. Choć miał być on prześmiewczy i krytykujący ich decyzje po 1991 roku, to jednak w słowach Kremla pobrzmiewa tradycyjna wizja rewizji obecnego ładu.
Wpis rosyjskiego MSZ odnosił się do niedawnej rocznicy anektowania państw bałtyckich przez Związek Radziecki. Warto tu przypomnieć, że 85 lat temu ZSRR wymusiło powołanie rządów marionetkowych na Litwie, Łotwie i w Estonii - w wyniku sfałszowanych wyborów nowe władze komunistyczne trzech krajów przyjęły ustawy, na mocy których zostały włączone w skład Związku Radzieckiego. W kontekście tych wydarzeń z historii wrzutka władz na Kremlu brzmiała następująco:
„Litwa, Łotwa i Estonia jako część ZSRR:
- Zbudowano dziesiątki fabryk;
- Wysokie płace;
- Wzrost populacji.
Po 1991 r.:
- Populacja zmniejszyła się o 17–33%;
- Gospodarki marginalizowane w UE;
- Upadek przemysłu."
📈 #Latvia, #Lithuania & #Estonia as part of the #USSR:
— MFA Russia 🇷🇺 (@mfa_russia) July 25, 2025
• Dozens of factories built
• High wages
• Population growth
📉 After 1991:
• Population shrunk by 17–33%
• Economies marginalized in EU
• Industrial declinehttps://t.co/ky6e6X7e0g pic.twitter.com/rVlIA4KyBb
Zwykła szydera? Być może. Natomiast w obecnej sytuacji międzynarodowej to już nie brzmi, jak niewinny żart, a raczej cicha groźba, kolejny nacisk w stronę Bałtów w duchu „z nami było wam lepiej” - co jest też całkowitą nieprawdą. Wystarczy chociażby spojrzeć na wyniki gospodarcze lub dochód na statystycznego mieszkańca. Kraje bałtyckie od czasu uzyskania niepodległości w 1991 roku i wstąpienia do UE w 2004 roku odnotowały dynamiczny wzrost gospodarczy, co pozwoliło im znacząco przewyższyć Rosję pod względem PKB per capita, zarówno nominalnego, jak i w PPP.
PKB per capita nominalne (2025):
- Litwa: ok. 30 000 dol.;
- Łotwa: ok. 24 000 dol.;
- Estonia: ok. 32 000 dol.;
- Rosja: ok. 14 000 dol..
PKB per capita PPP (2025):
- Litwa: ok. 57 000 dol.;
- Łotwa: ok. 44 000 dol.;
- Estonia: ok. 50 000 dol.;
- Rosja: ok. 40 000 dol.
Pod rosyjskim wyśmiewaniem kryje się również stara, niezmienna polityka imperialna Kremla, o której również w ostatnim czasie dawała o sobie znać.

Autor. Gatis Indrevics/Wikipedia
Bałtowie regularnie zastraszani
Nie jest tak, że groźby czy ataki poniżej progu wojny na państwa bałtyckie nie miały miejsca. Wręcz przeciwnie. Warto tu przypomnieć, chociażby ogromny cyberatak na Estonię w 2007 roku, za który odpowiadali hakerzy związani z Federacją Rosyjską. Można też podnieść temat bardzo głośnej mniejszości rosyjskiej na Łotwie (w Estonii również jest ona bardzo silna), która może w rękach Kremla stanowić zaplecze dla potencjalnych rozruchów (czego w sumie sami Rosjanie nie ukrywają). Jest też Litwa, która graniczy z obwodem królewieckim oraz Białorusią będąc w tym wypadku narażoną na działania z obu stron.
Czytaj też
W lipcu bieżącego roku estoński minister spraw wewnętrznych Igor Taro poinformował, że Rosja rozmieściła dodatkowy sprzęt do walki elektronicznej (zagłuszanie GPS) w pobliżu granicy z Estonią, co może wpływać szkodliwie na nawigację na Bałtyku. Głosy o rewizjonistycznych planach Moskwy pojawiają się też w ustach amerykańskich dowódców. Kilka tygodni temu gen. Ben Hodges stwierdził, że „Rosjanie już teraz prowadzą z nami wojnę. Nie ma wątpliwości, że chcą odzyskać kontrolę nad Estonią, Łotwą, Litwą i Mołdawią”. Z kolei kilkanaście dni temu Naczelny Dowódca Sił Sojuszniczych w Europie (SACEUR) - gen. Alexus Grynkewich, że Rosja i Chiny mogą dokonać jednoczesnych ataków i NATO musi być gotowe do walki na dwa fronty. Najbardziej prawdopodobnym i logicznym miejsce uderzenia Rosjan byłyby właśnie państwa bałtyckie.
Czytaj też
Następny cel Rosji?
W połowie czerwca 2025 roku państwa bałtyckie podpisały porozumienie, w którym zobowiązały się do wspólnego planowania masowych ewakuacji na wypadek rosyjskiej agresji. „Ważne jest, aby kraje bałtyckie zachowały jednolite podejście i koordynowały działania w przypadku pojawienia się zagrożeń, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym obywatelom, szczególnie w przypadku ewakuacji na dużą skalę” - mówił wtedy minister spraw wewnętrznych Litwy Władysław Kondratowicz.
Nie bez przyczyny takie porozumienie powstało na kilkanaście tygodni przed rozpoczęciem manewrów Zapad na terytorium Białorusi. Choć oficjalnie mają one mieć znacznie mniejszą skalę, jak wcześniej, to nie można tych działań w żaden sposób lekceważyć. Ich wymiar również będzie inny od poprzednich edycji i będą się one skupiać bardziej na doświadczeniach wyniesionych z wojny na Ukrainie.
Czytaj też
Dopóki jednak Rosja jest związana na Ukrainie, to prawdopodobieństwo ataku jest niewielkie (choć nigdy nie wynosi zero, znając rosyjski sposób nieszablonowego działania). Natomiast z pewnością realnym zagrożeniem jest wzmocnienie działań hybrydowych, zamachów terrorystycznych, wykorzystywania presji migracyjnej oraz mniejszości narodowej - wszystko w celu wywołania wewnętrznej destabilizacji, która utrudni działania defensywne w przypadku wojny.
Należy też brać pod uwagę element strategiczny. Państwa bałtyckie są niejako „miękkim podbrzuszem” Sojuszu. To teren trudny do obrony, nawet przy założeniu silnego wsparcia NATO z powietrza, morza i lądu.
Działania te byłyby też testem dla samego Zachodu i NATO. Czy potencjalna odpowiedź miałaby adekwatną formę do zagrożenia lub, czy w ogóle by miała miejsce? To jest coś, co z pewnością Rosję interesuje i będzie interesować. Wilno, Ryga i Tallinn biorą te zagrożenia śmiertelnie poważnie i reszta Sojuszu również musi być ich świadoma.
radziomb
Skoro Rosja i Białorus jest tak wspaniała wg ich Dyktatorów to czemu Imigrancji z Afganistanu, Syrii uciekaja do Polski, niemiec a nie chcą pozostać w Rosji , Białorusi...?
MC775
Można się śmiać lub szydzić. Jednak prawda jest taka, że Estończycy i Łotysze mają bardzo duże mniejszości rosyjskie u siebie. Mniejszości te sięgają 27% całkowitej ludności w przypadku obydwu krajów. Ukraina nigdy nie osiągnęła tożsamości narodowej właśnie przez brak spójności etnicznej i to dało grunt do wojny - mnóstwo Ukraińców uciekło nie chcąc walczyć za kraj, większość unika poboru, duża część ludności Ukrainy ma to gdzieś czy będą oni Ukraińcami czy Rosjanami. Estonia i Łotwa zbyt długo zwlekały z programem zespojenia narodowego.