Reklama
  • Wiadomości
  • Opinia

Duńczyk podpala Koran, czy Rosja Europę?

Rosja infiltruje różne organizacje społeczno-polityczne i wywiera na nie wpływ. Z punktu widzenia Moskwy ostatecznie cele jakie chcą one realizować nie mająś znaczenia, istotny jest ewentualny destabilizujący wpływ, jaki mogą wywierać w poszczególnych państwach. Czy tak właśnie było w przypadku najnowszych zamieszek w Szwecji?

Autor. Telefonkiosk /wikipedia.com/CC BY-SA 3.0
Reklama

Zamieszki muzułmanów w reakcji na podpalenie Koranu przez duńską skrajną prawicę nie są zjawiskiem niespotykanym. Podobne, z udziałem tych samych aktorów, miały miejsce we wrześniu 2020 roku. Trudno więc widzieć w nich rosyjską prowokację tylko z powodu samej zbieżności czasowej z deklaracją Szwecji ,co do chęci wstąpienia do NATO. Łatwo byłoby to uznać za teorię spiskową.

Reklama

Sprawa jest jednak bardziej zastanawiająca, gdy przyjrzymy się bliżej duńskiej, marginalnej partii Stram Kurs (Twarda Linia), odpowiedzialnej za prowokację. Partia ta odznacza się wyjątkowo antymuzułmańskimi i antyimigracyjnymi poglądami, nawet jak na duńską politykę. Przypomnijmy, że rządząca socjaldemokracja realizuje programy imigracyjne i integracyjne bez oglądania się na poprawność polityczną i krytykę UE. Do roku 2019 ze Stram Kurs związana była duńska dziennikarka, teolog Iben Tranholm, znana z prorosyjskich sympatii.

Tranholm, kandydatka partii w wyborach, wierzyła, że tylko Rosja Putina jest w stanie uratować Zachód przed upadkiem; uważała Rosję za obrońcę chrześcijańskiej cywilizacji. W trakcie swojego członkostwa w partii publikowała dla Russia Today czy geopolitika.ru, prezentując artykuły między innymi o takich tytułach, jak „Jak Putin nauczył mnie być podobnym do Chrystusa?" czy „Chrześcijańska wizja Putina". To ściągnęło na Tranholm uwagę unijnej agendy zwalczania dezinformacji, East StratCom Task Force. Jak się okazało Tranholm miała też kontakty z rosyjskim klubem motocyklowym „Nocne Wilki", będącym pod wpływem Kremla i popierającym wtedy aneksję Krymu. Przedstawiała ich jako obrońców wiary i Zachodu.

Reklama

Thranholm rozstała się z partią, gdy jej lidera Rasmusa Paludana (autora obecnych prowokacji) skazano za rasizm. Nie ma informacji, czy organizacja po jej odejściu znajdowała się pod wpływem rosyjskim. Niemniej jednak w szwedzkim „Aftonbladet" dziennikarka Lena Melin zastanawia się, czy Paludan nie stworzył tym razem zasłony dla rosyjskiej operacji wpływu. Nie twierdzi, że tak jest w tym przypadku, ale spekulacje opiera na dwóch informacjach, podanych na konferencji prasowej przez szefa szwedzkiej policji Andersa Thornberga.

Pierwsza jest taka, że w zamieszkach i atakach ukierunkowanych z premedytacją na policję brały udział osoby ze środowiska imigranckich gangów kryminalnych. Druga, że podżeganie do przemocy wobec policjantów było sterowane w mediach społecznościowych z krajów rozwijających się. Możliwe, że Paludan mógł być nieświadomym narzędziem, możliwe też, że obydwie strony zostały zachęcone do działania. Taki wariant też należy wziąć pod uwagę.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Według byłego podpułkownika KGB/FSB Aleksandra Litwinienki Rosja miała stać za podburzaniem muzułmanów do protestów przeciwko duńskim karykaturom Mahometa w 2006 roku. Litwinienko, otruty przez Rosjan przeciwnik Putina, twierdził, że to odwet za powstrzymanie deportacji czeczeńskich opozycjonistów do Rosji. Teorii tej nigdy nie potwierdzono, jest ona niefalsyfikowalna. O rosyjskim wpływie nie wspominał Ahmed Akkari, były duński imam, który podżegał do muzułmańskich wystąpień przeciwko Danii. Zeznał on, że zamieszki, które wybuchły dopiero trzy miesiące po publikacji, były spiskiem, zawiązanym pomiędzy duńskimi imamami i ambasadorami państw muzułmańskich, ale także takimi grupami, jak Hamas i Hezbollah.

Zobacz też

Jednak w roku 2018 pisał w artykule dla portalu European Eye on Radicalization, że ugrupowania islamistyczne, a także gangi imigranckie stanowią „długie ramie zagranicznych wpływów" na Zachodzie.

Reklama

Wpływy Rosji na ruchy skrajnie prawicowe są dobrze udokumentowane i szeroko komentowane. Skoro wiadomo już też, że pod wpływem Rosji znalazły się ugrupowania ekologiczne, których działalność mogła sprzyjać uzależnianiu się Zachodu od rosyjskiego gazu. Skoro wykryto konta w mediach społecznościowych, które prowadziły działalność podżegającą przeciwko polskim funkcjonariuszom na granicy z Białorusią, a retoryka ta była zbieżna z tą używaną przez organizacje pozarządowe. Można wobec tego przyjąć, że Rosja mogła próbować uzyskać wpływy wśród organizacji kryminalnych składających się głównie z imigrantów.

Zobacz też

Kryminalne gangi wywodzące się z Rosji, określone przez analityka Marka Gaelottiego w publikacji dla ECFR jako "krymintern" bywają zadaniowane przez służby Kremla. Analityk wymienia takie działania, jak cyberprzestępczość, cyberszpiegostwo, aktywność jako agenci wpływu lub przemytnicy towarów i ludzi. Jeżeli więc szwedzkie służby mówią o celowym zaangażowaniu imigranckich gangów kryminalnych w ostatnie zamieszki, to zasadne byłoby zbadanie także tego tropu. Zwłaszcza, że ugrupowania te nie akcentowały przesadnie swojej religijności. Rosyjskie służby mogły uzyskać wpływ na ich działania czy to przez różne kontakty w światku przestępczym, czy poprzez rekrutowanie agentów wśród przemycanych do Europy imigrantów. Takie zresztą obawy wyrażała Litwa na początku kryzysu granicznego w ubiegłym roku.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Zobacz też

Reklama

Niemniej jednak faktem pozostaje, że Kremlowi udaje się grać na wielu fortepianach jednocześnie. Wzbudził sympatię do Rosji wśród ugrupowań antyimigranckich i antymuzułmańskich; nawet wśród tak znaczących polityków, jak były minister spraw wewnętrznych Włoch Matteo Salvini czy walcząca o prezydenturę Francji Marine Le Pen, czy niemiecka partia Alternative für Deutschland. Z drugiej strony wśród muzułmanów, zarówno na potrzeby wewnętrzne, jak i w relacjach z państwami muzułmańskimi, Putin buduje wizerunek obrońcy godności islamu. Domagał się przeprosin od Danii za karykatury Mahometa, krytykował prezydenta Macrona za karykatury w "Charlie Hebdo".

W jednym i drugim przypadku rosyjska propaganda uderza w te same tony. Jest to krytyka bezbożnego, liberalnego, zniewieściałego Zachodu, który nie szanuje swoichtradycji, ale też i religii. To też żadna nowość. W wydanej w 2005 roku książce „Okcydentalizm. Zachód w oczach wrogów" Ian Buruma przekonuje, że pogarda dla liberalnego Zachodu jest cechą wspólną jego wrogów, czy będą to islamscy fundamentaliści, czy organizacje skrajnej prawicy, faszystowskie Niemcy, niegdysiejszy ZSRR, a dzisiaj putinowska Rosja. To właśnie pozwala Rosji zbliżać się do różnorodnych organizacji pod pretekstem wspólnego interesu, podobnej narracji, i przekonywać, że jej działania chronią Zachód przed zgnilizną. Temu tokowi myślenia uległa Tranholm i to można było wykorzystywać do siania niepokojów i zamieszek.

Reklama

Tak więc Rosji nie zależy na promowaniu konkretnych poglądów politycznych czy społecznych, lecz na destabilizacji jako takiej. Działania poszczególnych organizacji i osób będących pod wpływem (świadomym bądź nie) Rosji charakteryzować się będą zgodnością z celami deklarowanymi przez dane grupy. I tak jak ekolodzy będą działać przeciwko budowie elektrowni atomowych, tak skrajna prawica może być używana poprzez prowokowanie zamieszek ze strony mniejszości religijnych, atakowanie imigrantów ukraińskich i wzmacnianie niezadowolenia społecznego z przyjmowania obcych. Do tego repertuaru może należeć też prowokowanie, pod pretekstem obrony suwerenności, krytyki wobec instytucji międzynarodowych, takich jak NATO czy Unia Europejska.

Wobec takich działań ważnym obszarem, poza oczywistą pracą służb wykrywającą i eliminującą takie wpływy, jest odporność społeczeństw i systemów politycznych. To wymagające zadanie. Oznacza ono z jednej strony uznawanie uprawnionych postulatów różnych ruchów sprzeciwu, a z drugiej pilnowanie, żeby realizacja żądań silnie zideologizowanych grup nie tworzyła zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Ryzyko to pokazuje zwłaszcza sytuacja wokół energetyki odnawialnej i gazu ziemnego . Oznacza to także, że należy wystrzegać się uznawania każdej krytyki funkcjonowania zachodnich społeczeństw, która może przypominać rosyjską narrację, za realizowanie rosyjskiej polityki. Na dłuższą metę byłoby to przeciwskuteczne i dezawuowałoby ochronę przed rosyjskimi wpływami, a także niszczyło debatę publiczną.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama