Geopolityka
Defence24 DAY: koniec obietnic w NATO, pora na decyzje
Ważne jest, aby zbliżający się szczyt NATO w Wilnie przyniósł nie tylko podniosłe słowa i obietnice, ale również zaowocował konkretnymi decyzjami – zgodnie stwierdzili prelegenci biorący udział w panelu „Droga do Wilna – szczyt NATO” podczas Defence24 DAY.
W panelu wzięli udział Greta Monika Tučkutė (wiceminister obrony narodowej Litwy), Tomasz Szatkowski (stały przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej przy Radzie Północnoatlantyckiej) oraz Guillaume Ollagnier (szef Departamentu ds. Europy w Ministerstwie Sił Zbrojnych Francji). Moderatorem panelu był Aaron Korewa, dyrektor warszawskiego biura Atlantic Council.
Rozmowę rozpoczęła przedstawicielka Litwy, która wyraziła oczekiwania Wilna co do szczytu NATO. Jak stwierdziła, Litwa ma nadzieję, że zapadną konkretne, jasne i wiążące decyzje w kluczowych aspektach, w tym szczególnie w odniesieniu do rosyjskiego zagrożenia w Europie Środkowo-Wschodniej. Tučkutė wymieniła jednocześnie trzy kluczowe z punktu widzenia Litwinów punkty. Po pierwsze, Litwa liczy na przyjęcie planów obronnych oraz pełną implementację decyzji ze szczytu w Madrycie. Po drugie, oczekiwania dotyczą utworzenia rotacyjnego modelu dla natowskiego komponentu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. "To również w interesie Polski, by nasze niebo było odpowiednio chronione". Trzeci element dotyczy rozwoju przemysłów zbrojeniowych, które są niezbędne, by sprostać obecnym i przyszłym wymogom. W tym kontekście Tučkutė podniosła kwestię przestawienia trybu pracy z czasów pokoju na czas wojny oraz problem zwiększenia produkcji przy jednoczesnym zachowaniu standardów. To również istotna kwestia zapewnienia interoperacyjności pomiędzy sojusznikami.
W swojej otwierającej wypowiedzi Tučkutė odniosła się także pokrótce do istotnego tematu, jakim jest perspektywa członkostwa Ukrainy w NATO. "Oczekujemy, że powstaną jasne i osiągalne mechanizmy, które pozwolą Ukrainie osiągnąć ten cel. Ukraina już pokazała, że jest w stanie obronić się. Mogłaby stać się naprawdę silnym, dobrze zorganizowanym państwem członkowskim, które potrafi używać najnowszego uzbrojenia, jakim dysponuje NATO".
Ambasador Szatkowski potwierdził, że stanowisko Polski w odniesieniu do kluczowych zagadnień, w tym wizji członkostwa Ukrainy w NATO, są zbliżone do pozycji Litwy. "W naszych dyskusjach musimy koncentrować się nie tyle na idealnych wizjach, a na tym, co faktycznie jest możliwe do osiągnięcia". Dodał, że "szczyty NATO mają zasadniczo dwa cele. Po pierwsze, to komunikacja, możliwość wysłania przesłania. Po drugie, dają możliwość zarządzania koncepcjami i pomysłami. Zgromadzenie decydentów w jednym miejscu tworzy okazję do podejmowania konkretnych decyzji".
Co do samego szczytu w Wilnie, ambasador Szatkowski zgodził się, że ma on umożliwić pełną implementację nowej koncepcji strategii odstraszania i obrony NATO. "To działanie jeszcze nie zostało ukończone. Ważne jest bowiem wpisanie nowej koncepcji w plany operacyjne i dokumenty o strukturze sił. Przekazanie informacji opinii publicznej na ten temat będzie bardzo trudne, bowiem znaczna część szczegółów ma status niejawny".
Czytaj też
W kontekście Ukrainy Szatkowski stwierdził, że "NATO musi zademonstrować swoją wiarygodność, także w odniesieniu do wizji Ukrainy w euroatlantyckiej rodzinie. Takie deklaracje padły już w 2008 roku. Trudno nie dostrzec, że brak implementacji własnych słów w latach 2008-2014 i później, (w latach) 2014-2023, nie pomógł Ukrainie. Zostawienie tego państwa w strefie niedopowiedzeń przyniosło europejskiemu bezpieczeństwo wiele szkód". Dodatkowo Polska stoi na stanowisku, że w Wilnie należy rozpocząć rozmowę o tym, jak wyglądać powinny nasze przyszłe relacje z Rosją.
Odnoszący się do francuskich oczekiwań wobec szczytu w Wilnie Guillaume Ollagnier wskazał na trzy pojęcia: jedność, Ukraina oraz wojskowa efektywność. "Jedność to klucz", stwierdził. "Bez niej niczego nie osiągniemy." W Wilnie Francja oczekuje "poparcia starań Ukrainy, niezależnie od tego, jak długo miałyby one zająć". Jak dodał, "NATO i wszyscy członkowie muszą kolektywnie potwierdzić, że stoimy przy Ukrainie". Co do trzeciego aspektu, to należy pamiętać, że znajdujemy się w czasie, który Ollagnier określił mianem "rewolucji": "Rewidujemy nasze plany, organizujemy nasze zdolności do obrony i odstraszania", "wzmacniamy struktury dowodzenia" oraz "rozbudowujemy model natowskich sił". Działania te muszą znaleźć potwierdzenie w Wilnie, gdzie należy znaleźć "równowagę pomiędzy poziomem naszych ambicji i rzeczywistością".
Co do gwarancji bezpieczeństwa, to według Francji czas wojny nie jest odpowiednim momentem na ich składanie. Kluczową sprawą jest "utrzymanie zdolności zapewniania Ukrainie wsparcia – zarówno w zakresie szkolenia jak i pomocy materiałowej i wywiadowczej". Zagadnienie gwarancji bezpieczeństwa będzie istotnym tematem, ale dopiero po wojnie.
Tučkutė odniosła się do pytania moderatora, który w obliczu trudności z szybkim zaproszeniem Ukrainy do NATO zapytał o możliwość opracowania innych mechanizmów zbliżających to państwo do Sojuszu. Przedstawiciel Litwy stwierdziła, że w sytuacji braku jednomyślności każda inna opcja integracji z Kijowem powinna być brana pod uwagę, ale mechanizmy te nie powinny zastąpić ostatecznego celu, jaki jest pełne członkostwo w NATO. Tučkutė wyraziła poparcie dla idei opracowania i przyjęcia mapy drogowej, który pozwoliłby realizować kolejne kroki.
Czytaj też
Podczas szczytu w Madrycie podjęto decyzję o zwiększeniu sił NATO na tzw. flance wschodniej do rozmiaru brygady. Jak wygląda implementacja tego celu? Przedstawiciel Litwy wyraziła optymizm i przyznała, że Litwini aktywnie przygotowują się do przyjęcia zwiększonych sił, a odpowiednia infrastruktura już istnieje. Z kolei przedstawiciel Polski stwierdził, że dla Warszawy akurat ta decyzja z Madrytu nie była kluczowa. Dużo istotniejsza była "zmiana postrzegania tego, jak powinna wyglądać obrona – udało się odejść od koncepcji sił ekspedycyjnych w stronę założenia, iż od początku bronimy każdego cala natowskiego terytorium".
Ollagnier nadmienił, że o ile NATO ma wszelkie powody, by w pierwszej kolejności angażować się w sytuację na wschodzie Europy to jednocześnie nie można zapominać, że wokół obszaru transatlantyckiego istnieje wiele innych wyzwań i zagrożeń. Niektóre z nich powiązane są z "czynnikiem rosyjskim". To chociażby Afryka, gdzie Francja jest aktywnie zaangażowana. Wymieniono również Indo-Pacyfik, a także ciągle istniejące zagrożenie terroryzmem. "Dlatego też Francja wzmacnia swoje narodowe zdolności do prowadzenia działań w pełnoskalowym konflikcie zbrojnym w Europie".
Wątek Indo-Pacyfiku sprowokował moderatora do zadania Tučkutė pytania o rolę NATO w tym regionie. "Strategiczna koncepcja NATO już teraz jednoznacznie przedstawia stanowisko wobec Chin. Litwa już kilkukrotnie wyraziła swoje zdanie, za co płacimy pewną cenę. Jesteśmy gotowi na otwartą i aktywną współpracę z naszymi partnerami w Indo-Pacyfiku. Dotyczy to chociażby wymiaru teleinformatycznego. Musimy wysyłać Pekinowi jednoznaczny komunikat – jako demokratyczne społeczeństwa mamy swoje wartości i będziemy ich bronić".
Ollagnier przypomniał, że tworzący NATO traktat waszyngtoński z 1949 r. jednoznacznie mówi o obszarze euroatlantyckim. Tym samym Francja nie widzi powodów, dla których mielibyśmy wykorzystywać część z naszych zasobów na cokolwiek poza sytuacją w Europie. "NATO to organizacja, która ma za zadanie odstraszać i bronić" – stwierdził. "Czy ktokolwiek uważa, że NATO ma zdolności do realizacji tych zadań poza Europą, szczególnie w Indo-Pacyfiku?".
Czytaj też
Na koniec panelu poruszono kwestię przemysłu zbrojeniowego, który wciąż oczekuje na "zielone światło" od polityków na zwiększenie produkcji. Francja postuluje zwiększenie zdolności przemysłu – francuskiego, europejskiego i amerykańskiego – co wymaga odpowiednich inwestycji. Jak zauważono, "aby prywatna firma poczyniła takie inwestycje, najpierw potrzebne są zamówienia".
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie