Reklama

Geopolityka

Dania wraca do okrętów podwodnych? Fiasko polityki Putina

Autor. M.Dura

Dwadzieścia lat po wycofaniu okrętów podwodnych Dania rozpatruje odbudowę floty podwodnej. Ma to wzmocnić duńskie zdolności morskie i pomóc w powstrzymaniu bałtyckich planów Federacji Rosyjskiej.

Reklama

Coraz więcej sygnałów wskazuje na to, że decyzja o wycofaniu przez Danię w 2004 roku okrętów podwodnych była błędem. Świadczą o tym chociażby obecne analizy duńskich parlamentarzystów związane z możliwością przywrócenia floty podwodnej we własnych siłach morskich. Wszystko to odbywa się w ramach szerszej politycznej analizy przyszłych duńskich wymagań obronnych.

Reklama

Rozważane są dwie opcje: albo kupić nowe okręty podwodne dla marynarki wojennej Danii, albo też polegać na bliskiej współpracy z krajami sojuszniczymi w regionie, by uzyskać odpowiednie zdolności. Pewne szczegóły na temat tych prac analitycznych ujawnił Aastrup Jensen, przewodniczący duńskiej komisji parlamentarnej ds. polityki zagranicznej podczas konferencji w Hudson Institute w Waszyngtonie. Zwrócił tam uwagę, że "Dania jest bardzo strategiczna, co oznacza, że wszystkie okręty rosyjskiej marynarki wojennej muszą przepływać przez nasze wody, jeśli wypływają z Petersburga lub Królewca, a zatem musimy wzmocnić naszą obronę dogłębnie, co jest dla nas zupełnie nowym wyzwaniem".

Prace nad dalszym rozwojem duńskiej marynarki wojennej w obliczu nowych wyzwań rozpoczęły się w 2022 r. po inwazji Rosji na Ukrainę. To właśnie wtedy zdecydowano się na wydzielenie około 40 miliardów koron (5,8 miliarda dolarów) na budowę nowej generacji okrętów, jednocześnie odtwarzając system własnego wsparcia logistycznego poprzez odbudowę sieci duńskich dostawców.

Reklama

Czytaj też

Duńczycy stoją tutaj przed dylematem, ponieważ odbudowa floty podwodnej pochłonie większość budżetu, jaki wydzielono obecnie na zakup nowych jednostek pływających dla marynarki wojennej. Tymczasem wszyscy sobie zdają sprawę, że w najbliższym czasie konieczna jest również wymiana na nowe czterech patrolowych fregat typu Thetis, które były wprowadzone do służby w latach 1991-1992. Przypuszcza się, że decyzja w tej sprawie może zostać podjęta już niedługo, w ramach najnowszej duńskiej umowy obronnej. Dokument ten z założenia określa zdolności, które mają zostać nabyte przez siły zbrojne Danii w ciągu kolejnych dziesięciu lat.

YouTube cover video

Okręty podwodne dałyby możliwość skrytego kontrolowania działań rosyjskiej floty, szczególnie w rejonie Morza Bałtyckiego. Jednak z drugiej strony, oceaniczne fregaty patrolowe są niezbędne do nadzorowania zamorskich interesów Danii (w tym Grenlandii) i do ochrony znajdującej się tam infrastruktury oraz morskich szlaków komunikacyjnych.

Czytaj też

Jest bardzo prawdopodobne, że Duńczycy zdecydują się na realizację obu tych programów. Po ataku Rosji na Ukrainę w 2014 r. nastąpiła bowiem diametralna zmiana w podejściu duńskiego społeczeństwa do spraw obronnych. Przykładowo, po referendum przeprowadzonym 1 czerwca 2022 r. Dania formalnie dołączyła do współpracy w ramach wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony (WPBiO) Unii Europejskiej. Co ważne, za rezygnacją z wcześniej obowiązującej klauzuli wyłączającej w sprawie polityki obronnej zagłosowało niemal 67% Duńczyków.

Putinowska polityka spowodowała więc efekt odwrotny do założonego, tym bardziej, że Dania zdecydowała się również znacznie zwiększyć wydatki na obronę, bo z 1,35% PKB sprzed agresji na Ukrainę do 2% w 2023 r. Co więcej, Aastrup Jensen potwierdził, że jeśli NATO i sojusznicy uzgodnią na szczycie w Wilnie wyższy cel, na poziomie 2,5 lub 3 % PKB, "to osiągniemy go tak szybko, jak to możliwe". A wtedy być może znajdą się również środki na nowe okręty podwodne.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. ostatni

    Nieraz sie zastawiam ze moze Putin to agent CIA- lub kosmici go porwali i podmielili. TAk wzmocnil NATO i USA ze to szok.

  2. OptySceptyk

    I to jest interesująca nas informacja, bo może się okazać, że da się zorganizować wspólne zakupy okrętów podwodnych. Nasze położenie wyjściowe jest podobne - oni nie mają, my w sumie też nie mamy.

    1. Bellcross

      O tym samym pomyślałem, wspolne zakupy to dobry pomysł tylko żeby te zakupy nie trwały 20lat

    2. Odyseus

      ale już przecież mieliśmy Norwegów , wstepnie już było dogadane razem ze Szwedami , razem do kończenie ze wspołfinansowaniem projektu A26, nawet Duńczycy się zastanawiali czyby nie dołączyć , wspólne ich zakup i budowa , Szwedzi je chcieli robić też w Szczecinie gdzie ze stocznią mieli dobry układ i co ? i już chyba z 5 czy 6 lat minęło i nie mamy nic i ze wszystkiego zrezygnowaliśmy i pokazaliśmy innym figę z makiem , Norwegowie się wpienili i kupili niemieckie , Szwedzi się wpienili to ich król dofinansował , złąpali paru letnie opóźnienie w programie ale go sami skończą a Nas wszyscy mają za wariatów , w biznesie albo jesteś poważny albo każdy ma cię za dzieciaka , więc bym nie liczył na wspólne zakupy bo raczej nikt nam nie zaufa , bo Polakom znowu coś odpali i się ze wszystkiego wycofają jak z Caracalami

    3. Fleckin

      Też tak sądzę, W naszej sytuacji to dobra informacja bo możemy się "podłączyć". Tylko nie wiadomo jakie będą preferencje Duńczyków. Obawiam się, że niemieckie OP, choć ze względu na zawalenie robotą ich toczni mogą brać pod uwagę inny kierunek.

  3. rwd

    Bez Putina w tytule każdy artykuł jest słaby. Co do op. to najpierw należy zakończyć już rozpoczęte programy wzmacniające wojska lądowe i lotnictwo, marynarka może poczekać.

    1. Rusmongol

      Nie rozumiesz. Wpisy tego typu mają sugerować ze to wojna Putina i że agent kgb jest agresywny. Ale to błąd. To cała Rosja jest faszystowska, cała Rosja i rosjanie są skrzywieni.

Reklama