Reklama

Geopolityka

Czy Putin podpali Bałkany?

Rosyjsko-białoruskie ćwiczenia "Słowiańskie braterstwo"
Autor. mil.ru

Na początku tygodnia miało dojść do wizyty ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa w Serbii. Wizyta została jednak odwołana. Przyczyną odwołania wizyty był brak zgody Bułgarii, Macedonii Północnej oraz Czarnogóry na wykorzystanie ich przestrzeni powietrznej do przelotu rosyjskiego samolotu z Ławrowem na pokładzie, co jest wynikiem nałożonych na Rosję sankcji w związku z atakiem na Ukrainę. Szef rosyjskiej dyplomacji ma jednak możliwość podróżowania do UE.

Reklama

Rzekomym powodem wizyty ministra Ławrowa w Serbii miały być rozmowy z serbskim prezydentem Aleksandarem Vucziciem na temat szczegółów dotyczących trzyletniego kontraktu na dostawy gazu. Rozmowy miały być kontynuacją porozumienia zawartego w tej kwestii w maju br. pomiędzy Wladimirem Putinem i Aleksandrem Vučićem. Zastanawia jednak, dlaczego szczegóły kontraktu na gaz miałby uzgadniać minister spraw zagranicznych Rosji, a nie osoba odpowiedzialna za porozumienia gazowe. Nie jest wiadomym kto miałby towarzyszyć Ławrowowi w podróży do Serbii.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Serbia, mająca status kandydata do UE, pozostaje w przyjaznych stosunkach z Rosją i nie nałożyła na nią sankcji z powodu wywołania i prowadzenia wojny z Ukrainą. Jak wiele innych krajów w Europie, Serbia jest w dużym stopniu uzależniona od dostaw rosyjskiego gazu.

Pamiętać należy, że w kwietniu 2018 r. doszło do wizyty szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Siergieja Naryszkina w Belgradzie. Naryszkin spotkał się wówczas z prezydentem Serbii Aleksandrem Vuciciem. Ówczesna wizyta została odebrana jako potencjalny sygnał próby destabilizacji Bałkanów Zachodnich w kolejnych miesiącach. Wskazywano, że punktem zapalnym będzie serbska część federacyjnej Bośni i Hercegowiny. Dla Rosji Bałkany Zachodnie są od lat kolejnym ważnym frontem geopolitycznej wojny z Zachodem. Rosja dążyła i dąży do zablokowania dalszego rozszerzania NATO i UE na Bałkanach Zachodnich. Planem jest między innymi „wyciagnięcie" Republiki Serbskiej ze składu federacyjnego państwa Bośni i Hercegowiny.

Czytaj też

W wydanym po spotkaniu komunikacie (w 2018 r.) SWR napisała, że „w trakcie rozmowy strony podkreśliły konieczność przestrzegania norm prawa międzynarodowego przy rozwiązywaniu powstających regionalnych konfliktów". Rozmawiano m.in. o współpracy SWR z wywiadem serbskim ABI. Naryszkin spotkał się też z przewodniczącym parlamentu i głową serbskiej Cerkwi prawosławnej. Rzadko się zdarza, by głowa państwa podejmowała oficjalnie szefa służby specjalnej innego kraju.

Politykę w regionie nadzoruje osobiście Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa, były wieloletni dyrektor FSB. Jak informował wówczasWarsaw Institute, Moskwa przywiązywała (i przywiązuje) dużą wagę do Bałkanów Zachodnich i jak pokazał nieudany pucz w Czarnogórze, gotowa jest posunąć się do wszelkich możliwych rozwiązań. Rosjanie szkolą policję i grupy paramilitarne w Republice Serbskiej, dostarczają im broń. Moskwa chce wykorzystać dążenia liderów bośniackich Serbów do uzyskania niezależności – jej celem jest destabilizacja regionu.

Doświadczenie bojowe kilkuset Serbów zdobywa też walcząc w Donbasie z państwem ukraińskim. Tego rodzaju współpraca rosyjsko-serbska ma wieloletnią tradycję. Setki rosyjskich ochotników walczyły po stronie Serbów w wojnie domowej w Bośni i Hercegowinie w pierwszej połowie lat 90. Od 2012 roku w mieście Nisz w południowej Serbii działa Rosyjsko-Serbskie Centrum Humanitarne. Nie przypadkiem zlokalizowano je w pobliżu granic z Macedonią, Bułgarią, Kosowem i Czarnogórą. Kraje zachodnie, w tym USA, uważają, że to przykrywka dla działalności rosyjskiego centrum wywiadowczego na całe Bałkany Południowe. W Niszu mają być m.in. szkolone serbskie grupy paramilitarne, jak na przykład oddział Serbski Honor złożony z Serbów bośniackich.

Czytaj też

Natomiast według doniesień z dn. 22 lutego 2022 r. (tuż przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukraine - red.) podanych przez Euroactiv, szef MSZ Rosji oskarżał, że bojownicy z Bałkanów Zachodnich byli wysyłani na Ukrainę. Według Euroactive szef spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow stwierdził, że najemnicy z Albanii, Kosowa oraz Bośni i Hercegowiny byli werbowani i wysyłani do Donbasu na Ukrainie, aby walczyć przeciwko wspieranym przez Moskwę rebeliantom.

W wywiadzie dla Russia Today Ławrow ostro skrytykował NATO i przywódców państw zachodnich. Dodał, że nie interesuje ich obrona i wspomniał o ataku Sojuszu na Jugosławię w 1999 r.

Stwierdził też, że obszar byłej Jugosławii jest „daleki od rozkwitu" i że Kosowo i inne kraje Bałkanów Zachodnich „stają się terenem przestępczości". Według Ławrowa są tam terroryści i handlarze narkotyków oraz „jest to miejsce rekrutacji najemników, biorących udział w działaniach wojennych sponsorowanych przez USA. Pojawiają się głosy, że najemnicy z Kosowa, Albanii oraz Bośni i Hercegowiny są rekrutowani, by następnie przewieźć ich do Donbasu i innych miejsc w celu destabilizacji Rosji", powiedział i dodał, że twierdzenia te są weryfikowane, ale nie wyjaśnił w jaki sposób.

Władze wymienionych państw stanowczo zaprzeczają tym słowom i określają je jako zadziwiające. Szef kancelarii prezydenta Kosowa uznał je za fake news i podkreślił, że stanowią część pakietu dezinformacji rosyjskiej, który ma na celu usprawiedliwienie działań wojskowych przeciwko Ukrainie. Bośniackie Ministerstwo Bezpieczeństwa również zaprzeczyło doniesieniom i poinformowało, że zgodnie z posiadanymi informacjami żaden obywatel nie wyjechał na Ukrainę, aby walczyć. Analitycy oceniają, że tego rodzaju zarzuty mogą zostać wykorzystane do dalszej destabilizacji i tak już napiętych stosunków między Serbią, popieraną przez Rosję, a Kosowem, popieranym przez USA. Podobne obawy pojawiły się w Bośni, gdzie dochodzi do napięć między frakcjami Chorwatów i Bośniaków a Republiką Serbską.

Należy zwrócić uwagę na doniesienia rosyjskiego portalu Balkanist.ru, który  informuje, że w dn. 28 lutego miało dojść do rozmowy sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaja Patruszewa z prezydentem Serbii Aleksandarem Vučićem w Belgradzie. Spotkanie miało dotyczyć bojowników z Bałkanów Zachodnich. Wizyta została odwołana z powodu sankcji i braku możliwości wlotu w przestrzeń powietrzną Serbii.

W lutym 2022 r. serbski prezydent podkreślił, że Serbia podąża europejską ścieżką, ale „nie chce psuć" stosunków z Rosją i Chinami, dlatego nie przystąpi do NATO. „Przez 7-8 lat ostrzegano nas, że nie będziemy w stanie być w dobrych stosunkach ze wszystkimi (...). Serbia pracowała powoli i cicho, chroniąc Kosowo i naszych obywateli, gdziekolwiek by się nie znajdowali na terytorium byłej Jugosławii. Nie było też żadnych wojen", zaznaczył Vučić.

Reasumując, planowaną wizytę Ławrowa należy rozważać w kontekście potencjalnego wysiłku w kierunku destabilizacji Bałkanów. Na chwile obecną Rosja „argumentuje", że jest przeciwna wejściu Serbii do NATO. Do tego celu, jako narzędzie, wykorzystuje kłamstwo w postaci wykorzystania rzekomego rekrutowania najemników do walk w Donbasie. Za chwilę Rosja uderzy w emocje etniczne – czyli  nutę „bratnich narodów słowiańskich", które należy chronić przed złym Zachodem. Z jakiegoś powodu Rosja zapomina, że zdecydowana większość państw słowiańskich już wstąpiła do struktur NATO i UE, gdzie rozwijają się dynamicznie. Rosja tego nie dostrzega. Dziwi, że nie dostrzega tego Serbia.

Czytaj też

W chwili, gdy inwazja na Kijów nie idzie po myśli Kremla, rosną obawy, że Putin może otworzyć drugi front. Nie trzeba mówić, jakie mogą być konsekwencje „podpalenia" Bałkanów.

Reklama

Komentarze (5)

  1. obiekt108

    Balkany to ciekawe miejsce. 1 wojna swiatwa tam sie zaczela . Wiele sprzecznych interesow. Z tego co czytalem to Niemiecki wywiad BDM od lat 80 tych juz intreswal sie czy moze wesprzec Chorwacje w drodze do Niepodeglosci. (Chorwacja byla sojuszniiem Niemiec w czasei 2 wojny swiatwej i teoretcznie takie soujsze po wojnie pownny wygasnac a jednak nie). Z koleii w czasei wojny domowej uzbrojenie dla Muzeman Bosniackich szlo tez z Iraku i innych krajow Islamskich. Potem po ataku na WTC - USa tez inaczej na to spojrzalo. Wspieranie organizacji muzemanskich (np Czeczenow - slynnny zamach na maraton w Bostonie - przez Czeczena ktry mial azyl w USA) W kazdym razie z gory bym nie wykluczal ze jakis wywiad rekrutuje tam najemnikow anty rostjskich. Nadawalo by sie. Znaja Rosyjski, ich mentalnosc itp. Idealni szpedzy.

  2. szczebelek

    Serbia nie idzie do NATO, więc NATO może przyjść do niej jak znowu odpali szajbę... Amerykanie nie walczą na Ukrainie, więc mają możliwości by posprzątać Serbię.

    1. Monkey

      @szczebelek: Powiadasz, że USA i NATO posprzątają Serbię? Tak jak Rosja próbuje posprzątać Ukrainę? Mamy wg ciebie być tacy sami jak rosyjscy barbarzyńcy? Dla mnie BiH to sztuczny twór. Republika Serbska powinna (jeśli zechcą tego jej mieszkańcy) przyłączyć się do Serbii, bośniaccy Chorwaci do Chorwacji, a Muzułmanie albo rządzić się samodzielnie, albo wybrać jakieś inne rozwiązanie. Najbardziej prawdopodobnym byłoby wg mnie dogadanie się z Chorwacją i wejście w jej skład jako np. terytorium autonomiczne, jeśli są zbyt biedni żeby utrzymać się jako suwerenny twór państwowy.

    2. szczebelek

      A to ciekawe, że ten sztuczny twór ma granice zaakceptowane przez społeczność międzynarodową i próby Serbii razem z Chorwacją skończą się interwencją zbrojną. W przypadku Ukrainy jedynie widmo wojny nuklearnej powstrzymało wejście wojsk USA w przypadku Serbii tego nie ma. A co powiesz o obwodzie Kalingradzkim skoro BiH to sztuczny twór?

    3. Agencja Prasowa Lech Czech Rus

      @Monkey Czego nie rozumiesz w słowie "znowu"? Już raz NATO tam robiło fajerwerki. Widocznie jesteś młody i nie pamiętasz jak to było, ale mógłbyś może poczytać chociaż. Streszczę ci: Serbowie dostali po łapkach. Po zapytaniu czy już mają dość stwierdzili, że zabierają łopatkę i grabki i robią wypad z piaskownicy. Odnieśli jeden sukces, który przeszedł do historii: zestrzelili F-117. Poza tym sromotna klęska.

  3. Buka

    Radził bym Serbom przy całej sympatii dla nich żeby odcięli się od Rosji bo za każdym razem kończy się to dla Serbów porażką bo nawet Kosowo przez swoją krótkowzroczność stracili najpierw to osiedla Albańczyków w Kosowie później Serbowie wzięli się za łby z Chorwatami, i stracili większość terenów poza Serbią i jak Albańczycy zobaczyli ich słabość to przestali się godzić na złe traktowanie. I Serbowie dzięki wsparciu Rosji stracili i Kosowo i Czarnogórę. Brawo, co chcą teraz stracić? Serbowie powinni powiedzieć nie Rosji.

    1. DIM1

      Nic nie tracąc, zyskują póki co tani gaz.

  4. DIM1

    Re: jeszcze o tureckim spojrzeniu na temat. Oto jakiś czas temu już, pan prezydent Erdogan, na jednej z konferencji prasowych, wskazał, że nieakceptowalna jest dalsza obca okupacja i sytuacja ogólna na tureckiej wyspie Rodos. Na co jeden z dziennikarzy zapytał, że przecież na Rodos miejscowych, autochtonicznych muzułmanów jest tylko 1% ? Pan prezydent na to odpowiedział z naciskiem, że to ta sytuacja jest właśnie nieakceptowalna !

  5. DIM1

    Jeśli Bałkany miałyby zapłonąć, to chyba po pierwsze od Morza Egejskiego. Przykładowo, kilka dni temu, Erdogan oświadczył, że nie popełni błędu poprzedników i nie pozostawi tak sprawy - UWAGA - okupowanych wysp. Oczywiście chodzi o wyspy greckie i szelf, do których Turcja zgłasza już prawa aż po same wody przybrzeżne Krety. Zapewne wielu z Państwa pamięta, Turcja ogłosiła, że wyspy nie mają żadnych praw do szelfów. Co za tym idzie, w tym roku, Turcy zaczęli też ogłaszać, że liczne wyspy "pod grecką nielegalną okupacją" leżą w ogóle wewnątrz tureckich wód terytorialnych. Ogólniej - Turcja nie ma na co czekać, gdyż Grecy co rok silniejsi są militarnie, niż byli. Turcja winna atakować już teraz ! I tylko ci cholerni Amerykanie wciąż pałętają się po okolicy, co chwila Turkom pojawiający się na drodze.

Reklama