S-300 kontra F-16?
W środę dyrektor Federalnego Biura ds. Współpracy Wojskowo-Technicznej Dmitrij Szugajew zapowiedział, że Belgrad i Moskwa prowadzą rozmowy na temat systemów przeciwlotniczych S-300. W tym komunikacie nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że został on przedstawiony mediom zaledwie dwie doby po powrocie nowego prezydenta Serbii z Waszyngtonu. W czasie dwudniowej wizyty Alaksandar Vučić spotkał się m.in. z wiceprezydentem Mikem Pencem, z którym poruszył m.in. temat relacji z Rosją. Przypadek? Na zbieżność w czasie deklaracji Szugajewa oraz wizyty serbskiego prezydenta zwrócił uwagę dziennik "Vecernje Novosti". Dodatkowego znaczenia deklaracji dodaje niepotwierdzona informacja, że USA są gotowe dostarczyć Serbii myśliwce F-16. Do tej pory doniesień nie potwierdziły jednak oficjalne źródła.
Rosyjski filar
Pomimo pozytywnych sygnałów po wizycie Vučicia w Waszyngotnie nie ulega wątpliwości, że nie jest to początek odwrotu od sojuszu z Moskwą. Podróż serbskiego prezydenta do Rosji nastąpiła już w maju. Podczas spotkania na Kremlu Władimir Putin i jego serbski odpowiednik zapewnili o bliskich więziach łączących oba kraje. Ich potwierdzeniem jest choćby to, że gościem specjalnym tegorocznego Petersburskiego Forum Ekonomicznego, które odbyło się dwa tygodnie temu, była właśnie Serbia.
Do tego oba państwa łączy współpraca wojskowa. Rosja ma dostarczyć Serbii sześć samolotów myśliwskich MiG-29, 30 czołgów T-72 i 30 pojazdów opancerzonych BRDM-2. Sprzęt, pochodzący z rezerw wojskowych Federacji Rosyjskiej, ma zostać dostarczony za darmo, już na terenie Serbii ma przejść "gruntowny remont i modernizację" prowadzoną - już odpłatnie - przez rosyjskich techników. Wartość modernizacji nie została podana, szacunki mówią jednak, że sam remont samolotów myśliwskich będzie kosztował ok. 200 mln EUR. Termin dostawy rosyjskiego uzbrojenia nie jest jeszcze oficjalnie znany, nie wiadomo też jeszcze, w jaki sposób sprzęt ma zostać dostarczony do Serbii.
Czytaj także: Rosjanie szkolą serbskich i białoruskich spadochroniarzy
Do tego dochodzą kwestie polityki energetycznej, a właściwie serbskiego uzależnienia od importu gazu z Rosji, który obecnie przekracza 80 proc. Mimo niekorzystnego bilansu dostaw i prób odwrócenia tej sytuacji dzięki podpisaniu protokołu ustaleń z Bułgarią w sprawie budowy interkonektora, który miałby stanowić zabezpieczenie w przypadku odcięcia dostaw przez Gazprom, na początku tego miesiąca prezydent Vučić stwierdził, że Serbia traktuje gazociąg Turkish Stream jako swoją "główną szansę na rozwój".
Czytaj więcej: Serbia liczy na Turkish Stream
Chwiejna równowaga
Warto jednak zwrócić uwagę, że Belgrad podejmuje starania, by nie odciąć się od alternatywy, którą stanowią relacje z Zachodem. Najbardziej wymownym aspektem tych działań jest dążenie do członkostwa w UE, które popiera 49 proc. Serbów. Dowodem na poziom determinacji Belgradu w sprawie wstąpienia do UE jest kwestia Kosowa, nowym warunkiem sine qua non członkostwa Serbii jest normalizacja relacji miedzy oboma krajami.
Obecnie Belgrad i Bruksela negocjują traktat akcesyjny, ale Serbia wyraża zniecierpliwienie przewlekłością procesu. Dlatego jak informuje chorwacka gazeta "INDEX" podczas szczytu Bałkanów zachodnich w Trieście powrócono do pomysłu stworzenia unii celnej, która miałaby uspokoić napięcia regionalne oraz zmniejszyć wpływy Moskwy dzięki pobudzeniu handlu.
Niemniej zastrzeżenia zgłoszone przez zainteresowane strony pokazują, że państwa Bałkanów Zachodnich mimo bliskich relacji gospodarczych reprezentują często sprzeczne interesy - sprzeczne do tego stopnia, że zamiast zaproponowanej unii celnej, przedstawicielom Albanii, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Kosowa, Macedonii oraz Serbii udało się podpisać zobowiązanie do "zharmonizowania przepisów inwestycyjnych, usunięcia barier pozataryfowych" oraz wzmacniania Środkowoeuropejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu.
Belgrad jest świadomy, że szansą na gospodarcze odbicie kraju jest UE, co potwierdzają liczby. Według danych serbskiego ministerstwa do spraw integracji europejskiej w latach 2000-2015 największy strumień funduszy (2,7 mld euro) płynął z Brukseli oraz stolic państw członkowskich.
Równowagę dla proeuropejskich ambicji Serbii jest sprzeciw wobec członkostwa w NATO, co jest konsekwencją kontynuowania bliskich kontaktów z Rosją, ale także efektem działań wojennych na Bałkanach w latach 90., gdzie wojska sojuszu i Serbii stały po przeciwnej stronie. Negatywny stosunek do Sojuszu nie oznacza jednak, że Belgrad ma utrzymywać niekorzystne stosunki z poszczególnymi jego członkami, a zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. Szczególnie, że Waszyngtonowi zależy na powstrzymaniu rozszerzania rosyjskich wpływów w regionie.
Gospodarcza alternatywa
Z raportów macedońskiego kontrwywiadu opublikowanych przez brytyjski "The Guardian" wynika, że Kreml od lat prowadził działania mające na celu zablokowanie rozszerzania NATO o państwa Półwyspu Bałkańskiego oraz odciągniecie ich od wpływów Zachodu wykorzystując narzędzia tzw. soft power oraz uzależnienie regionu od dostaw surowców energetycznych. Wydarzeniem, które pokazało, iż nie są to mrzonki, była inspirowana przez Rosję próba przewrotu podjęta jesienią ubiegłego roku przed wyborami parlamentarnymi w Czarnogórze. Udany zamach stanu mógłby skutkować zablokowaniem akcesji tego kraju do NATO.
Czytaj więcej: Czarnogóra i Serbia: Rosyjskie veto dla NATO [ANALIZA]
Dlatego to właśnie Czarnogórę, obok Estonii i Gruzji, podczas swojej podróży do Europy odwiedzi wiceprezydent Mike Pence. Poza potwierdzeniem wsparcia ze strony USA wizyta Pence'a będzie sygnałem dla Moskwy, że USA mimo chęci współpracy w takich kwestiach jak konflikt w Syrii czy walka z terroryzmem nie zamierza realizować jej kosztem sojuszników.
Reakcja Kremla na wizytę Vučicia w Waszyngtonie, gdzie prezydent obok spotkań z politykami rozmawiał również z przedstawicielami amerykańskich firm zachęcając ich do inwestowania w Serbii, pokazuje, że Kreml obawia się scenariusza, w którym Zachód zacząłby zwiększać inwestycje w regionie, co wpływałoby na atrakcyjność Rosji jako sojusznika. Pytanie jednak, czy w obliczu szeregu innych wyzwań Bałkany są na tyle ważne dla Stanów Zjednoczonych i Europy, aby zaangażować tam większe środki w celu zmniejszenia wpływów Moskwy.
kpr. rez
Jedyny sposob aby na Balkanach zapanowal pokoj, dobrobyt i zakonczyly ciagle wojny pomiedzy tymi narodami to wstapienie wszystkich tych panstw do UE i NATO. To jedyna droga ! Niestety Rosji nie jest to na reke !
1999 r.
Lepiej w Serbii nie mów głośno o tym, że NATO to dobrobyt.
tak w gazetach pisali
NIe tak prosto niestety. Czynnikiem dzielącym Bałkany jest tez religia, a istotnym impulsem dryfu w stronę Rosji było uznanie Kosowa. Za poparcie w tej sprawie, jak pamiętam, Serbia zapłaciła Rosji m. in. prywatyzacją części swojej energetyki... Cóż, Serbowie najwyraźniej powoli, powolutku zmieniają myślenie.
PolakWielkiGigant
Weszli by do NATO i EU miast XIX wieczne izmy robić i by mieli spokój i oni, i EU z Nabucco i Turcją, i NATO.
Chvala
Życzę Serbom,by przeorientowali się mentalnie i podjęli współpracę z otoczeniem miast liczyć na kogoś kto im od lat gospodarczej prosperity nie umożliwił. Lepiej będzie im dołączyć do Trójmorza zorientowanego korzystnie pod każdym względem. Słowianie zjednoczeni jako wolne narody są w stanie skutecznie budować świetny organizm niezdominowany przez tyranie wielkich, którzy mają nas za podludzi. Środkowa Europa, pas Północ-Południe na własną siłę,a nie wieczne zwasalizowanie. Zdravo!
LNG second (d. Nabucco first)
Aspiracje Serbii to powinna być taka "prawie Chorwacja 21 500 / Węgry 26 200" lub "nieco bogatsza / porównywalna Rumunia 20 700". Tymczasem dzisiaj są na etapie, że PKB wg. siły nabywczej to niespełna $13 000 na osobę, (w PL $27 700 wszystkie wg. Wikipedii). Oczywiście liczby nie są doskonałe i nie oddaja specyfiki krajow, obarczone są specyfiką kursów wymiany walut, czy inwestycjami w infrastrukturę, które wypaczają wynik, niemniej dystans cywilizacyjny widać gołym okiem. Serbia to dzisiaj nie jest nawet Bułgaria 19 000, co pokazuje skalę cywilizacyjnych zapóźnień. Moim zdaniem Serbowie prędzej czy później wypną się na Rosję, bo powoli maja ten sam problem jaki mieli Ukraińcy zanim zaczęli odcinać się od Rosji - wszyscy sąsiedzi, którzy teoretycznie powinni być na porównywalnym lub zbliżonym z nimi poziomie gospodarczym, sa od nich po prostu dużo zamożniejsi i maja lepiej zorganizowane państwa. Ten dystans pogłębia się z każdym rokiem. Generalnie imperium rosyjskie upada z powodu niewydolności gospodarczej i od upadku Muru Berlińskiego wiele państw postawiło na integrację z Zachodem, gdyż współpraca ze Wschodem jest po prostu nieefektywna gospodarczo. Myślę, że Serbia to obok Ukrainy jedno z państw które zdecyduje się pójść na integrację z Zachodem. W kolejce czekaja Macedonia, Mołdawia, Białoruś.
Sopocki
Ale w Trojmorzu jest tylko Polska. My na pewno nie damy Serbii ani złotówki więc myślę że się jednak nie przyłącza. Jak można wierzyć w te Trojmorze ??? Nic z tego nie będzie. Poza wszystkim kraje Europy Środkowej konkurują między sobą o unijne środki oraz inwestycje. Nie znam żadnej udanej wspólnej akcji tych krajów.
PRS
Mapka jest lekko nieaktualna - Czarnogóra jest 29 członkiem NATO. ,,Dodatkowego znaczenia deklaracji dodaje niepotwierdzona informacja, że USA są gotowe dostarczyć Serbii myśliwce F-16. Do tej pory doniesień nie potwierdziły jednak oficjalne źródła." Jest to w pewien sposób metoda nacisku na Chorwację i ,,przymuszenie" jej do zakupu F-16. Model ,,rozgrywki" sprawdzony w praktyce na przykładzie Grecji i Turcji - oba te (skonfliktowane) kraje kupowały praktycznie identyczny sprzęt od USA - taki mały wyścig zbrojeń. A Wujek Sam zacierał ręce bo dolary płynęły. W tym przypadku sama zapowiedź możliwości ,,pozyskania" F-16 przez Serbię skłoni Chorwację do prawdopodobnie zakupu nowych F-16. Żadne ,,używki" A/B z pustyni nie będą wchodzić w grę. Ja jednak kibicuję Chorwatom by zakupili Gripeny. Pomoc Rosji dla Serbii i ich odwieczna, niezmienna przyjaźń wcale tak różowo nie wygląda. Dla przypomnienia sprawa akumulatorów do MiGów w 2014 r. (problemy już w 2013 r. ) ,,Problemy z akumulatorami serbskich MiG-29 zaczęły się wiosną br. Wówczas Serbowie dowiedzieli się, że Rosjanie nie chcą wyrazić zgody na zabudowanie w samolotach VPO akumulatorów produkcji indyjskiej. Co ciekawe, oferta złożona przez Rosjan opiewała na kwotę 87 tys. euro (ok. 365 tys. zł), niemal trzykrotnie wyższą niż cena zaproponowana przez Hindusów. W obliczu możliwości zerwania wszystkich porozumień z Rosjanami, dotyczącymi także dostaw części zamiennych i obsługi MiG-21 i MiG-29 VPO, rząd w Belgradzie zrezygnował z zakupu akumulatorów od Indii. W efekcie tego posunięcia od 24 maja br. serbskie lotnictwo pozostało uziemione." źródło Altair Obecny Prezydent a poprzednio premier Serbii Aleksandar Vučić powiedział: ,,Ogłosiliśmy przetarg na dostawę akumulatorów, ale na osobiste polecenie prezydenta FR, Władimira Putina, akumulatory te zostały nam podarowane. Dzięki temu nasze samoloty mogą znów strzec serbskiego nieba. Jestem bardzo wdzięczny prezydentowi Putinowi za jego osobiste polecenie, aby akumulatory zostały wysłane jako podarunek." Efektem wspaniałomyślnego prezentu godnego Cara był powrót do służby AŻ dwóch bojowych MiGów29B i jednego szkolno-bojowego 29UB. Grzebiąc dalej w historii to w roku 2013 obecny Przezydent Serbii był... Ministrem Obrony Narodowej i podczas wizyty w ... Moskwie 23 maja miał uzgodnić szczegóły transakcji dotyczącej nabycia 6 samolotów wielozadaniowych MiG-29M/M2 oraz dwóch śmigłowców Mi-17. Jakoś dil nie doszedł do skutku stąd późniejsza ,,sprawa" akumulatorów, ,,ocieplenie" stosunków i wspólne manewry oraz szkolenie serbskich lotników w 2015 r. http://www.defence24.pl/272670,serbsko-rosyjskie-braterstwo-militarne-zblizenie-moskwy-i-belgradu Obecnie też jakoś nie widać ,,obiecanej" darowizny. Prędzej MiGi dostarczy inny poddany Cara czyli Białoruś http://www.defence24.pl/537418,bialoruskie-mysliwce-i-zestawy-rakietowe-dla-serbii-w-prezencie Gdyby faktycznie Rosja chciała obecnie wspomóc serbskich lotników to bez zbędnego gadania podarowała by im klucz nowiutkich MiGów czy Su-30.
Antykomunista
Rosja nie ma nic do dania krajom tamtego rejonu poza prowokacjami [wszyscy pamietamy niedawna probe puczu]; bedzie niewesolo, niestety
Michnik
Tak, ale Rosja ma tam niestety naturalne wpływy, które będzie ciężko ograniczyć. Wystarczy spojrzeć co się dzieje w Mołdawii, do tego Rosja próbuje od dłuższego czasu destabilizować Bułgarię i Rumunię. Tam też dochodzą do władzy stare układy... Najgorsze byłoby, aby Rosji udało się doprowadzić do tego aby takie "Białorusie" rozlały się po całej Europie Wschodniej.
Jan Kowalski
Niestety najgorsze, że Polska sama się próbuje "zbiałorusinować", próbując ograniczać demokrację i wprowadzając elementy dyktatury... co do krajów takich jak Bułgaria czy Serbia mam duże wątpliwości, rozumiem chęć odciągnięcia ich od Rosji, ale włączanie ich w struktury NATO to też ryzyko, ich więzi z Federacją są silne... o Rumunię bym się tak nie obawiał, ale Węgry to kolejny sojusznik Moskwy (może nie ludzie, ale władze z pewnością)... co do Mołdawii dobrze byłoby ją kiedyś wygrać, ale obawiam się iż ona mentalnie nie jest częścią naszego świata... to strefa postsowiecka...
olo
Rosja oprócz gazu i ropy nie ma do zaoferowania Serbii NIC co widać po starym sprzecie wojskowym i ta dobrze o tym wie. Tylko EU&USA mogą pozwolić Serbii odbić się od dna. Serbowie widzą jak na członkostwie w EU zyskała Chorwacja i Słowenia kraje dużo bogatsze od Serbii. PKB na osobę Serbia 6 tys $ ,Chorwacja 12 tys $, Słowenia 20 tys $. Dla Serba Chorwacja to bogaty kraj a Słowenia to zachód.
eth
Nigdy nie zwrócą się w kierunku Zachodu, który ograbił ich z Kosowa i z Unią przy swoim boku nigdy Kosowa nie odzyskają. Poza tym Serbowie najzwyklej w świecie stanów/unii nienawidzą, za to że działali przeciwko nim w sprawie Kosowa, jak i w czasach tej wojny na Bałkanach w latach 90. Rosja może i nie ma wiele do zaoferowania, ale na potencjalny konflikt z Albanią raczej starczy. Rosja nie wypuści ze swoich rąk tak ważnego sojusznika, ani Serbia jakoś nie wydaje mi się żeby tak do tej Unii pędziła.
Znawca
ta dysproporcja wynika już z czasów istnienia Jugosławii i rządów Tito, który tłamsił Serbów na korzyść Chorwacji i Słowenii, w Serbii nawet podatki były wyższe niż w innych landach Jugosławii. Dysproporcja ta została pogłębiona wojnami domowymi w latach 90 i dodatkowo sankcjami nakładanymi przez zachód. Także więcej trzeba czytać a mniej pisać.
normalny
Oba te państwa zawsze były dużo bogatsze od Serbii, Słowenia "od zawsze", Chorwacja co najmniej od rządów Tity. W Chorwacji byłem gdy jeszcze nie należała do UE i tamtejsze drogi i wiadukty robiły na mnie duże wrażenie bo w Polsce czegoś takiego nie mieliśmy. Obecność w UE nie ma NIC lub ma NIEWIELE do poziomu życia w dwóch wymienionych państwach. Bułgaria czy Rumunia są w UE i co niby z tego? Poziom życia wcale nie dużo wyższy niż w Serbii czy Macedonii.
krk
Czarnogóra jest w NATO