Reklama

Geopolityka

Czy będzie wojna z Iranem?

USS Bainbridge - amerykańska jednostka, która udziliła pomocy załodze zaatakowanego japońskiego statku. Fot. U.S. Navy
USS Bainbridge - amerykańska jednostka, która udziliła pomocy załodze zaatakowanego japońskiego statku. Fot. U.S. Navy

Ostra reakcja saudyjskiego następcy tronu na czwartkowy atak na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej pokazuje coraz silniejsze parcie sunnickich krajów arabskich do wojny z Iranem. Wciąż wydaje się jednak, że amerykański prezydent nie garnie się do ataku na Iran, choć powtarzające się incydenty mogą skłonić USA do dokonania takiego kroku.

Mohammad bin Salman powiedział w niedzielę w wywiadzie dla arabskiego dziennika Aszark al-Awsat, że Arabia Saudyjska „nie chce wojny w regionie … ale nie zawaha się reagować na każde zagrożenie jej mieszkańców, jej suwerenności, jej integralności terytorialnej i jej żywotnych interesów”. Natomiast saudyjski minister ds. energii Chaled al-Falih wezwał do „szybkiej i zdecydowanej” odpowiedzi na ten atak, o którego przeprowadzenie Saudowie, podobnie jak USA, Wielka Brytania, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Izrael, oskarżają Iran.

Bin Salman oczywiście nie jest szczery i to podwójnie. Po pierwsze, saudyjski następca tronu ma świadomość, że Arabia Saudyjska w ogóle nie jest gotowa na konfrontacje militarna z Iranem i nie byłaby w stanie, ani samodzielnie ani wraz ze swoimi regionalnymi sojusznikami (ale bez USA i ew. NATO), przeciwstawić się żadnym irańskim działaniom. Saudowie przekonali się o tym w Jemenie, gdzie od 2015 r. nie są w stanie pokonać stosunkowo słabo uzbrojonych Hutich, a wojsko saudyjskie pokazało wielokrotnie brak morale i właściwego wyszkolenia. Po drugie, Arabia Saudyjska jest jedną z sił, które najbardziej prą do wojny z Iranem, przy czym chcą, by toczyły ją inne kraje, a Arabia Saudyjska na tym skorzystała. Chodzi między innymi o wypchnięcie Iranu z rynku energetycznego, radykalne podniesienie cen ropy oraz pozbawienie Iranu zdolności do rywalizacji regionalnej.

Mohammad bin Salman posunął się w swych oskarżeniach do zasugerowania, że Iran „nie ma szacunku dla obecności japońskiego premiera jako gościa w Teheranie”. Chodzi o to, że jeden z zaatakowanych tankowców jest japoński. Problem w tym, że zaskakiwać mogłaby (choć de facto nie zaskakuje) zupełnie odmienna reakcja Japonii w tej sprawie. Japonia wprawdzie potępiła atak, ale w żadnej wypowiedzi japońskich władz, a także właściciela tankowca tj. firmy Kokuka Courageous, który zresztą zakwestionował wersję wydarzeń podawaną przez USA, Wielką Brytanię, Izrael i Arabię Saudyjską, nie ma oskarżenia pod adresem Iranu. Szef Kokuka Courageous poinformował, że według relacji marynarzy w stronę tankowca wystrzelono pocisk, przy czym nie była to torpeda, a tym bardziej mina magnetyczna, której użycie sugerują Amerykanie.

Wizyta japońskiego premiera Shinzo Abe w Teheranie ma kluczowe znaczenie dla oceny incydentu w Zatoce Omańskiej, który miał miejsce dokładnie tego samego dnia, co rozmowa Abe z irańskim Najwyższym Przywódcą Alim Chameneiem. Celem przyjazdu Abe do Iranu była próba mediacji między USA i Iranem. Japonia była dotąd jednym z głównych odbiorców irańskiej ropy i wprowadzone przez USA sankcje są dla niej problemem. Z drugiej strony Japonia, zwłaszcza za kadencji Trumpa, jest kluczowym sojusznikiem USA. Abe po spotkaniu z Chameneiem poinformował, że powiedział irańskiemu Najwyższemu Przywódcy, że USA nie jest zainteresowane eskalacją napięć z Iranem. Japoński premier dodał też, że choć „droga do złagodzenia napięć będzie bardzo trudna” to spotkanie z Chameneiem oznacza „ogromny postęp na rzecz zabezpieczenia pokoju i stabilności regionu”.

Atak na tankowce oczywiście nie współgra z tą opinią Shinzo Abe. Trudno jednak zrozumieć dlaczego Irańczycy mieliby dokonywać takiego ataku i to na japoński tankowiec akurat w chwili rozmowy Abe-Chamenei. Mogłoby to być, co prawda, wynikiem walk frakcyjnych w Iranie, tj. w szczególności próbą skompromitowania polityki pragmatyków Rowhaniego i Zarifa przez zwolenników twardego kursu. Byłoby to o tyle prawdopodobne, że irański Korpus Strażników Rewolucji skorzystałby na zaostrzeniu kursu między Waszyngtonem a Teheranem, a nawet na interwencji (o ile nie prowadziłaby do obalenia irańskiego systemu). Tyle, że Abe spotykał się nie tylko z rządem, ale przede wszystkim z Najwyższym Przywódcą, a to całkowicie zmienia postać rzeczy.

To, że USA, a następnie Wielka Brytania, błyskawicznie uznały, że za atakami stoi Iran, nie oznacza bynajmniej, że Abe mylił się mówiąc, że USA nie dążą do eskalacji i to nawet zakładając, że Iran nie dokonał tego ataku, a USA miały tego świadomość. Problem bowiem w tym, że reakcja USA była standardowa. Nie można oczekiwać, że Amerykanie publicznie przyznają, że mogłoby dojść do prowokacji, i że mógłby za nią stać kraj sprzymierzony z USA np. Arabia Saudyjska. Tymczasem próby mediacji ze strony Abe najbardziej uderzały w interesy Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Izraela. Kraje te są bowiem bardzo zainteresowane wojną z Iranem. Można przy tym założyć, że Izrael nie wziąłby w takiej wojnie udziału, gdyż skomplikowałoby to udział w koalicji sunnickich państw arabskich, w szczególności Arabii Saudyjskiej. Tajemnica poliszynela jest to, ze państwa te mają de facto ciepłe relacje z Izraelem, ale nie może to zostać sformalizowane ze względu na to, że zostałoby to negatywnie odebrane przez arabską ulicę z powodu Palestyny.

image
Zdjęcie pokazane jako dowód irańskiego ataku na japońską jednostkę. Fot. U.S. Navy

Izraelski rząd lekceważy natomiast cenę jaką przyjdzie mu zapłacić w związku z odwetowym ostrzałem rakietowym Izraela przez Iran, jeśli doszłoby do ataku na ten kraj. Konfrontacja zbrojna USA (i koalicji) z Iranem byłaby natomiast korzystna dla kampanii wyborczej Banjamina Netanjahu przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi.

Konfrontacji zbrojnej jednak prawdopodobnie nie będzie, choć do końca nie można niczego wykluczyć w obecnej, niezwykle dynamicznej sytuacji. Wszystko jednak wskazuje na to, że USA nie tylko nie szukają pretekstu do rozpoczęcia wojny, ale wręcz przeciwnie, tak jak stwierdził Abe, chcą doprowadzić do deeskalacji, tyle że na swoich warunkach, które dla Iranu są upokarzające. Z drugiej strony Iran wciąż prowadzi intensywne zabiegi dyplomatyczne. by zniweczyć skutki nałożonych przez USA sankcji. Konfrontacja zbrojna przekreśli dyplomację, bo Iran zapewne odpowie atakując cele amerykańskie, izraelskie lub saudyjskie w regionie. Taka eskalacja oznaczać będzie dla Iranu izolację. Teheran świetnie zdaje sobie sprawę, że na Moskwę nie może liczyć ani militarnie ani ekonomicznie, a jedynie politycznie, co ma de facto bardzo małe znaczenie.

Informacje przedstawione jako dowód na to, że Iran stał za atakiem były bardzo mało przekonywujące. Nagranie zaprezentowane przez Amerykanów pokazuje, że łódź irańska podpłynęła do tankowca, tyle że Irańczycy twierdzą, że była to akcja ratunkowa. Reszta to już swobodna interpretacja. Atak ten nie był przy tym pierwszym w tym rejonie, podobny zdarzył się w maju i wówczas również Iran odrzucił oskarżenia wysunięte przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, że stał za tym incydentem, a żadnych przekonywujących dowodów nie przedstawiono.

Można jednak założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że podobne incydenty będą się nasilać, przy czym mogą to być prowokacje ale mogą być też działania podejmowane przez Iran. W tym drugim wypadku można się jednak spodziewać, że celem ataków będzie Arabia Saudyjska i jej regionalni sojusznicy a nie takie kraje jak Japonia. Iran, przynajmniej pośrednio, wspierał (wspiera) takie ataki dokonywane przez jemeńskich Hutich w innym strategicznie ważnym miejscu – cieśninie Bab al–Mandab. Ponadto, jeśli Iran uzna, że wyczerpał swoje możliwości dyplomatyczne, to może zacząć prowokować USA do ataku.

Według szefa irańskiej dyplomacji do wojny z Iranem dąży klub „B” od inicjałów czterech osób: Boltona, „Bibigo” Netanjahu, Bin Salmana i Bin Zajeda (następca tronu ZEA). Tyle, że Trump do tego klubu nie należy i zdaje sobie sprawę, że wojna z Iranem stałaby w sprzeczności z jego deklaracjami na temat wysłania amerykańskich żołnierzy na wojnę i kosztów z tym związanych. USA ma tez obecnie i tak dość problemów na Bliskim Wschodzie. Rosną napięcia z Turcją, kwestia wycofania się z Syrii utkwiła w martwym punkcie, a w Iraku wpływy amerykańskie systematycznie maleją.

Jeżeli jednak doszłoby do ataku na Iran, to w najbliższym czasie możliwe jest tylko symboliczne bombardowanie, gdyż USA nie dysponuje na miejscu siłami niezbędnymi do interwencji lądowej. Trudno sobie zresztą wyobrazić skąd miałby wówczas nastąpić atak. USA mogłyby zakładać, że w przypadku nalotów, takich jakie zostały dokonane w syryjskim Chan Szajhun, Iran nie odpowie, a jedynie ograniczy się do gniewnej retoryki. Ryzyko, że tak nie będzie, jest jednak bardzo wysokie i Donald Trump zdaje się mieć tego świadomość. Ponadto atak taki nie będzie miał żadnej efektywności, poza wizerunkową.

Reklama
Reklama

Komentarze (32)

  1. gondwana

    Warto popatrzyć na mapę. Z Iranu już nie tak daleko do Chin. Atak lądowy na Chiny może być przeprowadzony z Iranu właśnie. Z punktu widzenia Chin zajęcie Iranu przez USA może być traktowane jak otaczanie/osaczanie. Ja przypuszczam że w takiej sytuacji to właśnie Chiny uruchomią masywną pomoc dla Iranu. I do tego szlak tej pomocy będzie w zasadzie nie do zablokowania. Bo oni puszczą tę pomoc stepem, przez takie kraje jak Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan. Nie sądzę aby Chiny miały problem z przejazdem przez te kraje swoich transportów.

    1. lukasz

      Atak lądowy na Chiny? Atak lądowy na państwo posiadające półtora miliarda obywateli i największą armię lądową świata?

    2. Xdx

      Ok zgodzę się iż Amerykanie normalni nie są lol ale nie aż tak aby nawet myśleć o ataku na Chiny lol

  2. hym108

    A moze wyslac do cisnini Ormuz - sily ONZ -? Widomo ze ameryknie nie sa tam strona obiektwna. Wyslac tam amertkanow to tak jakby dla kochanka zony pozwolic sadzic sprawe rozwodowa:) ONZ - albo chciaz sily UE. Jakis kraj ktory dazy do pokoju nie wojny. Japonia i Indie tez sie staraja.

    1. elice

      w tym cały szkopuł, ze wszystko zostało juz dawno zaplanowane i przestępczy amerykanie przystąpili właśnie do jego realizacji

    2. hym108

      Ciekawe czy bedzie kiedys trybunal w Hadze za te niepotzrebne wojny tu i tam.

    3. Diabeł

      Nie będzie , USA nie uznaje trybunału międzynarodowego jeżeli chodzi o ichnich obywateli żołnierzy - morderców. Trybunał w Hadze jest tylko dla plebsu - czyli reszty świata. A były już próby - to USA zagroziło atakiem i nie ma sprawy. Każdy żołnierz USA który ma odpowiadać za morderstwa lub gwałty ( a jest tych spraw dość sporo ) może odpowiadać tylko przed sądem USA w USA. Tak to wyglada międzynarodowy trybunał.

  3. Yugol

    Tę dowody o ataku Iranu są tak samo wiarygodne jak sprzed laty o posiadaniu przez Irak broni masowego rażenia.

  4. oyeah

    Nie jestem żadnym znawcą, tylko amatorem, który interesuje się polityką. Zakładam, że USA nie zdecydują się na wojnę lądową z Iranem. Dlaczego? Myślę, że mają tam ekspertów od czytania map i potrafią odróżnić Irak od Iranu, nie tylko w sensie geograficznym, ale i kulturowym. Czy Izrael, będzie w stanie popchnąć USA do wojny? Nie sądzę. Może tego jasno nie widać, ale mam takie swoje przeświadczenie, że właśnie minęliśmy apogeum wpływów Izraela w USA, które przygotowują się do konfrontacji z Chinami i muszą inaczej mierzyć i ważyć znaczenie sojuszników. Z tej perspektywy wyczerpująca wojna z Iranem, to tylko obciążenie. Oczywiście nie raz w historii, wygrywali zwolennicy idei błędnych i obłędnych. Stawiam 8 do 2, że wojny nie będzie.

    1. Davien

      Panie oyeah Izrael nie popchnie USA do wojny bo jemu samemu się ona nie opłaca a są na tyle silni że Iran dla nich zagrożenia nie stanowi. podobnie Trump jakby chciał to juz by zaatakował ale po co. Jemu nei chodzi o zajecie Iranu czy zrównanie go z ziemią choć mógłby samymi atakami z morza i powietrza ale o ograniczenie wpływów Iranu na BW. Jeżeli jednak by doszło do walki z Iranem to USA ma pod ręką pod dostatkiem państw sunnickich dla których to byłaby gratka jakich mało zwłaszcza z nalotami USA torującymi im droge . Choc akurat u Trumpa to nie wiadomo co mu moe stzrelic do głowy.

    2. oyeah

      Generalnie zgoda. Z jednym zastrzeżeniem, że Izrael musi jednak inaczej postrzegać Iran, niż USA, bo ma go bliżej. Oczywiście Iran ani na Izrael, ani innych akolitów USA w regionie, nie napadnie. Można chyba powiedzieć, że propagandowo zdemonizowany Iran, żyje własnym życiem w świadomości społeczeństw USA, Izraela i wielu innych krajów. Owszem Iran ma swoje interesy i specyficzną szyicką perspektywę, ale aż takim potworem nie jest. Od lat słyszę, że po Iraku, to będzie inwazja na Iran i się z tego śmieję, bo jak napisałeś, to się nie opłaca.

    3. Davien

      Własnie panie oyeah Iran zestrzelił amerykańskiego drona w przestzreni miedzynarodowej wieć jak widać może zacząc sie opłacać zwłaszcza jak dalej będą bawili sie w prowokacje. Najpierw tankowce, potem ostzrelanie Reapera co ich przyłapał na ściąganiu miny z burty( a zanim panei oyeah coś powiesz , to jakby to nie była ich mina to pwoinni nie dośc że ją pokazać każdemu ale też nie stzrelali by do Reapera) Nie wiem w co bawi sie Iran ale ta zabawa zaczyna sie wymykać im spod kontroli.

  5. obalaczmitow

    Problem jest taki że generałowie w Pentagonie oderwali się od rzeczywistości i wyciągając wnioski z Pustynnej Burzy i Afganistanu uwierzyli w nadludzką siłę armii USA i że każdy się jej boi i nie odważy się użyć siły przeciwko jej samolotom, dronom itp. Więc poczynali sobie coraz śmielej - a tutaj zonk - Iran się odważył. I teraz są w kropce - o ile Syrię można było ostrzelać Tomahowkami bez żadnej reakcji to z Iranem sprawa nie jest już tak jasna - bo może odpowiedzieć i parę samolotów USA może spaść, może zatonąć jakiś okręt - i co dalej? Irańczycy mają na pewno jakiś deal o pomoc w razie ataku - nie wiadomo z kim? Ale generałowie przekonani o wielkości swojej armii nie przyjmują tych argumentów. Kluczem jest AS to w zasadzie AS daje bazy do ataków na Iran czy Syrię. Irak staje się coraz bardziej nieprzewidywalny. AS ma pieniądze ale też coraz większe kłopoty wewnętrzne - monarchia królewska rodem z XII wieku w XXI wieku - to dłużej działać nie może.

    1. Łukasz

      Sam sobie przeczysz. Zakładasz, że USA użyje tomahawków i twierdzisz, że w wyniku użycia tej borni Iran może strącić kilka samolotów i zatopić kilka okrętów, ale tomahawki mają wystarczająco duży zasięg, aby można je było wystrzelić z okrętów (nadwodnych i podwodnych) z lokalizacji znajdujących się całkowicie poza zasięgiem Irańczyków.

    2. Davien

      Obalacz, Iran juz tego próbował i stracił pół floty i wszystkie nadrzeżne wyrzutnie wiec juz sie nie osmieszaj. A niby czym Iran odpowie? Antycznymi pociskami sprzd półieku jak ten którym zestzrelili tego Global Hawka? No ale jak Ajatollahowie chcą znowu oberwac ich problem.

    3. koliber

      Nieoficjalnie to właśnie na wniosek Pentagonu zatrzymaną operację lotniczą. Sztab amerykański jest osłabiony jak nigdy dotąd. Rezygnacje, skandale obyczajowe, dymisje. Wojskowi w ogóle nie dali rekomendacji na tą misję.

  6. Wojciech

    Amerykańscy kongresmeni w wywiadach mówią, że wojna jest prawie pewna. Jeśli to ma być proxy starcie między USA a Chinami to wolę wojnę tam niż proxy na terenie Polski do czego pcha się polski rząd.

    1. Extern

      Proxy wojna na terenie Polski bardzo łatwo może się przerodzić w konflikt światowy, bo w końcu jesteśmy w NATO. W dodatku jesteśmy już mocno wpięci w zachodnią gospodarkę. A w Iranie bezpieczniej pod tymi względami. Ryzykuje się co prawda światowym wzrostem cen węglowodorów, ale odkąd USA samo zaczęło je sprzedawać no to szkoda jakby mniejsza.

    2. Gustlik

      Argument o gospodarce (bardziej niemieckiej niż światowej) bardziej do mnie przemawia niż to że jesteśmy w NATO. Tyle, że Niemcy mogą mieć niewiele do powiedzenia kiedy Ameryka będzie przekonywać Putina że powinien się przyłączyć do krucjaty. Albo Putin zacznie udowadniać Amerykanom, że bliska zagranica to jego domena i basta.

    3. Ender

      Bardzo mocno wpieci?Pare montowni ktore mozna zwinać w 6 tyg.

  7. GB

    Iran zestrzelił amerykańskiego drona MQ-4C. Ciekawe jaka będzie odpowiedź USA.

    1. Łukasz

      Zerowa. Konflikt z Iranem to galopująca cena baryłki ropy, a to się aktualnie nie kalkuluje USA (ze względny na sytuację z Rosją). Jeśli Iran za bardzo sobie pozwoli to dostanie po łapkach, ale wojny nie będzie.

  8. gawron

    Wojny nie będzie, ale będzie taka walka o pokój, że kamień na kamieniu nie zostanie.

  9. Okręcik

    Taka wojna nie lezy w naszym interesie, choćby z uwagi na to jak zdrożeją paliwa a tym samym ceny i innych produktów.

    1. hym108

      Paliwa sa mniej wazne niz ludzie. I jakas ogolna sprawidiwosc.

  10. gady

    Powtórka z Iraku - była tam broń chemiczna ? Mamy tam jechać ?

    1. Davien

      Panie gady kilkaset pocisków z arseału Amarah wypełnionych sarinem to nie złudzenie.

  11. Andrettoni

    Kiedy piszę o problemach, to nie oznacza, ze coś jest niemożliwe, tylko, ze stanowi problem - np. zużycie paliwa. Jadąc pod górę zużywa się go więcej i trzeba wykonać więcej objazdów niż w płaskim terenie. W obecnych czasach żołnierze są bardzo obciążeni sprzętem, a to oznacza w górach bardzo duży wysiłek, czyli zwiększone zapotrzebowanie na wodę i kalorie. Górale sobie jakoś radzą, ale są do tego przystosowani od dziecka i nie muszą tyle ze sobą dźwigać. Góry nie muszą być wcale wysokie, wystarczy kilka kilometrów pod niewielkie wzniesienie terenu by dać w kość. Bardzo wątpię by jakiś oddział wojska z pełnym uzbrojeniem dał rade wejść na 8 tysiącznik - taka góra potrafi zabić nawet bez niesienia zbędnego sprzętu. Właśnie ze względu na takie problemy do walki w górach wykorzystuje się specjalne oddziały górskie - specjalnie wyposażone i wyszkolone. Ile takich wojsk ma USA? Tyle co każdy normalny kraj, czyli niewiele. A górale po prostu mieszkają w górach. I żeby było jasne, to Amerykanie w Afganistanie sobie nie radzą (nie wiem skąd Pakistan?). Owszem, mogą wygrać każdą bitwę, ale kontrolują 5-10% kraju. Podobnie jak zresztą wojska radzieckie. Kontrola głównych dróg i sieci baz z których dokonuje się wypadów nie ma nic wspólnego z kontrolą kraju. Pakistan jest znacznie większy, a co gorsza Afganistan to kraj wielu zwalczających się plemion, które zawierają sojusze z obcymi np. Amerykanami by zwalczać inne plemiona. Pakistan jest jednolitym krajem z długimi tradycjami i nikt ci tam wsparcia nie da. Zasadniczo nie można też liczyć na pomoc innych państw islamskich, gdyż szyici i sunnici się zwalczają i gdyby Amerykanie zabrali do pomocy np. Arabię Saudyjską zaczęłaby się jatka na tle religijnym. Izrael - jeszcze gorzej, bo wszystkie kraje muzułmańskie by się zagotowały. Zostaje kilka krajów europejskich, które praktycznie nie mają wojsk górskich. I oczywiście takie wojska maja broń ppanc i plot, które są przystosowane do transportu w górach. S-400 to kompleks pojazdów, a nie jeden pojazd i ciężko znaleźć dla niego odpowiednie miejsce w trudnym terenie. Pakistan (?) też raczej takiego sprzętu w górach nie trzyma. Walki między Indiami a Pakistanem toczą się właśnie tak i tak sobie radzą ze od kilkudziesięciu lat nikt wojny nie wygrał... Wątpię by Amerykanie chcieli toczyć wojnę przez 50 lat... Na terenie dużo większym niż Kaszmir. 7200 km2 to nie 1 628 771 km2. To jest Afganistan razy trzy. W dodatku Afganistan już był wyniszczony w czasie rozpoczęcia Inwazji USA, a mimo wszystko talibowie kontrolują połowę kraju. Masz więc wyniszczony wojnami kraj, który w dodatku jest podzielony i w części wspiera USA, a Amerykanie nie dają rady. Czemu nie należy się dziwić, bo rady nie dali nie tylko oni i ZSRR, ale i wielu lepszych przed nimi. Aleksander wielki, Mongołowie i Wielka Brytania tez nie dali rady.

  12. Xenon

    Typowa wojenna retoryka. Toż Stalin powtarzał dokładnie to samo - Pragniemy pokoju! Niestety (dla Stalina) Hitler wyprzedził go o kilka tygodni zaczynając wojnę prewencyjną, na którą to Stalin ostrzył sobie zeby i armię zwłaszcza. Osobiście uważam, że wojna z Iranem wybuchnie. Pozostaje jeszcze pytanie na jaką skalę i kto stanie po stronie Iranu.

  13. Grzegorz Brzęczyszczykiewicz

    Wojna w zatoce jest tylko na rękę Ruskim z powodu niskich ale i tak za wysokich cen ropy naftowej, nie mają wpływów takich jak przed laty kiedy baryłka kosztowała 100USD, wojna by znacząco podniosła ceny i Putin miał by znowu na zbrojenia.

  14. gondwana

    Warto popatrzyć na mapę. Z Iranu już nie tak daleko do Chin. Atak lądowy na Chiny może być przeprowadzony z Iranu właśnie. Z punktu widzenia Chin zajęcie Iranu przez USA może być traktowane jak otaczanie/osaczanie. Ja przypuszczam że w takiej sytuacji to właśnie Chiny uruchomią masywną pomoc dla Iranu. I do tego szlak tej pomocy będzie w zasadzie nie do zablokowania. Bo oni puszczą tę pomoc stepem, przez takie kraje jak Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan. Nie sądzę aby Chiny miały problem z przejazdem przez te kraje swoich transportów.

    1. GB

      A z Korei Południowej nie? Bliżej. Ostatnio USA ma coraz lepsze stosunki z Wietnamem, też blisko.

  15. Andrettoni

    Osobiście cały czas stawiam na Chiny, ale faktem jest że jest wiele stron zainteresowanych wywołaniem wojny. Gdyby to była prowokacja USA lub Iranu, to tylko niewielkich grup, które spowodowały takie działanie. Dla USA byłaby to bardzo ciężka wojna - praktycznie niemożliwa do wygrania, podobnie jak ta w Wietnamie, a dla Iranu to by była katastrofa, bo walka z na razie najpotężniejszym krajem świata nikomu nie wyjdzie na dobre. USA nie ma wystarczającej armii lądowej do okupacji, ale ma siły do zniszczenia całej floty i lotnictwa Iranu oraz zniszczenia infrastruktury i fabryk, co by cofnęło Iran o dobre 50 lat do tyłu. Jeżeli nie wiemy jak dokonano ataku, czy była to mina, torpeda czy rakieta to ciężko kogokolwiek oskarżać, tym bardziej, ze to mógł być nawet zwykły ładunek zamocowany na magnes, a takie urządzenie jest na tyle proste, że akcję mógłby wykonać nawet odłam Greenpeace... czy jakakolwiek organizacja terrorystyczna... Dodam mała uwagę - o ile Rosja nie udzieli wsparcia bezpośredniego, to prawdo podobnie sprzedałaby i dostarczyła uzbrojenie, np. w postaci rakiet plot. krótkiego zasięgu. W górzystym terenie każdy szczyt może kryć operatora z lekka wyrzutnia ppanc lub plot. Każda droga może okazać się kilka razy dłuższa, a sprzęt ma gorsze osiągi - nawet pokojowy przelot śmigłowcem jest niebezpieczny, czołgi wolniej jadą pod górę i odsłaniają często boki kadłuba, a łatwo małym ładunkiem wywołać lawinę. Co do Izraela to dostaje co roku wysokie dotacje od USA i dlatego zawsze będzie mówił o zagrożeniu - im większe zagrożenie tym szybciej i większych dotacji może dostać. Gdy Izrael stanie się bezpieczny, to te dotacje straci. Mamy więc tutaj pewnie do czynienia z demonizowaniem wroga. W oczach Izraela Iran jest 3 x większy niż naprawdę. Oczywiście w górach nawet słaby przeciwnik jest groźny. Same góry bez przeciwników są groźne. Dodam jeszcze, że systemy dalekiego zasięgu takie jak S-400 czy artyleria dalekiego zasięgu są w górach mniej skuteczne, gdyż góry tworzą liczne martwe pola - wyrzutnie trzeba by umieścić na szczytach podobnie jak radary, a ciężko to zrobić i jak dostarczać do nich żywność i wodę dla obsługi. Nisko lecący śmigłowiec może wyskoczyć nagle z za sąsiedniego szczytu, cały czas lecąc w ukryciu. Oczywiście taki śmigłowiec wiele ryzykuje choćby z powodu turbulencji, ale użycie S-400 jest raczej zbędne. Owszem, każdej broni można jakoś użyć, ale w górach zyskuje wszystko co lekkie i małe.

    1. nikt ważny

      Ty to chyba nigdy po prawdziwych górach nie chodziłeś. O ile trudność z posadowieniem ciężkiego sprzętu to truizm i nie ma co się rozpisywać to cała reszta to jakieś dyrdymały. Problemy z dostarczeniem żywności i wody? Może jak będą chcieli stawiać sprzęt na ośmiotysięcznikach. Góry muszą być naprawdę wysokie żeby było więcej trudności. Wystarczy spojrzeć na Pakistan. Tam jest naprawdę wysoko a jakoś sobie radzą, podobnie jak Hindusi z drugiej strony. I stoi tam i artyleria i oplot. Tak się akurat składa że w moim przypadku to nie teoria bo swego czasu mnie zgarnęli z trasy do takiej placówki zanim odstawili na dół.

  16. Mniej niż 10 sekund

    A ja bym prosił pana Witolda o trochę wstrzemięźliwości w wybielaniu Iranu. Bajki o ataku na Kokuka skąd się biorą? To, że Shinzo Abe akurat wpadł pogadać, to się nadział... Tankowiec przewoził cargo z AS, a po wejściu w życie z końcem maja pełnego embargo na irański gaz i ropę, to kto się ewidentnie mści (wcześniej się odgrażając, że to zrobi) na rywalach? Oba tankowce były zaatakowane jakieś 70 mil od ZEA i 14 mil od wybrzeża Iranu. Jeżeli nie była to mina, a rakieta, to ... Pan redaktor bardzo mocno nie chce czegoś tu przyjąć do wiadomości. Po wysłanym sygnale ratunkowym US wysłało na miejsce Reapera, który nagrał, jak Irańczycy ściągają niewybuch. Może faktycznie pomagali, może ja się nie znam. Ale dlaczego strzelali z SA-7 do tego Reapera? Żeby go pogonić po tym jak ich przyłapał? Nie czepiam się, panie Witoldzie, naprawdę, ale jak coś śmierdzi w pokoju, to nie biegam i oskarżam wszystkich wokoło jak z doświadczenia wiem, że to moje skarpetki. A wojny z tego nijak nie będzie.

    1. ja

      Taki atak jak Polacy na radiosjacje w Gliwicach. Nie wierz we wsztsko co Ci powiedza amerykanie gdy im to pasuje. Iran po to zaprosil Japonczykow do siebie by sie dogadac. Mysl trszke wiecej niz przez 10 sekund:)

    2. Mniej niż 10 sekund

      Łał. I co, dogadał się? Shinzo poleciał do Teheranu pośredniczyć między Trampkiem a Rouhanim. Biorąc pod uwagę nędzną pozycję Japończyka w tej rozgrywce, niewiele się można było spodziewać po tej mediacji. Mógłby jeszcze trochę urosnąć w oczach, gdyby się przeciwstawił sankcjom amerykańskim, ale wszyscy wiemy, że nawet się nie zająknął. Była wzmianka o wymianie więźniów, standardowo przecież wszędzie jako gest dobrej woli, ale i to Teheran rozmazał na ścianie jak muchę.Rouhani oświadczył, że nie będzie bawił się w wymienianie wiadomości z Trumpem i odpalił japoński tankowiec. Potem z zadowoleniem patrzył jak Abe robi się mały, mniejszy, i znika... I Shinzo wraca do domu na tarczy, po raz kolejny z resztą, z Iranu - przecież tak samo "udanie" mediował jego ojciec (któremu on wtedy towarzyszył) w wojnie Irak-Iran. Na jego obronę, to miał słabą rękę: nie wystarczy być dobrym klientem, trzeba mieć siłę (militarną w rejonie) i chociaż być współuczestnikiem JCPOA, którego na własne życzenie Japonia być nie chciała. Sankcje nałożone na Iran są dla niego bardzo bolesne. Widać to po tym jak Teheran agresywnie na nie reaguje. Póki co, obie strony nie są gotowe do rozmów, widocznie Teheran potrzebuje więcej czasu na rozmiękczenie. Zadowolony?;)))

    3. acc

      Ciekawe że poza Waszyngtonem i Londynem żadna licząca się stolica nie przypisała Iranowi odpowiedzialności za ten incydent. Właściwie zdecydowanie dominują głosy, że zaprezentowane przez US dowody są , delikatnie mówiąc, mało jednoznaczne.

  17. olo

    Tutaj scenariusz może być bardzo prosty: wielka (przykrywka) zawierucha wywowłana wojną chandlowa, zresztą tutaj mogą się nałożyć na to trendy koniunkturalne, i klasycznie jak to ostatnio w wakacje bywa operacja wojskowa, która niema co ukrywać była by dużym krokiem do przodu dla jednego z członków klubu "B" i realizacją zobowiązań wyborczych. Sprawa druga czy jest na rękę prezydentowi Donalodwi T? Wydaje się, że on już został choćby niechciał uwikłany w wewnętrzną politykę Izraela w takim stopniu, że nie będzie mieć wielkich możliwości się wycofać.

  18. Inteligentny informator

    Sytuacja jest prosta. Iran ma bardzo dobre rakiety i pracuje nad bombami atomowymi. Jednocześnie jest krajem młuzumańskim nie cierpiącym Izraela. Jak wiadomo Izrael bardzo boi się Iranu, bo jeśli będą mieli bombe atomową to Izrael może zostać napadnięty lub podczas wojny może trafić jedną w mały Izrael. Pamiętajmy, że rząd amerykański jest pro żydowki, co oznacza, że wykonuje często polecenia Izraela. Zmierzam do tego, że wojna jest bardzo prawdopodobna. Iran nie ma genialnej armii. W kilka tygodni padnie przeciwko amerykaną wraz być może Polską wkręconą w konflikt. Jeśli chodzi o Rosje to ona nie chce wojny. Prawdopodbnie już się dogadała z Usa, że nie będzie walczyć wzamian za przejęcie wschodniej ukrainy, gdzie jej mieszkańcy mogą nabyć obywatelstwo rosyjskie.

    1. GB

      Użycie broni atomowej przeciwko Izraelowi rzeczywiści może skończyć się zabiciem dużej albo nawet całej populacji Izraela. Ale trzeba też pamiętać że także Izrael dysponuje bronią atomową. Jak szacuje SIPRI (ukazał się dziś raport roczny SIPRI) Izrael posiada około 90 głowicami atomowymi oraz różnymi środkami przenoszenia (samoloty, okręty podwodne z rakietami manewrującymi, oraz rakietami balistycznymi np. Jerycho III - donośność 5500 km). Tak więc nie sądzę aby Iranowi opłacało się atakować Izrael bronią atomową...

    2. hym108

      Nie do konca. Iran nie ma broni atomwej i nad nia nie pracuje. Potrdzaja to eksperci z ONZ, UE, Japoni iinni. Mimo rzadow muzemnskich, rzady tamtejsze chca glownie dobrobytu wlasnych obwateli. Natmist to ze rzekomo chca atomowka kogos znisczyc jest pretekstem dla Usa. miedznardowa agencja atmistyki potwierdza ze Iran wywiazuje sie z umow i nie produkuje rozwiazan mogacych pomoc w braoni atomwej. Bron atomowa nielegalnie zas ma Izrael ale tego oczywscie nikt sie nie czepia. Bo po co miala by byc sprawiediwosc na swiecie?

    3. Grzegorz Brzęczyszczykiewicz

      skąd wiesz że nie pracuje ? w tych czasach wystarczy kilku dobrych fizyków i matematyków i moc obliczeniowa smartfona żeby zaprojektować broń jądrową, a wyprodukowanie materiałów to do pół roku.

  19. danekbb

    warto zwrócić uwagę na zastanawiający i ważny szczegół: USA ma w pobliżu Iranu ok. 10x mniej sił, niż to byłoby konieczne do zaatakowania Iranu i zmiany reżimu na przyjazny dla USA. Z tego wniosek, że albo USA wcale nie mają zamiaru zaatakowania Iranu, albo zaatakowania go bronią nuklearną. Ponieważ zaatakowanie Iranu można pojąć jako przedwstęp do rozprawienia się z Rosją i Chinami, więc można podejrzewać, że ta druga możliwość jest bardzo prawdopodobna.

  20. Palmel

    Będzie ciekawie za Iranem stoi Rosja i Chiny

    1. NSdc

      sam Iran mówił, że to "stanie" jest takie ..... słabe i nic nie pomogą. Także nie będzie ciekawie.

    2. hym108

      A jednak Rosja (na prozbe USa) odmowila dostawy s400 do Iranu.

    3. Fanklub Daviena

      Na pewno po gwarancjach USA, że nie napadną na Iran. Jak USA napadnie, to Rosja zmieni zdanie. USA sobie tak nagrabiły, że Rosja wykorzysta każdą, nawet najmniejszą okazję, by nabruździć i osłabić USA.

  21. Mocno zaniepokojony

    Bardzo niedobrze by było gdyby ta wojna wybuchła.Duży mój niepokój budzi zestawienie paru okoliczności a wnioski niech sobie każdy wyciągnie sam. Nasze F-16 ćwiczyły w Izraelu , bodajże w 2016 r. Dlaczego akurat tam i co ćwiczyły? Izraelscy spadochroniarze ćwiczyli zajęcie polskiego lotniska w 2017 r. Nasze F-16 latały na Syrią rozpoznawczo. Aby na pewno tylko w tym celu? W 2018 r w Warszawie miała miejsce konferencja przeciwko Iranowi. Izrael jest kreowany na strategicznego sojusznika naszego kraju. Trzeba być ślepym by nie widzieć jak mocno trzęsie Polską wraz z diasporą żydowska. Kupujemu sprzęt za grube miliardy wyłącznie w USA. No i teraz mamy dość enigmatyczny zapis w porozumieniu Duda - Trump o udzielaniu "ponadnormatywnego" wsparcia przez Polskę USA. Mówi się o kolejnej konferencji w Warszawie. Czy aby nie jesteśmy wciągani w wojnę irańską? Zestawić to jeszcze z celami geostrategicznymi USA i Izraela i jakże bogatą i krwawą historią robienia z nas mięsa armatniego przez obce mocarstwa (szczególnie w II WŚ) i wnioski gotowe.

    1. Sternik

      Oczywiście, ze jesteśmy. W dodatku za darmo i na własne życzenie suwerena. Vide ostatnie wybory.

  22. Grubymi nićmi szyte

    My też tak zaczynaliśmy w 1939r. od tzw. Prowokacji Gliwickiej.....

    1. Gustlik

      A Wietnamczycy od prowokacji w Zatoce Tonkijskiej.

  23. yogi

    Wojny raczej nie będzie same naloty są bezcelowe a wojny lądowej nie będzie musiał by być nowy d day bo irak nie pozwoli . Sama marynarka i lotnictwo us to za mało . A MBS i Emiraty mogą co najwyżej poszczekać i tyle w temacie . Ameryka co najwyrzej ostrzela jakiś Irański kuter i na tym będzie koniec . w pełno skalowym konflikcie US wie że nie będzie wstanie kontrolować Irańskiego wybrzeża a domińacja w powietrzu nie przeszkodzi w wystrzeliwaniu rakiet jak to ma miejsce w Yemenie . A jeśli Iran ma broń antysatelitarną i zniszczy nawet cywilne satelity zrobi bałagan na orbicie to co będzie nie które orbity będą niezdatne do użytku jest jeszcze wiele sposobów jakie Iran morze użyć roje dronów uzbrojonych lub przynęt nikt nie będzie wjedział co leci i tak dalej

    1. Prawda

      Iran nie ma broni antysatelitarnej

  24. Paw30

    Polska jest w zasięgu rakiet Iranu. Lepiej nie pyskować, mając tylko proce na składzie.

  25. danekbb

    Lecz zaryzykować twierdzenie, że na Rosję Iran może liczyć tylko dyplomatycznie jest już dowodem na małe rozeznanie się w (geo-)politycznych zależnościach. Atak USA na Iran to dla Rosji wymarzona szansa na zmianę układów sił na BW oraz na przysporzenie USA i jej aliantom dotkliwych strat i porażek, jeśli nie klęsk. Z drugiej strony Iran jest jednycm z nielicznych sojuszników Rosji oraz sąsiednim krajem i dlatego Rosja zrobi wszystko, albo prawie wszystko, ażeby Iran nie został przejęty przez USA. Tu trzeba wspomnieć też o Chinach, którzy muszą to widzieć prawie identycznie.