- Wiadomości
Chodorkowski o upadku Putina i możliwym rozpadzie Rosji
Michaił Chodorkowski to rosyjski opozycjonista, były więzień kolonii karnej oraz współzałożyciel zniszczonego przez Kreml giganta surowcowego - firmę Jukos. Obecnie przebywa na politycznej emigracji. Udzielił w ostatnim czasie wielu głośnych wypowiedzi, gdzie komentował szanse na obalenie Putina, siłę frakcji na Kremlu oraz możliwe scenariusze w przyszłości.

Najpierw przyjrzyjmy się długiemu wywiadowi, który udzielił serwisowi meduza.io. Fragmenty tego wywiadu są obecnie cytowane przez większość dużych portali internetowych. Pojawia się tam kilka ciekawych opinii. Czy Chodorkowski uważa rozpad Federacji Rosyjskiej za realny scenariusz?
„Niestety tak. Uważam, że Putin doprowadził już dzisiaj do sytuacji, w której wiele regionów – nie powiem, że większość, ale wiele regionów – może postrzegać centrum federalne jako obciążenie. A przy osłabieniu centrum federalnego, które niewątpliwie nastąpi w przypadku klęski militarnej lub w trakcie zmiany władzy (co i tak jest nieuniknione) ludzie ci mogą, moim zdaniem, podjąć pochopną decyzję w wyniku której kraj się rozpadnie" – stwierdził opozycjonista. Chodorkowski analizując ten scenariusz dodaje, że wówczas pojawi się kwestia wielu granic państwowych, które wcześniej były tylko granicami administracyjnymi. „Powstaną nowe granice, które będą punktami zapalnymi, na wzór granic, które powstały po rozpadzie Związku Radzieckiego. Po obu stronach tych granic będzie broń jądrowa, ona przecież nie zniknie" – podkreślił.
Zobacz też
Czy Chodorkowski uważa, że Putin zostanie niezwłocznie obalony?
„Czas mija. Czas płynie i jest nieubłagany. Z punktu widzenia mojej (...) prognozy reżim – gdy nie mówimy o Putinie osobiście, ale o reżimie – raczej nie zmieni się przed 2026 rokiem. Oczywiście, jakiś cud może się wydarzyć i stanie się to jutro. A może jest odwrotnie: (...) będzie trwał do 2035 roku lub nawet dłużej. Moja prognoza (...) jest zorientowana na rok 2026" – stwierdza w wywiadzie Rosjanin.
Rosyjski opozycjonista nie wyklucza zbrojnej rewolucji w Rosji jako formy zmiany władzy, ale uważa, że obecnie ona nie wybuchnie. „W naszych warunkach, z dużym prawdopodobieństwem, jest to walka zbrojna. To praktyczna walka o władzę. Dziś taka walka o władzę jest niezwykle ulotna. To nie może zająć lat. To są tygodnie, najgorzej miesiące, a może nawet dni. I jasne jest, że każda opozycja może zadać taki cios tylko wtedy, gdy sytuacja dojrzeje. Bo jeśli opozycja przegra, to sytuacja pogorszy się jeszcze przez wiele, wiele lat. Przykładem tego jest Białoruś. Oczywiste jest, że sytuacja w Rosji nie dojrzała jeszcze do tego przełomu" – podkreślił.
Zobacz też
Zobacz też
Rosyjski opozycjonista przemawiał także przed komisją ds. zagranicznych brytyjskiego parlamentu. Był cytowany przez brytyjskie media w tym przez „Guardiana". Potwierdził on ogromne wpływy oligarchy Jewgienija Prigożyna, założyciela tzw. grupy Wagnera, na Kremlu. Twierdzi on, że za mianowaniem „generała Armagedona", czyli Siergieja Surowikina na głównodowodzącego wojsk inwazyjnych stoi właśnie Prigożyn. Odpowiedzialność za klęski frontowe ma spaść na Siergieja Szojgu, obecnego szefa rosyjskiego resortu obrony. Szojgu miał popaść w niełaskę u Putina. Z podanych przez Chodorkowskiego danych wynika, że z Rosji uciekło 700 tys. osób, co ma być ciosem w rosyjską gospodarkę o wiele bardziej dotkliwym niż sankcje.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS