- Komentarz
- Wiadomości
Będą poszukiwania wraku F-35C. Nowy punkt zapalny z Chinami? [KOMENTARZ]
Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych będzie poszukiwała wraku samolotu bojowego 5. generacji F-35C Lightning II, który wypadł do Morza Południowochińskiego z pokładu lotniskowca USS Carl Vinson. Celem jest wydobycie wraku by nie dostał się w ręce Chińczyków.

Autor. U.S. Navy, Mass Communication Specialist Seaman Leon Vonguyen
F-35C należący do dywizjonu VFA-147 Argonauts - pierwszej jednostki U.S. Navy, która operuje na tej wersji samolotu - uderzył o pokład lotniskowca a następnie wypadł za burtę. Jego pilot zdołał się katapultować ale rannych zostało siedmiu członków załogi okrętu. Dokładne koordynaty miejsca wypadku nie zostały podane do wiadomości publicznej. I nic dziwnego. Ewentualne wydobycie wraku maszyny przez Chińczyków mogłoby doprowadzić do przejęcia przez nich ważnych technologii, które w Stanach Zjednoczonych były opracowywane latami.
Chińska Republika Ludowa nie skomentowała oficjalnie całego wydarzenia, jednak wiadomo, że amerykańska eskadra okrętów była w tym czasie na akwenie, do którego Chińczycy roszczą sobie prawo jako do własnych wód terytorialnych. Pekin mógłby na tej podstawie zażądać oddania wraku jako „sprzętu wojskowego innego państwa", albo wraku, który „jest zagrożeniem dla środowiska naturalnego". Oczywiście Waszyngton może odmówić powołując się na światowe stanowisko, zgodnie z którym Morzy Południowochińskie to akwen międzynarodowy. Tak czy inaczej okazja do konliktu jest, jeśli któraś ze stron (szczególnie ChRL) chciałaby go eskalować.
Zobacz też
Szacuje się, że amerykańskie statki zdolne do wykrycia i podniesienia z wraku F-35C przybędą na miejsce dopiero za około dwa tygodnie, a sama operacja może zająć nawet do... 120 dni. W tym czasie miejsce poszukiwań i prac będzie z pewnością obstawiane przez amerykańską flotę, obserwowaną przez samoloty i okręty chińskie. Chińczycy będą bowiem starali się ustalić gdzie spadł morski wariant Lightninga II i w miare możliwości zdobyć przynajmniej jakiś jego fragment.
Uważa się jednak, że może to być niemożliwe jeśli Amerykanom uda się wydobyć wrak. Samolot uderzył bowiem w wodę z małą prędkością i raczej na pewno nie rozpadł się na kawałki. Podobnie jak nie rozpadł się brytyjski Lightning II, który w listopadzie rozbił się na Morzu Śródziemnym i szybko został w całości podniesiony z dna. Co innego japoński F-35A, który roztrzaskał się o powierzchnię Pacyfiku w 2019 zabijając pilota. W tym przypadku udało się wyciągnąć jedynie fragmenty i to nie wszystkie.
Zobacz też
Kluczowa jest tutaj też głębokość na którą opadł F-35C. Rozpad mógłby nastąpić na dużej głębokości w wyniku działającego ciśnienia. Im głębiej osiadł wrak tym trudniej będzie go także wydobyć i będzie to operacja bardziej długotrwała, w czasie której może dojść do incydentów między chińskim a amerykańskich lotnictwem i flotą. Szczególnie, że będzie to miało miejsce na akwenie uznawanym przez Chińczyków za ich wody terytorialne, a Amerykanie będą zdeterminowani, aby nie oddać Chinom kluczowych technologii.
F-35C to wersja klasycznego startu i lądowania przystosowana do operowania z pokładu lotniskowców. Do tej pory zamówiły ją wyłącznie Stany Zjednoczone. To także wersja, która najpóźniej osiągnęła wstępną gotowość operacyjną. Eskadra VFA-147 Argonauts jest pierwszą liniową, w której suży ta wersja jej obecny dyżur na Dalekim Wschodzie z pewnoscią jest w związku z tym połączony z intensywną eksploatacją i badaniem zachowania się samolotu w codziennej służbie. Stąd wypadek maszyny należącej do Argonautów nie jest specjalnym zdziwieniem, ale procedura jego wydobycia może doprowadzić do dalszego zaognienia sytuacji w regionie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS