Reklama

Geopolityka

Etiopia: "Tykająca bomba" geostrategiczna [KOMENTARZ]

Fot. UN Photo, JC McIlwaine
Fot. UN Photo, JC McIlwaine

Z dnia na dzień możemy mówić, że sytuacja w samej Etiopii, ale przede wszystkim wokół tego afrykańskiego państwa, staje coraz bardziej niestabilna. Na przełomie 2020-2021 nawarstwiają się tam problemy w regionie Tigraj, na pograniczu z Sudanem, wokół „interwencji” granicznej Erytrei oraz przede wszystkim, przy możliwych kolejnych etapach wielkiego przedsięwzięcia infrastrukturalnego, jakim jest tama na Nilu ostro krytykowana przez Sudan i Egipt. 

Tigraj i jego pacyfikacja - rosną obawy przed wojną partyzancką

Siły zbrojne Etiopii cały czas prowadzą działania wymierzone w rebeliantów z regionu Tigraj i tym samym trudno jest przypuszczać, że napięcie na tym obszarze kraju jest poddane znacznej deeskalacji, nawet po zajęciu przez wojsko kluczowych miast. Obecnie poinformowano o zatrzymaniu kilku kluczowych liderów Ludowego Frontu Wyzwolenia Tigraj (TPLF), w tym Sebath Nega (oprócz niego do aresztu trafili chociażby ppłk Tseadu Rich, płk Kinfe Tadesse, płk Yemane Kahisay, zatrzymani mają być również Teklewoini Assefa, Solomon Kidane, Gebremedhin Tewold, Woldegiorgis Desta, Abadi Zemo, Kidusan Nega, Tedros Hagos, Mihret Teklay, Berhane Adem Mohammed). W trakcie rajdu(ów?) w nieokreślonym miejscu w Tigraj doszło do wymiany ognia z ochroną dowódców TPLF, która została wyeliminowana. Poinformowano, że zabito również kilku ważnych przywódców TPLF - Sekoture Getachew, Daniel Assefa, Zeray Asgedom i Abebe Asgedom. Addis Abeba chwali się także przejęciem uzbrojenia i wyposażenia, które znajdowało się w arsenale rebeliantów.

Jednakże, jednocześnie wskazano w oficjalnych, wojskowych komunikatach, że w regionie są prowadzone cały czas operacje kontrpartyzanckie (COIN), obejmujące różne warunki terenowe. To potwierdza sugestie, że rzeczywiście znaczna część TPLF nie stawiła spodziewanego oporu w miastach, a wycofała część zasobów w interior, gdzie przygotowała się do działań dywersyjnych i partyzanckich. Oprócz sił zbrojnych, we wspomniane operacje kontrpartyzanckie (COIN) są zaangażowane również etiopskie siły policyjne. Trzeba zauważyć, że gen. Tesfaye Ayalew z etiopskich narodowych sił obronnych ENDF wskazał, iż do zatrzymań/eliminacji liderów TPLF doszło w trudnodostępnym rejonie regionu, który ma charakter wrogi względem wojsk i policji rządowej. Zaznaczając przy tym, że osoby te były poddane działaniom operacyjnym (namierzane), mając na uwadze starcia i potyczki w regionie.

Reklama (grafika: Katarzyna Głowacka)
Reklama

Przypomnijmy, że wojskowi i funkcjonariusze muszą zmagać się z działaniami w zróżnicowanych warunkach, począwszy od górskich po wręcz pustynne. To zaś nawet dla sił państw dysponujących zaawansowanymi technologiami i bardzo dobrze wyszkolonymi siłami zbrojnymi wielkie wyzwanie (jak pokazały dotychczas Afganistan, Irak czy nawet Mali). Co więcej, po stronie TPLF znajdują się również doświadczeni oficerowie, którzy opuścili etiopskie siły zbrojne. Stąd też, należy zakładać, że formując się partyzantka może uzyskać niezbędny zasób w sferze kontroli i dowodzenia oraz zrozumienia działań wojsk i policji rządowej. Z całą pewnością można spodziewać się w dłuższej perspektywie czasu również pojawienia się znanej taktyki stosowania chociażby punktowych uderzeń, przeprowadzanych za pomocą improwizowanych ładunków wybuchowych IED.

Erytrea wkroczyła do Tigraj bez zgody władz Etiopii?

Coraz więcej wątpliwości budzi również udział wojsk z sąsiedniej Erytrei w walkach w Tigraj. Reuters wskazał obecnie na, co trzeba podkreślić niepotwierdzone jeszcze wideo, na którym gen. Belay Seyoum miał mówić, iż żołnierze z Erytrei pojawiali się w Etiopii bez zaproszenia. Mowa jest również o możliwym wrogim wejściu żołnierzy z Erytrei i to nawet wobec sił rządowych. Jest to kolejny mocny głos o udziale sił erytrejskich w operacjach wojskowych w głębi sąsiedniego państwa, tuż po tym, jak wprost wskazali na ten fakt Amerykanie oceniając, że takie informacje są oparte na rzetelnych źródłach. Wcześniej również liderzy TPLF oskarżali Erytreę o wtargnięcie do Etiopii, ale wówczas uznawano ten element za część działań propagandowych rebeliantów, mających na celu osłabienie pozycji władz centralnych w Etiopii. Etiopia i Erytrea nadal odmawiają ustosunkowania się do takich zarzutów lub zaprzeczają im. Udział Erytrei musi być wyjaśniony nie tylko przez pryzmat samego możliwego faktu watrgnięcia na obce terytorium. Chodzi bowiem o sprawę obozów dla uchodźców z Erytrei, które były rozlokowane na terytorium Etiopii. Wskazuje się, że niedemokratyczne władze Erytrei mogły wykorzystać okazję do przeprowadzenia czystek wśród uchodźców, stanowiących naturalny bastion opozycji politycznej. 

"Gorąco" na granicy z Sudanem

Aczkolwiek operacje COIN czy też presja międzynarodowa na wyjaśnienie możliwych zbrodni wojennych w Tigraj to nie jedyny obecnie problem Etiopii. Na granicy z Sudanem (według doniesień mediów sudańskich) miało dojść do konfrontacji militarnej lub raczej kilku potyczek. Sudańczycy mieli odeprzeć dwa ataki sił etiopskich, wspierane przez sprzęt ciężki i nawet pojmać jednego z napastników. Sudan przerzucił w sporny rejon swoiste siły szybkiego reagowania, w skład których mieli wejść spadochroniarze oraz jednostki paramilitarne należące do wojskowych służb specjalnych. Obecnie działania w obszarze granicznym Sariba w Grand Fashaga (bardzo żyzna dolina) miały nie być jedynie walką z etiopskimi milicjami, bowiem nieoficjalnie sudańscy wojskowi mówią, że użyto sprzęt, który mógł należeć tylko do etiopskich formacji regularnych. Generalnie, pojawia się coraz więcej doniesień, że sudańsko-etiopskie pogranicze generuje napięcia militarne i paramilitarne.

Lecz największy zasób możliwości sprowokowania szerszego konfliktu z udziałem Etiopii, niesie spór o tamę GERD (Tama Wielkiego Etiopskiego Odrodzenia) z Sudanem i przede wszystkim Egiptem. Tuż obok prób rozmów dyplomatycznych należy bowiem odnotować chociażby wizytę szefa egipskiego mukhabaratu (GIP – wywiad) gen. Abbasa Kamela w Sudanie. Kluczowy wysłannik prezydenta Egiptu - Abd al-Fattah as-Sisiego – miał spotkać się z przewodniczącym Tymczasowej Rady Wojskowej Sudanu, generałem Abdelem Fattah al-Burhanem, wiceprezydentem Suwerennej Rady Sudanu, generałem Mohamedem Hamdanem Dagalo, premierem Sudanu Abdallą Hamdokiem i oczywiście szefem tamtejszego wywiadu gen. Jamalem Abdul Majeedem. Oba państwa wyraziły zapewnienia o wspieraniu swojej polityki względem problemów regionalnych, na czele z etiopskim projektem tamy GERD na Nilu. Szczególnie, że chociażby sudański minister nawadniania i zasobów wodnych Yasser Abbas mówi wprost o zagrożeniu dla bezpieczeństwa swojego kraju, które płynie z dalszych prac Etiopii.

Konkludując, przed laureatem pokojowej nagrody Nobla, premierem Etiopii Abiy Ahmedem coraz więcej problemów strategicznych i coraz więcej możliwości zaangażowania jego państwa w działania zbrojne lub operacje kontrpartyzanckie. Zaś przed całym regionem stoi wyzwanie w sferze utrzymania stabilności, a przede wszystkim potrzeba przeciwdziałania skomasowanym efektom problemów wojskowych, geostrategicznych i przede wszystkim humanitarnych. Nie wspominając już o wyjaśnieniu możliwych zbrodni wojennych, jakich z dużym prawdopodobieństwem dopuścili się wszyscy uczestnicy walk w Tigraj.

Reklama

Komentarze

    Reklama