Jak poinformowała gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung", Czeczeni stanowią grupę najbardziej podatną na radykalizację salafitów. W swoim artykule Markus Fehner zauważa, że największe problemy ma policja we wschodnich landach. Według danych ministerstwa spraw wewnętrznych w Brandenburgii przebywa od 80 do 90 islamistów, z czego większość stanowią Czeczeni.
W Turyngii w październiku ubiegłego roku doszło do zatrzymania 28-letniego Czeczena z obywatelstwem rosyjskim podejrzanego o przygotowywanie poważnego aktu wykroczenia, co zazwyczaj interpretowane jest jako przygotowanie do zamachu terrorystycznego. Zatrzymany miał planować wyjazd do Syrii w celu podjęcia walki w szeregach tzw. Państwa Islamskiego. Służby bezpieczeństwa zatrzymały także kolejnych 13 osób podejrzanych o uczestniczenie w finansowaniu terrorystów. Do przeszukań doszło także w innych częściach kraju, m.in. w Monachium, Hamburgu czy na terenie Nadrenii Północnej-Westfalii.
Z kolei tunezyjski zamachowiec, który dokonał ataku na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie w grudniu ubiegłego roku, był członkiem islamskiego stowarzyszenia Fussilet 33, zlikwidowanego po zamachu. Stowarzyszenie stanowiło miejsce spotkań dla zradykalizowanych Czeczenów z Berlina i Brandenburgii. Wzrost tendencji islamistycznych wśród Czeczenów stanowi element szerszego kłopotu, jakim jest przeciwdziałanie radykalizacji i zwalczanie zagrożenia terrorystycznego, z czym nimieckie służby mają wyraźne problemy.
Głównego problemu upatrywałbym w koordynacji działań między landami i ich służbami bezpieczeństwa. Nie ma jednolitej strategii zwalczania terroryzmu w zarodku na poziomie prewencji, ale nie na poziomie prewencyjnego aresztowania tylko deradykalizacji. [Niemcy - przyp. autorki] potrafią jednak korzystać z know-how sojuszników. Informacje przekazywane przez służby innych państw niejednokrotnie pozwoliły na uniknięcie zamachu
Nowa fala czeczeńskiej migracji
Wzrost przypadków radykalizacji wśród Czeczenów pokrywa się ze zwiększonym napływem uchodźców z tej części świata. Jak poinformowała gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung", w ubiegłym roku w Niemczech o przyznane azylu ubiegało się ponad 12,2 tys. osób pochodzących z Rosji, z czego ponad 80 proc. stanowili Czeczeni. W tym roku złożono prawie 15,5 tys. podań o azyl, a 90 proc. osób wnioskujących to Czeczeni. Najbardziej uczęszczana trasa do Niemiec wiedzie przez Białoruś i Polskę.
Jak zauważa dziennikarz "FAZ" zgodnie z konwencją dublińską Czeczeni powinni być deportowani do Polski, która była pierwszym państwem UE, gdzie złożyli wniosek o azyl. Jednak w minionym roku dokonano jedynie 560 deportacji. Przeszkodą dla większej liczby deportacji jest potencjalne rozdzielanie rodzin. Poza tym większość deportowanych osób i tak wraca do Niemiec. Dlatego władze Brandenburgii chciałby wstrzymać procedurę dublińską dla Czeczenów. Składanie wniosku w Niemczech, jako pierwszym kraju UE, pozwoliłoby na ich deportowanie bezpośrednio do Rosji i zapobiegło procederowi powrotów z Polski. Pomysłowi nie są jednak przychylne władze federalne.
Kaukaska marka
W Niemczech czeczeńscy radykałowie są skupieni w organizacji "Kaukaski Emirat", postulującej utworzenie islamskiego państwa religijnego na terenie północnego Kaukazu od Morza Czarnego po Morze Kaspijskie. Organizacja została jednak poważnie osłabiona zarówno w wyniku wewnętrznych walk o władzę, jak i likwidowania dowódców przez rosyjskie służby specjalne. W efekcie miejsce osłabionej organizacji przejęło tzw. Państwo Islamskie.
Już na przełomie 2012 i 2013 r. wielu wojowników z rosyjskich republik udało się do Syrii, aby podjąć walkę po stronie Państwa Islamskiego, gdzie Czeczeni wyróżniali się dobrym wyszkoleniem i w efekcie wielu z nich przejęło funkcje dowódcze. "Czeczeni są bardzo często myleni ze wszystkimi innymi rosyjskojęzycznymi ochotnikami. Na pewno mają określoną markę, nieco napompowaną, ale jest tam wielu, którzy mają za sobą doświadczenie. Pozwalano im na zakładanie jednostek o niezależnym charakterze narodowo-regionalnym, które cieszyły się dobrą reputacją, wśród innych zagranicznych wojowników" - stwierdził dr Rękawek.
Rosjanie przychylnie odnosili się do wyjazdów Czeczenów do Syrii, co pozwoliło na zmniejszenie sił czeczeńskich rebeliantów na Kaukazie.
Nie było problemu, jeśli ktoś kilka lat temu chciał wyjechać do Syrii z Kaukazu. Rosjanie ewidentnie wysyłali na teren Syrii jakieś grupy wichrzycieli, w których obecni byli agenci rosyjskich służb specjalnych, których jedynym zadaniem było dokonywanie brutalnych operacji na terenie Syrii wymierzonych w wojska prezydenta Asada czy ludność cywilną. Celem tego było zaśmiecenie marki kaukaskiej - pokazanie, że czeczeńscy rebelianci to zgraja islamskich radykałów. Jednak twierdzenie, że setki, o ile nie tysiące ludzi, którzy wyjechali z Kaukazu do Syrii, jest kontrolowanych przez rosyjskie służby, jest co najmniej przesadą
Rosyjski outsourcing terroryzmu?
W miarę osłabiania Państwa Islamskiego zaprawieni w walkach wojownicy zaczną wracać na Kaukaz, co będzie stanowiło problem dla władz rosyjskich. Połączenie faktycznych umiejętności na polu walki z efektywnym wykorzystaniem narzędzi propagandowych stałoby się nie lada wyzwanie dla rosyjskich służb. Czy w związku z tym można interpretować obecną falę czeczeńskiej migracji jako outsourcing przez Rosję problemu, a tym samym przyczynienie się do destabilizowania sytuacji w Niemczech?
Kiedy Rosjanie zorientowali się, że coś jest nie w porządku, podjęli bardzo szybko decyzję, żeby zamykać pewne kanały wyjazdu, które otworzyli w 2012 i 2013 r. Ludzie, którzy nie mogli wrócić na teren Federacji Rosyjskiej, próbowali dostać się tam, gdzie są czeczeńskie diaspory, czyli do Jordanii, Turcji czy do Austrii i Niemiec. Nie do końca zgodziłbym się z tezą, że pomysł destabilizacji Niemiec w wyniku napływu czeczeńskich wojowników z Syrii był zamierzony. Oznaczałoby to, że Rosjanie mieliby pełną kontrolę nad tymi ludźmi, a ja nie mam takiego wrażenia
Niewykluczone zatem, że fala uchodźców jest efektem niekorzystnej sytuacji wewnętrznej w Czeczenii oraz rozpowszechnienia wizerunku Niemiec jako kraju przyjaznego uchodźcom, w którym warunki życia są nieporównywalnie lepsze niż na Kaukazie. Pozostaje jednak pytanie, czy Rosjanie zdecydują się wykorzystać czeczeński napływ uchodźców w swoich relacjach z Berlinem. Mogą podjąć takie kroki na przykład w świetle stopniowego pogorszenia się stosunków z Niemcami, sprzeciwu Berlina wobec agresywnych działań Rosji na Ukrainie czy poparcia dla wzmocnienia wschodniej flanki NATO.
edi
Prędzej czy później Czeczeni znowu powstaną przeciw Rosji a dzisiejsi sojusznicy jak Kadyrow będą przeciwnikami.
Jo
Już powstawali, szczególnie druga wojna czeczeńska się dla Czeczenów źle skończyła. Patrząc na Putina, kolejna by była dla Czeczenów ostatnią, bo przywódcy rosyjscy o zapędach dyktatorskich już wielokrotnie pokazali, że potrafią eksterminować całe narody.
Imperator
Zgadzam się tak właśnie będzie
PiotrEl
W Rosji żyje niemal 1,5 mln Czeczeńców. Połowa lokali Moskwy jest "pod kryszą" mafii czeczeńskiej Ci jakoś nie są uchodzcami. Jedynie "uchodzcami przed rosyjskimi represjami" to wahabici zwolennicy dżihadu. Jak się takich przyjmuje w UE (a wcześniej finansowało i wspierało na Kaukazie) to pretensje należy mieć tylko do siebie
axyz
A kto pierwszy sprowadził do Polski 100 tyś. Czeczenów?! Większość zresztą [na szczęście dla nas] wyjechała później do Niemiec i teraz to Niemcy mają z nimi coraz większy problem.
bender
Proponuje zauwazyc roznice pomiedzy Czeczenami uchodzcami przed rosyjskimi represjami i Czeczenami wysylanymi przez Rosje w celu destabilizacji krajow Zachodu (jesli Ci drudzy w ogole istnieja).
blekot 24/24
Czeczeński koń Polin- oto włąsciwy tytuł
Zaklinacz rzeczywistości lvl ekspert
Problemem są rosjanie bo czeczeni przyjezdzają od nich, problemem nie są wahabici w Niemczech bo przebywają za zgodą mamy Merkel, a to że radykalizują muzułmanów od Kaukazu aż po Afrykę nie ma nic do rzeczy. W końcu wszyscy wiedzą że tylko czeczeni radykalizują się w Niemczech i to za sprawą Putina.
Marek1
FSB/GRU jak wszystkie służby na świecie będą korzystać z każdej sposobności, by zmniejszyć/kontrolować liczbę wojujących radykałów muzułmańskich na własnym terytorium. Jeśli dla służb rosyjskich pojawi się możliwość "wypchnięcia" ich do krajów szeroko pojętego Zachodu, to tak zrobią, a przynajmniej spróbują. Oczywiście BARDZO nieoficjalnie i w sposób mocno zakamuflowany(bez dowodów), no ale w tym akurat Moskwa jest od zawsze b. dobra ;))