Onik Gasparian pozostaje na stanowisku szefa sztabu generalnego z mocy prawa – poinformował w czwartek portal News.am. Decyzja premiera Nikola Paszyniana o jego zwolnieniu została zawieszona, ponieważ Sąd Administracyjny przyjął do rozpoznania skargę trzygwiazdkowego generała.
Jak podaje News.am, sędzia Sądu Administracyjnego przyjął skargę Gaspariana, w związku z czym wykonanie decyzji o dymisji zostanie zawieszone do czasu wydania przez sąd orzeczenia.
Szef sztabu generalnego armii Armenii wraz z innymi wojskowymi pod koniec lutego poparł żądanie dymisji premiera Paszyniana, co ten uznał za próbę „przewrotu”.
W odpowiedzi Paszynian pozbawił go stanowiska. Formalnie odpowiedni dekret powinien wydać prezydent, ale Armen Sarkisjan odmówił uczynienia tego. 10 marca Paszynian ogłosił, że pomimo braku zgody prezydenta, decyzja o zwolnieniu szefa sztabu weszła w życie.
Gasparian zaskarżył ją do Sądu Administracyjnego. Sarkisjan z kolei skierował do Sądu Konstytucyjnego ustawę o służbie wojskowej, która określa porządek powoływania i odwoływania szefa sztabu. Później prezydent odmówił powołania na to stanowisko kandydata Paszyniana – Artaka Dawtiana.
W tle sporu są trwające od listopada protesty opozycji, która domaga się rezygnacji Paszyniana. Za przegraną w Górskim Karabachu i zgodę na niekorzystny dla kraju rozejm, premier nazywany jest zdrajcą.
Jego krytycy obarczają go winą zarówno za przebieg działań zbrojnych, jak i za dotkliwe dla Armenii warunki zawieszenia broni, w tym utratę części kontrolowanych wcześniej terytoriów.
We wrześniu Baku podjęło próbę odzyskania kontroli nad Górskim Karabachem – separatystycznym regionem, de iure będącym częścią Azerbejdżanu, a od połowy lat 90. XX w. kontrolowanym przez Ormian. Po sześciu tygodniach walk, w trakcie których Baku uzyskało znaczną przewagę i zdobycze terytorialne, w nocy z 9 na 10 listopada podpisano trójstronne (Armenia, Azerbejdżan oraz Rosja jako gwarant) porozumienie o zawieszeniu broni.
Na jego mocy do regionu wprowadzono rosyjskie siły pokojowe, które mają tam pozostać przez co najmniej pięć lat. Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu oraz trzech rejonów przylegających do niego.
Paszynian zgodził się na przedterminowe wybory i zapowiedział, że odbędą się 20 czerwca. Wymaga to jednak szeregu działań, premiera, prezydenta i obecneg parlamentu a przede wszystkim zniesienie stanu wyjątkowego. Ostatnia "wojna" o Karabach zakończona rozejmem pod nadzorem rosyjskiej armii jest powszechnie oceniana jako klęska i kapitulacja Armenii - wręcz zdrada ich braci z Karabachu. Klęska tym bardziej dotkliwa społecznie, że nikt jej się tam nie spodziewał. Propaganda Państwowa Erewania wręcz zapowiadała przed wybuchem konfliktu, że jeśli do niego dojdzie to Armenia rozgromi ostatecznie i na wieki Azerbejdżan. Jest naturalne wtej sytuacji, że potrzebny jest winny a tym winnym naturalnie jest przywódca kraju który doprowadził do tej klęski. Dziwne, że Paszynian jeszcze nie ustąpił i jak widać nadal nie zamierza licząc, że potwierdzi swe przywództwo wygrywając przedterminowe wybory. Ciekawe kogo naprawdę obecnie popiera tam Rosja?