Reklama

Siły zbrojne

Abramsy dla państw bałtyckich z funduszy UE? Bez inwestycji NATO nie ochroni wschodniej flanki

  • militants
    militants
  • Fot:China Military Online
    Fot:China Military Online
  • Rakieta PAC-3 MSE jest na wyposażenia zarówno baterii Patriot jak i MEADS – fot. M.Dura
    Rakieta PAC-3 MSE jest na wyposażenia zarówno baterii Patriot jak i MEADS – fot. M.Dura

Ustalenia szczytu NATO w Warszawie stanowią istotny krok naprzód, jeżeli chodzi o wzmocnienie bezpieczeństwa krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Wysunięta obecność będzie jednak niewystarczająca, jeżeli za decyzjami o rozmieszczeniu sił na wschodniej flance nie pójdą kroki wzmacniające całościową zdolność obronną krajów Sojuszu. Państwa zachodnie mogłyby przeznaczyć istotne fundusze na zwiększenie możliwości sił zbrojnych krajów bałtyckich, a Polska musi dążyć do rozszerzenia zdolności własnej armii.

Po szczycie NATO w Warszawie najwięcej uwagi poświęcono ustanowieniu bojowej obecności grup batalionowych w Europie Środkowo-Wschodniej. Po raz pierwszy bowiem na terytorium Polski i krajów bałtyckich będą znajdować się jednostki NATO, gotowe do wsparcia ich obrony w momencie zaistnienia ewentualnego zagrożenia, a nie dopiero po przerzucie z miejsc stałego stacjonowania, poza ich terytorium. Jakkolwiek ich rozmieszczenie znacznie zwiększa koszt potencjalnej agresji, gdyż zostanie ona skierowana nie tylko przeciwko krajom regionu, ale też całemu systemowi obronnemu Sojuszu, to nie może być uznane za jedyny czy wystarczający środek odstraszania.

Istnieje bowiem potencjalne zagrożenie, wynikające z możliwości szybkiej, pełnoskalowej agresji Federacji Rosyjskiej wobec krajów NATO, z zastosowaniem strategii antydostępowej, zakładającej odcięcie regionu działań od sił wzmocnienia. Dlatego konieczne jest ustanowienie dodatkowych środków odstraszania, zwiększających ogólną zdolność bojową Sojuszu i zapewniających możliwość reakcji w wypadku spełnienia się nawet najczarniejszego scenariusza. Środki odstraszania opisywane są między innymi w raporcie „Arming for deterrence – How Poland and NATO should counter resurgent Russia”, wydanym przez Atlantic Council.

Jego autorzy wskazują, że o ile obecnie Federacja nie dąży do „bezpośredniej” konfrontacji z NATO, to ta sytuacja może się zmienić „w ciągu nocy”. Jednocześnie, Rosjanie prawdopodobnie dysponują już planami ewentualnościowymi, dotyczącymi agresji wobec Sojuszu, co powoduje iż mogą szybko podjąć agresywne kroki. Obecnie szczególne niebezpieczeństwo wynika z możliwości przyjęcia przez Moskwę scenariusza, który miałby uniemożliwić skuteczną odpowiedź systemu obrony kolektywnej, na podstawie artykułu V Traktatu Północnoatlantyckiego – zarówno za pomocą środków konwencjonalnych, jak i np. nacisków informacyjnych.

Taka sytuacja wiąże się z kolei z ryzykiem eskalacji konfliktu i związanych z tym strat, bądź faktycznego zniszczenia euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa, który zapewniał pokój na kontynencie przez dziesięciolecia. Dlatego Sojusz musi zbudować kompleksowy system odstraszania, który uczyni wszystkie formy agresji Moskwy nieopłacalnymi. Autorzy raportu wskazują przy tym, że obecnie siły NATO dysponują niewystarczającymi zdolnościami w zakresie konwencjonalnych wojsk lądowych, obrony przeciwlotniczej, czy rozpoznania, nadzoru i wywiadu na kierunku wschodnim. Stawiają też pod znakiem zapytania skuteczność systemu broni taktycznej NATO, opartego obecnie o myśliwce IV generacji i bomby taktyczne B61 (w perspektywie ładunki mają być zmodernizowane i przenoszone przez F-35).

Jednocześnie strategia antydostępowa Rosji pozwala na użycie w rejonie Morza Bałtyckiego rakietowych systemów przeciwlotniczych dalekiego zasięgu (S-400), pocisków balistycznych ziemia-ziemia, które mogą być używane do uderzeń na instalacje i infrastrukturę Sojuszu czy rakiet przeciwokrętowych, które utrudniłyby przesłanie krajom NATO posiłków drogą morską.

Budowa wszechstronnego systemu odstraszania NATO wymaga podjęcia dalszych decyzji wzmacniających system obronny, zwłaszcza przez państwa europejskie. Amerykanie zdecydowali już bowiem o znacznym wzmocnieniu swoich wojsk w Europie, a dodatkowo są w stanie dostarczać zdolności, które na kontynencie są występują jedynie w ograniczonym stopniu (np. ciężki transport strategiczny), bądź nie ma ich w ogóle (samoloty bombowe). Dodatkowo, w USA znaczna część opinii publicznej wskazuje na niewystarczające zaangażowanie Europejczyków w Sojuszu, gdyż zdecydowana większość państw nie wydaje 2 proc. PKB na obronę. Ma to oczywiście odbicie w zdolnościach obronnych.

MLRS Niemcy Polska
Państwa zachodnie dysponują nowoczesnymi systemami artylerii rakietowej, ale ich liczebność jest ograniczona. W dużym stopniu brak też następców dla amunicji kasetowej. Na zdjęciu niemiecka wyrzutnia MARS II, czyli zmodyfikowana MLRS, podczas ćwiczeń w Polsce. Fot. Bundeswehr/Marco Dorow.

Dlatego siły zbrojne państw europejskich powinny rozbudować "twarde" zdolności - w zakresie obrony powietrznej, walki elektronicznej, wojsk pancernych czy artylerii. Dla przykładu, obecnie nawet armie państw ramowych - Wielkiej Brytanii czy Niemiec - miałyby trudności z szybkim wystawieniem do działań bojowych lądowej jednostki wielkości brygady, nie mówiąc już o dywizji. Nie oznacza to, że zobowiązania do obecności rotacyjnej czy "szpicy" są zagrożone. W obydwu wypadkach do operacji wydzielane są batalionowe grupy bojowe (z różnych państw, komponent lądowy Sił Odpowiedzi to w sumie 1 dywizja, natomiast na wschodniej flance znajdzie się w sumie 1 brygada), ale w celu uzyskania odpowiedniego poziomu odstraszania przed pełnoskalową inwazją pożądane byłoby odbudowanie możliwości szybkiego wprowadzenia do działań zdecydowanie większych sił, złożonych z brygad czy nawet dywizji wystawianych przez poszczególne państwa.

Jak wspominano wcześniej, redukcje strukturalne spowodowały też ograniczenie możliwości np. mobilnej obrony przeciwlotniczej wojsk NATO - czy w ogóle naziemnej obrony powietrznej (dotyczy to w dużej mierze potencjału ilościowego, a nie zdolności posiadanych systemów), co mogłoby się negatywnie odbić na skuteczności sił sojuszniczych w obronie kolektywnej. Odwrócenie tych cięć będzie czasochłonne i będzie wymagało znaczącego podwyższenia wydatków obronnych. Oczywiście pierwsze decyzje o podniesieniu funduszy na obronę w krajach europejskich już zapadły, ale ich zakres jest niewystarczający - nie zapewnia takiego potencjału konwencjonalnych zdolności, jaki był obecny jeszcze np. około 2008 roku i zapewniał stabilną przewagę nad potencjalnym przeciwnikiem. A większość rozwiniętych państw na Zachodzie, poza Wielką Brytanią i Francją, nadal pozostanie znacznie poniżej 2 proc. PKB. 

Wreszcie, autorzy raportu Atlantic Council wskazują na niewystarczającą szybkość mechanizmów decyzyjnych Sojuszu, warunkowanych przepisami w poszczególnych krajach, choć podjęte przez państwa Paktu Północnoatlantyckiego działania pozwoliły na znaczące skrócenie czasu reagowania w stosunku do stanu przed aneksją Krymu. Nadal jednak do wprowadzenia wojsk wzmocnienia (np. Sił Odpowiedzi) do działań w wypadku ewentualnej agresji konieczne jest podjęcie decyzji politycznych, choć dowódca wojsk NATO w Europie może podwyższyć ich stopień gotowości bojowej w oczekiwaniu na zgodę Rady Północnoatlantyckiej na rozmieszczenie. Krytykują też tendencje do powstrzymywania operacji ofensywnych w cyberprzestrzeni.

Do tego należy dodać ryzyko niekorzystnych zmian politycznych. W wyborach w Stanach Zjednoczonych i Niemczech w 2016 i w 2017 roku do głosu mogą dojść ugrupowania i politycy kwestionujący podstawy współpracy transatlanytyckiej. Dlatego tak ważne jest wzmocnienie obronności państw najbardziej zagrożonych, w szczególności Polski i krajów bałtyckich. W treści raportu Atlantic Council w odniesieniu do naszego kraju wskazuje się między innymi na kwestie związane ze zdolnościami ofensywnymi, w tym możliwością uderzenia odwetowego za pomocą pocisków JASSM czy systemów rakietowych pozyskanych w programie Homar, jak i w cyberprzestrzeni czy z użyciem Wojsk Specjalnych.

Kub
Pozyskanie nowych systemów OPL jest dla Polski o tyle istotne, że liczebność sojuszniczych jednostek naziemnej obrony powietrznej jest ograniczona. Na zdjęciu wyrzutnia systemu Kub, która ma zostać zastąpiona przez zestawy Narew. Fot. st. sierż. Tomasz Witkowski/15pplot.wp.mil.pl.

Autorzy apelują też o poprawę systemu wsparcia eksploatacji dla F-16 i ustanowienie zdolności rozmieszczenia ich poza stałymi bazami w wypadku konfliktu, wywarcie presji na USA w celu uzyskania zgody na dostawę pocisków JASSM-ER o większym zasięgu, czy wreszcie przyśpieszenie programu artylerii rakietowej. Jako programy, które powinny być pilnie zrealizowane, przedstawiane są również: budowa systemu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła czy wprowadzenie następcy BWP-1. Wreszcie, wskazuje się na konieczność zwiększenia zakresu i przyśpieszenia dostaw systemów przeciwpancernych i przeciwlotniczych, takich jak Spike (bądź nowy ppk dodatkowego typu, który mógłby być pozyskany w ramach szybkich dostaw) i Piorun. Obecnie MON planuje zakup 420 wyrzutni i 1600 rakiet, podczas gdy wcześniej mówiło się o znacznie mniejszej liczbie. 

W dyskusji publicznej mówi się też o wzmocnieniu zdolności obronnej państw bałtyckich. Litwa, Łotwa i Estonia są w oczywisty sposób najbardziej zagrożone zajęciem całości terytorium przez potencjalnego przeciwnika, a ich możliwości są ograniczone. Po kryzysie ukraińskim wszystkie trzy państwa zwiększyły wydatki obronne. Estonia alokowała na obronę 2 proc. PKB już przed kryzysem ukraińskim, natomiast Litwa i Łotwa znacząco zwiększają wydatki i dążą do osiągnięcia zalecanego przez NATO poziomu, co ma przełożenie na rozbudowę sił zbrojnych i zakupy nowego sprzętu i uzbrojenia.

Trzeba jednak pamiętać, że po odzyskaniu niepodległości państwa te dysponowały tylko lekkim uzbrojeniem, a na obronę przeznaczały niewielkie kwoty, co wynikało zarówno z niskiego udziału w PKB, jak i nie do końca prawidłowej oceny zagrożeń - szczególnie w wypadku Łotwy i Litwy, które pomimo historycznych doświadczeń alokowały tylko 1 proc. PKB. W efekcie nie dysponują one czołgami podstawowymi, do niedawna także artylerią dalekiego zasięgu (niedawno rozpoczęto wprowadzanie niemieckich haubic PzH 2000 na Litwę) czy BWP (Estonia zakupiła w Holandii używane CV-9035, a Litwa niemieckie, kołowe Boxery) - decyzje o zakupach podjęto już po kryzysie ukraińskim. 

Znaczna część komentatorów wskazuje, że kraje bałtyckie powinny w pierwszej kolejności położyć nacisk na budowę systemu obrony terytorialnej, nasyconego lekką bronią ppanc. i plot., pozwalającego na spowolnienie działań ewentualnego przeciwnika i w tym kierunku wszystkie trzy państwa podejmują już działania. Ale nie wyklucza to posiadania ograniczonego komponentu ciężkiego, zdolnego do działań manewrowych. Przykładem niech będzie Finlandia, która przy mniejszej od państw bałtyckich (w sumie) liczbie ludności, rozbudowanym systemie OT i poborze powszechnym jest jednak w stanie wystawić liczne pododdziały artylerii ciągnionej i samobieżnej, baterie przeciwlotnicze używające systemów krótkiego zasięgu NASAMS i Crotale NG, a także jednostki pancerne liczące co najmniej 100 czołgów Leopard 2, nie mówiąc już o lotnictwie myśliwskim z ok. 60 maszynami Hornet.

Oczywiście pozyskanie systemów ciężkiego uzbrojenia wiąże się ze znacznym kosztem, którego budżety obronne państw bałtyckich nie udźwigną pomimo ich zwiększenia do 2 proc. PKB, obciążone zwiększaniem liczebności armii czy planowanymi już wcześniej zakupami różnego typu uzbrojenia, a także koniecznością ustanowienia systemu wsparcia eksploatacji. Biorąc jednak pod uwagę problemy z przerzutem "ciężkich" wojsk lądowych, przekazanie krajom bałtyckim zdolności w tym zakresie wydaje się zasadne. Zdaniem autora artykułu, jedną z możliwych dróg jest sfinansowanie przez państwa europejskie (np. za pośrednictwem UE) szybkiego zakupu czołgów M1 Abrams, BWP i wozów rozpoznawczych Bradley, czy haubic M109A6 dla państw bałtyckich, w liczbie pozwalającej na wystawienie co najmniej batalionowej grupy bojowej w każdym z krajów. Nie jest natomiast zasadny postulat pozyskania dla nich samolotów myśliwskich, zarówno z uwagi na kwestie logistyczne, ochrony lotnisk, ale też względną łatwość przerzutu sił (w tym z USA). 

M109A6
Państwom bałtyckim, które w większości - prócz Litwy - nie dysponują artylerią dalekiego zasięgu mogłyby też zostać przekazane haubice M109A6. Fot. J. Woods/US Army.

Amerykanie dysponują bowiem znaczną liczbą zmagazynowanych pojazdów tego typu i istnieje możliwość ich modernizacji. Jednostki z krajów bałtyckich mogłyby też korzystać z zabezpieczenia logistycznego, zapewnianego przez US Army. Jednocześnie inne drogi pozyskiwania używanego sprzętu ciężkiego są ograniczone. Oczywiście, "zewnętrzne" fundusze mogłyby być też używane w celu wsparcia zakupów innego sprzętu, budowanego w Europie bądź w Stanach, tak nowego, jak i używanego. Pewne kroki w tym zakresie zostały już podjęte przez USA (wsparcie zakupów ppk Javelin dla Estonii i systemu radarowego Sentinel dla Łotwy). Przypomnijmy, że wsparcie finansowe z USA dotyczące modernizacji sił zbrojnych od lat otrzymują np. Izrael czy Egipt. Natomiast postulat finansowania przez kraje UE bądź funduszy Unii wynika z faktu, że to Stary Kontynent musi w pierwszym rzędzie zwiększać zaangażowanie we własne bezpieczeństwo. 

Oczywiście dokładny zakres pomocy powinien zostać dostosowany do planów rozwoju sił zbrojnych w danych krajach (np. Łotwa zakupiła już wozy rozpoznawcze, z kolei Litwini - haubice i transportery opancerzone). Biorąc jednak pod uwagę, że kraje bałtyckie zwiększają liczebność sił zbrojnych i w przewidywalnej przyszłości nadal będą dysponować obok nielicznych nowych BWP czy KTO dość przestarzałymi transporterami opancerzonymi w części jednostek, powinni być w stanie zaabsorbować dostawy nowego sprzętu.

Państwa europejskie, w tym Niemcy, dysponujące nadwyżką budżetową pomimo kryzysu migracyjnego, przeznaczają w większości na obronę znacznie poniżej 2 proc. PKB. Wydzielenie na wsparcie sprzętowe państw bałtyckich (zarówno w zakresie dostaw sprzętu, jak i jego eksploatacji czy modernizacji) kwoty rzędu miliarda euro nie wywarłoby istotnego wpływu na ogólną kondycję finansów publicznych, a mogłoby przyczynić się do istotnego rozszerzenia ich zdolności. Oprócz tego niezbędne jest znaczne zwiększenie całościowej zdolności obronnej NATO, jak i Polski. Wszystko to wymaga trudnych decyzji politycznych.

Dla przykładu, wydatki z budżetu UE to znacznie ponad 100 mld euro. Wprowadzenie strukturalnych zmian dotyczących 1 proc. tej kwoty teoretycznie nie powinno być trudne, ale w praktyce byłoby bardzo mocno obwarowane przepisami i koniecznością uzyskania politycznej zgody zarówno co do samego wydatkowania tych środków, jak i ich przeznaczenia. Wydaje się jednak, że w Europie, po szczycie w Warszawie, potrzebna jest zmiana mentalności w myśleniu o kwestiach bezpieczeństwa, tak aby skupić się na uzyskiwaniu możliwie efektywnych rozwiązań w relatywnie krótkim czasie. Zagrożenie ze strony Rosji pozostaje bowiem nadal realne, a w perspektywie Moskwa może wykorzystać sytuację polityczną w zachodnich krajach kontynentu.

 

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (31)

  1. 68

    a Leclerc ?

    1. zxxc

      na Litwie nie ma Leclerca. jest chyba Tesco i Auchan. tam czolgow nie kupisz.

  2. das

    Dla Litwy, Łotwy czy Estonii posiadanie czołgów ma sens - w mojej ocenie- tylko wtedy gdy każde z nich będzie w stanie posiadać min. brygadę pancerną, kompletną!!!. Używanie czołgów do defilad, parad albo posiadanie ich rozproszonych w "x" miejscach nie ma sensu. Stały by się b.szybko łupem rosyjskiej V kolumny w ich krajach. To byłby przerost treści nad formą. Czysta megalomania.

  3. GPAS

    Czy może mi ktoś wyjaśnić czy merkwa nadaje się do działania w polskich warunkach czy nie ???? Jakieś argumenty za i przeciw.

    1. Plush*

      Nadaje się. To świetny czołg. Nie żaden mega ciężki z dobrym systemem ochrony aktywnej. Świetna ochrona załogi. Przeciw? Izraelowi nie zależy na jego eksporcie co jest chyba największym minusem. Silnik z przodu? Nie wiem w czym to przeszkadza ale to ponoć minus. To tak na szybko.

    2. 2zdk

      Merkava to rodzina czołgów o nietypowej konstrukcji przeznaczonych na specyficzne warunki Izraela tzn konflikt asymetryczny. Silnik z przodu pierwotnie miał zwiększać bezpieczeństwo załogi ale w czasach nowoczesnych pancerzy taki układ traci na znaczeniu. Merkavy są większe ponieważ posiadają przedział desantowy przez to łatwiej je wykryć i ustrzelić. Ma też inaczej niż w innych czołgach rozłożony pancerz- jest on mniej więcej równomierny z każdej strony pojazdu.Sprawdza się to w konflikcie asymetrycznym jednak w klasycznej bitwie pancernej najbardziej narażoną częścią czołgu jest jego przednia część. Klasyczne czołgi mają właśnie część czołową najmocniej opancerzoną a Merkava już nie. Powiem tak... Merkava to świetny czołg ale w swoich warunkach. Ja nie brałbym go na siłę do Europy gdzie mógłby się nie sprawdzić. W normalnej bitwie pancernej ustępuje on pod wieloma względami klasycznym nowoczesnym czołgom takim jak np Leopard 2.

    3. Ten co się nie zna....

      Były przymmiarki abyśmy wzięli Merkavy do Polski... Okazało się, że są za ciężkie jak na nasze warunki

  4. Jaksar

    rozmieszczenie w Polsce batalionu US Army jest jakimś nieporozumieniem, Polska zapżroponowała region Suwałk na rozlokowanie tysiący amerykańskich żołnierzy, czyli region najbardziej dla Polski i NATO newralgiczny wymagający znacznego wzmocnienia militarnego. Amerykanie zdjaą sobie z tego sprawę mimo to, chcą swoje jednostki rozlokować w okolicach dużych poligonów na zachodzie kraju lub w pobliżu zachidniej granicy Polski. Ja się pytam po jaką chol...nam w takim razie amerykanie w Polsce którzy w razie konfliktu szybko przeniosą się do niemiec? Nie lepiej byłoby więc dla Polski rozlokowainie amerykanów na Litwie? Tam w razie agresji musieli by się bronić a w razie ucieczki przejść cieśninę Suwalską, główny prawdopodobnie cel rosyjskich sił. Samolociki które nam pokazuje PGZ to już przestarzała technologia, zasięgi, elektroniczna samoobrona przed systemami antydronowymi i optyka nie odpowadają wymogom nowoczesnej armi!

  5. 45

    Merkava to moderka Centuriona.Ostatnia wersja 4 to bebechy Leo2 ale produkcji USA licencja z Niemiec.Leo 2,Abrams,Merkava, i typ 90 z japonii to kuzyni Leo 2.Abrams to podróbka Leo dla Bałtow to czołg bezsensowny.Bo jest za ciężki.Nie ma szans na zakup broni z UE pisanie że jest inaczej to lobbing.UE sprawy broni scedowała na NATO.UE jest paktem gospodarczym nie militarnym.A do tego zakupy w USA?.Niemcy mają kupić stare Abramsy dla Bałtow mając swoje znacznie lepsze Leo?To jest Wishfull thinking.Myślenie życzeniowe.Niemcy nie kupią F-35 choć to ma być cudo techniczne.A mają kupić Abramsy?Niemcy śmieja się z F-22 co je zestrzeliwali na RedFlag.Tytuł był taki ,,Raptory oskalpowane,,

    1. as

      Nie jest tak zupełnie jak piszesz raptory były zestrzeliwane podczas bitwy manewrowej ale na dalszych odległościach technologia stealth robi la swoje wygrywały inni nie mogli namierzyć raptorów podczas gdy te eliminowały swoje cele.

  6. Macorr

    Co za geniusz wymyślił to że UE miała by dotować amerykańską zbrojeniówkę? Sam pomysł ok, ale po co go utrącać na wstępie? Jest przecież dużo fajnego europejskiego sprzętu do odświeżenia/wyprodukownia - CV90, ASCOD nawet wskrzeszony Marder w postaci Lynxa. I zapomnijmy o czołgach, nikt nie będzie budował całego zaplecza dla 50 maszyn do podziału na 3 kraje.

    1. Dropik

      Tak bedzie taniej. Przeciez chodzi o uzywany sprzet z magazynow us army. Czego tu nie rozumiesz

    2. Marek

      Nie wiem skąd ty wziąłeś te 50 czołgów? Przecie wychodzi, że byłoby więcej. To raz. Drugą sprawą jest to, że Państwa Bałtyckie mogą przecież wystawić wspólnie składającą się z trzech batalionów jednostkę ciężką. Trzecia sprawa, że dostępnych porządnych czołgów podstawowych w Europie już praktycznie nie ma, więc od ręki tylko zakonserwowane amerykańskie. Podobnie także jest z BWP. Jeśli zależy na czasie, to najlepiej dostępne od ręki Bradleye, bo wyprodukowanie odpowiedniej ilości nawet odgrzewanych kotletów w postaci Mardera/Lnyxa musi przecież potrwać.

    3. Macorr

      Panowie! O bezcelowości lobbowania za wydawaniem unijnej kasy na amerykański sprzęt pisało wielu komentujących ten artykuł, wystarczy przeczytać, dla tego nie będę rozwijał tego wątku w tym poście. Co do sensowności posiadania czołgów przez kraje bałtyckie - skórka nie warta wyprawki. Żeby mieć czołgi trzeba mieć dla nich zaplecze - treningowe, remontowe, wozy zabezpieczenia technicznego, samobieżne mosty o odpowiedniej nośności itp. To kosztuje - nawet organizacyjnie jeśli, żeby stworzyć odpowiedni system (w polsce do tej pory nie doczekaliśmy się odpowiednich wzt do naszych prawie 60 tonowych Leo A5, postepowanie w sprawie mostów dopiero rusza). Pojawiają się głosy żeby te 3 państwa wspolnie finansowały to przedsięwzięcie. Ale wtedy problemem jest miejsce stacjonowania - każdy chciałby mieć te czołgi w pobliżu itp. Gdyby rozmieścić je w każdym państwie - to po co wspolne finansowanie (w tym momencie utrata korzyści z ekonomi skali). W końcu wykorzystanie bojowe. Na działania hybrydowe to za duże działo (wystarczą bwp). Na wojne pełnoskalową już bardziej, ale Rosjanie uderzając całą potęgą dość szybko zniszczą całe zaplecze (same czołgi przez jakis czas przetrwają, ze względu na dużą odporność). I teraz oczywistym jest że wojska w krajach bałtyckich, są nie po to żeby wygrać wojne tylko żeby opóźnić zmasowany atak na Polskę i dalsze kraje. Tyle że czołgi dość szybko zostałyby zagonione w kozi róg i nie mogąc się wycofać (problemem są rzeki i mała liczba mostów towarzyszących o odpowiednim tonażu) załogi by się poddały lub zginęły. Sprzęt byłby bezpowrotnie i dość szybko stracony. BWP i KTO mają mniejsze wymagania jeśli chodzi po przekraczanie rzek (więcej dostępnego sprzętu do przeprawy, mniejsze wymagania co do infrastruktury) i po nawiązaniu walki mogłyby się wycofać za Niemen (a może i za Wisłę) żeby wspólnie z sojusznikami, którzy może juz zdążyliby się wtedy pojawiać dać odpór armii czerwonej :)

  7. NAVY

    ...a Polsce dostarczyć dodatkowe F-16 abyśmy zwiększyli ich liczbę do 100-120 maszyn plus pewna liczbę F-18 dla zastapienia naszych suk ,oraz okręty ! Resztę jesteśmy sami wstanie wybudować czy pozyskać,ale nie wszystko naraz !

    1. Polak

      Dodatkowo potrzebna nam jedna ciężka dywizja na bazie rozformowanej bandycko 1wszej warszawskiej....wyposazonej w leo i nowe bwp...homary i wisłe

  8. Ktoś

    Nie będzie kupna amerykańskich czołgów za europejskie fundusze. Nie po to najbogatsze państwa unijne płacą, żeby dotować USA. Jeśli miało by już dość do jakiś zakupów, to będą europejskie czołgi, które zostaną przekazane do armii (Niemcy albo Francja) któregoś z bogatszych państw, w zamian za starsze czołgi przekazane krajom bałtycki. Inny scenariusz jest nierealny. Choć i ten jest wątpliwy.

  9. c

    Czy Polska jako jedyna wystąpi aktywnie w obronie Wilna, Rygi, Talina? jakie jest prawdopodobieństwo takiego scenariusza?

  10. Rain Harper

    Jeżeli Bałtowie są osamotnieni i otoczeni, to tym bardzie jest Królewiec. Trzeba sprawę postawić jasno: jeżeli w Rydze czy Tallinie zrobi się gorąco; sowieci zyskują nowych męczenników w 336, 79, 152, 244 Brygadzie a parking Konigsberg wraca do Rzeszy. Taka parszywa tradycja, niczym zostawienie niedozbrojonej i nieobsadzonej twierdzy brzeskiej o której do dziś Mosfilm kręci zakłamane agitki. Czasami zastanawiam się, czy potworna nędza mas ludzkich w Rosji to tylko głupota i korupcja czy mechanizm napędzający mięso armatnie do niedorobionej Armii Czerwonej za 500 dolarów miesięcznie.

    1. c

      Kto ma i skąd atakować ten Królewiec?

  11. m

    Skoro autor wskazuje, że Finlandia posiada mniejszą liczbę ludności, niż 3 państwa nadbałtyckie to dlaczego uważa za niezasadne zakup przez nich samolotów bojowych ? Ja uważam przeciwnie: gdyby każdy z tych krajów posiadał przynajmniej 1 klucz 4 samolotów bojowych uwolniłby pozostałe kraje NATO od dozorowania swojej przestrzeni powietrznej. Nic nie stoi na przeszkodzie, ażeby kupili wspólnie choć jedną eskadrę, nawet i używanych F-16C czy JAS-39 i korzystali ze wsparcia logistycznego i szkoleniowego Polski, Szwecji lub Norwegii. Polska nie może liczyć na podobny handy-cup chroniąc swą przestrzeń powietrzną bateriami OPL średniego zasięgu innych państw. Każdy powinien wnosić do NATO określony potencjał wojskowy, a nie oglądać się na innych - dotyczy to także Polski.

    1. Dun

      Finlandia nie jest w NATO, więc Amerykanie nie muszą im tak od razu pomagać. Dlatego muszą mieć własne lotnictwo. Poza tym chodzi też o kolejność zakupów. Inna broń jest potrzebna bardziej.

    2. Bonaparstek

      To jest marnowanie funduszy, zamiast tej jednej eskadry (ktora nic nie zdziala i zostanie wyeliminowana w pierwszych minutach ewentualnego konfliktu) niech inwestuja w OPL, artylerie i srodki rozpoznania dla artylerii. To samo powinna zrobic Polska a co robimy? Jakies smiglowce wielozadaniowe, szturmowe i uposledzona obrona terytorialna.

  12. Sly

    Laskawco nasz ,,,, niech amerykanie wyloza kilkdziesiat miliardow o dadza oczywiecie za darmo 250 Abramsow ktore tak po prostu czekaja zeby sobie zeby ktos chcial sobie laskawie je zabrac I niech konicznie oczywscie ZA DARMO przeszkola zaloge ,utworza ZA DARMO bazy remontowe , dostawe czesci oczywscie TEZ ZA DARMO

    1. dropik

      gdzie napisano za darmo? niech nato odkupie te czołgi i armaty zanim zardzewieją

    2. kim1

      Polska ma za darmo bronić wschodniej flanki NATO? Jak Amerykanom zależy na NATO i wschodniej flance to niech pomogą nam i dadzą te Abramsy.

  13. smegal

    Szanowni państwo. Tak się składa że od 10 lat działam w funduszach UE. Zapewniam was że na dzień dzisiejszy nie można z nich finansować zakupu abramsów. Inne są cele funduszy i nie pozwala na to prawo (Rozporządzenie Parlamentu i Rady 1303/2013 z 17 grudnia 2013r.) I tyle w tym temacie. Przed napisaniem artykułu wypadałoby najpierw porozmawiać z kimś kto się zajmuje funduszami UE. Pozdrawiam.

    1. mtt

      @smegal Masz rację, ale to się zmienia. Mamy już prawie dopięte tzw. Preparatory Action - mały, pilotażowy program finansowania prac B+R z dziedziny uzbrojenia z funduszy H2020, a w następnej perspektywie finansowej będzie oddzielny, dedykowany program, na pewno ponad 1 mld EUR na te cele.

    2. N@t

      Smega nie bujaj w obłokach. Jak podchodzi UE ds bezpieczeństwa, wiadomo istotniejsza jest praworządność w Polsce niż bezpieczentwo antyterrorystyczne, więc spokojnie jadą na urlopy i tak też podchodzą do bezpieczeństwa.

  14. olo

    Na pewno ze środków UE niedopuszczalne jest kupywamoe sprzętu w USA. Europa produkuje i czołgi i BWP i zakup ze środków UE powinien odbyć się w oparciu o przetarg. Skąd pomysł wskazywania Abramsów?

    1. Plush*

      Bo nie oddadzą taniej a za darmo w ogóle? Bo nie chcą? Bo jedynym państwem które może wypełnic swoje zobowiązania wobec nas to USA? Mało ci? Dlatego dla nas Abramsy lub na licencji produkowany inny MBT? I dlatego boruk na podstawie K21 (eh ta pływalność) lub Bradleye. Nie Leo i nie Puma, Lynx lub inne takie.

  15. MAG

    Jak lubię pana J. Pawłowskiego to jednak rozwodzenie się nad "gniotem" jakim jest raport „Arming for deterrence – How Poland and NATO should counter resurgent Russia”, wydany przez Atlantic Council to z całym szacunkiem czas stracony. (Szkoda również, że szanowny autor nie "przybliżył" sylwetek "głównych" autorów tego "dzieła gen. Sir Richarda Shirreffa i Macieja Olex-Szczytowskiego i ich dotychczasowych "osiągnięć"). Generalnie wg. w/w "raportu" sytuacja wygląda tak: Rosja zaatakuje "lada moment" i jedynym ratunkiem dla Polski i "krajów bałtyckich" jest natychmiastowe (albo jeszcze szybsze) zwiększenie wydatków na obronę tj. zakup amerykańskiej broni do min. 5% PKB. Jeżeli już Polska (Litwa. Łotwa i Estonia zarazem) to zrobi (zrobią) to zadowolone NATO (czytaj: USA) w przypadku tej nieuchronnej agresji Rosji na w/w (nawet za 50 lat bo to chyba pierwszy możliwy termin tak samo wywróżony przeze mnie z fusów na jak te terminy "napaści" z w/w "raportu" "ujmą się za nią" (nimi) z "całą stanowczością". Generalnie aby nie przedłużać: wnioski z "całości" raportu nie tylko wzmianek wymienionych w artykule są jasne: Polska aby "przetrwać" musi zrezygnować z rozbudowy infrastruktury, inwestycji w naukę, zdrowie społeczeństwa, ochrony środowiska itd. itd. a skoncentrować się na zakupie amerykańskiej broni bo tylko wtedy (oczywiście z pomocą "sojuszników" z USA odeprze zdradziecki rosyjski atak) spodziewany "realnie" w 2067 roku.

    1. Pav78

      Raczej bez czytania tego raportu łatwo było dojść do takiego wniosku znając mentalność zachodniego biznesu. Przeznaczajac nawet 5 procent bedziemy bezbronni. Zresztą Polska juz pokazala ze jest łatwa do manipulacji ulegajac sugestiom o zwiekszeniu wydatkow na zbrojenia. Lobby zaciera juz raczki i czeka na zlotowki. A Polacy? No cóż wiekszosc bedzie biede klepac. Jedyna obrona Polski jest niezaleznosc polityczna od jakichkolwiek wpływów obrona terytorialna no i obnizka podatkow tak zeby narod wiedzial ze ktos mysli o nich. Te ostanie to bodajze morale sie zowie L

    2. MGS

      Rosjanie nie będą czekać do 2067. Oni już przebierają nóżkami, żeby kogoś napaść. Bez tego źle się czują zwyczajnie. Lubią sprowadzić innych do swego żałosnego poziomu (raz na jakiś czas) Interwał czasowy, w którym StalinoPutleryCary nikogo nie atakowały jest raczej krótki-historycznie rzecz biorąc

  16. NAVY

    Problem jest w tym,że nasz kraj jest krajem bałaganiarskim a elity państwowe tylko z nazwy i,maja za cel swoje partykularne interesy ,a nie dobro kraju i narodu ! Po drugie - państwa zachodnie zostały przyzwyczajone,że USA ma potencjał i, będzie bronić wszystkich i wszędzie. Po trzecie - jak zawsze zachód uwierzył w Rosję nie pierwszy już raz ,bo liczy się kasa ... Po czwarte - krótkowzroczność i łatwowierność polityczna zachodu i własne gospodarcze korzyści kosztem innych.. Po piate - kupczenie zachodu kosztem innych krajów w tym wschodniej Europy....

  17. NiktIstotny

    Gen. Shirreff, wspolautor tego raportu, zaslynal jakis czas temu stwierdzeniem ze Rosja zaatakuje Lotwe w maju 2017 (sic!), co uznano za nonsens. Dwa miesiace pozniej, w raporcie, stwierdza, ze jest niemozliwe przewidzenie hipotetycznego ataku. Czyli maj juz nieaktualny? Do tego stwierdzil, ze wojna atomowa miedzy Zachodem a Rosja jest bardzo mozliwa, co spotkalo sie z ostra riposta ze strony wladz GB. Nadmienic nalezy, ze od maja promuje swoja ksiazke, w ktorej opisuje wojne Rosja-Nato. Drugi z autorow, to specjalist os finansow, czyli ktos kto widzi interes w zakupach zbrojeniowych. Stad tez wiarygodnosc tego co Panowie stworzyli jest watpliwa.

    1. gmo

      Czy maj 2017 roku już minął? Jeśli nie, to trudno mówić o nonsensie, zwłaszcza, gdy spojrzy się na mapę z rozmieszczeniem sił rosyjskich na granicy z "Pribałtiką". Jedno jest pewne: obecna Rosja jest nieprzewidywalna.

  18. LL

    Niech te kraje najpierw zaczną twale przeznaczać na armię 2% PKB, wtedy można pomyśleć, tymczasem liczą, że ktoś ich obroni za darmo.

  19. Krzyś

    Ciężkie Abramsy co nie pływają? I to jeszcze pewnie z amunicją ppanc, przeginają. Czemu nie rekomendują nikomu pozyskani lekkich mobilnych Rosomaków? Się nie znają na rzeczy ci eksperci, powinni się poradzić polskiego MON - ma być lekko, mobilnie i pływająco a czołgi nie mogą mieć amunicji, bo są inne sposoby na zwalczanie MBT wroga.

    1. R3ne

      Moze dlatego ze państwa bałtyckie lekkie pojazdy już pozyskały ?

    2. Marek

      Teraz toś przywalił, że aż z krzesła spadłem. Nasze T-72, Twarde i Leosie także nie pływają. Rozumiem Krzysiu, że chciałeś zabłysnąć, bo jak to mawiają "na pochyłe drzewo nawet koza skacze", ale jeśli się już czepiasz, to przynajmniej czepiaj się z sensem.

  20. ~ronin

    Jeśli USA chcą rzeczywiście wspomóc Polskę to niech przekażą nam z 250 abramsów ze swoich nadwyżek za symbolicznego dolara. Razem z Leo to już by było nieźle! Twarde zabezpieczyć w razie W, a resztę sprzedać lub zwyczajnie się ich pozbyć. Wówczas tylko dokupić Kraba i Homara to całkiem nieźle by wyglądało. BWP produkować na licencji koreańskiej, bo to nam się będzie opłacało. Po nasyceniu OPL już tak najgorzej by z nami nie było. A helikoptery i marynarka dopiero po OPL.

    1. Dropik

      Byl taki plan. Do nas m1 i m109 a nasze t72 Ukraine. W 2015.

  21. gazek

    Państwa bałtyckie powinny wydawać 2 % PKB na obronność. Tylko Estonia faktycznie tyle wydaje. Litwa i Łotwa wydajały poniżej 1 %. Więc od tego niech zaczną. Trump ma rację, że państwa muszą płacić na swoją obronność, a nie liczyć tylko na USA. Polska powinna za to powinna formułować korzystne dla tych krajów oferty wspólnych zakupów lub leasingu ze szkoleniem i serwisem w Polsce.

  22. Gawrobryk

    Obym się mylił. Przypuszczam, że czeka nas zawierucha na przełomie listopada i grudnia. Kampania wyborcza w Ameryce, złe warunki atmosferyczne utrudniające działanie lotnictwa, nie wspominając o desantowaniu tysięcy spadochroniarzy (w czerwcu to była bułka z masłem), silna artyleria rosyjska, która wystarczy do operacji przeciw Państwom Bałtyckim nawet przy złej pogodzie, różne kryzysy w Europie i w Turcji (najsilniejsze państwa mają dość własnych problemów - UK, Niemcy, Francja, Turcja) I wreszcie zapowiedź rozmieszczenia batalionów NATO w PRZYSZŁYM ROKU !!!! Takiej okazji Putin może już nie mieć. Obym się mylił.

    1. tak tylko...

      Atak na państwa bałtyckie, oznaczałby koniec dotychczasowej Rosji. Zysk niewielki (rzędu kilkunastu miliardów $ rocznie), militarnie NATO by oczywiście nie odpowiedziało - nikt nie chciałby ginąć za Rygę, czy Tallin. Wprowadzono by jednak sankcje, tylko tym razem już takie, które wbiły by Rosję w ziemię. Przypominam, że tylko z powodu działania obecnych oraz ceny baryłki ropy, Rosja rocznie traci ok. 100 mld $.

  23. Luke

    A dlaczkgo nie widze artykulu na tym forum z Atlantic Council issued a report, warning that Moscow had the capability and plan to strike Poland quickly “overnight”.

  24. wunderwaffe

    Nawet nie wyobrażam sobie aby wobec agresywnej polityki Moskwy i w kontekście deklaracji D.Trumpa na temat przyszłości NATO, nie wyobrażam sobie aby Polaka nie wypowiedziała traktatu NPT i za wszelka cenę pozyskała 50-60 głowic jądrowych i środków ich przenoszenia. Maleńkiemu Izraelowi to sie udało, może udać się też Polakom, potrzebna jest tylko odpowiednia determinacja. Powtarzam to o wielu lat, od wielu lat usuwają tego typu posty, ale teraz już każdy naiwny widzi, że papierowe deklaracje, sojusze i zapewnienia są warte tyle co papier na którym zostały spisane i nic nie zastąpi skuteczności atomowego odstraszania, szczególnie, że Rosja skłonna jest użyć broń jądrową wobec Polski.

  25. xyz407

    Pomoc finansowa dla państw flanki wschodniej już dawno powinna być propozycją wysuwaną przez MON. Ma to sens jednak tylko w sytuacji, gdy państwa biorące te pomoc dopłacą np. 50 % kosztów pozyskiwanego sprzętu. W innej sytuacji to zły sygnał dla państw, które nie mają odpowiednich środków i będą pozbawione takiej możliwości.

Reklama