Reklama
  • Wiadomości

USA: Niszczyciel mógł zestrzelić rosyjskie bombowce nad Bałtykiem

Szef amerykańskiej dyplomacji potępił zachowanie strony rosyjskiej. John Kerry, w wywiadzie dla CNN Espanol i „Miami Herald”, uznał incydent na Bałtyku za „lekkomyślny, prowokacyjny i niebezpieczny”. Polityk podkreślił również, że załoga amerykańskiego okrętu mogła w świetle prawa otworzyć ogień do niebezpiecznie zbliżających się samolotów.

Fot. US Navy
Fot. US Navy

- To było nieprofesjonalne i zgodnie z zasadami podejmowania działań przy użyciu siły mogło dojść do zestrzelenia, dlatego ludzie muszą zrozumieć, że to poważna sprawa, a Stany Zjednoczone nie dadzą się zastraszyć na otwartych morzach. (...) Szanujemy wolność nawigowania, dlatego poinformowaliśmy Rosjan jak niebezpieczne to było" - powiedział dziennikarzom Kerry. 

Szef amerykańskiej dyplomacji odniósł się tym samym do tzw. zasad użycia siły (ang. Rules of Engagement, ROE), czyli reguł, które muszą być zgodne z prawem międzynarodowym, m.in. z międzynarodowym prawem morza czy międzynarodowym prawem humanitarnym (prawem konfliktów zbrojnych).

Wcześniej w czwartek zaniepokojenie z powodu incydentu na Bałtyku wyraził również rzecznik Białego Domu Josh Earnest. Działania rosyjskich Su-24 skomentował także Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Ocenił on, że incydent na Morzu Bałtyckim to zachowanie niebezpieczne i nieprofesjonalne.

Czytaj też: Szef MON: "Jasna odpowiedź" ze strony Polski na incydent na Bałtyku.

W poniedziałek i we wtorek rosyjskie Su-24 przeleciały kilkadziesiąt razy nad niszczycielem USS "Donald Cook", znajdującym się na wodach międzynarodowych na Bałtyku. Na pokładzie okrętu był polski śmigłowiec. Informacje o incydencie przekazały źródła amerykańskie. Incydent miał miejsce w odległości 70 mil morskich (ok. 130 km) od Kaliningradu. Amerykańska jednostka wyszła w poniedziałek z portu w Gdyni.

Rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, nie reagowały też na próby kontaktu radiowego ze strony Amerykanów.

Rzecznik rosyjskiego resortu obrony Igor Konaszenkow powiedział, że załogi Su-24 wykonywały w ostatnich dniach planowe loty szkoleniowe nad neutralnymi wodami Morza Bałtyckiego. Trasa przelotu przebiegała przez rejon, w którym znajdował się amerykański niszczyciel. Konaszenkow powiedział, że był to obszar leżący około 130 km od rosyjskiej bazy morskiej: "po natrafieniu na okręt będący w polu widzenia rosyjscy piloci wykonali zwrot i wycofali się, przestrzegając przy tym wszelkich zasad bezpieczeństwa".

PAP - mini

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama