- Wiadomości
Żmija wybrana na wyposażenie wojsk dalekiego rozpoznania
Jak podaje Inspektorat Uzbrojenia (IU) Polski Holding Obronny Sp. z o.o. oraz Concept Sp. z o.o. przedstawiły jedyną ostateczną i zarazem najkorzystniejszą ofertę na dostawy pojazdów dalekiego rozpoznania o kryptonimie Żmija. Konsorcjum obu spółek zaoferowało Lekki Pojazd Uderzeniowy (LPU) Wirus.
Wybór zwycięskiej oferty oznacza, że po ponad dwóch latach prowadzonego postępowania rozpoczną się dostawy 118 pojazdów Wirus dla wojsk rozpoznawczych. Wartość brutto zamówienia wyniosła 90,7 mln zł. Zgodnie z przyjętymi kryteriami oceny ofert, przedstawiony przez wykonawców pojazd wraz z towarzyszącym mu pakietem dodatkowym otrzymał 100 proc. punktów (tj. 85 proc. za cenę dostaw i 15 proc. za uzyskane terminy związane z gwarancją).
Założeniem programu jest pozyskanie pojazdów wysokiej mobilności w układzie napędowym 4x4, o DMC nie przekraczającej 2600 kg (masa własna do 1700 kg) i zarazem zdolnych do przewozu trzech żołnierzy, uzbrojenia, sprzętu specjalistycznego i ładunku o masie minimum 900 kg. Tak skonfigurowany pojazd powinien pozwolić na autonomiczność prowadzonych działań przez co najmniej 7 dni.
Ponadto powinien on być dostosowany do transportu lądowego (koleją), morskiego i powietrznego (w tym w ładowni samolotu C-130E Hercules i na zawiesiu zewnętrznym śmigłowca) oraz desantowania metodą spadochronową. Powinien też być wyposażony w klatkę kapotażową i elastyczne osłony balistyczne podłogi dające mu odporność przeciwminową na poziomie I wg STANAG 4569 Aneks B. W terenie wymaga się zdolności do pokonania brodów o głębokości co najmniej 500 mm (bez przygotowania pojazdu), rowów o szerokości 600 mm i ścianek pionowych o wysokości 300 mm.
Do napędu wykorzystany powinien być silnik o mocy maksymalnej nie niższej niż 90 kW (123 KM) przystosowany do krótkotrwałej pracy (15 minut) przy wzdłużnych (35o) i bocznych (25o) przechyłach pojazdu oraz umożliwiający okresową pracę na biegu jałowym z oporami wydechu co najmniej 78 kPa.
Koła pojazdu z kolei powinny mieć średnicę osadzenia nie mniejszą niż 15” i być wyposażone we wkładki typu run-flat, a jednym ze standardowych elementów wyposażeniem będzie wyciągarka do samoewakuacji z siłą uciągu nie mniejszą niż 65 proc. DMC.
Lekki Pojazd Uderzeniowy Wirus ma już kilkuletnią historię. Pierwsza generacja została zaprezentowana podczas MSPO w Kielcach w 2012 roku. Od tego czasu powstała już czwarta generacja Wirusa. Różnice między „jedynką” a „czwórką”. Tym, co różni poszczególne generacje, jest przede wszystkim podwozie. Wirus nr 1 był zbudowany na podwoziu Toyoty Hilux, najnowszy jest oparty na podwoziu Mistubishi L200. Kolejne zmiany wynikały z doświadczeń zbieranych przez producenta sprzętu - firmę Concept oraz zmieniających się warunków zamówienia. Na przykład nie wiadomo było na początku, ile osób powinna przewozić „Żmija”, więc pierwszy Wirus był przeznaczony dla czterech żołnierzy. „Czwórka”, która trafi do wojsk dalekiego rozpoznania jest przeznaczona do przewożenia trzech osób: kierowcy, dowódcy i operatora broni.
Wirus przy małej masie pojazdu wynoszącej 1700 kg. osiąga moc 190 kM i moment obrotowy 430 Nm. Jego zaletą jest szybkość i zwrotność, porównywalna z quadem. Ma tak niski promień zawracania, a rowy czy krzaki nie stanowią dla niego przeszkody. Kabina pojazdu jest otwarta, ale z możliwością zamknięcia. Wirus zbudowany jest z nowoczesnych materiałów, np. część podłogowa wykonana jest z włókien szklanych, dzięki czemu samochód jest lekki i wytrzymały. Jak informuje producent pojazdu premiera Wirusa IV czyli Żmii będzie mieć miejsce na tegorocznych targach MSPO w Kielcach.
Początkowo chęć udziału w tym postępowaniu zgłosiło ośmiu wykonawców, z których tylko trzech spełniało wymagania stawiane przez zamawiającego. Oprócz zwycięskiego konsorcjum były to PGZ S.A. z WZM S.A. oraz JLR Warszawa Sp. z o.o. z AMZ Kutno Sp. z o.o. Te dwa ostanie konsorcja nie złożyły jednak ofert ostatecznych.
Wybór nowego sprzętu dla SZ RP należy odnotować jako pozytywny krok, ale trzeba przy tym przyznać, że zapewnienie skutecznego i właściwego działania wojsk operujących na głębokości 100÷150 km pod względem taktycznym i technicznym w polskich realiach wydaje się raczej mało prawdopodobne. Samo dostarczenie takich maszyn w rejon ich operacji obecnie przekracza możliwości naszych wojsk (choćby z braku/małej liczby wyboru odpowiednich śmigłowców i symbolicznej liczby maszyn transportowych czy wsparcia).
Właściwszym kierunkiem wobec obecnych i przyszłych zagrożeń pola walki byłoby więc rozwijanie bezzałogowych systemów dalekiego rozpoznania, które mogły by zostać rozrzucone w interesujących nas obszarach (lub wcześniej tam być pozostawione) i zbierać dane na sygnał, pozostając przez okres oczekiwania w stanie uśpionym/czuwania.
Co również ciekawe, w tym samym czasie IU ogłosił chęć pozyskania pojazdu dla wojsk aeromobilnych o zbliżonych parametrach taktyczno-technicznych.
Mamy więc obecnie w różnej fazie realizacji kilka wzajemnie zazębiających się pod względem taktyczno-technicznym programów tj. przedstawiona Żmija, nowy pojazd dla wojsk aeromobilnych, Mustanga (tu praktycznie dwa typy pojazdu), Żubra jako nośnika specjalistycznych systemów, Szopa w Żandarmerii wojskowej czy M-ATV i Pegaza dla wojsk specjalnych a w dalszej perspektywie i lądowych. Jak więc to pogodzić z szeroko propagowaną swego czasu w MON, ale i realizowaną obecnie na całym świecie, unifikacją sprzętu?
Czytaj też: Nowe pojazdy dla wojsk aeromobilnych
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS