Geopolityka
Wycofanie USA z Syrii to wielkie zwycięstwo Rosji i Iranu [OPINIA]
Nagła decyzja prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu sił USA z Syrii jest zaskakująca przede wszystkim dlatego, że jest całkowicie sprzeczna z interesem USA i rujnuje wiarygodność sojuszniczą Ameryki. Będzie miała ona również dalekosiężne konsekwencje i to również dla Polski.
Decyzja Trumpa jest niespójna z całą dotychczasową polityką jego administracji. Chodzi przy tym nie tylko o Syrię i sojusz ze zdominowanymi przez syryjskich Kurdów Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF), ale całą bliskowschodnią strategię, która — jeśli decyzja ta zostanie zrealizowana (a w tej chwili wszystko na to wskazuje) — legnie w gruzach. Trump w tweecie napisanym w środę popołudniu stwierdził, że Państwo Islamskie zostało pokonane, i że był to jedyny powód obecności sił amerykańskich w Syrii. Problem w tym, że dotychczasowe wypowiedzi czołowych amerykańskich polityków oraz działania USA wskazywały na coś zupełnie innego. Wycofanie się z porozumienia nuklearnego i ponowne nałożenie sankcji na Iran było spójne z blokowaniem lądowego połączenia Iranu z Morzem Śródziemnym. Wycofanie wojsk USA z Syrii jest otwarciem na oścież drzwi dla Iranu.
Siły USA znajdują się obecnie w dwóch miejscach w Syrii. Około 2500 amerykańskich specjalsów przebywa w Demokratycznej Federacji Północnej Syrii (DFPS), stworzonej na terenach kontrolowanych przez SDF. Jednakże USA kontrolują również niewielki obszar wokół miasteczka At-Tanf, na granicy iracko-syryjskiej. Szkoleni przez Amerykanów rebelianci przejęli kontrolę nad tą miejscowością w marcu 2016 roku. Trzy miesiące później zostali jednak rozbici w czasie próby opanowania innego przejścia granicznego, tj. Abu Kamal nad Eufratem. Nastąpiło wycofanie sił do At-Tanf. Latem 2017 roku ofensywa armii syryjskiej doprowadziła do wyparcia Państwa Islamskiego z okolicy.
Rebelianci z At-Tanf nie uczestniczyli jednak już w żadnych walkach, a obszar przez nich kontrolowany nie ma żadnego znaczenia politycznego, gdyż zamieszkuje go niewiele osób. Mimo to USA otoczyły miasteczko i tereny w promieniu 55 km parasolem ochronnym kilkukrotnie bombardując syryjskie siły rządowe próbujące zbliżyć się do At-Tanf. Przyczyna tych działań była oczywista: przez At-Tanf przechodzi autostrada Bagdad-Damaszek, która jest jedną z trzech tras lądowych łączących Iran z Morzem Śródziemnym.
Amerykańska obecność w At-Tanf była najjaskrawszym dowodem na nieprawdziwość stwierdzenia Trumpa, że jedynym celem obecności USA w Syrii była walka z Państwem Islamskim. Nie jest do końca jasne czy deklaracja o wycofaniu sił USA dotyczy również At-Tanf, ale nie ma żadnego logicznego uzasadnienia by było inaczej. Bez amerykańskiego wsparcia rebelianci z At-Tanf mogą się jedynie poddać Asadowi, bo w przeciwnym razie zostaną zmieceni z powierzchni ziemi w ciągu kilku godzin.
Czytaj też: Al-Kaim: klucz do granicy z Syrią i szlaku z Iranu nad Morze Śródziemne [KORESPONDENCJA Z IRAKU]
Przejęcie kontroli nad At-Tanf przez syryjską armię (SAA) spowoduje, że Iran zyska pełną zdolność przerzucania wsparcia militarnego na granicę z Izraelem. Nic zatem dziwnego, ze izraelska opozycja natychmiast ogłosiła, że jest to totalna klęska polityki zagranicznej Netanyahu. Radykalnie zwiększa to prawdopodobieństwo końca kariery politycznej obecnego premiera Izraela i zastąpienia go przez Jaira Lapida. Trudno się również nie zgodzić ze stwierdzeniem deputowanego lewicowej Unii Syjonistycznej Merawa Michaeli, że decyzja Trumpa „zostawiła Izrael na łasce Rosji i Iranu”. Z kolei Lapid powiedział, że osłabia to pozycję przetargową Izraela wobec Rosji. Teraz bowiem tylko od niej zależeć będzie powstrzymywanie militarnego umacniania się Iranu i jego sojuszników wokół Izraela. Takie pogłębienie relacji izraelsko-rosyjskich z całą pewnością nie jest też korzystne dla Polski.
Warto dodać, że po irackiej stronie granica syryjsko-iracka w prowincji Anbar na południe od granicznego Al-Kaim, położonego nad Eufratem, kontrolowana jest przez szyickie Oddziały Mobilizacji Ludowej (PMU), które mają dobre relacje z irańskim Pasdaranem. Paradoksalnie Iran ma obecnie duże pole manewru w sunnickim Anbarze, którego były gubernator Mohammed al-Halbusi, uznawany za proirańskiego, jest najważniejszym politykiem sunnickim w Iraku jako przewodniczący parlamentu. Niektórzy amerykańscy krytycy decyzji Trumpa wskazują — słusznie zresztą — na to, że odciśnie ona swoje piętno również na Iraku. USA pokazują bowiem swoją słabość i to że nie można na nich liczyć, gdyż w każdej chwili mogą się wycofać pozostawiając swoich sojuszników na lodzie. To umocni siły proirańskie w Iraku. Stworzy również perspektywy odbudowy wpływów rosyjskich w tym kraju, zwłaszcza w Kurdystanie. Już obecnie relacje dominującej w Regionie Kurdystanu w Iraku Partii Demokratycznej Kurdystanu (PDK) z Rosją i Iranem są bardzo dobre. Zmiana układanki geopolitycznej obejmie zresztą także pozostałych sojuszników USA — choćby Arabię Saudyjską, która będzie dążyć do pogłębienia współpracy z Rosją.
Dwie pozostałe trasy łączące Iran z Morzem Śródziemnym to droga prowadząca wzdłuż Eufratu przez przejście graniczne Al-Kaim/Abu Kamal oraz szlak północny, przechodzący przez tereny kurdyjskie. Pierwsza z tych dwóch tras jest co prawda już obecnie pod kontrolą sił przyjaznych Iranowi, ale na odcinku Abu Kamal-Dajr az-Zaur jest ona niepewna. W tym rejonie cały czas aktywne jest bowiem Państwo Islamskie, a na lewym brzegu Eufratu są siły SDF, wspierane przez USA. Na lewym brzegu Eufratu są też główne złoża ropy i gazu, których kontroli jak dotąd USA bezwzględnie broniło m.in. blokując rosyjskich najemników, tzw. „wagnerowców”, w lutym 2018 r. Wycofanie się USA wszystko jednak zmieni, zwłaszcza jeśli towarzyszyć mu będzie inwazja turecka na Północną Syrię.
Czytaj też: Grupa Wagnera w ogniu. Kulisy klęski
Donald Trump w opublikowanym na Twitterze filmie stwierdził, że USA pokonało Państwo Islamskie ratując świat przed tym zagrożeniem, ani słowem nie wspominając jednak o SDF. Amerykański prezydent podkreślił ofiarę amerykańskich żołnierzy, którzy polegli w tej walce. Problem w tym, że zginęło ich raptem kilkunastu, a żołnierzy SDF co najmniej 6,5 tys. To jednak nie wszystko. Trudno znaleźć kogoś (nawet w otoczeniu Trumpa), kto podzielałby zdanie, że Państwo Islamskie jest pokonane. Amerykańscy generałowie, tacy jak choćby nominowany na szefa CENTCOM gen. Kenneth „Frank” McKenzie, podkreślali jeszcze kilka dni temu, że wojna z IS daleka jest od zakończenia, a do Syrii wysyłane były kolejne transporty broni dla SDF. W Iraku, który jest państwem znacznie bardziej stabilnym od Syrii, rok po militarny zniszczeniu IS jego ukryte komórki wciąż są aktywne, a USA wspiera ich zwalczanie. Trudno odnaleźć logikę w założeniu, że obecność USA w Iraku rok po pokonaniu IS jest konieczna dla zabezpieczenia przed odrodzeniem się tej organizacji, natomiast w Syrii można natychmiast wycofać się bo 14 grudnia padło miasto Hadżin, uznawane za ostatnią stolicę IS. Tyle że w chwili gdy Trump ogłaszał swoją decyzję w prowincji Dajr az-Zaur nadal trwały walki SDF z IS, którego siły oceniane są tam na 2 tys. bojowników.
SDF, w pierwszym oświadczeniu wydanym po ogłoszeniu decyzji Trumpa, podkreśliło, że walka z IS wciąż trwa i istnieje ogromne zagrożenie przegrupowania jego sił, a decyzja Białego Domu negatywnie wpłynie na kontynuowanie wojny. SDF podkreśliło w szczególności, że IS jeszcze nie zostało pokonane, a wycofanie sił USA będzie miało „poważne konsekwencje dla stabilności i światowego pokoju” i doprowadzi do „rozczarowania ludzi mieszkających w regionie”. Póki co SDF planuje kontynuowanie operacji przeciwko IS, co jednak ulegnie niewątpliwie zmianie jeśli Turcja uderzy na Północną Syrię. Już obecnie SDF zmuszone jest przerzucać swoje siły na północ na wypadek zapowiadanej agresji. Tymczasem prowadzenie operacji w prowincji Dajr az-Zaur zależało również od układów między SDF a lokalnymi plemionami. Układanka nad którą pracowali Amerykanie, a którą wspierali również Saudowie, teraz runie niczym domek z kart i część plemion wróci na stronę IS, a część przejdzie na stronę Asada. Wydaje się, że jedyną osobą która nie zdaje sobie z tego sprawy jest Donald Trump. Francuzi i Brytyjczycy niezwłocznie skrytykowali jego decyzję o wycofaniu wojska, a Francja już zapowiedziała, że swoich sił nie wycofa. Tyle, że francuskich i brytyjskich specjalsów jest znacznie mniej niż Amerykanów i to USA zabezpieczało północną granicę przed atakiem Turcji.
Jeśli dojdzie do inwazji tureckiej na Północną Syrię, a decyzja Trumpa zwiększa takie prawdopodobieństwo, to wojna z IS będzie rzeczywiście skończona, tyle że nie zakończy się ona zwycięstwem. Będzie to bardzo groźne dla Europy i Francja zdaje się mieć tego świadomość. W rękach SDF znajduje się bowiem obecnie aż 3200 jeńców, spośród których aż jedna trzecia to „foreign fighters”. Do tego przebywa tam również ponad 2 tys. kobiet i dzieci związanych z IS, a pochodzących z innych krajów, głównie Europy i obszaru b. ZSRR. Jeśli Turcja zaatakuje SDF, to organizacja ta nie będzie mogła sobie pozwolić na to, by jej ludzie pilnowali jeńców zamiast walczyć z agresorem. Pewne jest więc, że jeńcy zostaną wypuszczeni i znaczna ich część przedostanie się do Europy, gdzie rozpocznie aktywność terrorystyczną.
Nagłe wycofanie się USA z Syrii zbiega się z zapowiedzią tureckiego prezydenta Erdogana rozpoczęcia „w ciągu kilku dni” inwazji na Północną Syrię. Według nieoficjalnych informacji Turcja chce zająć pas o głębokości 45 km wzdłuż granicy, a atak ma nastąpić w czterech miejscach tj. w okolicach Serekanie, Tel Abjad, Suluk i Kobane (którego bohaterska obrona przed IS jesienią 2014 r. stała się punktem zwrotnym w walce z IS). Kurdowie i ich sojusznicy staną wówczas przed dylematem: albo walczyć z Turcją albo poddać się Iranowi, Asadowi lub Rosji. Kolejność jest tu nieprzypadkowa, gdyż dla Kurdów w Syrii najlepszym rozwiązaniem jest układ z Iranem. To Iran i Hezbollah (który kontroluje lotnisko w Kamiszlo) powstrzymywali Asada przed konfrontacjami z Kurdami. Dzięki lotnisku w Kamiszlo Iran jest w stanie bardzo szybko przerzucić do Północnej Syrii swoje oddziały, które mogłyby działać jako „siły pokojowe”, powstrzymując turecką inwazję. Jest bowiem oczywiste, że Turcja nie zaryzykuje obecnie konfrontacji z Irańczykami, a wizyta irańskiego prezydenta Hasana Rowhaniego dokładnie w dniu ogłoszenia przez Trumpa wycofania się z Syrii też wiele mówi. Znacznie gorszym rozwiązaniem dla Kurdów byłaby kontrola rosyjska. Irańczycy są bowiem pragmatyczni, podczas gdy dla Rosjan Kurdowie są wyłącznie przedmiotem politycznego handlu. Nie ulega jednak wątpliwości, że każda opcja jest dla syryjskich Kurdów lepsza niż okupacja turecka.
Co prawda media kurdyjskie w Iraku sugerowały ostatnio „trzecią opcję”, tj. obsadzenie granicy syryjsko-tureckiej przez tzw. Peszmergę Rożawę (siły złożone z syryjskich Kurdów ale związane z mającym dobre relacje z Turcją Masudem Barzanim) oraz arabskie oddziały lojalne wobec Ahmeda Dżarby, jednego z pierwszych liderów syryjskiej opozycji, który przejściowo był również sprzymierzony z SDF. Prawdopodobieństwo, że takie rozwiązanie zlikwidowałoby problem groźby tureckiej inwazji jest jednak mało prawdopodobne. Ponadto zachwiane zostało zaufanie do USA.
Zakres szkód jakie spowoduje decyzja Trumpa jest ogromny i wielu wpływowych amerykańskich polityków zdaje sobie z tego sprawę. Senator Marco Rubio powiedział wprost, że jest to poważny błąd z szerszymi konsekwencjami wykraczającymi poza problem IS, gdyż wzmacnia narrację Rosji i Chin, że Ameryka jest niewiarygodnym sojusznikiem. I ten przekaz zostanie wzmocniony również w Polsce.
sojer
Trudno wycofać się z wojny w której oficjalnie nie bierze się nawet udziału... Tylko Rosja i Turcja jest tam oficjalnie.
mlas
A po co mieli tam siedzieć? Assad się obronił, nic by nie zdziałali.
xyz
a może chodzi o taktyczne przeniesienie oddziałów do Polski
Alojzy Wodka
Francja z Macronem, Niemcy z Angelą i reszta zachodu skaczą Trump-owi do oczu, a ten ma trzymać światowy ład i porządek ? Wie doskonale, że jak wyjdzie z Bliskiego Wschodu zaczną się ponownie lokalne wojenki i masa nowych emigrantów, którzy na wezwanie Niemiec, zaleją całą Europę zachodnią, a to jest na rękę i Rosji i USA, które są sprzymierzeńcami w walce z rosnącą potęgą Chin, Polska zaś potrzebna jest Trump-owi do trzymania za twarz Niemców i oddzielenia ich od Rosji, która z nimi mogłaby wyrosnąć na większego i groźniejszego gracza niż Chiny. Wówczas mamy Powtórkę sprzed II wojny światowej.
Are
Ad. klpos W Izraelu takie myślenie o układach, lobbowaniu czy spiskach, też jest popularne, i teraz przez te decyzje Trumpa Netanjahu ma duże kłopoty. Kurdowie, nawet jeśli nie byli blisko współpracującymi z Izraelem sojusznikami, to z punktu widzenia Izraela byli potencjalnymi sojusznikami czy czymś w rodzaju tamy dla Iranu. A jak US już nie będzie, to na to nie ma szans.
Are
Co tu dużo mówić. Trump to nie tylko kiepski prezydent, ale po prostu szkodnik. Najpierw myśl, a potem działaj. Trzeba zdawać sobie sprawę z długoterminowych konsekwencji, a nie w imię chwilowych korzyści podejmować radykalne działanie. Co mnie martwi, to że nie tylko naszym obecnym decydentom taka polityka się podoba, ale że myślą i postępują dokładnie w tym samym stylu.
piotr
nie bez powodu USA wycofuje sie z Syrii ,tym powodem sa CHiny ktore bardzo szybko rosna w sile szkoda ze nic na ten temat nie ma tutaj na tym portalu ,Amerykanie nie sa w stanie prowadzic dzialan wojennych w kilku miejscach na raz dla nich problem z CHinami jest wazniejszy niz Syria predzej czy pozniej dojdzie do konfrontacji miedzy tymi panstwami wiec musza sie do tego przygotowac CHiny to nie Rosja ktora dostawala w policzek to od Turcji to od USA i nic nie robila gdyz jest zbyt slaba na to w przxeciwienstwie do panstwa srodka .
Gość
A ja widzę to inaczej , Prezydent Trump swoje cele osiągnął i wycofuje wojsko.
gnago
To zwycięstwo prawa międzynarodowego przy bezczynności ONZ, UE i innych krajów. USA czy ISIS bezprawnie wtargnęły zbrojnie na teren niezależnego państwa stanowiącego samodzielny podmiot prawa międzynarodowego
Szymon
Dla mnie to oznacza, że będzie wojna izraelsko-irańska. I to niedługo.
df
Jest nieco inaczej. To element szerszego porozumienia Trump-Putin z połowy 2018 roku. Trump dogadał się z Putinem (Polska łagodzi stanowisko ws sankcji wobec Rosji tak więc coś jest na rzeczy). Wielkimi przegranymi są Iran i Ukraina zyskuje Turcja i Rosja. Izrael zachowuje status quo zwłaszcza że Amerykanie pozostają w Iraku. USA przerzuca siły na Daleki Wschód. Chiny bardziej zaangażują się w Iranie teraz. Generalnie może dojść do jakieś kolizji interesów Rosja-Iran bo Putin z założenia ma poskramiać irańskie wpływy. Ciekawe co na to Hezbollach oraz sam Asad wszystko wkrótce się wyjaśni. O bazie USA w Polsce można zapomnieć (ochrona USA i tak byłaby iluzoryczna) i tylko prezydent Duda może liczyć że coś się zmieni. Rosja jest bardziej potrzebna Trumpowi do globalnej układanki niż polskie kłopoty. I pomyśleć że tyle zainwestowano w amerykańskie uzbrojenie .. dobrze że chociaż nie kupiono Homara w wymiarze zapowiadanym przez AM.
patefon
szkoda mi tylko Kurdów, całą reszta... czy polityka stworzenia ISIS a po podpaleniu Syrii walna zawrówno z władzami jak i ISIS była niby spójna? USA nic na tej wojnie nie zyskiwały Trump zachował się jak manager zamykając nierentowną inwestycję. Zyskać mógł Izrael, ale Trump ma dosyć tego że stany płacą za cudze wojny i to akurat jest spójne z jego polityką od początku.
Ja to tak.
Pana opinia wszystko wyjaśnia. A jak się doda wydarzenia z przed lat ,to rysuje się nowa sytuacja. Pierwsza pustynna burza zatrzymana i Saddam ocalał. Następnie Obama się wycofywał i wracał. Obecnie Trump podejmuje decyzję o wyjeździe. Tym bardziej, że znaleźli się chętni w postaci Rosji i Iranu do zaprowadzania porządku. Rosja stworzy na tych terenach substytut dawnej europy wschodniej. Iran siłą zdyscyplinuje arabskie plemiona. USA biędzie stać z boku i czekać jak ten zamrożony układ się rozleci za 40 lat a Iran i Rosja splajtują albo nawet się rozsypią. Jedynie Europa będzie przegrana.
magazynier
"Zakres szkód jakie spowoduje decyzja Trumpa jest ogromny i wielu wpływowych amerykańskich polityków zdaje sobie z tego sprawę." Wpływowi politycy muszą zrozumieć, że to wielki brat ustawia politykę światową i na bliskim wschodzie, a ziomkowie wpływowych polityków muszą resztę robić sami, jak wielki brat pozwoli.
dim
Wygląda to, jakby prawdziwe było jest podejrzenie o nacisku, szantażu wobec obecnego prezydenta USA. Plus oczywistość instrumentalnego traktowania sojuszników. Nawet już nie handlowego.
Vh
Dla Izraela ta wojna to wielkie zwyciestwo, wrogie sasiednie panstwo zostalo zdewastowane bez jednego wystrzalu ze strony Izraela, Syria sie nie podniesie po tej wojnie przez nastepne 20 lat.
hermanaryk
Interesująca sytuacja. W Syrii pozostały siły państw sprawiających kłopoty USA, które nie dość, że będą się musiały uporać z miejscowym bałaganem (co może potrwać ładnych kilka - jeśli nie kilkanaście - lat), to jeszcze będą sobie przy tym wchodzić na odciski. Przy odrobinie szczęścia sami się wykończą. Biedni tylko ci Syryjczycy, a zwłaszcza Kurdowie...
klops
Dużo w tym wszystkim racji, z jednym wyjątkiem. Jakie lobby polityczno-ekonomiczne jest najbardziej wpływowe od wielu lat? Bo coś mi się zdaje, że izraelskie. Trump nie jest żadnym politykiem, tylko biznesmenem oraz ignorantem w polityce, który musi się opierać na doradcach. A jak się nie opiera, to się robi dziwnie i nie przewidywalnie. Ciekawe jak duże będzie jego zdziwienie, kiedy przerżnie za dwa lata wybory. Ciekawe też, jak duże będzie zdziwienie np. Tajwanu z amerykańskiej polityki w regionie Pacyfiku. To pierwszy z następnych "sojuszników - kandydatów" do porzucenia przez USA. Ciekawe jak wysoko na tej liście jest Polska?
johann
I jak mamy wierzyć że obroni nas sojusznik ! Wspaniała analiza autora - co do samych amerykanów , wypalili się przez ostatnie lata ? Afganistan , Irak , Libia Syria , Jemen i inne punkty gdzie są zaangażowani - a kasy brak . Zadłużenie i sytuacja wewnątrz kraju ( bezrobocie ,bieda oraz napływ emigrantów ) - dobija autorytet jak to nasi fanboye zaprzeczają ale i pismaki różnej opcji - iż SZERYF to nasz pan ? Pauperyzacja samej ameryki północnej , długo letnie wojny w różnych częściach świata oraz szpiegowanie czy utrzymanie armii na najwyższym poziomie . Utrzymanie jednego lotniskowca - czy baz poza USA , to wszystko koszta ! A dodrukowywanie dolara ( deficyt w papierach obligacyjnych to aż 22 biliony ) , 30 milionów w ubóstwie ,HIV czy narkotyki . Chciało by się wierzyć że amerykanie to naród bogaczy - ale inna jest rzeczywistość . Porównujemy stale dokonania w Rosji - uzbrojenie czy sam fakt modernizacji oraz rozwój nową technologią. Czy sam fakt modernizacji całego kraju przy udziale zachodu i nie tylko - dziś Federacja Rosji to oddzielny kraj , bez byłych Republik mają perspektywę rozwoju . My w Polsce z eksportera węgla staliśmy się importerem tego surowca . I o dziwo opłaca się go sprowadzać z Rosji . A potrzeby rosną w naszym kraju na energię elektryczną . Kazachstan z Rosją traktują sadownictwo ,hodowlę zwierząt jako priorytet - i za jakiś czas by nie okazałoby się iż te kraje zalewają nasz rynek ich wyrobami . Ale powracając do artykułu Pana Witolda - jest faktem że USA są zmęczone tym 30 letnim wojowanie z całym światem zbrojnie i ekonomicznie . Era szeryfa - kończy się a nasza obronność niestety leży w naszych rękach i rozumie . Ile z niej wykorzystamy - wielka niewiadoma .
hm
W miejsce US Army zostanie zakontraktowany Blackwaters / Constellis, czy jak kto woli - sektor prywatny. Na pewno USA nie może sobie pozwolić na oddanie pola w tak newralgicznym punkcie, jakim jest Syria.
Analityk
Moim zdaniem decyzja o wycofaniu amerykanów z regionu jest bardzo dobrym zagraniem szachowym, oddać figurę aby zbić damę. Analitycy sugerują , że jest to błędna decyzja ale nie dysponują oni danymi , które są w posiadaniu Trumpa. I nie wiemy jakimi przesłankami ta decyzja została poparta. Czas pokaże o co chodziło.
LNG second
To nie jest nagła decyzja, a raczej spóźniona o kilka lat. Chiny rosną w każdym wymiarze: gospodarczym, politycznym, technologicznym i militarnym. Od roku mamy pełzającą wojnę handlową na linii USA - Chiny. Wzrost Chin zaczyna wywierać wpływ na losy świata: Japonia się zbroi, USA rezygnują z uganiania się za ropą po krajach Zatoki Perskiej; Indie, Indonezja, Filipiny, Rosja, Korea Pd zaczynają się zastanawiać jak odnaleźć się w nowej sytuacji. Chiny mają program MADE IN CHINA 2025, próbują budować Nowy Jedwabny Szlak w dużej mierze przez Azję Środkową/Rosję, próbują podkopywać dolara etc. Zmian jest tak wiele, że nie sposób je nawet wszystkie wymienić, bo to temat na niejeden doktorat. Jedno jest pewne - USA mają łupki i nie muszą już przykładać tak wielkiej wagi do ropy, bo zmiany technologiczne w motoryzacji bardzo szybko spowodują ich samowystarczalność. W ostateczności mogą przerobić auta na CNG/LNG którego mają pod dostatkiem. Muszą się natomiast przejmować wzrostem Chin i bardziej celowo wykorzystywać własne zasoby na zahamowanie wzrostu Chin, bo to jest dzisiaj zagadnienie nr 1 dla USA. Inna sprawa, że na Bliskim Wschodzie po ewentualnym wycofaniu się Amerykanów może powstać próżnia bezpieczeństwa, a to zazwyczaj zwiastuje zwiększoną rywalizację.
df
Koniunkturalne traktowanie sojuszników oznacza bezsens budowania bazy USA w Polsce i żadne zakupy amerykańskiego uzbrojenia tego nie zmienią. Co więcej uzależnianie się od dostaw amerykańskich podzespołów, amunicji i serwisu to błąd. Czas aby polscy decydenci wzięli to pod uwagę przy dalszej rozbudowie Homara oraz Narwi. Trump zdał sobie sprawę że umocnienie się Asada stanowi osłabienie wpływów Rosji w Syrii a irańskie zapędy wobec Izraela można kontynuować z terenu Iraku. Być może decyzja Trumpa ma związek z jakimś zgrzytem na linii Trump-Natanjahu oraz zmianą priorytetów na Daleki Wschód. Rosja zrobi wszystko aby Turcja zaatakowała północną Syrię, ostatnią szansą na tego uniknięcie jest natychmiastowe odwrócenie sojuszy i porozumienie Asada z SDF oraz powolne wyprowadzanie Rosjan z Syrii i uzależnienie ich obecności od relacji z Turcją. Bardziej samodzielny i niezależny od Rosji Asad to gwarancja stabilności w regionie. Traci oczywiście Izrael ale i tak by stracił. Pytanie czy zyska Rosja.
Robert
Ludzie zacznijcie sluchac wykladow panow Bartosiaka i Sykulskiego na youtube to przestanuecie pisac bzdury. Najwazniejszy front dla USA to rejon azji, pacyfiku, tamtejsze strefy wplywow i szlaki handlowe. Izrael i jego szczucie na bliskim wschodzie zaczyna byc kamieniem u nogi dla USA. Myslicie dlaczego PiS rozdaje Izraelczykom polskie paszporty i osadza ich w Polsce ekonomicznie (sieci wodociagowe i inne strategiczne galezie w rece Zydow)
Majk
Bardzo dobra decyzja dla USA, bliski wschod, Izrael jest niczym w porownniu z wojna hanflowa Chiny kontra USA i ...zobaczymy. Bliski wschod to jedyny region na ktorym Rosja moze zaistniec gospodarczo. Moze Trump oddal region Putinowi w zamian za zyskanie sojusznika przeciwko Chinom bo na EU nie moze liczyc. Glowni gracze w Europue - Niemcy i Francja sa antyamerykanscy wiec nie ma sie czemu dziwic