Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Wtorek z Defence24.pl: Rakiety SM-2 warunkiem zakupu fregat z Australii; Wywiad z gen. Skrzypczakiem; Nowatorski system antydronowy stworzony przez Polaków

Fot. navy.gov.au.
Fot. navy.gov.au.

Wtorkowy przegląd prasy pod kątem bezpieczeństwa i obronności.

Marek Kozubal, Rzeczpospolita, „Już za rok okręty z antypodów”: Eksperci wojskowi przewidują, że australijskie fregaty pod polską banderą, które najprawdopodobniej dotrą do nas w przyszłym roku, będą służyły przez 16 kolejnych lat. „Warunkiem podpisania umowy na zakup australijskich fregat dla Marynarki Wojennej jest to, że mają one być uzbrojone w rakiety SM-2 o zasięgu 160 km [...] Gra toczy się o to, aby Amerykanie dostarczyli rakiety dla tych okrętów.”


Maciej Miłosz, Dziennik Gazeta Prawna, „Nie możemy brać czegokolwiek”: Wywiad z generałem Waldemarem Skrzypczakiem, byłym wiceministrem obrony. „Musimy dokonać analizy, czy potencjał adelajd pozwoli nam przeciwstawić się Rosjanom, ich systemom morskim na Morzu Bałtyckim. [...] Gdyby obecna władza kupiła adelajdy i uruchomiła programy Miecznik i Czapla, to marynarze tej władzy powinni budować pomniki. Ale jeśli to się skończy tylko na adelajdach, to politycy PiS pogrzebią polski przemysł stoczniowy.”


Kacper Sulowski, Gazeta Wyborcza, „Żaden dron nie wleci”: Polacy opracowali nowatorski system antydronowy. Zasięg systemu zależy od typu czujnika, waha się od 800 m do 3,5 km. System może przechwycić drona lub odłączyć od komunikacji z operatorem, czyli unieruchomić. „Opracowali rewolucyjny system antydronowy, którym dziś interesuje się niemal cały świat. [...] W 2015 r. usłyszeli, że nad elektrownią we Francji przeleciał mały dron. Pracownicy elektrowni zobaczyli go dopiero, gdy był kilkanaście metrów od reaktora. Do dziś nie wiadomo, kto go wysłał ani w jakim celu. Po tym wydarzeniu w mediach rozpoczęła się dyskusja nad sposobami zabezpieczenia się przed bezzałogowymi obiektami latającymi. [...] Widzieliśmy mnóstwo zastosowań naszego systemu. To ochrona infrastruktury krytycznej, m.in. petrochemii, rafinerii, elektrowni, budynków użyteczności publicznych, stadionów, lotnisk, budynków rządowych.”


Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (12)

  1. Arek102

    Panie @Stefan przypomnę tylko iż kiedy jeszcze ORP Gawron miał być w pełni uzbrojoną fregatą to kilka lat temu, jeszcze za PO-PSL z min. Siemoniakiem na czele MON-u, miał kosztować ten okręt po urealnieniu kosztów- 1,8 mld zł z 1,3 mld początkowych szacunków (był to rok bodajże w 2011r. kiedy to ów minister by \"ochronić\" ten projekt przed pocięciem na złom zdegradował go do patrolowca co wymagało zmian w pierwotnym projekcie, a to z kolei doprowadziło do podpisania umowy w 2013 roku przez IU, która miała zakończyć pracę nad tym okrętem ale jak wiadomo to się nie stało i IU ma podpisać lub już podpisał kolejną umowę, która doprowadzi do przyjęcia go na stan MW). Adelaida to niszczyciel z systemem OPL SM-2, który jak każdy niszczyciel jest większy od niedoszłej fregaty Gawron, a obecnie patrolowca Ślązak, który już kosztował 1,2mld zł, a z nową umową jego koszt jeszcze wzrośnie. Mówi się o zakupie 2 Adelaid trzeciej niestety już nie ma. A z programem Miecznik no niestety jak pieniądze się rozmnożą w centralnym budżecie to i MON powróci do tego projektu, a na razie okręty nowsze od naszych niszczycieli klasy Perry potrzebne są na już MW, a nie za 7-10 lat plus 2-3 lata na szkolenie załóg. Wszystko niestety rozbija się o niedobór kasy na nowe systemy uzbrojenia i pilne inne potrzeby MW oraz pozostałych rodzai sił zbrojnych III RP.

  2. Nikt

    @Viggen kadm zaznaczył ważną kwestię. Nowe jednostki będą za minimum 10 lat, Adelaide znacznie szybciej. Jako jednostki pomostowe najlepsze rozwiązanie w relacji koszt/efekt

  3. Viggen

    Wywiad z Kadm. Krzysztofem Jaworskim. Czy zakup używanych fregat wynika z braku środków w budżecie MON na nowe okręty? Co zadecydowało o chęci pozyskania ich właśnie teraz i dlaczego zdecydowano się na australijskie jednostki? -Mamy bardzo dobrą zdolność do zwalczania okrętów nawodnych, mamy Morską Jednostkę Rakietową, mamy okręty nawodne typu Orkan, które dysponują dobrymi rakietami, nawet bardzo dobrymi, mamy zdolność zwalczania okrętów podwodnych, mamy do tego celu jeszcze okręty podwodne, fregaty typu Oliver Hazard Perry (OHP) oraz korwetę ZOP ORP Kaszub, ale spada nam zdolność obrony przeciwlotniczej i tutaj australijskie fregaty wpisują się w nasze potrzeby doskonale. Jeszcze raz, operuję zdolnościami i potrzebuję sił oraz środków, które są w stanie zapewnić możliwość działania tu i teraz, nie za 10-15 lat. Czy z Pana punktu widzenia pozyskanie używanych fregat jest korzystniejsze od budowy okrętów obrony wybrzeża kr. Miecznik? - Jeżeli przemysł jest w stanie zapewnić w ciągu 2 lat te okręty, to je bierzemy, ale wiemy, że nie zapewni, bo do tego potrzeba czasu. Okręt buduje się kilka lat. W tej chwili okręt nawodny to jest kwestia 3-4 lat czystej budowy, do tego dodajmy 2 lata na szkolenie załogi i osiągnięcie gotowości operacyjnej. Jeśli uwzględnimy jeszcze czas potrzebny do podpisania umowy to mamy 7-10 lat, to jest ten przedział czasowy. A jakby Pan ocenił możliwości obrony powietrznej fregat Adelaide i okrętów obrony wybrzeża Miecznik? -  No właśnie, tutaj tak jak już wspomniałem fregaty typu Adelaide wpisują się doskonale w nasze potrzeby. Nawet porównując do naszych obecnych fregat typu OHP, które dysponują rakietami SM-1, starszej generacji o zasięgu 40-50 km. Natomiast fregaty typu Adelaide posiadają tzw. warstwową obronę powietrzną. Jest takie pojęcie jak „major air defender”, czyli ktoś kto zapewni jednostkom w zespole obronę przeciwlotniczą dla zespołu i to taką typową, bo ma rakiety SM-2 o zasięgu 160 km, ESSM o zasięgu ponad 40 km, dodatkowo oczywiście armatę kalibru 76 mm i do bezpośredniej obrony własnej 20 mm zestaw Phalanx. A powiem jeszcze więcej, moim zdaniem należy się poważnie zastanowić - jeśli doszłoby do pozyskania tych okrętów - nad włączeniem ich do systemu obrony powietrznej kraju. Proszę zobaczyć jaką strefę o promieniu 160 km obejmujemy jeśli okręt będzie znajdował się na przykład w rejonie Gdyni. Nad lądem sięgamy nawet po Bydgoszcz. 

  4. Nikt

    @polish blues 2 bojowe plus jeden na części

  5. miras

    Kupować te okręty,oczywiście z rakietami,doposażyć w radary 3D,rozpocząć budowę Miecznika x 3,dozbroić Ślązaka,odbudować flotę śmigłowców ZOP Orka x 3

  6. łuki

    Temat jest prosty. Potrzebujemy tych okrętów teraz a nie za 10-15 lat . Dlatego kupować i jednocześnie pracować nad miecznikiem.

  7. wda

    Nie mogę pojąc dlaczego zawsze, ale to zawsze Polska musi odstawać od innych krajów i koniecznie wynajdywać inne rozwiązania. Dlaczego nie możemy współpracować z krajami europejskimi, brać udziału w projektach, rozwijać wspólnych zdolności a tułamy się po całym świecie ściągając złom?. He? why? co jest z tym naszym krajem nie tak????????

  8. Marek

    @Mówię jak jest Wróbelki ćwierkają, że niebawem pojawi się Sōryū z akumulatorami litowo - jonowymi. I bądź spokojny. Skoro stosuje się takie ogniwa w technice lotniczej, to pojawienie się ich na okrętach podwodnych jest tylko kwestią czasu.

  9. Nikt

    @Mówię jak jest, ile polski przemysł budował Niszczyciel min? 3 lata, budowanie dwóch fregatzajmieznacznie więcej, Adelaidy jako opcja po ostowa jest najlepszym wyborem

  10. Polish blues

    Czy ktoś się orientuje o jakiej liczbie adelajd mowa?

  11. Stefan

    o okrętach z Australii, przed chwilą na jednym z portali przeczytałem, że zakup tych okrętów będzie nas kosztował 2 miliardy, przecież za te pieniądze można zbudować nowe okręty, gdzie tu jest sens gdzie logika. chyba, ze chodzi o to, że trzeba kupować koniecznie wszystko co jest z USA nawet jeżeli przez Australię. Po co wydano 200 milionów złotych na kupno Stoczni MW.

  12. Mówię jak jest

    Kolejny raz zamiast wykorzystać szanse rozwoju przemysłu stoczniowego z silnym partnerem przemysłowym idziemy w model kupowania starego szrotu. Straci i przemysł i marynarka. Zdolności nie uzyskamy. Kupujemy stare fregaty i grupy oficerów oraz niemieccy lobbyści dążą do leasingu okrętów podwodnych.Niemcy ponieśli wielką porażkę w Australii i próbują atakować teraz francuską ofertę w Polsce. Na sponsorowanym przez Niemców portalu stoczniowym lobbyści TKMS probują nieudolnie uderzyć największy koncern stoczniowy świata - Naval Group. Dotyczy to przede wszystkim AIP. Australijczycy nie mają AIP, bo uznali że nie potrzebują AIP (tak jak zresztą w swoich obecnych okrętach podwodnych). Potrzebują dużych okrętów, zdolnych do pływania daleko (odległe strefy działań), na długo i szybko (stąd np. bardzo duże baterie akumulatorów). W kontekście polskim powtarzane są brednie, że Naval nie jest w stanie dostarczyć AIP, a ich rozwiązanie jest certyfikowane przez francuskie wojsko i DGA. Jeżeli ma się słabą ofertę przemysłową to idzie się w prymitywne ataki... W tym kontekście warto zadać pytanie: skoro baterie akumulatorów ołowiowe są przestarzałe, to dlaczego WSZYSTKIE (!) bez wyjątku okręty podwodne na świecie je wykorzystują, a ŻADEN nie wykorzystuje obecnie baterii litowo-jonowych? Może Niemcom uda się w 2027 zbudować okręt dla Niemiec i Norwegii z takimi akumulatorami ? Dobrze by było aby zapewnili w nich bezpieczeństwo w przypadku przegrzania i pożaru (trudny dla Niemców temat pożar amerykańskiego ASDS w 2008)

Reklama