Wybuchowe negocjacje. Echa płonących bombowców w Stambule [KOMENTARZ] (+)

Poprzednie tury negocjacji pokojowych były w cieniu zmasowanych nalotów rosyjskich przeciwko Ukrainie. Obecnie, dynamika się zmieniła. Po spektakularnych atakach dronowych w głębi Rosji, delegacja ukraińska siada do rozmów w glorii ośmieszenia rosyjskich systemów przeciwlotniczych i skutecznych działań wywiadowczych. Rosja znowu zerwie rozmowy?
W dywersyjnej dronowej operacji Służby Bezpieczeństwa Ukrainy „Pajęczyna” uszkodzono – jak twierdzi Kijów – 41 samolotów lotnictwa strategicznego, w głębi Rosji. Operacja była błyskotliwa z wielu względów: zakonspirowano całe transporty dronów, udało się przedostać w głąb Federacji Rosyjskiej w okolice strategicznych lotnisk, ominięto nieudolną ochroną przeciwlotniczą Rosji, obnażono braki generalne, lub braki skuteczności, w rosyjskich systemach zagłuszeń. Operację tą – w swej błyskotliwości - można porównać do akcji izraelskiego wywiadu, który to zdekapitował kierownictwo polityczno-wojskowe Hezbollahu za pomocą zainfekowanych ładunkami wybuchowymi pagerów. Ponadto Ukraińcy zaatakowali infrastrukturę kolejową.
Drony, a negocjacje
Ataki ukraińskich dronów nastąpiły tuż przed kolejną turą rozmów negocjacyjnych w Stambule. Nie ma pewności jak zareaguje rosyjska delegacja, ostatnia tura rozmów okazała się zdegradowaną pod względem protokołu dyplomatycznego ze strony Rosjan deklaracją, że wciąż w mocy są nieakceptowalne żądania Kremla, by Rosja okupowała więcej terytoriów niż obecnie kontroluje – z niezajętym Zaporożem, i przegranym Chersoniem. Oznacza to, że zwłaszcza po tych dronowych atakach Kreml może usztywnić swoje stanowisko, by dalej torpedować rozmowy. Pamiętajmy także, że duży atak lotniczy Rosji jest kwestią czasu (np. na Kijów), ponieważ polityka Kremla opiera się wyłącznie na projekcji siły w wewnętrznej polityce. Słabość, którą obnażyły te dronowe ataki, są dla Putina bardziej kosztowne niż kolejne straty w ludziach.
Co ciekawe, nie byłoby kolejnej tury rozmów w Stambule, gdyby nie presja USA. Donald Trump, ewidentnie znużony rosyjską grą przeciągania negocjacji zaczął coraz ostrzej krytykować kroki Putina. „Gra w kotka i myszkę”, „igranie z ogniem” – tak przywódca USA nazwał taktykę negocjacyjną Rosji. Wcześniejsze bombardowania Kijowa określił mianem szaleństwa Putina. Jak już wcześniej pisałem na łamach Defence24.pl, Moskwa korzysta z procesu negocjacji, ponieważ to deblokada izolacji międzynarodowej, szczelnie nałożonej na Putina. Tyle, że Rosja chce być przy tym stole rozmów wyłącznie w tym celu, traktując ewentualny pokój jako rozwiązanie mgliste, niekorzystne obecnie dla Kremla, ponieważ Putin uważa, iż ma inicjatywę operacyjną na froncie. Rosja chce negocjować, Trump chce efektów. Dla Donalda Trumpa liczy się wyłącznie: efektywny i efektowny traktat pokojowy, jak najszybsze zamknięcie frontu rosyjsko-ukraińskiego. Podobnie, z resztą, frontu Hamas-Izrael. Zauważmy, że zarówno na Bliski Wschód, jak i na bliższy wschód Trump wysłał ze specjalną misją jednego człowiek – Steve’a Witkoffa. W obu tych misjach, póki co, Witkoff nie osiągnął zakładanych przez Trumpa celów.
Choć Trump nie jest raczej zwolennikiem nowych sankcji na Rosję, to jego otoczenie wielokrotnie o tym mówiło. Wpływowy, w Partii Republikańskiej, senator Lindsey Graham, chce nałożenia sankcji na Rosję przed szczytem G7 w Kanadzie, który odbędzie się w dniach 15-17 czerwca. Póki co, przynajmniej ze strony Ukrainy, mamy potwierdzenie, że do rozmów pokojowych dojdzie.
Czytaj też
„Wyznaczyłem zadania na najbliższy czas. Określiłem również stanowisko przed poniedziałkowym spotkaniem w Stambule. Po pierwsze – całkowite i bezwarunkowe zawieszenie broni. Po drugie – uwolnienie jeńców. Po trzecie – powrót uprowadzonych dzieci. A by ustanowić trwały i niezawodny pokój oraz zagwarantować bezpieczeństwo – należy przygotować spotkanie na najwyższym szczeblu. Kluczowe kwestie mogą zostać rozwiązane jedynie przez liderów. W poniedziałek naszą delegacją pokieruje Rustem Umierow” – zakomunikował Wołodymyr Zełenski.
Zauważmy, że Ukraina konsekwentnie zgadza się na proponowane przez Trumpa bezwarunkowe zawieszenie broni. Do tej pory Rosja wprowadzała swoje fragmentaryczne wstrzymanie ognia na krótki okres parady zwycięstwa w Moskwie, a wcześniej na Wielkanoc. Przeciąganie takiej polityki przez Putina irytuje amerykańską stronę i może spowodować odejście od stołu rozmów amerykańskiej delegacji. Zwłaszcza, że w czasie poprzedniej stambulskiej tury rozmów, chętny do spotkania z Rosjanami był nie tylko Marco Rubio, sekretarz stanu, ale nawet Donald Trump, amerykański prezydent. Problem w tym, że Putin celowo wysłał niskiej rangi wysłannika jakim był Władimir Miedinski, a zaniżając protokół dyplomatyczny uniemożliwił spotkania wyższej rangi w Turcji. Nie doszło zatem do przełomu. Już samo to, że ukraińskiej delegacji przewodniczy Umerow, a rosyjskiej przewodniczył Miedinski jest z perspektywy międzynarodowego prawa absurdalne. Przy stole rozmów powinien być – ze strony Rosji – Andriej Biełousow, szef rosyjskiego resortu obrony. Do tego, Rosja wychodząc niejako z Formatu Rijadzkiego i odświeżając Format Stambulski, także dokonała przetasowań w negocjacjach. Pamiętajmy wszelako, że na pokoju bardziej zależy Ukrainie – wojna toczy się na jej terytorium, niszczy jej demografię i ekonomię, a Rosja jest zdeterminowana, by straty na wojnie bagatelizować. Nie jest jednak tak, że Rosja może grać z Amerykanami w nieskończoność. Za pewne odejście od Rijadu na rzecz Stambułu, to wynik obawy Putina, że sojusz amerykańsko-saudyjski, za pośrednictwem kartelu OPEC uderzy w rosyjski budżet.
Memorandum, którego nikt nie widział
Jeszcze przed dronowymi atakami Rosja zadeklarowała, że w czasie kolejnej tury rozmów przedstawi memorandum dotyczące pokoju na Ukrainie. Kijów chciał poznać treść tego memorandum, ale Kreml w swoim stylu, raczej traktuje to jako pole do oświadczenia swoich warunków. Jak raportuje rosyjski serwis śledczy „Meduza” Kreml nie przekazał Ukrainie treści memorandum, za to Zełenski przekazał Moskwie swoją „mapę drogową do pokoju”. Co zawiera propozycja Kijowa? Koresponduje z poprzednimi propozycjami Zełenskiego. Są to: „całkowite i bezwarunkowe zawieszenie broni na niebie, na lądzie i na morzu”, „rozwiązywanie problemów humanitarnych”, „gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy”, „suwerenność Ukrainy”, brak wykluczenia członkostwa Ukrainy w UE i NATO, brak oficjalnych zaborów krajów – terytoria zagarnięte po 2014 roku nie będą oficjalnie uznane jako rosyjskie, „niektóre sankcje mogą zostać zniesione z Rosji, ale stopniowo (…) z mechanizmem wznowienia sankcji”, wymiana jeńców – „wszystkich za wszystkich”, „negocjacje odbędą się z udziałem Stanów Zjednoczonych i Europy”, „porozumienie w sprawie bezwarunkowego powrotu Federacji Rosyjskiej wszystkich deportowanych i wysiedlonych ukraińskich dzieci oraz uwolnienia przez Rosję wszystkich więźniów cywilnych”.
Czytaj też
Wiele z powyższych warunków Rosja odrzucała i wątpliwe jest, aby się na nie zgodziła. Wydaje się, że polityka kija i marchewki jaką chce stosować amerykańska dyplomacja może w pewnym sensie przymusić Rosję do akceptacji obecnego stanu na froncie, czyli zawieszenia broni i zamrożenia walk. Przy czym, nie stanie się to, gdy Rosja wciąż będzie uznawać groźby amerykańskich sankcji „10 na 10” za nierealne. Taki rozejm – o ile do niego dojdzie – z gruntu będzie nietrwały, ale nawet mając świadomość chybotliwości zawieszenia broni pauza w walkach jest potrzebna Ukrainie. Choć w Polsce wiele mówi się o ukraińskiej korupcji, oraz jak bogate życie prowadzi część obywateli tego państwa to Ukraina gospodarczo upada. Z resztą to powszechny widok w krajach zrujnowanych przez wojnę – jako reporter często porównuję sytuację Ukrainy do Libanu, gdzie widziałem na własne oczy podobne patologie i skrajności (z jednej strony brak państwowego prądu, połączone to z wieczną imprezą bogatych elit w autach, które jakby mogły to byłyby malowane na złoto). Ale to część prawdy o Ukrainie.
Dlaczego czas na rozejm?
Formalnie ukraińska gospodarka może spać poniżej sąsiedniej Mołdawii, PKB na mieszkańca może wynieść mniej niż mołdawskie. Bank Światowy szacuje, że koszt odbudowy Ukrainy to 506 mld euro, czyli trzykrotność krajowego PKB. Przy czym nie dolicza się do tego kosztu terapii PTSD, dalszej ukraińskiej emigracji, problemów polityczno-społecznych związanych z demobilizacją. Na Ukrainie konsekwentnie oszczędzano roczniki pomiędzy 18, a 25 rokiem życia, aby demografia tego kraju nie zawaliła się całkowicie. Obecnie, gdy brakuje ludzi, na front może trafić każdy. Demografia Ukrainy wygląda koszmarnie. Ukraina z kraju rzędu 50 mln obywateli w dwie dekady została zdegradowana do państwa o populacji ledwo ponad 30 mln ludzi. Spotkałem się nawet z estymacjami, że jest to ponad 20 mln ludzi. Skali bezpośrednich i pośrednich zniszczeń wojną de facto nie znamy. Nie wiadomo ile dokładnie ludzi zginęło w Mariupolu – estymacje wahają się od 20 tys. do nawet 100 tys. ofiar. Na terytoriach okupowanych przez Rosjan nie ma możliwości prowadzenia badań nad zbrodniami wojennymi. Ponadto Ukraina obecnie ma tylko jeden większy port handlowy w Odessie. Po dwóch rozbiorach (2014 rok i 2025 rok) kraj został zdegradowany. Dlatego to bardziej Zełenskiemu, niż Putinowi, zależy na zawieszenie broni. Obu stronom brakuje liniowych żołnierzy, ale dysproporcja rezerw ludzkich jest na niekorzyść Ukrainy.
tkin ważny
Ukraina nie przegrała wojny, i teraz najważniejsze aby nie przegrała pokoju. Nie wyobrażam sobie, że Rosja narzuciła Europie jakiekolwiek warunki, by Europa płaciła Rosji jakikolwiek "haracz". Wystarczy, że Europa podniesie wydatki na zbrojenia do 3,5 % to powinno Putina zadowolić jako efekt jego agresji na Ukrainę.. A kraje najbardziej zagrożone będą wydawać 5 i więcej procent. Zły pokój jest gorszy niż "dobra wojna".
Rusmongol
@tani2. Gdyby Rosja chciała pokoju to by nie zaczynała wojny. Ale oni go nie chcą, chcą osiągnąć swoje cele. Pokój im nie w głowie.
Borkow
Ukraina musi przyjąć warunki Rosji albo zginie. To śmieszne że strona przegrywająca stawia jakies warunki temu kto wygrywa. Albo przyjmujecie warunki albo tracicie wszystko. I taka jest prawda. Ale Zelenski nie odpusci bo wie że po wojnie straci władzę wiec dopóki trwa wojna to on rządzi i zarabia wraz ze swoimi ludzmi.
Eee tam
Musi to na Rusi
GB
Ukraina nic nie musi. Za to Rosja musi zastanowix sie nad niskimi cenami ropy, swoim budżetem, padajacym przemyslem wydobycia węgla, przemysłem samochodowym, litniczym, maszyn rolniczych, rolnictwem w ogole (cena ziemniakow wzrosla o 160% rok do roku) i pustymi magazynami wozow bojowych, artylerii itp. W 20 wieku Rosje dotknęly 2 rewolucje i wojna domowa. Mowi ci coś nazwisko Pyrrus?
Rusmongol
Czy przyjmie czy nie i tak zginie. Więc co za różnica?
Chyżwar
Czyli ruscy przed rozmowami o rozejmie mogą walić do woli rakietami i dronami po różnych celach cywilnych podczas gdy Ukraińcy w tym samym czasie nie powinni walić dronami po celach wojskowych? Nie widzę tego w ten sposób i mogę jedynie pochwalić przemyślność z jaką uderzyli swoimi dronami w rosyjskie lotniska.
Tani2
Nie będą bo oni chcą pokoju.... Oczywiście na ich warunkach. Oni walą po ukr lotniskach codziennie a strata nawet kilkudziesięciu starych maszyn nie jest dla nich problemem. Sojuz wyprodukował tych gwiazd śmierci ponad 500 sztuk a 22M produkowali 70 sztuk tygodniowo.
Eee tam
Póki co Rosja proponuje Ukrainie rozejm . Na razie kilkudniowy. Podziałało
Schlesier
Moze i 500 wyprodukowali ale to bylo dawno temu. teraz zostalo ich 50 sztuk, z czego 30 lata a reszta sluzy jako dawcy czesci.