Reklama

Wojna na Ukrainie

Wojna „tankowców” na Morzu Czarnym. 1:0 dla Ukrainy

Pożar na rosyjskim promie „Conro Trader”
Pożar na rosyjskim promie „Conro Trader”
Autor. Rosyjski kanał Telegram

Ukraińcy trafili rakietą rosyjski prom „Conro Trader” w Cieśninie Kerczeńskiej, którym Rosjanie transportowali kolejowe cysterny z ropę z Rosji dla swoich wojsk na Krymie.

Zbliża się więc moment, w którym wszelkie dostawy na Półwysep Krymski będą zależały od dróg lądowych. Jak na razie to wydłuży czas przewozu towarów i jego koszty, a w przyszłości pozwoli na całkowite odcięcie Krymu od dostaw.

Reklama

Wielka eksplozja oraz wysokie płomienie i słup dymu, które pojawiły się 22 sierpnia 2024 roku w porcie Kawkaz położonym na Półwyspie Tamańskim, po rosyjskiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej, to prawdopodobnie kolejny sukces brzegowych jednostek rakietowych Marynarki Wojennej Ukrainy. Według rosyjskich mediów społecznościowych był to skutek trafienia pocisków Neptun wystrzelonych z Ukrainy w prom „Conro Trader”, który był wypełniony co najmniej trzydziestoma kolejowymi cysternami z paliwem dla rosyjskiego wojska.

Późniejsze zdjęcia i nagrania potwierdziły niewątpliwy sukces, który odnieśli Ukraińcy w staraniach, by przerwać transport zaopatrzenia dla wojsk stacjonujących na Krymie i w obwodzie chersońskim. W wyniku trafienia doszło bowiem do spektakularnego, wielkiego pożaru, który strawił praktycznie cały prom o długości 109 m, szerokości 21,5 m i wyporności 3998 ton. Co ciekawe, jednostka od razu nie zatonęła, co może oznaczać, że w ataku wykorzystano nie pocisk przeciwokrętowy Neptun (jak twierdzą Rosjanie), lecz taktyczny pocisk balistyczny ATACMS z głowicą kasetową.

YouTube cover video

Tym bardziej że ATACMS już raz został użyty w ataku na „Conro Trader” 30 maja 2024 r., również w Cieśninie Kerczeńskiej. Uszkodzenia spowodowane prawdopodobnie użytą wtedy głowicą kasetową były na tyle niewielkie, że prom został szybko przywrócony do służby. Teraz okazało się, że jedynie na dwa miesiące.

Tzw. sztab operacyjny rosyjskiego Kraju Krasnodarskiego potwierdził bowiem ostatecznie 22 sierpnia 2024 r., że „prom przewożący 30 cystern paliwa zatonął w porcie Kawkaz po ataku Sił Zbrojnych Ukrainy”. Ze zdjęć satelitarnych wynika również, że spłonęła znajdująca się w pobliżu infrastruktura portowa oraz wyposażenie nabrzeża. O rozmiarze pożaru może świadczyć fakt, że w jego tłumieniu wzięły udział 34 jednostki pożarnicze i 100 strażaków.

YouTube cover video

Cała sprawa jest o tyle ciekawa, że nie chodzi w tym przypadku o transport ropy tankowcem, ale o przewiezienie drogą morską cystern kolejowych wypełnionych paliwem. Z logicznego punktu widzenia lepszym sposobem na ich dostarczenie na Krym byłoby wykorzystanie Mostu Kerczeńskiego. Po co bowiem odczepiać cysterny od pociągów i wtaczać je na statek, później wytaczać je z promu i doczepiać do pociągu, kiedy można było to zrobić wprost, korzystając z istniejących torów kolejowych?

Mogą być dwa wytłumaczenia. Albo Most Kerczeński ze względu na uszkodzenia przestał być przejezdny dla ciężkiego transportu kolejowego i drogowego, albo też Rosjanie zaczęli unikać przewozu materiałów niebezpiecznych przez swoją najważniejszą przeprawę mostową. W ten sposób zapobiegają oni „efektowi domina”, który by powstał w przypadku ukraińskiego ataku. Pożar cystern na moście spotęgowałby bowiem efekt uderzenie rakiety, zmuszając później Rosjan nawet do wymiany dużej partii konstrukcji mostu. A to z kolei byłoby kolejnym „zaproszeniem” dla ukraińskich systemów uderzeniowych.

Reklama

Rosjanie mają teraz duży problem logistyczny, ponieważ „Conro Trader” był według ekspertów białego wywiadu jedynym dużym promem kursującym między Kerczem na okupowanym Krymie a Rosją. W rzeczywistości zdjęcia satelitarne pokazują, że jest jeszcze druga taka jednostka pływająca, jednak nie wiadomo, czy przystosowano ją do przewozu cystern. Nie nadają się do tego również rosyjskie okręty desantowe, które zresztą też są celem skutecznych ukraińskich ataków. Rosjanie wrócą więc do wykorzystania Mostu Kerczeńskiego, godząc się na związane z tym ryzyko, lub rozpoczną zaopatrywanie Krymu w paliwo, poruszając się niebezpiecznymi ukraińskimi drogami zagrabionymi w Donbasie i na Zaporożu.

Jak na razie ukraińskie siły zbrojne nie potwierdziły samego ataku, być może chcąc uniknąć oskarżeń o atakowanie obiektów cywilnych na terenie Rosji. Wydaje się to zbyt ostrożnym działaniem, ponieważ zgodnie z od dawna przyjętymi przez Kijów zasadami, akceptowanymi zresztą na Zachodzie, „platformy dostarczające paliwo armii rosyjskiej w wojnie prowadzonej przez Federację Rosyjską są prawowitymi celami wojskowymi dla Ukrainy”.

YouTube cover video

Dlatego o całym zdarzeniu szeroko piszą media na Ukrainie. Jest to bowiem bardzo silne przesłanie dla Rosji, że obecnie żadna rosyjska jednostka pływająca nie może czuć się bezpiecznie w portach wokół Morza Azowskiego i Krymu.

Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że na morskich portalach specjalistycznych nadal znajduje się informacja, że właścicielem promu „Conro Trader”, zbudowanego w 1978 r. w niemieckiej stoczni HDW Kiel w Kilonii i pływającego pod rosyjską banderą, jest firma Marine Standard z siedzibą w Kijowie.

YouTube cover video
Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama