Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukraińcy wykorzystują rakiety plot do ataków na cele naziemne

Wyrzutnia z pociskiem systemu S-200. Fot. Vitaly V. Kuzmin/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0.
Wyrzutnia z pociskiem systemu S-200. Fot. Vitaly V. Kuzmin/Wikimedia Commons/CC BY SA 4.0.

Ukraińcy zaatakowali cel naziemny w obwodzie briańskim przy pomocy przerobionej rakiet przeciwlotniczej wchodzącej w skład systemy S-200 Wega.

Reklama

Wojna na Ukrainie

Reklama

W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie zarejestrowane przez kamerę przemysłową, która uchwyciła moment trafienia budynku znajdującego się we wsi Bytosz w obwodzie briańskim przez nietypowy pocisk rakietowy. Jest nim efektor używany w przestarzałych już zestawach obrony powietrznej dalekiego zasięgu S-200 Wega, zatem wynika z tego, że Ukraińcy postanowili przerobić je do atakowania celów naziemnych. Dzięki takiej modyfikacji użycia, skuteczny zasięg rażenia celów za pomocą wspomnianych rakiet ma wzrosnąć z 200-250 do nawet 400 km. Pozwala to zatem Ukraińcom na atakowanie rosyjskich celów naziemnych dalej niż za pomocą sytemów HIMARS lub Toczka-U. Niestety, pociski te to już przestarzałe technologicznie rozwiązanie, podatne na zestrzelenie przez rosyjską OPL lub zagłuszenie ich środkami WRE.

Czytaj też

Do podobnych zdarzeń miało dojść w obwodach krymskim, rostowskim i kałuskim, gdzie jednak Rosjanie mieli wyeliminować pociski swoimi systemami obrony powietrznej oraz walki radioelektronicznej. Łącznie Ukraińcy mieli posłać we wskazane miejsca cztery pociski systemu S-200, jednak nie jest pewne czy Rosjanie rzeczywiście je strącili czy doszło do ich awarii i w jej następstwie uległy zniszczeniu. Usterki w pociskach używanych przez zestawy Wega mają być najczęściej podyktowane tym, że są one "składakami" przywróconymi do służby poprzez łączenie elementów wyciąganych z głębokiej rezerwy ukraińskiej armii oraz dostarczanymi przez państwa sojusznicze, które od dawna już nie użytkują tego typu systemów. Wyjątkiem tutaj ma być Polska, która miała nieoficjalnie przekazać nieokreśloną liczbę rakiet do S-200 Wega.

Reklama

Celem rakiet miał być był most krymski i lotnisko wojskowe w regionie Rostowa. "Systemy obrony powietrznej zniszczyły dwa pociski, które zaatakowały przejście transportowe Kercz i lotnisko Morozowsk. Nie ma ofiar ani zniszczeń" - powiedział generał pułkownik Wiktor Afzalov.

Czytaj też

"Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, generał armii Walerij Gierasimow, wyznaczył zadanie szefowi Głównego Zarządu Wywiadu i urzędnikom zajmującym stanowiska dowódcze zorganizowanie systematycznej pracy w celu zidentyfikowania miejsc przechowywania i przygotowania, a także pozycji startowych pocisków S-200 i podobnej broni uderzeniowej wroga oraz zaplanowania ich prewencyjnego zniszczenia ogniowego" - oświadczyło rosyjskie ministerstwo obrony. Jednocześnie Gierasimow miał zalecić "jak najszybsze podjęcie dodatkowych środków w celu zwiększenia ochrony obiektów przed atakami powietrznymi"

Czytaj też

Tym samym Ukraińcy zdecydowali się na strategię tożtaką samą jak Rosjanie, używający rakiet systemu S-300 do atakowania celów lądowych. Różnica jest w zapasach posiadanych rakiet oraz zdolności systemów obrony powietrznej drugiej strony. O ile Rosjanie mają dalej sporo pocisków do S-300, o tyle Ukraińcy rakiet do Weg mają mało i są one znacznie bardziej zawodne. Niemniej, zdolność do rażenia celów na dystansie 300-400 km będzie dla Ukraińców bardzo cenna, zważywszy na skromne zapasy posiadanych rakiet Storm Shadow i brak zgody na przekazanie pocisków ATACMS ze strony USA.

Czytaj też

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. szczebelek

    Rosjanie wszystko potrafią zestrzelić, a potem pali się baza wojskowa, sztab, skład amunicji lub zniszczono obiekt infrastruktury drogowej lub kolejowej... Co do wypowiedzi Gierasimowa, że znajdą wyrzutnie i je zniszczą, bo na pewno są nieruchome to otóż nie, bo idąc tym tropem nasze zestawy OPL mogły stać się MLRS 😏😈

    1. Davien3

      Nie tylko wszystko ale nawet czasami wiecej niz zostało wystrzelone jak nagminnie zdarzało sie w Syrii w propagandzie niejakiego Konaszenkowa.