- Wiadomości
Trump: Ukraina ryzykuje wojną nuklearną
Według doniesień dziennika The New York Times, prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump coraz wyraźniej okazuje irytację wobec prezydenta Rosji Władimira Putina, jak i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Jednak, jak podkreślają źródła z Białego Domu, to właśnie Zełenski stał się głównym obiektem gniewu Trumpa. Miał on w rozmowach z doradcami nazwać ukraińskiego przywódcę „złym człowiekiem” i oskarżyć go o prowadzenie świata na krawędź wojny nuklearnej.

Wypowiedzi prezydenta Trumpa, przytoczone przez NYT, są niezwykle ostre i daleko odbiegają od tradycyjnej retoryki dyplomatycznej. Według publikacji zdaniem obecnego prezydenta USA, Zełenski nadużywa amerykańskiego wsparcia i swoim nieustępliwym stanowiskiem wobec Rosji może sprowokować Putina do użycia broni jądrowej. Trump miał również podważać intencje Zełenskiego, twierdząc, że nie zależy mu na realnym pokoju, lecz na eskalacji.
Tego typu wypowiedzi wpisują się w coraz bardziej napiętą atmosferę między Waszyngtonem a Kijowem. Trump, który objął urząd po wygranych wyborach w 2024 roku, od początku swojej kadencji prezentuje znacznie bardziej sceptyczne stanowisko wobec dalszego wsparcia dla Ukrainy. W rozmowach z mediami oraz podczas spotkań z doradcami często powtarza, że „konflikt w Ukrainie powinien się skończyć jak najszybciej”. Nawet kosztem kompromisów terytorialnych.
Zobacz też
Pomimo kontrowersyjnych wypowiedzi Trumpa, część jego otoczenia politycznego próbuje tonować nastroje i utrzymywać przynajmniej formalną spójność w relacjach z Ukrainą. Sekretarz stanu oraz kilku kluczowych członków administracji nadal publicznie deklarują wsparcie dla Kijowa, podkreślając „historyczne zobowiązania USA wobec demokracji i suwerenności narodów Europy Wschodniej”. W kuluarach jednak coraz częściej mówi się o głębokich podziałach w Białym Domu w kwestii dalszej pomocy militarnej i finansowej dla Ukrainy.
Zmiana tonu prezydenta Trumpa wobec Zełenskiego nie umknęła uwadze europejskich sojuszników USA. W wielu stolicach – od Berlina po Warszawę – pojawiają się obawy, że zmniejszenie zaangażowania Waszyngtonu w konflikt na wschodzie Europy może doprowadzić do destabilizacji całego regionu. Analitycy ostrzegają, że sygnały płynące z Białego Domu mogą zostać odebrane w Moskwie jako przyzwolenie na dalsze działania ofensywne.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu