Reklama

Wojna na Ukrainie

"Stalowy i mięsny walec" idzie na zachód. Ukraina nie zatrzyma Rosji? [KOMENTARZ]

Rosjanie przed zdobywaniem miejscowości najpierw je niszczą, tak jak w przypadku Bahmutu
Rosjanie przed zdobywaniem miejscowości najpierw je niszczą, tak jak w przypadku Bahmutu
Autor. Facebook/93. OMBr Chołodnyj Jar

Ofensywa w obwodzie kurskim pokazała wyższość ukraińskich wojsk w działaniach manewrowych. Rosjanie odzyskują jednak przewagę wszędzie tam, gdzie uda im się doprowadzić do działań pozycyjnych. Wtedy bowiem rozpoczyna się wojna na wyniszczenie, a tej, ze względu na ogromną dysproporcję sił i diametralne różnice w akceptowalności poziomu strat, Ukraińcy wygrać nie mogą. Jak na razie.

Tam, gdzie Rosja rozpoczyna działania ofensywne w odniesieniu do wojsk ukraińskich, prędzej czy później Ukraińcy muszą się wycofywać na kolejne linie obronne. Są oczywiście miejsca na froncie, gdzie trwa stabilna wojna pozycyjna, ale jest tak tam tak tylko dlatego, że Rosjanie nie chcą lub nie mają sił w tym miejscu, by przejść do faktycznej ofensywy. Jeżeli jednak „zechcą”, to zepchnięcie ukraińskich wojsk na kolejne pozycje prędzej czy później i tak nastąpi.

Reklama

Różnice są tylko w czasie, jaki Rosjanie potrzebują, by zdobyć konkretną linię obrony oraz w stratach, jakie przy tym ponoszą. I w jednym, i w drugim przypadku nie ma to zresztą dla nich żadnego znaczenia, ponieważ długotrwała wojna na wyniszczenie jest właśnie tym, na co nadal liczą władze na Kremlu. Prawdopodobnie sam Putin był zaskoczony tym, jak duże straty w tej bezsensownej wojnie może tolerować rosyjskie społeczeństwo. To, co w latach osiemdziesiątych było nie do zaakceptowania w Afganistanie dla obywateli Związku Radzieckiego, w XXI wieku jest przyjmowane praktycznie obojętne przez otumanionych i stłamszonych obywateli Rosji.

I Putinowi udało się do tego doprowadzić „zaledwie” przez 25 lat swojej władzy, w dobie wszechobecnego Internetu oraz podróży międzynarodowych, podczas których Rosjanie mogli już na własne oczy zobaczyć zachodni styl życia.

Powolne, ale systematyczne postępy wojsk rosyjskich nie są natomiast w żadnym przypadku skutkiem jakichś wyszukanych i przemyślanych planów operacyjnych. Nawet to, co było widać w pierwszych tygodniach wojny na początku 2024 roku, okazało się w przypadku zachodniej strony Dniepru i działań na północy Ukrainy kompletnym fiaskiem, zmuszając w końcu Rosjan do wycofania się z Obwodu Kijowskiego, Charkowskiego oraz Chersońskiego.

Stan rosyjskiej armii okazał się taki, że po prawie trzech latach pełnoskalowej wojny jest ona zdolna w odniesieniu do Ukrainy jedynie do prowadzenia „mięsnych” uderzeń różnej wielkości, niewielkich pododdziałów, które wysyłane falami nacierają tak długo, aż osiągną sukces. Pomysłowość i próba adaptacyjnego podejścia do działań jest widoczna czasami tylko na najniższych szczeblach, gdzie co rozumniejsi, rosyjscy dowódcy próbują zaskakiwać Ukraińców sposobem wykonywania zadania (wykorzystując np. kanały do skrytego przerzutu żołnierzy lub czasowe braki w zaopatrzeniu wojsk ukraińskich).

Reklama

W większości przypadków takiej rzutkości w dowodzeniu jednak nie ma i Rosjanie wysyłają po prostu w kierunki ukraińskich pozycji dziesiątki swoich transporterów i czołgów. Pojazdy te próbują na maksymalnej prędkości podrzucić jak najbliżej Ukraińców pododdziały szturmowe, nawet jeżeli miałoby się to odbywać przez pola minowe.

Schemat takiego ataku jest zasadniczo zawsze taki sam. Najpierw przez pozycje ukraińskie przechodzi swoisty walec ogniowy z pocisków artyleryjskich, rakiet i bomb, który niszczy wcześniej wykryte umocnienia i zmusza ukraińskich żołnierzy do wycofania się w ukrycia lub nawet do czasowego opuszczenia stanowisk. Rosjanie nie stosują tutaj żadnych ograniczeń i braki w zaopatrzeniu swojej artylerii traktują jako największą katastrofę (o czym świadczyły chociażby nagrane pogróżki Prigożyna w maju 2023 roku: „Gierasimow, Szojgu: gdzie jest cholerna amunicja?”). I nie ma tu w tym przypadku znaczenia słaba celność rosyjskich armat i bomb, ponieważ przy dużej ilości wystrzelonych pocisków zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo, że któryś z nich w coś trafi.

Po takiej nawale ogniowej do walki włączają się pierwsze rosyjskie pododdziały szturmowe, które wprost nacierają na ukraińskie pozycje, w oddzielnych grupach (liczących nawet tylko po 6-8 osób), najczęściej wcale nie licząc, że ich natarcie zakończy się sukcesem. W tych początkowych uderzeniach wystarczy bowiem jedynie, by rosyjscy żołnierze dostarczyli na sobie w pobliże ukraińskich pozycji zapasy amunicji (stąd pierwszą falę żołnierzy często nazywa się niekiedy „plecakami”) oraz by ujawniły się nowe, nieznane jeszcze Rosjanom, ukraińskie pozycje obronne.

Te czołowe ataki są najczęściej niszczone ogniem ukraińskiej artylerii i dronami. Jednak dla rosyjskich wojsk sukces jest nawet wtedy, gdy przez tę nawałę ogniową przedrze się tylko jeden pojazd z desantem. I Rosjanie robią to nawet wtedy, gdy natarcie przebiega na otwartym terenie, w oddaleniu nawet o kilka kilometrów od linii wyjściowych.

Taki schemat działania widać jest np. w miniofensywie prowadzonej obecnie przez Rosjan w Obowdzie Ługańskim na kierunku Torskie. Ukraińcom jak dotąd udaje się niszczyć większość rosyjskich pojazdów biorących udział w natarciach. Tego rodzaju niepowodzenia są jednak przez rosyjskie dowództwo traktowane jako drugowojenne rozpoznanie bojem. Po nim bowiem do akcji ponownie wkracza rosyjska artyleria i lotnictwo bombowe, przetaczając przez wykryte w ten sposób stanowiska bojowe Ukraińców kolejny walec ogniowy.

YouTube cover video

Wszystko to powtarzane jest przez Rosjan tak długo i bez względu na straty, aż ukraińskim żołnierzom zabraknie amunicji, lub nie będą mieli po prostu, gdzie się ukryć. W terenie niezabudowanym ten proces przesuwania się rosyjskiego wojska jest szybszy, w przypadku miast jest to już operacja wymagająca tygodni (jak w przypadku Nju Jorka) lub nawet miesięcy (jak w przypadku Bachmutu czy Awidijewki).

Wuhłedar nie jest w tym przypadku żadnym wybitnym wyjątkiem. Był on bowiem broniony przez Ukraińców praktycznie od początku wojny, ale tylko dlatego, że Rosjanie czasowo przerywali tam ofensywy – np. ze względu na trudności w dostawie uzupełnień lub konieczność zabrania walczących sił w inne miejsce frontu. Kiedy jednak ataki były kontynuowane dzień po dniu, to Ukraińcy nie mieli żadnych szans, by utrzymać swoje pozycje i musieli wreszcie je opuścić, chociażby po to, by uniknąć okrążenia.

Dobrym dowodem na to jest obecnie Toreck, który był podobnie przygotowany do obrony jak Wuhłedar, jednak przy falowych atakach Rosjan jest on powoli oddawany, a obrońcy muszą się przesuwać na kolejne pozycje obronne. Co więcej, rosyjskie wojska prą do przodu tylko wzdłuż głównych arterii miejskich, ulic: Majakowskiej i Prowułok Trawniewyj 3 zupełnie nie dbając o skrzydła, byle by rozciąć ukraińskie wojska w mieście na połowę. Takie nacieranie do przodu bez obawy o okrążenie jest widoczne praktycznie na każdym odcinku frontu. Niestety tylko w pojedynczych przypadkach Ukraińcom udaje się to wykorzystać i odciąć Rosjan od dostaw, a później ich wyeliminować lub wziąć do niewoli (tak jak zrobiono np. w fabryce kruszywa w Wołczańsku).

Zdobycie fabryki kruszywa w Wołczańsku było jednym z niewielu przypadków, gdy Ukraińcom udało się odciąć zbyt daleko atakujących, rosyjskich żołnierzy i później ich wyeliminować
Zdobycie fabryki kruszywa w Wołczańsku było jednym z niewielu przypadków, gdy Ukraińcom udało się odciąć zbyt daleko atakujących, rosyjskich żołnierzy i później ich wyeliminować
Autor. Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy

„Mięsny” sposób prowadzenia natarcia nie powinien nikogo dziwić, ponieważ po rosyjskim ostrzale artyleryjskim i nalotach bombowych Ukraińcy nie bronią już miast i wiosek, ale ruiny, które po nich pozostały. I tak jest praktycznie w przypadku każdej miejscowość, jaką po długotrwałych bojach zdobywają Rosjanie. Tym bardziej że jak się okazało, ich wojsko przygotowywało się do tego typu działań już od dawna wprowadzając odpowiednią amunicję. Ukraińscy żołnierze wspominają np. o rosyjskich ładunkach nazywanych przez nich zapalniczkami, które Rosjanie: „zrzucają na chaty i cała wioska płonie”. Skutek jest straszliwy, o czym świadczy obecny wygląd takich miast, jak Wuhłedar, Bahmut czy Wołczańsk.

Czytaj też

O braku jakichkolwiek skrupułów u Rosjan może świadczyć fakt, że ten scenariusz jest powtarzany także w obwodzie kurskim. Rosyjskie wojska, chcąc wyprzeć z tamtego rejonu Ukraińców, niszczą więc bez żadnej refleksji własne wioski, nawet jeżeli wcześniej były one przez nich opuszczone praktycznie bez walki.

Reklama

Szybkość w zdobywaniu danej miejscowości zależy więc tak naprawdę od czasu, jaki Rosjanie potrzebują, by ją zniszczyć. Dzielnice domków jednorodzinnych są więc zdobywane szybciej, kwartały blokowisk z kolei dłużej, podobnie jak różnego rodzaju zakłady przemysłowe. Takie, trudne do zdobycia kwartały mieszkalne są nazywane przez Ukraińców cytadelami i to one w pierwszej kolejności stają się celem rosyjskich ataków ogniowych. Tak było np. podczas przygotowywania ataku na ukraińską „twierdzę” stworzoną w zakładach fenolowych w Nju Jorku. To przygotowanie polegało po prostu na długotrwałym bombardowaniu i ostrzale artyleryjskim.

Księżycowy krajobraz terenu, na którym toczą się walki na Ukrainie
Księżycowy krajobraz terenu, na którym toczą się walki na Ukrainie
Autor. Batalion K-2/54. OMBr

Pozostawiony później prawdziwie księżycowy krajobraz można zresztą zobaczyć nie tylko na zdobytych przez Rosjan terenach zabudowanych, ale również na polach przed byłymi, ukraińskimi liniami obronnymi oraz w charakterystycznych dla Ukrainy pasach drzew wzdłuż dróg i ścieżek.

Czytaj też

Jak zatrzymać rosyjskie miniofensywy?

Taki stały napór rosyjskich wojsk może się skończyć tylko w dwóch przypadkach: gdy rosyjskiej artylerii zabraknie amunicji lub, gdy zabraknie im ludzi. Mając te dwa czynniki, nie ma żadnych szans, by Rosjanie zmienili swój sposób działania. Taktyka „stalowego i mięsnego walca” sprawdza się bowiem zawsze, bez względu na sposób przygotowania pozycji obronnych przez Ukraińców oraz rodzaj sił, jakie są wykorzystywane do obrony. Nie ma przecież umocnień, które oparłyby się wielogodzinnemu (lub wielodniowemu) ostrzałowi artyleryjskiemu, atakom rakietowym oraz bombardowaniu bombami szybującymi.

Przy takiej ilości amunicji, jaka jest zrzucana na Ukraińców, nie ma możliwości, by zachowując życie pozostać długo na zajmowanych, i nawet umocnionych stanowiskach. Po pewnym czasie te stanowiska przestają bowiem po prostu istnieć. Z kolei na zbudowanie w pobliżu następnych, nie pozwalają rosyjskie pociski artyleryjskie oraz coraz powszechniej wykorzystywane przez Rosjan drony. To właśnie bezzałogowce są często tym, co kończy niszczycielską pracę zaczętą bombami i artylerią. Trafiają one dokładnie we wskazany punkt, dostając się do schronów przez drzwi, a nawet w otwory strzelnicze.

Przy niezahamowanym dopływie amunicji Rosjanie będą po prostu niszczyli pozycje ukraińskie i metr po metrze wchodzili na teren pozbawiony punktów oporu
Przy niezahamowanym dopływie amunicji Rosjanie będą po prostu niszczyli pozycje ukraińskie i metr po metrze wchodzili na teren pozbawiony punktów oporu
Autor. Facebook/93. OMBr Chołodnyj Jar

Drugim czynnikiem, który mógłby zatrzymać rosyjską armię, jest brak żołnierzy. Również w tym przypadku zmiany na gorsze przebiegają bardzo wolno. Po pierwsze Rosjanie nie przejmują się stratami. Dla zdobycia Bachmutu Kreml przecież poświęcił życie ponad 60 tysięcy swoich żołnierzy (w tym więźniów), pomimo że nic to tak naprawdę nie zmieniło w toczącej się wojnie. Nic również nie przyniosło Rosjanom okupione wielkimi stratami, wielomiesięczne zdobywanie Wuhłedaru. Ukraińcy zawczasu przygotowali nowe pozycje obronne dziewięć kilometrów na północ, na linii Nowoukrainka – Bogojawlenka.

Wymiernym sukcesem frontalnych ataków są oczywiście zdobycze terenowe, ale również straty, które od początku tego roku praktycznie każdego miesiąca przekraczają tysiąc rosyjskich żołnierzy. Oficjalnie nie wpływa to na przekazy płynące z Kremla, według których pobór do obowiązkowej służby wojskowej przebiega bez przeszkód, a chętnych do służby kontraktowej w Rosji nadal nie brakuje. W rzeczywistości Putin ściga się tu z czasem, ponieważ problem niedostatku personelu zaczyna z tygodnia na tydzień być coraz większy.

Przede wszystkim systematycznie pogarsza się wyszkolenie Rosjan, czego efektem są m.in. właśnie rosnące straty. O problemach kadrowych może świadczyć również to, że do wojsk lądowych przenosi się specjalistów z innych formacji (np. z okrętów), a na front wysyła się często żołnierzy z niezaleczonymi ranami lub chorych (np. na zarażonych żółtaczką typy C lub HIV). Nowy dekret Putina, pozwalający wysyłać na front oskarżonych, ale jeszcze przed zasądzonym wyrokiem, również nie pojawił się przypadkowo.

Czytaj też

Armia rosyjska musiała dodatkowo zrezygnować z utrzymywania odpowiednich rezerw operacyjnych. Praktycznie każda jednostka wojskowa w Rosji została ogołocona ze sprzętu wojskowego, podobnie jak opustoszały wielkie magazyny stworzone z pojazdów i artylerii z czasów Związku Radzieckiego. Z roku na rok siły rosyjskiej armii więc słabną, tracąc na co najmniej 8-10 lat możliwość przeprowadzenia konwencjonalnej operacji ofensywnej w odniesieniu do tak silnego przeciwnika jak NATO. Na Ukrainę, której żołnierze są na skraju wyczerpania i gdzie są coraz większe trudności z uzupełnianiem walczących jednostek, to jednak wystarczy. I Putin to bezwzględnie wykorzystuje.

Ukraińscy żołnierze są coraz bardziej zmęczeni tym bardziej, że ataki Rosjan trwają praktycznie bez przerwy
Ukraińscy żołnierze są coraz bardziej zmęczeni tym bardziej, że ataki Rosjan trwają praktycznie bez przerwy
Autor. 38. Brygada piechoty morskiej

A to, że Ukraińcy właśnie ogłosili wyeliminowanie już 677 tysięcy rosyjskich żołnierzy, nie ma dla niego żadnego znaczenia.

Obwód Kurski – wyjątek, czy potwierdzenie reguły

Całej, wykazanej powyżej ocenie skuteczności prowadzenia przez Rosjan operacji wojskowych, teoretycznie zaprzecza ukraińska „ofensywa” w Obwodzie Kurskim. W rzeczywistości prowadzona tam przez Ukrainę operacja wcale nie pokazała jakiejś nadzwyczajnej słabości Rosji, ale zły stan w jakim to państwo się po prostu znajduje – i to od wieków. Przekonały się o tym ponad dwieście lat temu wojska francuskie, a sto lat później dwukrotnie wojska niemieckie, wnikając na początku bez większych trudności w głąb rosyjskiego terytorium. Przekonał się o tym nawet Prigożyn, który posiadając zaledwie kilkutysięczne zgrupowanie „wagnerowców” mógł bez problemu przesuwać się na północ w kierunku Moskwy, nie zatrzymywany praktycznie przez nikogo.

Ostatecznie koniec jest jednak zawsze taki sam, o czym już niedługo przekonamy się w obwodzie kurskim. Przy tak ogromnym obszarze reakcja rosyjskich wojsk może być bowiem opóźniona, ale zawsze prędzej czy później nastąpi. Jedynym z pierwszych sygnałów, że takie przeciwdziałanie się zbliża jest doprowadzenie przez Rosjan do zastopowania działań manewrowych przeciwnika. W nich wychodzi słabość rosyjskiego systemu dowodzenia oraz łączności, która bardzo często doprowadza do chaosu jak również do walk bratobójczych.

Dodatkowo Rosjanie mają pełną świadomość, że Ukraińcy mają nad nimi przewagę jeżeli chodzi o dostęp do amunicji precyzyjnej. Jeżeli walki jednak „staną”, w to wtedy powoli uruchamiany jest rosyjski walec, który niestety już zaczął się toczyć także pod kurskiem. Jedynym czynnikiem utrudniającym takie prowadzenie operacji są naturalne przeszkody terenowe – góry, czy rzeki. Niestety Ukraińcom nie udało się odciąć sił rosyjskich znajdujących się na południe od rzeki Seym zajmując miejscowość Koreniewo i teraz przez ten wąski przesmyk wlewa się pomoc dla pozostających w częściowym okrążeniu Rosjan.

Oznacza to, że rosyjski walec potoczy się do przodu i metr po metrze będzie odzyskiwał zdobyty przez ukraińskie wojska teren. Odbywa się to oczywiście powoli, ponieważ Rosjanom udało się im jak na razie odbić jedynie około 10% utraconego terytorium. Ale tego procesu Ukraińcom prawdopodobnie nie uda się zatrzymać.

Działania armii ukraińskiej w tamtym rejonie wcale jednak nie były bez sensu. To właśnie ofensywa w obwodzie kurskim uświadomiła rosyjskiemu społeczeństwu, że na Ukrainie toczy się nie jakaś tam „wojskowa operacja specjalna”, ale normalna wojna. Pokazała ona także, że skutki jej mogą dotknąć bezpośrednio Rosjan, jak również objawiła prawdziwe oblicze rosyjskiej armii, która bez skrupułów potrafi rabować również własne sklepy i domy.

Jeżeli rozejm, to tylko na odpowiednich warunkach

Taktyka stosowana przez Rosjan obecnie na Ukrainie powinna całkowicie zmienić sposób podejścia do prowadzenia działań wojennych przez siły NATO. Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że wojna na wyniszczenie początkowo bardzo odpowiada Federacji Rosyjskiej. Otumanione propagandą kremlowską rosyjskie społeczeństwo nic sobie bowiem nie robi z setek tysięcy utraconych żołnierzy, jak również z kompletnej zapaści cywilnej gospodarki. Trzeba wreszcie przyjąć do wiadomości, że Rosjanie tacy już po prostu są, a na zmianę ich mentalności nie wystarczy jedynie wojna na Ukrainie. Na to potrzeba lat i działania systemowego, a na to w oligarchicznej i mafijnej Rosji się jak na razie nie zanosi.

Czytaj też

To właśnie dlatego rozejm kończący wojnę na Ukrainie na rosyjskich warunkach będzie dla Europy katastrofą z opóźnionym zapłonem. Rosjanie upojeni „zwycięstwem” odbudują siły zbrojne i ponownie uderzą na swoich sąsiadów, bo oni po prostu niczego innego nie potrafią. Nie oznacza to jednak, że nie warto negocjować przerwania walk, jednak na pewnych warunkach. Po pierwsze nie może być żadnej zgody na ustępstwa terytorialne kosztem Ukrainy. To by bowiem pozwoliło Putinowi ogłosić zwycięstwo i kontynuować obecną, agresywną politykę – i to nie tylko wobec Kijowa.

Nie można dopuścić, by Rosjanie nie odpowiedzieli za zniszczenia i zbrodnie dokonane przez nich na Ukrainie
Nie można dopuścić, by Rosjanie nie odpowiedzieli za zniszczenia i zbrodnie dokonane przez nich na Ukrainie
Autor. Facebook/93. OMBr Chołodnyj Jar

Po drugie nie powinno się cofnąć żadnych sankcji wobec Rosjan, a uzyskany w czasie rozejmu czas wykorzystać na doprowadzenie do tego, by już nałożone sankcje były rygorystycznie przestrzegane. Bez zachodnich technologii rosyjski przemysł nie będzie w stanie odbudować swojej armii nawet do poziomu takiego, jaki był 24 lutego 2022 roku. Tym bardziej, że „zbrojeniówka” w Rosji cierpi na brak specjalistów. Według BBC tylko w okresie od 15 sierpnia 2024 roku do 15 września 2024 roku, na największych portalach z propozycjami pracy (np. „Rabota Rosji”) zaoferowano aż 90 tysięcy miejsc pracy w firmach zajmujących się szeroko pojętą obronnością.

I nie pomaga w tym fakt, że dla „rzadkich” specjalistów proponuje się wynagrodzenie przekraczające 3, a nawet 4 razy średnią pensję w danym regionie. Niestety oznacza to również, że władze na Kremlu mają nadal pieniądze na zbrojenia. Dlatego złagodzenie sankcji może zapalić „zielone światło” na sprzedaż do Rosji zagranicznego uzbrojenia – głównie z Chin. Wtedy powrót do zdolności ofensywnych (np. w czołgach i samolotach) zajmie rosyjskim siłom zbrojnym nie dziesięć, a najwyżej pięć lat.

Po trzecie trzeba nadal kontynuować pomoc dla Ukrainy. Nie można mieć bowiem złudzeń, że Rosjanie nagle staną się pokojowym państwem, a zbrodniarze wojenni i złodzieje w rosyjskich mundurach zostaną sprawiedliwie rozliczeni. Uderzenie na Ukrainę więc na pewno znów nastąpi i przy braku „konsekwencji pomocowej”, wzmacnianie ukraińskich sił zbrojnych trzeba będzie zacząć od początku.

W tym wszystkim jedna idea powinna być wyznacznikiem dalszych działań krajów zachodnich: Ukraina nie może przegrać tej wojny. Federacja Rosyjska wybierze sobie wtedy nowy cel i na pewno nie będzie to podbój Kosmosu.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (24)

  1. oko

    Celem Putina nie jest pokój czy zawieszenie wojny na bliżej nieokreślony czas , ale zajęcie całej Ukrainy raz na zawsze , denazyfikacja nazwy Ukraina, wprowadzenie na obecnej Ukrainie wyłącznie języka rosyjskiego , masowe deportacje na Syberię niepokornych Ukraińcow, a pozostałych Ukraińcow przebierze w rosyjskie mundury i wtedy uderzy na NATO , właściwie tylko na Polskę. Nie będzie atakował trzech państw Bałtyckich i Finlandii bo i tak te się poddadzą dobrowolnie i wchłonięte itd.

    1. WisniaPL

      Taki cel nie jest realny bo Ukraińców wciąż jest 30 mln. Putin nie ma tyle sprzętu i amunicji by wypalać ziemię przez obszary 20x wieksze niż dotąd zajmowane.

    2. Zbyszek

      Jeśli pęknie front na wschodzie to cel ten jest dość realny...

    3. Krtek

      30 milionów to kobiety ,dzieci i starcy więc nie wyolbrzymiaj zasobów ludzkich. Do tego do broni potrzeba ludzi doświadczonych w obsudze technologii

  2. Igor Aretano

    Dziwne, że nikt nie pamięta, że Rosja ma broń atomową. Jeśli Putin rzeczywiście zacznie przegrywać wojnę ukraińską, użyje broni atomowej. Nie ma gdzie się wycofać.

  3. kurczak

    Mam pytanie, może ktoś mądry odpowie. Jak my albo i całe NATO, przebijałoby się przez umocnienia budowane i uzbrajane przez 8 lat a ich złogi szkolone do obrony i poznające teren działanie prawie tyle samo.

    1. Czytelnik D24

      Przebijałoby się tysiącami ton bomb przeciwbunkrowych oraz nalotami dywanowymi. Dopiero wtedy Rosja zobaczyłaby co to znaczy ponosić straty.

  4. Borkow

    Ale po co ukraincom był ten atak na fabrykę kruszywa w Wołczansku? Poniesli ogromne straty i po kilku dniach znowu są tam Rosjanie.

    1. Rusmongol

      Po co Rosji w ogóle była ta wojna. Ponieśli ogromne straty a i tak Ukraina nie będzie ich 🥳

    2. Paweł LiS

      @rusmongol. Co twòj post wnosi do tego pytania o atak na fabrykę? Nic. A jeśli pytasz o to po co Rosji ta wojna to gratuluję poziomu wiedzy.

    3. Czytelnik D24

      @Paweł Lis Twój post również nic nie wnosi do tematu.

  5. WPRzyb

    Przede wszystkim systematycznie pogarsza się wyszkolenie Rosjan, Takie twierdzenie przedstawia autor, natomiast analitycy twierdzą coś dokładnie przeciwnego Rosjanie prowadzą coraz lepsze szkolenie, a Ukraińcy skracają czas szkoleń. NIe wiem, ale w działaniach nowych brygad Ukraińskich raczej widać zapaść jakości i co ważniejsze morale (jak podaje niejaki J.K. już w tym roku wszczęto tam ponad 50 tysięcy postępowań sądowych przeciw dezerterom). Jeśli chodzi o obwód Kurski to w tej chwili staje się problemem dla Ukraińców i można odnieść wrażenie, że Rosjanie w kontrolowany sposób tam oddziałują żeby wiązać jak najwięcej ukraińskich wojsk. Także sukces tylko czyj?

    1. Rusmongol

      Rosja już miała być wyszkolona po wojnie w Syrii. Co się okazało? Wszyscy wiemy. Teraz też się szkoła i już mają damych fachowców. Którzy po prawdzie uda do przodu jedynie dzięki przewadze w sprzęcie jak 5 do 1. Inaczej to ich wyszkolenie okazało by się brakiem wyszkolenia.

    2. Zbyszek

      @Rusmongol, wojna w Syrii faktycznie niewiele ich nauczyła (pytanie czy nas, Zachód, nauczyły coś wojny asymetryczne? Zdecydowanie mniej "komfortowe" od wojny z Rosją). Teraz jednak widać zupełnie co innego. Taktyka ewoluuje - możemy to obserwować na froncie. Inne wykorzystanie piechoty, umiejętność wdrożenia mobików. Może pora przestać snuć obraz "cywilizowanej" wojny, w której umierają masowo tylko przeciwnicy? Może pora zrozumieć że wojna armii mniej więcej zbliżonych swą siłą to rzeź OBU STRON? I się do tego przygotowywać

    3. Paweł LiS

      @ rusmongol. A skąd ty wiesz ze sa dalej źle wyszkoleni? Na defence są wywiady z ukraińcami ktòrzy mòwią wprost ze rosyjski żołnierz 2022 a ten z 2024 to dwie inne bajki. Masz inne źròdła czy tylko tak klepiesz żeby sobie podnieść morale?

  6. Paweł LiS

    Idąc dalej panie Dura. Na tym zdjęciu to na prawdę nie jest krajobraz księżycowy po wielodniowym ostrzale. Pisze pan ze RU mają kłopot z personelem, a za chwilę , ze dzięki prowadzonej rekrutacji za dobre pieniądze nie muszą wysyłać poborowych i to uspokaja nastroje społeczne. Pisze pan że RU siada godpodarczo ale kasa na najemnikòw jest...no to jak w końcu?.

    1. Rusmongol

      Przecież rosyjska gospodarka to śmiech. Ich kasa pochodzi z handlu tym co wygrzebia z ziemi. Będą robić cięcia gdzie się da i jak się da a kasa na wojnę i tak będzie. Putin i jego szajka w pałacach nie zbiednieje...

    2. Pegaz

      Właśnie, to co wygrzebia, więc złoto i diamenty, a to zamieniają na broń.

    3. Paweł LiS

      @rusmongol. Czyli wynika z tego że sankcje gospodarcze na RU nie mają sensu bo cyt. Kasa na wojnę i tak będzie.

  7. Prezes Polski

    Pewnie nikt nie pamięta, co pisałem dwa lata temu, a pisałem nie zwracajcie uwagi na straty ruskich, oni zniosą wszystko. Właśnie zapoznałem się z najnowszymi sondażami i jestem przekonany, że Trump wygra. A jeśli spełni swoje obietnice, to w styczniu Ukraińcy nie będą mieli czym walczyć. Efekt - będzie pokój na warunkach Rosji. Putin ogłosi zwycięstwo, w 2 lata wszyscy zapomną, a ruscy będą pokątnie ostrzyć na nas brzytwę. Czasu jest coraz zimniej.

  8. x0Czarny0x

    O otumanieniu ludzi w tym przypadku "zachodu" mogą pewnie tez mówić Rosjanie w kontekście zachodniego stylu życia i jego "postepowych wartości", czyli wywracania do góry nogami zwiazku kobiety i mężczyzny, pojęciem czym jest płeć, promocji okaleczania dzieci poprzez tranzycje i podawania im hormonów, promocji konsumpcjonizmu i hedonizmu, niszczenia religii itp. Jak widać smartphoniki, telewizor 75 cali i wszechobecny kicz ich nie przekonuje...

    1. Prezes Polski

      A jakież to wartości pielęgnuje Rosja? Kraj bezprawia, korupcji i wszelkich patologii. Wg prawa bicie żony nie jest tam przestępstwem. Poziom przestępczości w ogóle jest typowy dla krajów 3go świata. Mógłbym tak pisać i pisać o ruskim mirze. Porównanie ruskiej zgnilizny moralnej do świata zachodu jest absurdalne.

  9. Hoze

    Wizja bardzo katastroficzna. I nie uwzględniająca tego ze prowadzenie tej wojny jest możliwe dzięki dziesiątkom tysięcy sztuk ciężkiego sprzętu pozostałego po ZSRR. I milionom pocisków. Po tej wojnie Rosja tego wszystkiego mieć nie będzie. A sama tego nie jest w stanie wyprodukować w ciągu 5 czy dziesięciu lat. Abstrahując od kosztów takiej modernizacji. Wymagało by to bowiem budowy infrastruktury produkcyjnej i dopiero potem produkcji. Dodatkowo, Rosja ma na Ukrainie przewagę w powietrzy. Ale poziom produkcji nowych samolotów sprawia że za 5 lat w Rosji będzie lotne jakieś 200 samolotów. Co wystarczy na jakieś 2 tygodnie wojny z NATO. Zagrożeniem dla nato jest raczej samobójcza polityka państw które przez 2 lata wojny nie zaczęły odbudowy zdolności produkcyjnych uzbrojenia.

    1. dsM

      Doklanie, Rosja przepala zasoby, ktore gromadzila 80 lat. Nie 5 nie 10 nie 30 - 80. Zadne nowoczesne srodki tego nie zastapia, bo 1. Rosja nie ma jak i wyprodukowac w odpowiedniej skali 2. Rosja nie ma doktryn (probowali, nie wyszlo) ich uzycia i nie wyszkoli oficerow, ktorzy byliby z nich w stanie zrobic uzytek. Rosja miala 3 atuty: 20 tys czolgow, masy rzolnierzy i atom, zostal jej ten ostatni.

    2. Vixa

      Radzieckiego sprzętu bedzie jeszcze długo dużo. Spójrz na to inaczej: 70-80% sprzętu dostarczanego rosyjskiej armii to puszki z pola walki. A moce fabryk sie raczej rozkręcają, to będzie zalezeć od kasy.. Także oni są rozkręceni, a my?

  10. radziomb

    ostatnio Specjalista cywilny, wojskowy Rosyjski w głównych wiadomosciach rosyjskich przyznał, że Rosja nie wygra konwencjonalnie na Ukrainie gdy pomaga im NATO. to jest logiczne, jesli porówna się budżety Rosji i Unii Europejskiej lub Nato, ok 20..25 x większy budzet. hmm..Nic zaskakujacego.

  11. Zbyszek

    Wg Deepstate Rosja odzyskała ok 1/3 terenu zajętego przez SZU. Nie jest to szczególnie ważne, bo udało im się odbić to co prawdopodobnie Ukraińcy zamierzali odpuścić - tereny płaskie. Obecnie front opiera się od niewielkie wzgórza i miejscowości. Myślę że tu SZU zamierza powstrzymywać natarcie Rosjan. A jesli dadzą oni radę zepchnąć Ukraińców to druga linia obrony będzie dużo bliżej granicy - na południe od Sudży. Zamysł ukraiński jest bardzo ryzykowny (wyciągnął pod Kursk nieproporcjonalnie większe rezerwy SZU niż rosyjskie), ale strategicznie ma pewne szanse powodzenia. Może to być niezła karta przetargowa w zbliżających się negocjacjach (choć istnieje ryzyko celowego zostawienia przez Putina tych terenów pod okupacją ukraińską). Czy ryzyko się opłaci zadecyduje sytuacja na froncie wschodnim. Jeśli nie pęknie to może Ukraina dobrze spożytkować sukcesy pod Kurskiem

    1. Popolupo

      Coraz bardziej jasne jest ze Rosjanie zaczynaja gorowac pod katem politycznym i dyplomatycznym. Ukraina traci poparcie a bez amerykanskich OSzczepow i Patriotow dlugo nie potrzyma. Amerykanie uzyskali to co chcieli - wschodnia Europa przestawila sie na amerykanski sprzet i teraz czy chec czy nie chce musi topic swoja walute w zakup milairdow dolarow. Fear FActor

    2. Rusmongol

      @popolupo. I zauważ że USA przestawiło sprytnie Europę na swoją broń orzy pomocy ograniczonych kacapów. Czyżby jednak było prawdą że Putin to agent CIA 🤔

    3. kurczak

      No i przede wszystkim panowie Popolupo jak i mongol pomijają najważniejsze osiągnięcie amerykanów. UE przestała się liczyć w najważniejszej wojnie jaka obecnie jest toczona, czyli wojnie gospodarczej. Z cenami energii elektrycznej wyższymi o 156 % od reszyt świata(średnio, wiadomo że my te ceny mamy jeszcze wyższe) a cenami gazu o 350% wyższymi od reszty świata, unia jako całość przestała się liczyć a i poszczególni członkowie unii już się przekonują o porażce. U nas wycofanie się Intela z inwestycji jest tego dobitnym przykładem, tak jak choćby ucieczka Levi Strausa. Plany UE oparte o dostęp do tanich źródeł energii z Rosji i kolejowe połaczenie(nowy jedwabny szlak) z Chinami "dzięki " ukraińcom udało się amerykanom rozwalić w drzazgi.

  12. Jerzy

    Obawiam się, że różny poziom akceptowalnych strat nie wynika wyłącznie z panującego w Rosji "stłamszenia i zamordyzmu". Po stronie Ukr walczą coraz częściej żołnierze "mobilizowani" podczas łapanek w klubach i na ulicach, po stronie Rus ochotnicy skuszeni wizją b. wysokiego jak na tamte warunki żołdu albo darowania kary - jak długo przeciętna rosyjska rodzina nie obawia się, że ich syn/ojciec zostanie przymusowo zmobilizowany i wysłany na front, tak długo wojna ich "nie dotyczy" - co innego na Ukrainie - tam prawdziwi "ochotnicy" już się skończyli i to tam prędzej społeczeństwo się zbuntuje. A co do przyjętej taktyki niszczenia miast - to specjalnie nie różni się od taktyki pewnej humanistycznej armii.

    1. Popolupo

      PO stronie Ukrainskiej albo walcza sila wcieleni ktorzy w tym momencie maja morale 0 albo najemnicy. W armii rosji walcza ludzie o malo wiele tym samym morale ale na pewnoe wiekszym od 0

    2. Paweł LiS

      Dokładnie tak to widzę.

    3. dsM

      @Jerzy spoleczentwo sie zbuntuje i co? Odda sie z radoscia Putnowi? Putin im pozwoli balowac czy tez wszystkich zamieni ostatecznie na mieso armatnie? Nie ma sensu porownywac postaw Ukraincow i Rosjan jesli nie bierze sie roznicy w stawce.

  13. Krtek

    Rosja też się uczy na wylanych błędach. Powoli ale uczy . 200 tys zabitych na 140 milionowe państwo to nie tragedia jeszcze.... Niestety

  14. OptySceptyk

    Zasypywanie ukraińskich pozycji tonami amunicji jest możliwe głównie ze względu na ukraińskie braki w środkach rażenia dalekiego zasięgu. Są drony, które ostatnio zaczęły trochę poprawiać sytuację, ale tak naprawdę należałoby zniszczyć fabryki amunicji, a to nie jest proste. No i, ruska metoda może i działa przeciwko Ukraińcom, ale jakoś nie widzę tego w starciu z NATO. Państwa NATO mają zabawki o dalekim zasięgu, a potencjał ludnościowy nie pozwala ruskim na taki stosunek strat, jaki mają w Ukrainie. Zresztą, w dłuższej perspektywie, ta wojna dla rosji jest mordercza zarówno ekonomicznie, jak i demograficznie. Niezależnie od wyniku walk, jest to katastrofa strategiczna dla Moskwy.

    1. Popolupo

      Nie bardzo rozumiem twojego rozumowania- Rosja 145 mln populacja i wladze z 80 prcentowym poparcie, jedna polityka wladzy brak rozdarcia spolecznego- Ukraina 30 mln z czego wiekszosc juz zdaje sobie sprawe z tego ze walcza za kapital zachodni

    2. Jerzy

      Nie zakładałbym, że Rosja jest zainteresowana starciem z NATO. Europa zachodnia już dokonała samozaorania przyjmując mln uchodźców z Afryki subsaharyjskiej - ludzi, którzy: 1. albo nie chcą z definicji i nie będą pracować, natomiast intensywnie się mnożą; 2. albo wykonują najprostsze prace, w których wraz z rozwojem AI i robotyki będą wypierani przez maszyny. Jak by nie patrzeć problemy demograficzne + związane z imigrantami w ciągu 10-20 lat sprawią, że potencjał wojskowy krajów europejskich obniży się skuteczniej niż gdyby ruscy zbombardowali je Iskanderami, więc wystarczy, że zaczekają (czytałem, że już teraz w fabrykach Citroena 70% pracowników jest ok 60-tki).

    3. staryPolak

      chcesz przeciwstawić sowieckiemu sołdatowi lalusia z UE? Chcesz walki w okopach z udziałem morderców z cywilizacji turańskiej i pokolenia "płatków śniegu"? jedyną szansą NATO jest NIE DOPUŚCIĆ wroga do kontaktu z żołnierzem francuskim, holenderskim, czy niemieckim. A to wymaga artylerii, artylerii, artylerii. Tymczasem w Polsce zapadła cisza w sprawie produkcji amunicji, a kontrakt na HIMARSy chyba szlag trafi.

  15. staryPolak

    jeśli sankcje mają miec faktyczne znaczenie to musi umrzec kilku ważnych prezesów czy właścicieli firm. Zgodnie z najoczywistszą zasadą firmy robią biznes a najlepszy jest ten z obejściem sankcji. i zgodnie z drugą zasadą - zgon kilku wybranych przekona setki innych do zakonczenia wspólpracy z Rosją. Co do armii .... dziwię się optymizmowi w tekście. Rosja posiada dziś potężną armię doswiadczonych morderców, posiada nową klasę oficerów a całe jej dowództwo zostało wymienione na sprawdzonych w boju. Na szczęście jedno się nie zmieniło i ze względu na ich uwarunkowania nie ma tak sprawnego dowodzenia jak w NATO; sierżant w NATO ma wiecej do powiedzenia niż u nich kapitan.

  16. staryPolak

    to co z tą produkcją amunicji w Polsce? Czekamy na chwile gdy Rheinmetall zaoferuje jeden pocisk za 1 sztabkę zlota z magazynów NBP?

  17. user_1050711

    Mnie z tego wszystkiego obchodzi tylko to, że Polacy popełniają właśnie zbiorowe samobóstwo, kłócąc się o wszystko i zajmując "wszystkim", aby tylko nie naprodukować wielkich ilości broni, amunicji i wyszkolonych obrońców.

    1. Kordian80

      W 100% się zgadzam. Poza tym jestem przekonany, że rosja podsyca podziały w Polsce, także nie dajmy się kacapom i skupmy się na tym co ważne.

  18. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

    Chyba jedyne, co ma sens, to minowanie narzutowe jakąś artylerią z daleka, mobilną lub z osłoną przeciw dronom. I potem ostrzał saperów lub tych co minęli miny.

  19. Zam Bruder

    Z większością wniosków zawartych w tej analizie oczywiście trzeba się zgodzić - tak wygląda wojna prowadzona dzisiaj przez Rosjan ; prymitywna na poziomie taktycznym i nawet operacyjnym, ale z jakiś powodów powoli acz nieubłaganie przynosi ona im sukces - lecz jakie to powody, o tym Autor nie raczył juź wspomnieć. I równieź nie zająknął się w jaki sposób oprócz - jak widać nieskutecznych sankcji Wymusić na Rosji owe własne warunki zakończenia wojny które zapewnią Ukrainie integralność terytorialną i zahamują dalszą ekspansję FR. Dlaczego Ukr. na dzisiaj jest w permanentnej defensywie nie rokującej sukcesu? Bo ekipa p.Żełeńskiego nie licząc sie z realiami, nie licząc się z ucieczką milionów swych obywateli za granicę (co sama umożliwiła!) w tym setek tysięcy mł. mężczyzn - stała sie zakładnikiem swych nierealnych obietnic zarówno wobec własnego społeczeństwa jak i zachodnich sojuszników. Ci ostatni jednak już zauważyli, że pustymi obietnicami rzucanymi na wiatr nie wygrywa się wojny.

    1. Popolupo

      NI ebardzo rozumiem slowa Prymitywna? To zachod ia wojna jest nie prymitywna?Bombardowanie osiedli i eliminacja 28 tys ludzi w Gazie nie sa prymitywne??

    2. Zbyszek

      A może czas przestać się pocieszać oceną rosyjskiej strategii jako prymitywnej, mięsnej itp? To jest wojna, nie polowanie na uzbrojonych w dzidę tubylców zza pancerza. Wojny są brutalne. Czas zrozumieć że to obowiązuje po obu stronach. Musimy być gotowi na ofiary!

    3. Rusmongol

      Zam .milion razy pisałem ci już że tak serio to w tej wojnie ua miała wytrwać max 3 miesiące. Tu nie ma mowy o żadnych niespełnionych obietnicach. Ukraińcy są sprzętowo kilka razy słabsi. I tak pokazali nie raz topowy poziom sztuki wojenne. Na pewno w porównaniu do prymitywnej opartej na tępym przebijaniu masą "taktyki" dziczy moskiewskiej. Więc pisanie o jakiś obietnicach, cudach wiankach, to nieporozumienie.

  20. radziomb

    Ukrainę należy dozbroic po zeby i pokonac Rosje Teraz : Niemcy mają 600 rakiet taurus które leza i się kurzą, Polska ma 110 rakiet Jaasm, FInlandia tez ma Jaasmy, Czemu ich nie damy Ukrainie skoro zamówiliśmy 400szt nowszego modelu na 1 tys km zasięgu. Nato ma pełno okrętów podwodnych, desantowców, fregat, myśliwców- OK- nie dajemy ich Ukrainie, To niech chociaż kupia od Korei Południowej mase sprzętu wojskowego. A potem te zdziwienie, że Chiny zaatakują Tybe (bo jednak agresja sie opłaca a sankcję po odejściu Putina na emeryturę zniosą) , a Rosja Kazachstan, Gruzję, pewnie Litwę bo ja nie wierzę że Niemcy i USA bedą umierać za Wilno. Wykręcą się sianem

    1. WisniaPL

      Te 400 rakiet to jest bardzo mało. Nie możemy więcej im oddawać. Musimy magazywniac zasoby na nasze starcie.

    2. kurczak

      Kolega radziomb jak widać nie ma zielonego pojęcia o pewnych uwarunkowaniach. Kolega radziomb nie ma pojęci zatem o tym że że Korea Południowa zapewne dawno by przekazała na przykład T-80 jakie posiada gdyby nie to że za chwilkę byłaby bez energii elektrycznej bowiem 38 % energii elektrycznej wytwarza z paliwa jakie można kupić tylko w Rosji. Ciekawie zatem także wygląda kontrakt podpisany z Koreą przez rząd pisu na budowę elektrowni jądrowej z reaktorami do jakich paliwo można kupić tylko w jednym miejscu.

    3. user_1071347

      My nie mozemy dac im jassmow bo Amerykanie nie wydali zgody na ich uzycie w Rosji. I gdyby nas Rosja napadla to pewnie tez nie moglibysmy strzelac do ruskich z amerykanskiej broni dalej niz granice kraju. A poniewaz kluczem do odciecia ruskiego walca jest zniszczenie infrastruktury na Bialorusi wiec zostalibysmy skazani jak Ukraincy na kopanie sie z koniem. Tak wiec zamiast tych miliardow na amerykanski sprzet lepiej byloby chyba kupic rakiety w Iranie.

  21. Paweł LiS

    Panie Dura. Piszesz pan na początku , ze k KURSK to dowòd na przewagę UA w manewrze. Dalrj mozna za to przeczytać, że nawet tego zgrupowania na pd od Koroniewa nad rz. Sejm nie udało się UA odciąc. No to co to za manewr? Koroniewa nie udało się UA zdobyć nawet a to jest 24 km od podstawy natarcia!!! Kluczowy punkt zaatakowany z zaskoczenia...24 nie mogli przeb6ć w tym "manewrze"? Jaka to przewaga w manewrze jak żadnego grupowania nie odcięli/zmusili do wycofania?

  22. Paweł LiS

    Panie Dura. "Ofensywa" pod Kurskiem nie pokazała żadnej wyższości UA w manewrze. Ukraińcy wtargneli z zaskoczenia na terytorium RU przez dozorowany/patrolowany/osłaniany odcinek granicy. To tyle i tylko tyle. Teren de facto nie był broniony. Zajęli ok 1000 km kwadratowych czyli 30 na 35. ( mały powiat) Po tym zostali zablokowani, a RU zaczęli ich niszczyć dronami i artylerią. Można Rosji nie lubieć ale mowic o jskims manewrze ze strony Ukraincow to przessda

  23. WisniaPL

    Powinniśmy robić wszystko by wojna na wyniszczenie trwała. Przeciągnięcie tej wojnt jeszcze 2 lata spowoduje straty ziemi przez Ukrainę ale wypali dużo mocniej zdolności Rosji.

  24. Paweł P.

    ... ze sztuką...

Reklama