Reklama

Wojna na Ukrainie

Służył w FSB. Dzisiaj walczy przeciwko Putinowi

Gdy Władimir Putin organizował sfałszowany plebiscyt wyborczy, w atakach na Biełgorod i Kursk uczestniczył były funkcjonariusz Federalnej Służby Bezpieczeństwa, obecnie oficer w Rosyjskim Korpusie Ochotniczym. Twierdzi, że walki w Rosji wciąż trwają.

Cały czas trwają starcia w pasie przygranicznym po rosyjskiej stronie, pod Kurskiem oraz Biełgorodem. Jednym z uczestników połączonej operacji Legionu Wolnej Rosji, Batalionu Syberia oraz Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego (RDK) jest oficer tej ostatniej formacji. Choć byli pracownicy wywiadu i kontrwywiadu najczęściej zachowują anonimowość, to Ilja jest osobą powszechnie znaną na Ukrainie. Stał się nieformalnym rzecznikiem RDK. Wcześniej służył w FSB oraz w rosyjskiej armii.

Reklama

Akcję trwającą od 12 marca 2024 roku Ilja skomentował tak: „Operacja w obwodzie biełgorodzkim była przygotowywana od kilku miesięcy, podjęliśmy ją po powrocie z frontu pod Awdijiwką na Ukrainie (…) (wtargnęliśmy – przyp. red.) kilkadziesiąt kilometrów w głąb terytorium Rosji”. Obecnie mają się toczyć starcia o nadgraniczne miejscowości Spodariuszyno i Kozinka. Rosyjski Korpus Ochotniczy deklaruje, że wzięli jeńców.

Czytaj też

„Jestem byłym funkcjonariuszem Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Byłem starszym porucznikiem, brakowało mi roku do kapitana. W 2014 r. przyjechałem jako ochotnik, aby walczyć za Ukrainę. Po ATO otworzyłem restaurację w Kijowie” – mówi o sobie Ilja w wywiadzie z ukraińskimi mediami.

„Pochodzę z Władywostoku. Pod koniec XIX w. moi przodkowie w ramach rozkazu carskiego zostali przeniesieni na Daleki Wschód. Cóż, wtedy wszyscy tam trafiali. Dlatego etnicznie jestem Ukraińcem. (Przodkowie mojej matki – przyp. red.) pochodzą z guberni czernihowskiej i białocerkiewskiej, a ojciec z Kozaków Kubańskich, ale Kubań był wtedy na Ukrainie. Od kołyski nie miałam wątpliwości, kim chcę być w życiu. Chciałem być oficerem. Dlatego wstąpiłem do Instytutu w Chabarowsku. A na przydziale pytają młodego porucznika: »Gdzie chcesz służyć?« Mówię: »Jak Michaił Jurjewicz Lermontow, jak prawdziwy rosyjski oficer, chcę rozpocząć służbę na Kaukazie«. I w tym momencie wysłano mnie w najgorętsze miejsce, do Republiki Dagestanu, w góry”.

Reklama

„Następnie przez koneksje zostałem przeniesiony do Kraju Nadmorskiego i tam służyłem do czasu Majdanu. A potem, kiedy zaczął się Krym, zdecydowałem, że wezmę udział w tych wydarzeniach. Któregoś wieczoru zastanawiałem się, po której stronie. I w zasadzie absolutnie wszyscy byli za pójściem (by walczyć – przyp. red.) za Ukrainę, bo byłby to wybór konsekwentny. Tak, żeby w końcu to wszystko rzucić i otwarcie walczyć z reżimem. Próbowałem dostać się do Azowa, do którego jechałem w pierwszej kolejności. Nie zabrali mnie tam, początkowo byłem bardzo zdenerwowany, ale potem przydzielono mnie do batalionu Donbas” – zaznacza Ilja.

Jak Ilja widzi wydarzenia ostatnich dwóch lat? „Kiedy był tak zwany »Marsz Sprawiedliwości« Prigożyna, przygotowywaliśmy się. To znaczy, gdyby wkroczyli do Moskwy i doszło do »zamieszania na Rusi«, to oczywiście wzięlibyśmy udział w tych wydarzeniach” – zaznacza. W początkowych rajdach na terytorium Rosji nie brał udziału, ale walczył przeciwko siłom Putina od początku inwazji.

Czytaj też

„Nie będziemy prowadzić krucjat, aby utrzymać razem Iczkerię, Jakucję i Buriację. Rosyjski Korpus Ochotniczy uznaje prawo narodów do samostanowienia. Na tym polega jego wyjątkowość. Po raz pierwszy mówimy o rosyjskim państwie narodowym, czyli o odejściu od rządów imperialnych. Szczerze mówię sobie, że nie chciałbym mieszkać w Rosji. Naprawdę nie chciałabym żyć, bo ten system społeczny – w porównaniu do ukraińskiego – jest zupełnie inny, jest bardzo toksyczny. Ale rozumiem, że jeśli Federacja Rosyjska upadnie, to my wygramy, to ja będę musiał wziąć udział w zmianach, które tam nastąpią” – podkreślił.

Z pierwszego sondażu przeprowadzonego po zakończeniu głosowania w plebiscycie prezydenckim w Rosji (Centrum Badania Opinii Społecznej) wynika, że Władimir Putin miał otrzymać 87,97 proc. poparcia – podaje „The Guardian”. Choć miał to być polityczny triumf Putina to rajd rosyjskich ochotników sparaliżował pracę komisji wyborczych pod Biełgorodem i Kurskiem.

Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama