Reklama

Wojna na Ukrainie

Scholz: dyplomatyczne zakończenie wojny na Ukrainie jest obecnie niemożliwe

Autor. Twitter / @OlafScholz

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz jest zdania, że dyplomatyczne zakończenie wojny na Ukrainie jest obecnie niemożliwe. „Wszyscy chcemy, żeby ta wojna się skończyła i żeby pokój był możliwy” - mówił Scholz w piątek w Lipsku. Jednak działania wojenne Putina uniemożliwiają jakiekolwiek zbliżenie dyplomatyczne - zaznaczył.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Zakończenie wojny było tematem "wszystkich rozmów, jakie do tej pory przeprowadziłem z prezydentem Rosji, i nie pozwoliłem, by jakakolwiek krytyka powstrzymała mnie od tego, że w pewnych odstępach czasu rozmawiam przez telefon z prezydentem Rosji – często bardzo długo" - mówił Scholz podczas wydarzenia zorganizowanego w piątek wieczorem przez sieć redakcyjną RND w Lipsku. Dodał, że rozmawiał również ze stroną ukraińską.

Czytaj też

Jednak działania wojenne Putina uniemożliwiają jakiekolwiek podejście dyplomatyczne - zaznaczył niemiecki kanclerz. "Tą morderczą wojną, której obecnie doświadczamy" Putin "uniemożliwił wszystko to, o czym wcześniej rozmawiano" - podkreślił Scholz.

Reklama

Jednocześnie po raz kolejny wypowiedział się przeciwko zawieszeniu broni na warunkach rosyjskich, "nie będzie narzuconego pokoju, ale będzie musiało być inne porozumienie". Szef niemieckiego rządu przekazał, że "nieustannie pracuje z wieloma innymi (przywódcami)", aby Rosja to zrozumiała, ponieważ jest to podstawa udanych rozmów pokojowych.

Czytaj też

Scholz przyznał też, że nadal regularnie korzysta z porad swojej poprzedniczki na urzędzie Angeli Merkel. Przede wszystkim znamy się od dawna i zawsze dobrze współpracowaliśmy, mimo że jesteśmy w różnych partiach, i tak się dzieje nadal - powiedział. Uzupełnił, że konsultuje się też z wieloma innymi osobami, również bardzo odległymi od rządzących partii.

Szef grupy parlamentarnej współrządzącej w Niemczech partii SPD Rolf Muetzenich ponowił wezwanie do podjęcia dalszych działań dyplomatycznych w celu zakończenia wojny na Ukrainie. "Chciałbym, aby o dyplomacji mówiono tyle samo, co o dostawach broni" - powiedział gazetom Neue Berliner Redaktionsgesellschaft.

Nie chodzi o "negocjacje z Rosją nad głowami Ukraińców" - zaznaczył Muetzenich. Należy jednak rozmawiać z rządami na świecie, "które mogą mieć jeszcze jakiś wpływ na Putina" - dodał. Apelował, żeby nie zamykać "małych okien dyplomatycznych".

Odnosząc się do debaty w SPD na temat dawnej polityki wobec Rosji, lider grupy parlamentarnej przestrzegł przed przesadnym samobiczowaniem. "Nie jestem skłonny iść w worze (pokutnym) i popiele" - powiedział. Polityka odprężenia SPD była "ważnym otwarciem drzwi dla pokojowego ustanowienia suwerenności dawniej uciskanych państw w Europie Wschodniej". "Nie ma potrzeby za to przepraszać" - zaznaczył.

Mimo to Muetzenich przyznał się do błędów w polityce wobec Rosji w ostatnich latach. "Dotyczy to np. sprzedaży magazynów gazu rosyjskim firmom, a także relatywizacji politycznego wymiaru Nord Stream 2" - ocenił.

Co z czołgami z Niemiec dla Ukrainy?

Według Mychajło Podolaka, doradcy prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Kijów liczy na kolejne dostawy ciężkiej broni z Niemiec. "Rząd RFN ponownie rozważa swoje stanowisko w sprawie nowych dostaw broni" - powiedział Podolak w rozmowie z portalem t-online. Ma to dotyczyć czołgów Leopard 2 i bojowych wozów piechoty Marder.

"Myślę, że ważne jest, iż rząd niemiecki zmienił swój pogląd na własną rolę w Europie. Moje wrażenie jest takie, że rząd niemiecki nie ma już złudzeń co do tego, co planuje obecna Rosja. Rząd Scholza wie teraz, jak powinna zakończyć się wojna" - stwierdził doradca Zełenskiego w opublikowanym w piątek wywiadzie. Powinna zakończyć się "zwycięstwem Ukrainy". Podolak podkreślił: "Widzimy, że w rządzie niemieckim następuje zmiana mentalności i że coraz bardziej rozumieją, jaka wojna się u nas toczy".

Niemcy zaczęły dostarczać Ukrainie systemy obrony przeciwrakietowej. "Ponadto rząd niemiecki ponownie rozważa swoje stanowisko w sprawie nowych dostaw broni". Dotyczy to również czołgów Leopard 2 i bojowych wozów piechoty Marder. "Mając 200 nowoczesnych czołgów i bojowych wozów piechoty moglibyśmy ogromnie przyspieszyć nasze kontrofensywy na wielu odcinkach frontu" - powiedział Podolak.

Czytaj też

Zapytany czy rząd niemiecki obiecał dostawę Leopardów i Marderów Podolak stwierdził, że jeszcze "nie podpisaliśmy żadnych umów. Ale spodziewamy się dostawy tej wielkości już wkrótce, gdy tylko Berlin zobaczy, jak skuteczne jest planowanie ukraińskiego sztabu generalnego".

Na uwagę, że jeszcze nie tak dawno Kijów był raczej źle nastawiony do Niemców, Podolak odpowiedział: "Nasze relacje uległy poprawie. Niemcy ostatnio pokazały charakter. Mamy nadzieję, że rząd niemiecki wkrótce przyjmie swoją rolę lidera Europy. Kraj ten ma decydujący wpływ na to, co dzieje się w Europie i jak mocno wspierana jest Ukraina".

Niemiecka Federalna Agencja Pomocy Technicznej (THW) poinformowała, że dostarczy około 250 agregatów prądotwórczych Ukrainie. Urządzenia prądotwórcze mają służyć do zapewnienia tymczasowego zasilania ważnych obiektów. Ponadto na Ukrainę dostarczane są buldożery, ładowarki kołowe i podnośniki koszowe. Cała operacja logistyczna podczas wojny na Ukrainie osiągnęła już wartość ponad 60 mln euro. "Dzięki maszynom budowlanym, pojazdom i sprzętowi umożliwiamy naszym partnerom na Ukrainie naprawę zniszczeń wojennych, ratowanie ludzkiego życia i łagodzenie cierpień ludności cywilnej" - powiedział szef THW Gerd Friedsam, cytowany przez telewizję ARD.

Bundeswehra mimo wojny na Ukrainie w złej sytuacji

Po rozpoczęciu rosyjskiej wojny napastniczej na Ukrainę kanclerz Scholz ogłosił punkt zwrotny w polityce bezpieczeństwa. Szef niemieckiej armii generał Alfons Mais wciąż jednak nie widzi poprawy zdolności obronnych armii, dostrzega za to "ogromną potrzebę nadrobienia zaległości".

W dniu rozpoczęcia wojny na Ukrainie Alfons Mais ostrzegał, że Bundeswehra jest "mniej lub bardziej pusta". Ponad osiem miesięcy później Alfons Mais widzi niewielkie postępy w modernizacji sił zbrojnych. To prawda, że kwestie bezpieczeństwa są obecnie omawiane "bardziej obiektywnie i głębiej".

Czytaj też

Nie widzi jednak poprawy zdolności obronnych armii liczącej około 60 tys. żołnierzy. "Obecnie stan gotowości materialnej armii nie jest większy niż 24 lutego" - powiedział Mais w piątek w wywiadzie dla dziennika "Sueddeutsche Zeitung".

"Przekazaliśmy materiały z zapasów armii na Ukrainę. Wobec zaistniałej sytuacji jest to całkowicie zrozumiała decyzja polityczna" - zauważył. "Jednak wymiana tego materiału będzie wymagała czasu. Oznacza to, że jest go mniej niż przed rozpoczęciem wojny" - podkreślił Mais. Odnosząc się do specjalnego funduszu w wysokości dodatkowych 100 mld euro dla Bundeswehry, powiedział, że żołnierze są za to bardzo wdzięczni, ale "nie powinno to przesłonić faktu, że potrzeba lat, by przyniosło to efekt w skali całego wojska".

Czytaj też

Po latach koncentrowania się na misjach zagranicznych, powiedział, armia musi być ponownie zdolna do prowadzenia intensywnych walk. "Obecnie nie dysponujemy kompletną niemiecką brygadą, która byłaby w stanie natychmiast i bez długiego okresu przygotowawczego przeprowadzić wielotygodniową misję bojową. Musimy to szybko zmienić w związku z zaistniałą sytuacją" - powiedział Mais.

Między innymi widzi "ogromną potrzebę nadrobienia zaległości" w artylerii. "Armia w obecnym kształcie ma jeszcze cztery bataliony artylerii, około 100 samobieżnych haubic i prawie 40 wyrzutni rakiet Mars. Tylko część z nich jest gotowa do codziennego użytku. To mnie bardzo martwi z myślą o przyszłości". Liczba batalionów ma być ponad dwukrotnie zwiększona - mówi Mais. "Do tego potrzebujemy dodatkowych dział i wyrzutni rakiet".

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (2)

  1. szczebelek

    Był taki co wczoraj pisał, że Polska zbroi się jak Korea z Północy, a państwa zachodu mają nowoczesną armię. To mamy odpowiedź z Niemiec 100 AH 155mm i 40 MLRS z czego połowa nie wyjedzie z garażu. Te fantastyczne liczby osiągniemy bez problemu w przyszłym roku mając po jednym dywizjonie HIMARS i K239 czyli 36 sztuk oraz po dwa DMO K9 i Krabów, więc 96 sztuk do tego mamy jeszcze goździki, dany, langusty i grady...

    1. Michał A

      co do goździków i gradów to nie byłbym taki pewien czy je mamy

  2. bc

    Jakby się zrzuciło ze dwóch trzech użytkowników Leopardów to można uzbierać na mały batalion bez problemu. A potem zastąpić te przekazane wozy Leo 2A7 ale przy mocnej współpracy po kosztach produkcji. A jakby wykupić Szwajcarskie składy(do UE przecież sprzedadzą a jak nie...) "na części" itp to już całkiem.

Reklama