Reklama

Wojna na Ukrainie

Rosja: „strategiczne” myśliwce atakują Ukrainę

Fot. mil.ru

Rosja wykorzystuje do zwalczania ukraińskiego lotnictwa bojowego pociski dalekiego zasięgu R-37M, które wystrzeliwane są z myśliwców MiG-31BM oraz najnowocześniejszych Su-35S. Powoduje to znaczne zagrożenie dla ukraińskiego lotnictwa – czytamy w raporcie brytyjskiego RUSI.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Eksperci brytyjskiego instytutu RUSI, Justin Bronk, Nick Reynolds i Jack Watling opublikowali w pierwszej połowie miesiąca raport dotyczący obrony przestrzeni powietrznej nad Ukrainą „The Russian Air War and Ukrainian Requirements for Air Defence". Zawiera on szereg spostrzeżeń dotyczących wojny toczącej się w przestrzeni powietrznej Ukrainy, jak i rekomendacji odnośnie jej obrony.

O ile w ostatnim czasie najwięcej uwagi poświęconej jest – co zrozumiałe – rosyjskim uderzeniom dokonywanym przeciwko ukraińskiej infrastrukturze energetycznej na dalekim dystansie, to nieco „w cieniu" pozostają działania rosyjskiego lotnictwa myśliwskiego. Jak się okazuje, ono również zadaje Ukraińcom – konkretnie siłom powietrznym – poważne straty i to także z wykorzystaniem broni dalekiego zasięgu.

Reklama

Eksperci RUSI zwrócili uwagę, że po rozpoczęciu przez Ukrainę ofensywy pod Charkowem, rosyjskie lotnictwo wdrożyło nową taktykę, jeśli chodzi o zwalczanie ukraińskich myśliwców i samolotów uderzeniowych. Zakłada ona wykorzystanie pocisków rakietowych powietrze-powietrze dalekiego zasięgu R-37M. Choć tego rodzaju broń z reguły kojarzy się ze zwalczaniem bombowców czy samolotów klasy AWACS, to nad Ukrainą stosowana jest przeciwko myśliwcom i jak widać, skutecznie.

Czytaj też

Pocisk R-37M został wprowadzony na uzbrojenie rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych stosunkowo niedawno. Na początku wszedł on na uzbrojenie myśliwców przechwytujących MiG-31BM, które są daleką modernizacją rosyjskich maszyn MiG-31 (uzbrojonych pierwotnie w rakiety R-33). Głównym zadaniem MiG-31 pozostaje zwalczanie bombowców i pocisków manewrujących między innymi na Dalekiej Północy, ale jak się okazuje, w pewnych warunkach ta maszyna – wraz z rakietą R-37M – może być skuteczna również przeciwko dużo zwinniejszym myśliwcom (choć należącym do starszej generacji).

Pocisk R-37M jest naprowadzany aktywnie radarowo, a jego zasięg to ponad 200 km (niektóre źródła mówią nawet o ponad 300 km przy wykorzystaniu odrzucanego boostera). Nad Ukrainą jest przenoszony nie tylko przez myśliwce MiG-31BM, ale też przez niektóre Su-35S. Według RUSI Rosjanie przyjęli taktykę polegającą na dyżurowaniu par myśliwców obu typów w określonych sektorach i ostrzeliwaniu ukraińskich maszyn z dużych odległości, z użyciem wspomnianych R-37M, lub też używanych już wcześniej z powodzeniem rakiet R-77-1. Te ostatnie raziły cele na dystansach ponad 100 km po ich wcześniejszym namierzeniu przez radary rosyjskich Su-30SM i Su-35. I nawet jeśli część z wystrzeliwanych rakiet nie trafiała, to i tak spowodowało to duże straty ukraińskiego lotnictwa.

Czytaj też

Okazuje się więc, że – pomimo generalnie niskiej skuteczności – rosyjskie lotnictwo nad Ukrainą wykazało pewne mocne strony. Są one szczególnie problematyczne dla Kijowa, bo ten wykorzystuje jedynie posowieckie myśliwce Su-27 i MiG-29, które nie mają na wyposażeniu nowoczesnych rakiet powietrze-powietrze kierowanych aktywnie radarowo jak AMRAAM, a jedynie różne wersje rakiet R-27 wymagających z reguły półaktywnego naprowadzania pocisku na cel, mają też przestarzałe radary.

Czytaj też

Rosyjskie lotnictwo, jako że jego baza przemysłowa jest fizycznie nienaruszona, może dalej rozwijać swój potencjał, nawet jeśli będzie to spowolnione przez sankcje. To powinno wywołać odpowiednią odpowiedź państw NATO, zarówno jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy, jak i rozwój własnych zdolności. Bo tego rodzaju systemy, w pewnych warunkach, mogą być również zagrożeniem dla państw sojuszniczych, nawet jeśli dysponują one nieporównanie większym potencjałem niż Kijów.

Reklama

Komentarze (8)

  1. Lek

    Ostatnie dane, ale dotyczące linii frontu: naloty rosyjskie 2, naloty Ukraińskie 16, w tym 2 HARMami (p.radiolokacyjnymi). Rakiety HARM praktycznie zniszczyły rosyjską obronę p.lotniczą co widać po ilości nalotów: 2 do 14 na wojska na linii frontu plus 2 możliwe zniszczenia opl która usiłowała namierzać ukraińskie szturmowce. Dodatkowo wiele filmów z ataków helikopterami ukraińskimi na linii frontu i prawie zanik takich filmów ze strony rosyjskiej. Jeżeli chodzi o zniszczenia samolotów ukraińskich na głębokim zapleczu to natknąłem się na 1 (jedno) doniesienie o zniszczonym samolocie polującym na skrzydlate rakiety nad Kijowem. Oczywiście lotnictwo Ukrainy w końcu musi ulec zniszczeniu przy takiej intensywności walk, ale miejmy nadzieję, że nieprędko to nastąpi.

  2. Fredd

    Za bardzo uwierzyliśmy we własną (Ukraińską) propagandę, ze Rosjanie są głupi, prymitywni i za chwilę sami się pozabijają w walce o "trofiejne" pralki. Tak mają niewyobrażalny wg naszych standardów "bardak" i niewyobrażalną pogardę dla własnych żołnierzy. Jednak maja też jakaś tam technologię i paru ogarniętych dowódców wiedzących jak jej używać - czytaj: rozumiejących jej niedostatki.

    1. zbigtramp

      Dlaczego propaganda ? Rosjanie tacy są, a to, że mają trochę zaawansowanego sprzętu wojskowego nie zmienia sytuacji i zdania o nich. Leży u nich wyszkolenie, logistyka, wyposażenie żołnierza. To zresztą zdumiewające, że w XXI wieku jest państwo, które zamiast poprawy życia własnych obywateli woli skupić się na produkcji śmiercionośnej broni i wydaje na to nieograniczone środki z miernym efektem.

    2. kaczkodan

      Mów za siebie. Ja broń rosyjską bardzo doceniam, możwliwości państwa też. I uważam, że USA nie przygotowały się na serio do tej pomocy Ukrainie, działali na zasadzie "jakoś to będzie", trochę jak Rosjanie tylko skala nie ta. A tutaj widać, że wystarczy atakować energetykę i efekt jest równie piorunujący jak zwalczanie niemieckiego przemysłu paliwowego pod koniec wojny przez naloty aliantów. Widać że postawiono na usunięcie Putina, zmianę władzy w Rosji, a to nie nastąpi.

  3. Był czas_3 dekady

    Jeżeli to prawda, to oczywisty wniosek z tego, że do obrony p/lot potrzebne są pociski bardzo dużego zasięgu oraz konieczność zwalczania przeciwnika nad i na jego terytorium. Napastnik, czyli naród rosyjski, musi odczuć wojnę na swoim terenie, wówczas odechce mu się wojaczki.

    1. Kontrapara

      Nie można zwalczać zadnych celów nad terytorium agrasera bo to jest eskalacja.a tego obawiamy się jak diabeł święconej wody.

    2. Anty 50 C-cali

      do Kontrapara-zwłaszcza jeden "bliski" sojusznik - ten od zakazu przelotu nad swoim terytorium, z dostawami granatników, o marnym zasięgu 600-800 metrów

  4. szczebelek

    Brakuje suchych faktów jak ilość wystrzelonych rakiet i trafionych celów...

    1. bc

      Prawdopodobnie chodzi im o ten jeden dziwny przypadek na wschodzie. Radar musi oświetlić cel co jest łatwo wykryć, żadne wunderwaffe.

  5. Ogame

    Dobrze, że już w 2030 będziemy mieć wszystkie zamówione F35 hahaha

  6. Prezes Polski

    Jeszcze bardzo długo nie poznamy szczegółów związanych z działaniami powietrznymi nad Ukrainą. Może i te rakiety zestrzeliły kilka maszyn, ale trudno mi uwierzyć, że ruscy wreszcie stworzyli broń równie skuteczną, jak zachodnia. Nigdy wcześniej im się to nie udało i nie ma powodu żeby w tym przypadku było inaczej.

  7. Facetoface

    Jest i powód dla Patriotów na Ukr.

  8. Jerzy

    Ciekawe jakie są rzeczywiste straty ukraińskiego lotnictwa - w opisanej sytuacji siłą rzeczy nie ma żadnych zdjęć ani filmów, bo Ukraińcy się swoimi stratami nie chwalą, bo wszystkie zestrzelenia następują daleko za linią frontu i gdyby wierzyć Oryxowi, to Ukraina od miesięcy nie utraciła żadnego samolotu - teraz widać, że to nieprawda.

    1. Wewo

      A może skuteczność tych ruskich rakiet jest mizerna? Tak jak z R-27, gdzie do celu trafiała jedna na kilkadziesiąt wystrzelonych. Ukraińskie samoloty dalej latają i to świadczy o porażce ruskiego lotnictwa.

Reklama