Reklama

Wojna na Ukrainie

"Potrzeba ogromnej liczby informacji". Polski generał ocenia możliwości ukraińskich F-16

Duński F-16, Dania przekazuje swoje samoloty Ukrainie
Duński F-16, Dania przekazuje swoje samoloty Ukrainie
Autor. Mirosław Mróz

F-16 potrzebuje ogromnej liczby informacji, jakie muszą zostać wprowadzone do systemu, by dobrze funkcjonował. Jeśli tego nie zrobimy, wtedy wykorzystamy tylko niewielką część jego potencjału - mówi w rozmowie z Defence24.pl gen. bryg. rez. Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych.

Jakub Palowski: Ukraina otrzymała według doniesień pierwsze myśliwce F-16, po długim oczekiwaniu. Czy zatem możemy mówić o przełomie, pod kątem politycznym, patrząc na to jak długo zajęło podejmowanie decyzji, ale też technologicznym, biorąc pod uwagę że wprowadzane są samoloty nowej generacji

Gen. bryg. rez. Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych: Zgadzam się, że F-16 to przełom polityczny i technologiczny dla Ukrainy, ale musimy wziąć pod uwagę warunki, w jakich dostarczane są samoloty. Według doniesień mówimy o niewielkiej liczbie, czterech-sześciu samolotach, niedawno ukazał się artykuł wskazujący że Ukraina ma zaledwie sześciu wyszkolonych pilotów. To nie jest potencjał, który na tym etapie w sposób diametralny zmieni układ sił.

Myślę, że Ukraina powinna dążyć do uzyskania efektu synergii, współdziałania z Patriotem w ramach systemów wymiany danych, wciągania Rosjan w pułapkę i zwalczania samolotów przenoszących bomby szybujące i zrzucających je z odległości 50-60 km. Nikt czterema, czy sześcioma samolotami nie wywalczy przewagi w powietrzu, nawet lokalnej, tego po prostu nie da się uzyskać taką liczbą samolotów.

Reklama

Niektóre doniesienia mówią o tym, że Kijów może uzyskać kilkanaście do około dwudziestu samolotów do końca roku, dostarczanych partiami.

Liczba samolotów to jedno, drugie to liczba pilotów, personelu obsługowego, ale też realne zdolności planowania misji. To dziesiątki rzeczy, które się na to nakładają. To nie jest tak, że mamy sam samolot i on lata oderwany od całego systemu.

Na podstawie naszych, polskich doświadczeń trzeba powiedzieć, że Ukraina musi nauczyć się jak używać tych samolotów, nie tylko przez pilotów, ale też ludzi którzy planują misję. F-16 wymaga bardzo szczegółowego zaplanowania misji, wprowadzenia do systemów komputerowych danych rozpoznawczych, wywiadowczych. Do systemów samoobrony przekazywane są pakiety informacji o zagrożeniach itd.

Podkreślam, że już na etapie planowania misji F-16 potrzebuje ogromnej liczby informacji, jakie muszą zostać wprowadzone do systemu, by dobrze funkcjonował. Jeśli tego nie zrobimy, wtedy wykorzystamy tylko niewielką część jego potencjału.  Musi więc być cały zespół ludzki, który będzie umiał zaplanować misję i wykorzystać potencjał myśliwca wielozadaniowego. Jeżeli natomiast ukraińskie F-16 będą wykorzystywane w taki sposób, jak MiGi-29, przy bardzo ograniczonym, dużo prostszym planowaniu, to Kijów nie będzie mógł w pełni spożytkować ich potencjału.

Holenderski F-16, Holandia i Dania przekazują swoje myśliwce Ukrainie
Holenderski F-16, Holandia i Dania przekazują swoje myśliwce Ukrainie
Autor. Mirosław Mróz

Budowanie takiego systemu wsparcia w warunkach wojny będzie trudne.

Szkolenie do wykorzystania myśliwców wielozadaniowych to nie tylko przygotowanie pilotów. Znów odwołam się do naszych doświadczeń. Piloci, którzy wrócili ze Stanów Zjednoczonych ze szkoleń w pewnym stopniu umieli latać, choć oczywiście wiele było do zrobienia. Ale braliśmy udział  w dziesiątkach ćwiczeń przede wszystkim po to, by działał cały system. Planowanie misji i debriefing, odpowiedni dobór i wykorzystanie uzbrojenia oraz wiele innych – jest naprawdę wiele pytań, jakie trzeba sobie postawić w budowie systemu F-16.

W standardowych warunkach zbudowanie tego zajęłoby lata, obecnie Kijów ma bardzo wstępną, początkową zdolność?

Dostawa nawet niewielkiej liczby nowoczesnych samolotów może mieć znaczenie polityczne. Z czysto taktycznego punktu widzenia, gdyby oderwać się od rzeczywistości politycznej, Ukraina powinna najpierw zbudować zdolność na poziomie 24-30 samolotów. Gdyby je jednocześnie wprowadzono, dałoby to szansę na uzyskanie naprawdę potężnego efektu, nawet przekładając się na poziom operacyjny.

Jednakże, wprowadzanie samolotów „kropelkowo”, po cztery czy sześć sztuk nie da takiego efektu na poziomie operacyjnym. Oczywiście na poziomie taktycznym, bo F-16 poprzez swoje różne lepsze parametry od poprzednich samolotów wygeneruje pewną jakość, ale utonie w wielkości tego frontu i teatru działań.

Czytaj też

Cały czas musimy pamiętać o czynniku ludzkim. Nawet jeśli są samoloty, muszą być ludzie. Człowiek nie jest w stanie latać pięciu misji dziennie, to po prostu nie jest możliwe. Druga sprawa - tego, żeby tym myśliwcem latać, ta misja musi być zdefiniowana, przez odpowiednio przygotowanych ludzi, konieczne jest też właściwe obsługiwanie myśliwca, logistyka. A w kontekście Ukrainy musimy pamiętać, że w Rosji trwa już nagonka propagandowa, ufundowano nagrody za zniszczenie F-16, na pewno Rosjanie będą się starali je zestrzelić, w tym celu miały zostać przemieszczone bliżej granicy Su-57. Dlatego wykorzystanie nowych myśliwców wielozadaniowych Ukrainy na zasadzie „startujcie i lećcie”, oczywiście w dużym uproszczeniu, nie będzie optymalnym rozwiązaniem. 

Reklama

Pytanie, czy była alternatywa? Ukraina ma samoloty posowieckie, ale one są bardzo zużyte, są głosy że fizycznie się kończą, no i mają ograniczone zdolności.

Przejście na samoloty zachodnie to w sytuacji Ukrainy konieczność. Nie próbujmy budować przyszłości Ukrainy na samolotach posowieckich. Ukraina już dokonała pewnych wyborów, jeśli chodzi o swoją przyszłość politycznie, a wojna przyspieszyła określone procesy w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Dziś dla Kijowa nie ma innej drogi, niż zachodnie samoloty.

Czytaj też

Przypomnę, że po rozpadzie Związku Radzieckiego Ukraina nie wprowadziła żadnego nowego samolotu bojowego. Dzisiaj samoloty ukraińskich sił powietrznych mają po 35-40 lat, w tym czasie nie przechodziły gruntownych modernizacji polegających na wymianie radarów czy kierowanego uzbrojenia powietrze-powietrze. Z kolei F-16, jakie otrzyma Ukraina może są w podobnym wieku ale były modernizowane w sposób kompleksowy i wielokrotnie. Nie mówiąc już o tym, że samoloty zachodnie mają większe wymagania co do obsługi, ale też dłuższe resursy. Nie ma więc innej drogi dla Ukrainy niż budowa potencjału na sprzęcie zachodnim, od F-16 nie ma odwrotu.

Reklama

Pojawiają się też głosy, że w dłuższej perspektywie, w przyszłym roku lub w kolejnych latach na Ukrainę mogą trafić inne samoloty, przede wszystkim, mówi się o Mirage 2000 lub Gripenach. Ich cechy taktyczne to jedno, ale czy Kijów zdoła zorganizować drugi system wsparcia w krótkim czasie, w warunkach wojennych?

To ważna kwestia – czy uda się zorganizować system wsparcia, czy Ukraina będzie zorganizować system szkolenia? Bo jednak Mirage 2000 to inny samolot niż F-16 i ma inny system szkolenia. Inny jest też zestaw uzbrojenia, nawet jeśli niektóre jego typy są wymienne. To są dziesiątki pytań, na które Ukraina musi odpowiedzieć, zanim wporwadzi myśliwce.

Nie wiem, czy Ukraina zdoła sprostać tym wyzwaniom w krótkim czasie. Oczywiście, w czasie pokoju, w okresie 3-5 lat taki system szkolenia, wsparcia mógłby zostać zbudowany. Dzisiaj jednak każde lotnisko ukraińskie, a zwłaszcza to, na którym rozpoczęto by szkolenie, jest celem intensywnych ataków Rosjan. Typowych lotów szkoleniowych nad Ukrainą w standardowy sposób w zasadzie nie można prowadzić. Widzę więc tutaj ogromne trudności dla Ukrainy.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

    Reklama