Reklama

Wojna na Ukrainie

Patriot wygrywa z Kinżałem nad Kijowem. Kolejny blamaż rosyjskiej superbroni

Autor. kremlin.ru

Rosjanie 7 października 2024 roku próbowali zaatakować Kijów w godzinach porannego szczytu rakietami hipersonicznymi „Kinżał” wystrzelonymi z samolotów MiG-31K. Atak został odparty przez ukraińską obronę przeciwlotniczą, a szczątki rosyjskich pocisków spadły na obszar trzech kijowskich dzielnic, na szczęście nie doprowadzając do większych zniszczeń.

Rosyjski plan był wyjątkowo perfidny. Najpierw uderzono na Ukrainę w nocy 7 października 2024 roku wykorzystując do tego około piętnastu dronów (prawdopodobnie typu Szahid). Zaangażowało to ukraińską obronę przeciwlotniczą, a ponadto miało zmęczyć ludność Kijowa, która teoretycznie powinna ukryć się w schronach. Kiedy sytuacja miała już się niby uspokoić, Rosjanie próbowali uderzyć na stolicę Kijowa ponownie, w godzinie szczytu porannego (około 8.30 czasu lokalnego), gdy na ulicach miało znajdować się dużo ludzi. Chcąc zwiększyć zaskoczenie, rosyjskie wojsko wykorzystało do nalotu swoją „superbroń” – rakiety Kh-47M2 „Kinżał”, które poruszając się z prędkością hipersoniczna (powyżej 5 Mach) bardzo szybko zbliżają się do celu, teoretycznie nie dając cywilom na ulicach szansy na ucieczkę.

Reklama

Na szczęście propagandowe pochwały na temat pocisków nie mających analogów na świecie okazały się nieprawdziwe, szczególnie w ich konfrontacji z amerykańskim systemem przeciwlotniczym Patriot. Pozyskane od NATO baterie tego typu bardzo dobrze sobie bowiem radzą z zestrzeliwaniem tego rodzaju zagrożeń. Tak naprawdę jedynym problem dla Ukraińców jest brak odpowiedniej ilości rakiet, pozwalającej na zabezpieczenie całego swojego terytorium.

Czytaj też

Dodatkowym utrudnieniem jest sama fizyka lotu „Kinżałów”, które nawet wykryte kilkadziesiąt kilometrów od Kijowa, przy swojej dużej prędkości, są często zestrzeliwane już nad przedmieściami ukraińskiej stolicy. To właśnie z tego powodu Siergiej Popko, szef miejskiej administracji wojskowej poinformował, że szczątki zestrzelonych „Kinżałów” spadły na obszarze aż trzech dzielnic (w tym w centralnej dzielnicy Szewczenkowskiej i południowej dzielnicy Holosijewskiej – koło apartamentowca i supermarketu). Pozostałości rosyjskich rakiet znaleziono także w obwodzie sołomijskim, w którym wybuchł pożar.

Trzeba przy tym pamiętać (o czym Ukraińcy już nie wspomnieli), że na ukraińskie terytorium spadły również szczątki rakiet przeciwlotniczych systemu Patriot, jakie zużyto do wyeliminowania zagrożenia. Na szczęście z wstępnych informacji wynika, że nie „nie zgłoszono żadnych większych zniszczeń ani ofiar w wyniku ataku”. Oznacza to, że ukraiński system ostrzegania zadziałał i ludność zdążyła ukryć się w bezpiecznych miejscach (lub nadal tam pozostawała).

Czytaj też

Co więcej, z ilości wykorzystanych dzisiaj rakiet i dronów wynika, że Rosjanie mają coraz większe trudności w zorganizowaniu zmasowanego ataku na Ukrainę. Warto np. przypomnieć, że w podobny sposób Kijów został zaatakowany w nocy z 1 na 2 stycznia 2024 roku. Wtedy jednak Rosjanie rozpoczęli uderzenie za pomocą 35 dronów kamikaze Szahid, a nad ranem wystrzelili ponad 70 pocisków manewrujących Ch-55, Ch-555 i Ch-101.

Reklama

Uderzenie z 7 października było więc wyraźnie mniejsze, co być może jest spowodowane udanymi atakami ukraińskich systemów bezzałogowych na składy rosyjskiej amunicji – w tym w okolicy Toropca w obwodzie twerskim. Według amerykańskich ocen Rosjanie mieli tam utracić 18 września 2024 roku zapas amunicji wystarczający na 2-3 miesiące walk.

Czytaj też

Sądząc po „rozmachu” dzisiejszego nalotu, rosyjski przemysł nie był jak na razie w stanie uzupełnić tych strat, co w jakiś sposób ułatwia pracę ukraińskiej obronie przeciwlotniczej. Tym bardziej, że Rosjanie próbowali zaatakować dwa cele: nie tylko Kijów, ale prawdopodobnie również bazę lotniczą w Starokostiantynowie w obwodzie chmielnickim. Przy takiej ilości użytych pocisków i „nieskuteczności” rakiet „Kinżał”, było to jednak od razu skazane na niepowodzenie.

W działaniach Rosjan przestało więc już chodzić prawdopodobnie o uzyskiwanie odpowiednich efektów, ale o systematyczne nękanie cywili – i to na terytorium całej Ukrainy.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama