Reklama

Wojna na Ukrainie

Nowa taktyka uderzeń lotniczo-rakietowych. Na celowniku obiekty przemysłu obronnego

Budynek stojący w ogniu tuż po rosyjskim ataku rakietowym podczas wojny w Ukrainie.
Budynek stojący w ogniu tuż po rosyjskim ataku rakietowym podczas wojny w Ukrainie.
Autor. Mykhailo Fedorov (@FedorovMykhailo)/Twitter

Na przełomie grudnia i stycznia mieliśmy do czynienia z kilkoma dużymi atakami lotniczo-rakietowymi, które raziły cele na terenie całej Ukrainy. Najpierw nastąpił potężny atak dronowo-rakietowy w nocy z 28 na 29 grudnia, z kombinowanym uderzeniem lotniczo-rakietowym rankiem 29 grudnia, a potem jeszcze dwa zmasowane ataki lotniczo-rakietowe rankiem 2 stycznia i rankiem 8 stycznia. W atakach zastosowano cały pakiet uzbrojenia, a więc najpierw drony typu Shahed (Gerań), a następnie różnego rodzaju pociski rakietowe, manewrujące i balistyczne, w tym Kinżały.

Zaraz po ataku z 29 grudnia pojawiły się pierwsze informacje o zmianie taktyki uderzeń lotniczo-rakietowych – tym razem jednym z głównych celów miały być obiekty związane z szeroko pojętym przemysłem wojskowo-obronnym, a więc m.in. zakłady i przedsiębiorstwa produkujące sprzęt lub komponenty dla wojska

Reklama

Najpierw źródło tygodnika „The Economist” w ukraińskim przemyśle obronnym jako jedne z pierwszych, sugerowało, iż mimo wielu ofiar cywilnych, głównym celem Rosjan było zniszczenie „obiektów obronnych”, a także związanych z produkcją dronów i rakiet. 2 stycznia naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, gen. Wałerij Załużny stwierdził, że atakowane były obiekty infrastruktury cywilnej i krytycznej oraz przemysłowe i wojskowe.

Czytaj też

15 stycznia, w wywiadzie dla ukraińskiego RBK, przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), gen. Wadym Skibicki potwierdził, że grudniowe i styczniowe ataki rakietowe były nie tylko zmasowane, ale też bardziej skomplikowane niż dotychczas. Gen. Skibicki potwierdził również zmianę taktyki agresora – zamiast ataków na infrastrukturę energetyczną, teraz atakowane są „przede wszystkim obiekty naszego systemu przemysłowo-obronnego”, ale też punkty dowodzenia i sztaby, węzły logistyczne i pozycje na linii frontu.

Reklama

Rosjanie starali się uderzać w infrastrukturę krytyczną dla wojska

W późniejszym czasie pojawiły się dodatkowe informacje, które nie tylko pozwalają potwierdzić uderzenia rakietowe na cele przemysłowo-wojskowe, ale też bliżej określić, jakie konkretnie podmioty były prawdopodobnie atakowane, a w niektórych przypadkach nawet uszczegółowić efekty uderzeń.

Czytaj też

Jako pierwsze potwierdzenie, w dodatku ze strony ukraińskiej, pojawiło się na stronie kijowskiej firmy M-TAC, producenta wojskowej odzieży i wyposażenia taktycznego (ubiory M-TAC noszą m.in. Zełeński i Załużny). Na stronie firmy pokazano efekty uderzeń pocisków manewrujących z 2 stycznia, które uderzyły w fabrykę. Oficjalnie mowa jest jakoby o trzech pociskach manewrujących Ch-101, które uszkodziły/zniszczyły fabrykę i magazyny firmy w Kijowie.

Reklama

Prawdopodobne cele w atakach z 28/30 grudnia, 1/2 stycznia i 7/8 stycznia:

  • zakłady „Artem”, „Majak”, „Radiowyzmiruwacz”, „Kwazar”, M-TAC, NII Mikropryborow w Kijowie;
  • zakłady im. Małyszewa w Charkowie;
  • zakłady „Iskra” w Zaporożu;
  • obiekty w Dnipro (może przedsiębiorstwo przemysłu rakietowo-kosmicznego „Piwdenmasz” („Jużmasz”)?);

- obiekty w Lwowie (może Lwowskie Zakłady Sprzętu Pancernego (LBTZ) ?).

Odnotowano trafienia w cele, jednakże trudno ocenić skutki (zniszczenia). Prawdopodobnie wśród ofiar cywilnych, są również pracownicy atakowanych obiektów przemysłowo-obronnych. Według rosyjskich analityków w oparciu o zdjęcia satelitarne można stwierdzić, że porażone zostały m.in. zakłady „Kwazar” w Kijowie i „Nowator” w Chmielnickim.

Jeśli chodzi o zdjęcia zakładów PAO „Kwazar”, wg źródeł rosyjskich produkujących m.in. elektronikę i półprzewodniki dla wojska, porównano zdjęcia satelitarne „sprzed” i „po” (ataku), datowane odpowiednio na 26 grudnia i 12 stycznia. Atak rakietowy na obiekt miał nastąpić rankiem 2 stycznia. W efekcie widoczne na zdjęciu satelitarnym jest zawalenie się dużej części dachu jednej z hal zakładów.

Na zdjęciu satelitarnym z 10 stycznia widać z kolei efekt porażenia rakietą przedsiębiorstwa GP „Nowator” w Chmielnickim, czyli w tym wypadku zawalenie fragmentu dachu w jednej z części zakładów. Ponieważ doszło do uszkodzenia wybuchem budynku stacji metra „Łukjaniwka” w Kijowie, o czym informowały ukraińskie media, można sądzić, że celem ataku mogły być położone nieopodal zakłady „Artem”.

kh-47 Kindzal
Pocisk Ch-47M2 Kindzał pod myśliwcem MiG-31K.
Autor. mil.ru

Jedynie systematyczne ataki mogą trwale sparaliżować ukraińskie zdolności

Oczywiście w jaki sposób zniszczenia wpłynęły na pracę porażonych zakładów trudno powiedzieć – pojedyncze trafienie nie musi oznaczać rozległych zniszczeń, ale wpływa dezorganizująco na ewentualny proces produkcji, chociażby poprzez potencjalne zagrożenie kolejnym atakiem. Tym niemniej źródła rosyjskie, w tym grupa analityczna Rybar, podkreślają, że dla naniesienia znaczących zniszczeń i degradację produkcji w przypadku dużych zakładów konieczne są systematyczne (regularne) ataki, a nie pojedyncze trafienia pociskiem rakietowym.

Czytaj też

Intensyfikacja ataków na kompleks przemysłowo-obronny może być związana, m.in. z rosnącymi wskaźnikami ukraińskiej produkcji i remontów sprzętu wojskowego i komponentów wyposażenia (podzespołów), o których mówi się publicznie. Minister ds. przemysłu strategicznego Ukrainy, Ołeksandr Kamyszyn, informował oficjalnie 27 grudnia (dwa dni przed pierwszym atakiem…), że kompleks przemysłowo-obronny to obecnie 300 państwowych zakładów przemysłowych i 0,3 mln zatrudnionych, 637 tys. sztuk wyprodukowanego i odremontowanego sprzętu, towarów/komponentów (1117% w porównaniu z poprzednim rokiem). Podczas odprawy „Wyniki Ministerstwa Strategii i Przemysłu oraz Ukroboronpromu na rok 2023” z 30 grudnia, minister Kamyszyn miał stwierdzić, że większa część produktów/towarów trafiających na front to produkcja ukraińska, która systematycznie rośnie (za przykład podawane są m.in. drony).

Jak podkreślał minister towary/sprzęt można kupić „po różnych cenach, u różnych producentów – państwowych i prywatnych. Jesteśmy już w stanie wyprodukować wystarczającą ilość. Następną kwestią jest systematyczne zwiększanie produkcji, brakujące komponenty i odpowiednie finansowanie”. Oczywiście nie wszystko jest tak pięknie, jak chce minister Kamyszyn, ale faktem jest, że ukraińska gałąź przemysłu obronnego, po relokacji części zakładów, mobilizacji zasobów materiałowych i ludzkich, przejściu na pracę czasów wojny, i wytężonej pracy wolontariuszy i fundacji, zwiększa swoje moce.

Rzecz jasna już wcześniej celami ataków lotniczo-rakietowych były zakłady przemysłowo-obronne, np. w marcu 2022 r. wykonano uderzenie na KB „Łucz” w Kijowie, w kwietniu w zakłady „Wizar” iKijowskie Zakłady Pancerne KBZ), wielokrotnie atakowano hale zakładów Małyszewa w Charkowie, w sierpniu hale zakładów „Motor Sicz” itd., ale nie były to tak intensywne i masowe ataki, jak na przełomie grudnia i stycznia. Jeśli ataki kierowano na zakłady znane jeszcze z czasów ZSRR, albo pracujące na odziedziczonych zasobach/terenach, to pół biedy, jednakże w tym wypadku dokonano ataków na zakłady czasu wojny, a więc w teorii z przynajmniej częściowo rozproszoną i utajnioną produkcją.

Skąd Rosjanie mieli dane?

I teraz dochodzimy do drugiej kwestii podnoszonej na Ukrainie. Skąd u Rosjan tak dokładne dane dotyczące przemysłu obronnego, żeby dokonać precyzyjnych i efektywnych ataków? Uderzenia na obiekty przemysłowo-wojskowe odbiły się dużym echem na Ukrainie, nie tylko z powodu efektów, ale też właśnie stawianych pytań. Zaczęto zastanawiać się dlaczego do nich doszło teraz i czemu były relatywnie skuteczne, mimo rozproszenia produkcji wojennej.

Pojawiły się w mediach głosy krytykujące w tym kontekście fakt, że w Internecie w wolnym dostępie są dane podmiotów przemysłowo-wojskowych i ogłaszane publicznie kontrakty oraz dostępne inne cenne dane zakładów i przedsiębiorstw, które w zasadzie powinny być tajne. Z pobieżnej analizy wątku nasuwają się dwa spostrzeżenia, wysuwane przez ukraińskich dziennikarzy. Po pierwsze, że w publicznym dostępie są właśnie łatwo dostępne wrażliwe dane dotyczące ukraińskiego przemysłu wojskowo-obronnego (a zatem i naukowo-badawczego), oraz, że w grę mogą wchodzić elementy zdrady, lub co najmniej głupoty. Od dawna pisze się, że na Ukrainie różnego rodzaju instytucje państwowe prowadzą działalność śledczo-kontrolną skierowaną przeciwko rodzimym firmom i zakładom, które hamują ich działalność, ale co gorsza, powodują wyciek do sfery publicznej cennych informacji, które w czasie wojny powinny być tajne.

Czytaj też

Inna sprawa to zwykła zdrada i praca na rzecz sił agresora, która na Ukrainie jest nadal plagą, a wiadomo skądinąd, że dane z wywiadu osobowego (HUMINT) są wykorzystywane do wyznaczania celów ataków lotniczo-rakietowych (czasami nieweryfikowane prowadzą do nieudanych ataków rakietowych, skutkujących wyłącznie stratami cywilnymi, ale to inna kwestia).

Najdalej chyba w kwestii zdrady, czy chociażby sabotażu i niekompetencji podmiotów państwowych czasu wojny, idzie Jurij Butusow z Censor.net, który sformułował nawet wniosek o szkodliwej w swoich skutkach działalności DASU, czyli Państwowej Służby Audytu Ukrainy. Butusow podaje fakt, że – dziwnym zbiegiem okoliczności - przed atakiem DASU pozyskała kompleksową wiedzę na temat działalności wielu podmiotów przemysłowo-naukowych (adresy, rodzaj działalności, finansowanie etc.).

„I z jakiegoś powodu po tym, jak pani Basałajewa, szefowa Państwowej Służby Audytu, otrzymała te informację, wróg przeprowadził atak rakietowo-bombowy na przedsiębiorstwa, o których zbierała informacje. „Taki zbieg okoliczności” – zauważa Butusow.

Notabene, jeśli chodzi o działalność Państwowej Służby Audytu Ukrainy (DASU), to jej raporty dotyczą wielu czołowych przedsiębiorstw przemysłowo-wojskowych, ze znanym KB „Łucz” na czele, oskarżanych o nieprawidłowości finansowe. Wniosek Butusowa, skierowany do SBU, jest prosty: miał miejsce masowy wyciek informacji dotyczących podmiotów przemysłowo-wojskowych, a na niektóre z nich, 29 grudnia i 2 stycznia, wykonano uderzenia lotniczo-rakietowe.

„Wróg uderzył celnie, także w niektóre przedsiębiorstwa, które zostały przeniesione po rozpoczęciu wojny” – konkluduje Butusow, przyznając przy okazji, że część przemysłu obronnego uległa rozproszeniu i relokacji.

Jak już wspominaliśmy konkretne efekty uderzeń lotniczo-rakietowych nie są proste w ocenie, jednakże zdjęcia satelitarne wskazują, że część z tych podmiotów została rzeczywiście porażona pociskami rakietowymi. Inna sprawa, o czym pisaliśmy, że w wielu przypadkach pojedyncze trafienie pocisku rakietowego nie musi wpływać znacząco na pracę podmiotu; rosyjscy analitycy wskazują, na potrzebę systematycznego ostrzału dronowo-rakietowego tych samych zakładów, zwłaszcza tych ogromnych.

Warto jeszcze dodać, że w związku z atakami rakietowymi na Kijów z 2 stycznia, SBU zatrzymała kilka osób, które publikowały w sieci skutki ataku rakietowego z tego dnia, co uznawane jest obecnie za korygowanie ognia agresora. Do tego co najmniej dwie zewnętrzne wideokamery zostały zhakowane przez rosyjskie służby specjalne i przekazywały 2 stycznia materiał online (obserwacja obiektów infrastruktury krytycznej, aktywność kijowskiej OPL itd.), w efekcie czego ich praca została zablokowana.

Reklama

Komentarze (9)

  1. Tani2

    Goście jeszcze raz Putin nie pozwoli zdemolować byłego kraju pod nazwą Ukraina. Bo nie będzie go potem odbudowywał. On to już przerabiał w Mariupolu. Będzie go plasterkował jak rzeźnik kiełbasę i anektował po kawałku. Jak mawiał J Stalin nie ważne jak naròd głosuje,ważne kto liczy głosy . Więc będzie 98,7%.

  2. Tani2

    Goście tę wojnę wygra forsa. Nie czołg czy rakieta. Tylko forsa. Jak długo będzie forsa od sponsora będzie państwo o nazwie Ukraina. Skończy się forsa za dwa tygodnie będzie Federacja Rosyjska.

  3. Adam S.

    Sensowny ruch ze strony rosjan. Pytanie tylko: dlaczego zdecydowali się na niszczenie ukraińskiego przemysłu dopiero po dwóch latach wojny? To dowód na to, że oni naprawdę dotąd myśleli, że można Ukraińców zastraszyć terrorem, że wystarczy zabić jakąś liczbę cywili, albo wyłączyć prąd, i Ukraina się podda, oddając im nienaruszony przemysł. I w końcu, po dwóch latach do nich dotarło, że to się nie uda.

  4. Jerzy

    Czyli wbrew twierdzeniom części komentatorów ruscy nie są wcale tacy głupi jak niektórzy chcieliby sądzić i nie wystrzeliwują kosztownych rakiet aby zniszczyć blok z wielkiej płyty, ani nawet żeby tylko przesilić obronę plot (to jedynie dodatkowy "bonus").

    1. Rusmongol

      Fakt. Mają tak opracowaną strategię że z przewagą kilkukrotną nad UA nie mogą ich umeczyć 2 lata. Stratedzy pierwszego sortu 🤣

  5. Dawid83

    A może by tak tą ukraińską produkcję zbrojeniową i linie technologiczne przenieść do Polski? Obie strony korzystają. Ukraina ma zapewnione nieprzerwane łańcuchy dostaw, a Polska zyskuje niedostępne wcześniej technologie. O dziwo to jednak ukraińska strona, a nie polska, jest przeciwko takim rozwiązaniom. Wolą produkować pod ruskimi bombami, niż bezpiecznie u nas. Ciekawe dlaczego???

  6. bezreklam

    Czyli to nie jest tak - jak pisalem wiele razy - ze 100 rakiet idzie - 99% Ukraincy zestrzeluja a jeden iskaner sie przedze zeby zaatakowac piaskownce (wiele osob troluje tu w ten sposb lub wierzy w to- trudno zgadnoac) Okolo miesiaca temu pisalem tu o artykule i analizie OSrodka Studjow Wschdnich jak % *okolo) rakiet trafial w przemysl i jaki % Ukraincy podawali zestrzelen i wyszlo im rekordowe niescislosci *(czyli po naszemu rekodrowa proaganda) JA oczekuje od portalu nie puplek pl - ale wojskowego wiecej analiz a mniej bajek. A CI co lubia trolowac moga znalesc innt portal przeciez.

    1. Buczacza

      Klasyk gatunku wiele osób troluje tu 🙈🙊🙉

    2. Tani2

      Nie będzie żadnych analiz bo obydwie strony przeceniają swoje osiągnięcia i zaniżają straty. Obydwie strony ścigają tych co rejestrują skutki atakòw przeciwnika. I na koniec obydwie strony wprowadzają w bľąd tzn archiwalne ataki przedstawiają jako aktualne. No i ostatnie są strony co poprawiają fotki satelitarne żeby poprawić lub pogorszyć skutek. Bo to jest wojna, Prawdy nikt nie chce. Ani jedni ani drudzy.

    3. Rusmongol

      Czytałem ostatnio twoja analizę ataku w którym miał zginąć generał i zostać uszkodzone zniszczone 3 samoloty. Oparles swoją analizę całkowicie na danych rosyjskich i podałeś że Rosjanie zniszczyli 30 rakiet sugerując że to było 30 scalp. Ale Rosjanie tego oczywiście sprytnie nie napisali a jedynie sugerowali , a później sugerowałem to ty. A tak na prawdę to mogło lotnisko atakować 30 dronow i 3 scalp. I wszystkie scalpy weszly w cel. Nie raz też nasmiewales się że Ukraińcy kłamią bo pisali że zestrzelili jakąś ilosc rakiet manewrujących a Rosjanie pisali że ich wystrzelili tyle samo, a coś jednak weszło w cel. No weszły choćby drony lub balistyki. Bo te efektory nie mieszczą się w 9kreslenie rakiety manewrujące. Często czytam te twoje analizy w których insynuujesz lub po prostu kłamiesz . To norma.

  7. Rusmongol

    @kundelki.ru. Panowie prawda jest jedna. Wielka rossyjska dzicz z przewagą nad UA jak 1 do 4 w ludności, PKB, uzbrojeniu nie może podbić kawałka tego kraju który już uznali w jakiś pseudo referendach za swój teren. Więc 2asze zaklęcia i podrugi da jedynie żałosne i śmieszne. Wszyscy dawali UA max miesiąc. Każda sekunda tej wojny powyżej tego miesiąca to oznaka nieudolności, żenady i niekompetencji tego mosskiewskiego siedliska HIV i gruźlicy

  8. Tani2

    Był filmik na ruskim necie jak mopedy atakowały obiekt przemysłowy . Filmik robił inny moped. Ruscy zakładają też trakkery z kartą sim do dronòw mają one autonomiczne zasilanie czyli wiedzą gdzie dany dron został zestrzelony. Tym razem fotki z ukr neta

  9. Zam Bruder

    Skąd rosjanie czerpią dane do ataków na ukraińskie obiekty? Z tych samych źródeł które zinfiltrowałyby polską zbrojeniówkę i jej techniczne rozwiązania w przypadku nawiązania bezpośredniej wspólpracy z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym. Zapominamy chyba, że to skorumpowane do cna postsowieckie państwo niczym nie różni się od swojego wroga tkwiąc nadal po uszy w dawnych z nim układach i przeróżnych powiązaniach - od biznesu po służby i nawet osobiste więzi towarzysko - rodzinne, bo jeden brat żywi sobie np. w Kijowie a drugi w Moskwie. Z tarnsmisją danych wywiadowczych czy po prostu użytecznych zwykłych informacji przydatnych wywiadowi nie ma tam najmniejszego problemu. W drugą stronę też to oczywiście działa, może tylko w mniejszym stopniu, bo Ukraina ma ograniczone mozliwości oddzialywania.

Reklama