- Komentarz
- Wiadomości
Niemieckie Patrioty dla Ukrainy? Lepiej zaproponować polskie Poprady [KOMENTARZ]
Pomysł, by przekazać Ukrainie „niemieckie” baterie Patriot świadczy o braku wiedzy u polityków: czym jest ten system, jakie ma znaczenie dla całego systemu obrony przeciwlotniczej NATO oraz jakie ma rzeczywiste możliwości bojowe. Uwzględniając to wszystko okazałoby się, że o wiele większą wartość dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej miałyby polskie baterie „Narew” i „Poprad”, a nawet …. kolejne baterie systemu S-300.

Pomijając już sam fakt, że Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak w swoim tweecie próbował rozdysponować nie swoje baterie przeciwlotnicze, to warto się zastanowić, co by uzyskano, gdyby rzeczywiście Ukraińcy dostali „niemieckie" lub „polskie" zestawy Patriot. A byłoby z tego więcej problemów niż korzyści.
Po pierwsze do kraju nienatowskiego, toczącego wojnę z Federacją Rosyjską, największym, deklarowanym wrogiem NATO, dostarczony by baterie, które są podstawą systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Paktu Północnoatlantyckiego. Rosjanie mieli by więc po raz pierwszy możliwość bezpośredniego przetestowania amerykańskiego rozwiązania, jak również wypracowania skutecznych środków przeciwdziałania. Pojawiła by się nawet sposobność fizycznego przejęcia elementów tego systemu np. w wyniku spektakularnej akcji rosyjskiego Specnazu.
Zobacz też
Po drugie przekazanie baterii Patriot byłoby dla Ukrainy zupełnie nieopłacalne biorąc pod uwagę szacunki: koszt – efekt. W kierunku miast ukraińskich nie strzela się bowiem z Rosji rakietami balistycznymi wymagającymi wyrafinowanych systemów przeciwdziałania (ponieważ zapas pocisków do Iskanderów u Rosjan jest już na wyczerpaniu), ale łatwiejszymi do zwalczania: coraz starszymi rakietami manewrującymi oraz irańskimi dronami kamikaze. Do kosztujących około 100 tysięcy USD bezzałogowców strzelano by więc pociskami, które kosztują kilkadziesiąt razy więcej. Przypomnijmy, że cena jednego pocisku PAC-3 MSE waha się w okolicach 5-6 milionów USD.
Co więcej dwie baterie proponowane przez ministra Błaszczaka nie zapewniłyby obrony nawet jednego miasta. System Patriot jest bowiem sektorowy, co wynika z zastosowanego w nim radaru kierowania uzbrojeniem. Jedna bateria może więc w danym momencie strzelać do celów maksymalnie w kącie 120º (jeżeli będzie posiadała jeden radar kierowania uzbrojeniem). Tak więc by zapewnić obronę np. Lwowa, należałoby wokół tego miasta rozstawić aż trzy baterie Patriot (lub półtora, gdyby każda bateria posiadała dwa radary) i to stojące bardzo blisko siebie.
Zobacz też
Trzeba bowiem pamiętać o zasięgu, a więc trzecim czynniku wskazujący na niedorzeczność pomysłu przekazania Ukrainie „niemieckich" Patriotów. Politycy i niektórzy wojskowi chwaląc się możliwościami zakupionych przez Polskę baterii w ramach programu „Wisła" zapominają bowiem, że encyklopedyczny zasięg zwalczania celów powietrznych tych baterii jest owszem prawdziwy, ale tylko w odniesieniu do określonego pułapu.
Prawdą jest więc informacja, że stosowany w niemieckich bateriach Patriot pocisk PAC-2 ma zasięg 160 km, jednak należy przy tym dodać, że odnosi się to wtedy do celów lecących na wysokości ponad 1 280 m. Tymczasem większość rakiet i dronów-kamikaze atakujących ukraińskie miasta leci o wiele niżej. Nie można więc twierdzić, że dwie baterie Patriot są w stanie zapewnić pełną osłonę wzdłuż całej polskiej granicy z Ukrainą (535,18 km), ponieważ nawet mając cztery radary widzą one cele niskolecące w ograniczonym sektorze i na zasięgu o wiele mniejszym niż 160 km.
W odniesieniu do celów na wysokości około 100 m jest to około 53 km, a dla celów na pułapie 200 m – to około 70 km. Trzeba dodatkowo pamiętać, że wykrycie celu wcale nie oznacza jego natychmiastowego zestrzelenia. Potrzebny jest bowiem również czas na: identyfikację, decyzję o otwarciu ognia, wskazanie celu dla konkretnej wyrzutni, start rakiety, jej dolot do celu i trafienie.
Zobacz też
I znowu zakładając doskonale wyszkoloną obsługę oraz sprawny sprzęt: wykrycie następuje po około 5 sekundach (przy pracy sektorowej), identyfikacja to kolejne 5 sekund, decyzja 5 sekund a przejęcie celu przez wyrzutnię i start rakiety to kolejne 5 sekund. Razem daje to 20 sekund, w czasie których pociski rakietowe Ch-101 lub 3M-14 systemu „Kalibr" poruszając się np. z prędkością około 900 km/h przelecą 5 km. Zasięg rażenia baterii Patriot zmniejsza się więc do 48 km (dla celów na pułapie 100 m) i do 65 km (dla celów na pułapie 200 m). Ale ważny jest jeszcze czas dolotu rakiet PAC do celu. Zakładając, że poruszają się one z prędkością 4 Mach (około 5000 km/h) można więc wyliczyć, że trafią one w zbliżający się cel w odległości 55 km (przy pułapie 200 m) i 40 km (przy pułapie 100 m).
Tak więc obszar zwalczanych celów niskolecących dla sektorowych baterii Patriot jest mniejszy niż w przypadku tańszych baterii krótkiego zasięgu dookólnych, jakie np. zakupiono w Polsce w ramach programu „Narew". Rakiety CAAM mają bowiem zasięg „tylko" 25 km, jednak mogą być strzelane dookólnie - wokół wyrzutni i radaru wstępnego wykrywania (z obrotową anteną), a więc zabezpieczają obszar o szerokości średnicy do 50 km (w zależności od tego czy cel się zbliża, czy oddala).
Jak widać Ukraina nie potrzebuje dwóch, drogich i wyrafinowanej technologicznie baterii Patriot, ale kilku lub kilkunastu tańszych, dookólnych systemów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, które będzie można rozstawić tak gęsto, by przez tą obronę nie przedarł się żaden obcy środek napadu powietrznego. I to nadlatujący z każdego kierunku. Przydatniejszym rozwiązaniem od Patriotów są więc np. przekazane wcześniej przez Niemców baterie IRIS-T o zasięgu rakiet około 25 km.

Autor. M.Dura
Chcąc rzeczywiście pomóc Ukrainie należałoby w miejsce „niemieckich" baterii zaproponować nawet polskie zestawy przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu Poprad. Oczywiście wykorzystywane w nich rakiety Grom lub Piorun mają tylko zasięg ponad 5,5 km, ale po rozstawieniu w terenie pojazdów-wyrzutni, każdy z nich zabezpieczyłby obszar o średnicy 10 km. Zakładając, że polskie zestawy otrzymałyby wskazanie celu od radaru wczesnego wykrywania można by stworzyć sieć posterunków obronnych, które zabezpieczyłyby podobny w szerokości obszar jak dwie baterie Patriot, a dodatkowo byłyby dużo trudniejsze do zniszczenia.
Należy bowiem pamiętać, że do wyłączenia z walki systemu Patriot konieczne jest tylko wyeliminowanie zastosowanego w nim radaru kierowania uzbrojeniem. Jest to możliwe ponieważ pozycja tej aktywnej stacji radiolokacyjnej jest znana. W przypadku systemu Poprad, każda wyrzutnia działa pasywnie, otrzymując dane z zewnątrz, a później korzystając tylko z własnych, pasywnych systemów optoelektronicznych.
I to byłaby rzeczywiście realna pomoc, którą dodatkowo Ukraińcy mogliby bardzo szybko wykorzystać.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]